30-07-2011, 17:38
<<Zapis dźwiękowy. Dane opisane „SolForce property, made in UED”>>
Zidentyfikowani:
POR. JASON MCDONNAGALL [JM]
KPT. MICHAEL STEPANIAC [MS]
ŚRŻ. JOHN SAWYER [JS]
<<Początek zapisu>>
//Szum w tle, prawdopodobnie generator plazmowy.//
MS: Dziennik misji, wpis pierwszy. Statek „Jupiter Aurora” został wystrzelony dnia dwudziestego czwartego sierpnia 2054 roku. Cel misji: zbadać możliwość kolonizacji Europy. Skład załogi: kapitan Michael Stepaniac, porucznik Jason McDonnagall, sierżant John Sawyer, szeregowi Michael Jordan, Butch Williamson, John Kowalski i Yon Tu-Yang
//Przerwa w zapisie.//
MS: Dziennik misji, wpis drugi. Po dwóch latach lotu znajdujemy się na orbicie Jowisza. Statek „Jupiter Aurora” wraca do bazy, załoga misji przesiadła się do lądownika.
//Przerwa w zapisie//
MS: Włączam zapis, wchodzimy w atmosferę.
//Terkot, zidentyfikowane jako uderzenia metalu o metal. Prawdopodobnie obluzowany element kabiny//
JM: Schodzimy! Wysokość czterdzieści tysięcy. Trzydzieści! Dwadzieścia!
MS: Za szybko!
//Przytłumione, prawdopodobnie zza ściany//
JS: Kurwaaaa!
//Odgłos uderzenia. Przerwa w zapisie//
MS: Wszyscy żyją?
JM: Chyba się przebiliśmy.
MS: Włącz szperacze.
//Kliknięcie. Głośne westchnięcie, prawdopodobnie MS.//
MS: Matko jedyna...
JM: Co to jest?
<<Koniec zapisu>>
Stacja SolForce, orbita Jowisza.
15 Września 2056 roku.
Konsole jak zwykle skrzyły się tysiącami kontrolek ogłaszających kolejne nadchodzące informacje. Nie było spokoju. Od kiedy SolForce wysłał pierwszą misję na Marsa, gdzie potwierdzono istnienie życie pozaziemskiego, praktycznie co miesiąc startowała kolejna. Już w dwa lata od powstania, SolForce zbudował stację Platon na orbicie Jowisza. Teraz wykorzystywano ją do monitorowania misji wysyłanych z Bazy. Na przykład misję „Jupiter Aurora”. Jej zadaniem było potwierdzić zdatność Europy do kolonizacji. Dwa dni temu lądownik wszedł w atmosferę księżyca i uderzył pokrywający go lód. Poza kraterem uderzeniowym, dziurą w lodzie i zapisem dźwiękowym nic nie wskazywało, że misja kiedykolwiek się zaczęła. Na to, że coś znaleźli wyraźnie wskazywał ostatni zapis.
Nazywam się Michael Stepaniac, a właściwie Michał Stefaniak, służę w SolForce w stopniu kapitana. Pamiętam, jak dwa lata temu startowaliśmy z Bazy. Przypomniałem sobie twarz mojej dziewczyny, ale za cholerę nie pamiętałem jej imienia. Kasia? Chyba tak. Wcisnąłem guzik nagrywania.
-Dziennik misji, wpis drugi. Po dwóch latach lotu znajdujemy się na orbicie Jowisza.
Nie wiadomo czemu nagle zacząłem chrypieć.
-Statek „Jupiter Aurora” wraca do bazy, załoga misji przesiadła się do lądownika.
Puściłem przycisk. Dwadzieścia minut spokoju. Do kabiny wszedł John, mój najbliższy stopniem i mentalnością kolega na misji. Stopień porucznika i wrodzone posłuszeństwo spowodowało, że dopiero po pół roku przestał do mnie mówić „sir”.
-Schodzimy? - zapytał.
-A, co się będziemy. Pobudź chłopaków, niech zapną pasy.
Po chwili wrócił.
-Jesteśmy gotowi – powiedział.
Uruchomiłem silniki manewrowe. Lądownik powoli obrócił się tarczą w stronę Europy. Wepchnąłem przepustnicę na impulsowe.
-Schodzimy! - powiedział John. Trochę za głośno, jak na mój gust.
-Wysokość czterdzieści tysięcy.
Wyłączyłem silniki. Grawitacja robiła swoje.
-Trzydzieści tysięcy! - John spojrzał na mnie ze strachem. Uśmiechnąłem się.
-Dwadzieścia!
W dziesięć sekund? Trochę za szybko. O, kurwa.
-Za szybko! - krzyknąłem. Wdusiłem przepustnicę silników hamujących. Za późno. Lądownikiem zatrzęsło, zza ściany dobiegł krzyk jednego z szeregowych. Uderzenie wbiło mnie w tablicę rozdzielczą. Zapadła ciemność.
Ocknąłem się kilka godzin później. Rozejrzałem się po kabinie.
-Wszyscy żyją?
Mój głos brzmiał bardzo słabo. Równie słabo brzmiał John.
-Chyba się przebiliśmy.
Wyjrzałem za okno. Czarno.
-Włącz szperacze – powiedziałem.
John sięgnął do przełącznika. Snop światła rozświetlił głębinę. Wciągnąłem głośno powietrze.
-Matko jedyna... - wyszeptałem.
John był równie zaskoczony jak ja.
-Co to jest?
Szperacze odsłoniły kamienne budowle spowite w wodorostach. Całość wyglądała jak jakieś Machu Picchu, naszpikowane piramidami i iglicami. Było tylko w trochę lepszym stanie.
Nie zdążyłem się dokładniej przyjrzeć, chyba coś rąbnęło w lądownik, bo wyrżnąłem głową w sufit. Znowu zapadła ciemność.
Otwarłem oczy. Leżałem na kamiennym stole, otoczony przez dziesiątki butelek. Nad głową widziałem coś przypominającego ziemskie sufity oświetleniowe. Spróbowałem się poruszyć.
-Nah! A ghlathan! - usłyszałem. - Azk nak'a ghlathan!
Zorientowałem się, że jestem przywiązany. Pięknie. Głowę też miałem unieruchomioną. Coś podeszło bliżej. W moim polu widzenia ukazała się... ukazało się coś, co wyglądało jak twarz. Miało dwoje oczu, nos i usta. Na tym kończyły się podobieństwa. Przede wszystkim – stworzenie miało łuski. Nos miało toto spłaszczony, a usta, z których właśnie obrzucało mnie niezrozumiałym,i obelgami znajdował się tam, gdzie ludzie mają podbródek. Uszu nie widziałem. Przypomniały mi się wizerunki obcych ze starej gry Blizzarda.
-Net'calhalio! Ma ath!
Poczułem dotyk na czole. Sekundę potem rąbnęło mnie jak młotem.
-Już dobrze – powiedziała istota. Ucisk na rękach zelżał.
-Zaczekaj, zaraz będziesz mógł wstać.
Zaskakująco, w tłumaczeniu głos obcego brzmiał prawie przyjemnie. W końcu klamry na rękach puściły. Usiadłem. A raczej spróbowałem usiąść, bo prawie natychmiast poleciałem na bok. Gdyby E.T. mnie nie przytrzymał wyłożyłbym się jak długi. Najbardziej zdziwiło mnie to, że się go nie bałem. To chyba efekt przymulenia...
-Gdzie jestem? - zapytałem. Znowu chrypiałem, jakbym wypalił ze dwie paczki papierosów.
-Jesteś w Zak'kharuum. Nigdy cię tu nie było i nigdy nie będzie.
Zostałem zaprowadzony do sali, na środku której leżał przypalony i poobijany stalowy cylinder z logiem SolForce. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to nasz lądownik.
-Wejdź do środka, twoi ludzie już czekają.
Posłusznie podszedłem do włazu. Nagle poczułem, jak coś wślizguje się do mojego umysłu. Przed oczyma zapłonęły mi słowa: „EUROPA JEST NIEZDATNA DO KOLONIZACJI”.
-Telepatia? Niemożliwe – mruknąłem.
Szarobłękitna powierzchnia Europy oddalała się, w miarę jak silniki nabierały mocy. Skończyłem pisać raport i nacisnąłem enter. Misja zakończona.
Meldunek z misji "Jupiter Aurora"
Sir
Po dokonaniu lądowania i pobraniu próbek z hydrosfery Europy stwierdzam, co następuje:
1) Księżyc jest niezamieszkany. Nie znaleziono żadnych śladów życia organicznego
2) Dno oceanu nie nadaje się do budowy habitatów, ze względu na niestabilne podłoże
3) Obecny poziom technologiczny nie pozwala na wykorzystanie wód Europy do celów użytkowych ze względu na niezwykle niską zawartość tlenu. Woda na Europie to czyste H2O.
W związku z powyższym stwierdzam, że Europa jest niezdatna do kolonizacji.
Z poważaniem
Kapitan Michael Stepaniac.
Stacja SolForce, orbita Jowisza.
17 Września 2056 roku.
Technicy uwijali się wokół lądownika pobierając próbki lodu, spawając uszkodzone elementy i przygotowując go do następnych misji. Opierałem się na balustradzie przypatrując się ich pracy. W głowie słyszałem wciąż to samo: „Europa jest niezdatna do kolonizacji.”. Tylko czasem we śnie widzę zatopione miasta i słyszę głos obcego. Wtedy przysięgam sobie, że kiedyś wrócę do miast Zak'kharuum.
Do generała Michaelsona, dowódcy SolForce na okręg Jowisz
Sir
Ze względu na pogłębiającą się psychozę i postępującą schizofrenię połączoną z urojeniami, które zaobserwowałem u kapitana Michaela Stepaniaca zalecam wycofanie go ze służby czynnej i skierowanie go na specjalistyczną terapię.
Z poważaniem
kapitan Jack Daniels
Naczelny psycholog SolForce, oddział Jupiter.
Zidentyfikowani:
POR. JASON MCDONNAGALL [JM]
KPT. MICHAEL STEPANIAC [MS]
ŚRŻ. JOHN SAWYER [JS]
<<Początek zapisu>>
//Szum w tle, prawdopodobnie generator plazmowy.//
MS: Dziennik misji, wpis pierwszy. Statek „Jupiter Aurora” został wystrzelony dnia dwudziestego czwartego sierpnia 2054 roku. Cel misji: zbadać możliwość kolonizacji Europy. Skład załogi: kapitan Michael Stepaniac, porucznik Jason McDonnagall, sierżant John Sawyer, szeregowi Michael Jordan, Butch Williamson, John Kowalski i Yon Tu-Yang
//Przerwa w zapisie.//
MS: Dziennik misji, wpis drugi. Po dwóch latach lotu znajdujemy się na orbicie Jowisza. Statek „Jupiter Aurora” wraca do bazy, załoga misji przesiadła się do lądownika.
//Przerwa w zapisie//
MS: Włączam zapis, wchodzimy w atmosferę.
//Terkot, zidentyfikowane jako uderzenia metalu o metal. Prawdopodobnie obluzowany element kabiny//
JM: Schodzimy! Wysokość czterdzieści tysięcy. Trzydzieści! Dwadzieścia!
MS: Za szybko!
//Przytłumione, prawdopodobnie zza ściany//
JS: Kurwaaaa!
//Odgłos uderzenia. Przerwa w zapisie//
MS: Wszyscy żyją?
JM: Chyba się przebiliśmy.
MS: Włącz szperacze.
//Kliknięcie. Głośne westchnięcie, prawdopodobnie MS.//
MS: Matko jedyna...
JM: Co to jest?
<<Koniec zapisu>>
***
Stacja SolForce, orbita Jowisza.
15 Września 2056 roku.
Konsole jak zwykle skrzyły się tysiącami kontrolek ogłaszających kolejne nadchodzące informacje. Nie było spokoju. Od kiedy SolForce wysłał pierwszą misję na Marsa, gdzie potwierdzono istnienie życie pozaziemskiego, praktycznie co miesiąc startowała kolejna. Już w dwa lata od powstania, SolForce zbudował stację Platon na orbicie Jowisza. Teraz wykorzystywano ją do monitorowania misji wysyłanych z Bazy. Na przykład misję „Jupiter Aurora”. Jej zadaniem było potwierdzić zdatność Europy do kolonizacji. Dwa dni temu lądownik wszedł w atmosferę księżyca i uderzył pokrywający go lód. Poza kraterem uderzeniowym, dziurą w lodzie i zapisem dźwiękowym nic nie wskazywało, że misja kiedykolwiek się zaczęła. Na to, że coś znaleźli wyraźnie wskazywał ostatni zapis.
***
I
Lądowanie
Lądowanie
Nazywam się Michael Stepaniac, a właściwie Michał Stefaniak, służę w SolForce w stopniu kapitana. Pamiętam, jak dwa lata temu startowaliśmy z Bazy. Przypomniałem sobie twarz mojej dziewczyny, ale za cholerę nie pamiętałem jej imienia. Kasia? Chyba tak. Wcisnąłem guzik nagrywania.
-Dziennik misji, wpis drugi. Po dwóch latach lotu znajdujemy się na orbicie Jowisza.
Nie wiadomo czemu nagle zacząłem chrypieć.
-Statek „Jupiter Aurora” wraca do bazy, załoga misji przesiadła się do lądownika.
Puściłem przycisk. Dwadzieścia minut spokoju. Do kabiny wszedł John, mój najbliższy stopniem i mentalnością kolega na misji. Stopień porucznika i wrodzone posłuszeństwo spowodowało, że dopiero po pół roku przestał do mnie mówić „sir”.
-Schodzimy? - zapytał.
-A, co się będziemy. Pobudź chłopaków, niech zapną pasy.
Po chwili wrócił.
-Jesteśmy gotowi – powiedział.
Uruchomiłem silniki manewrowe. Lądownik powoli obrócił się tarczą w stronę Europy. Wepchnąłem przepustnicę na impulsowe.
-Schodzimy! - powiedział John. Trochę za głośno, jak na mój gust.
-Wysokość czterdzieści tysięcy.
Wyłączyłem silniki. Grawitacja robiła swoje.
-Trzydzieści tysięcy! - John spojrzał na mnie ze strachem. Uśmiechnąłem się.
-Dwadzieścia!
W dziesięć sekund? Trochę za szybko. O, kurwa.
-Za szybko! - krzyknąłem. Wdusiłem przepustnicę silników hamujących. Za późno. Lądownikiem zatrzęsło, zza ściany dobiegł krzyk jednego z szeregowych. Uderzenie wbiło mnie w tablicę rozdzielczą. Zapadła ciemność.
***
II
Miasto
Miasto
Ocknąłem się kilka godzin później. Rozejrzałem się po kabinie.
-Wszyscy żyją?
Mój głos brzmiał bardzo słabo. Równie słabo brzmiał John.
-Chyba się przebiliśmy.
Wyjrzałem za okno. Czarno.
-Włącz szperacze – powiedziałem.
John sięgnął do przełącznika. Snop światła rozświetlił głębinę. Wciągnąłem głośno powietrze.
-Matko jedyna... - wyszeptałem.
John był równie zaskoczony jak ja.
-Co to jest?
Szperacze odsłoniły kamienne budowle spowite w wodorostach. Całość wyglądała jak jakieś Machu Picchu, naszpikowane piramidami i iglicami. Było tylko w trochę lepszym stanie.
Nie zdążyłem się dokładniej przyjrzeć, chyba coś rąbnęło w lądownik, bo wyrżnąłem głową w sufit. Znowu zapadła ciemność.
***
Otwarłem oczy. Leżałem na kamiennym stole, otoczony przez dziesiątki butelek. Nad głową widziałem coś przypominającego ziemskie sufity oświetleniowe. Spróbowałem się poruszyć.
-Nah! A ghlathan! - usłyszałem. - Azk nak'a ghlathan!
Zorientowałem się, że jestem przywiązany. Pięknie. Głowę też miałem unieruchomioną. Coś podeszło bliżej. W moim polu widzenia ukazała się... ukazało się coś, co wyglądało jak twarz. Miało dwoje oczu, nos i usta. Na tym kończyły się podobieństwa. Przede wszystkim – stworzenie miało łuski. Nos miało toto spłaszczony, a usta, z których właśnie obrzucało mnie niezrozumiałym,i obelgami znajdował się tam, gdzie ludzie mają podbródek. Uszu nie widziałem. Przypomniały mi się wizerunki obcych ze starej gry Blizzarda.
-Net'calhalio! Ma ath!
Poczułem dotyk na czole. Sekundę potem rąbnęło mnie jak młotem.
-Już dobrze – powiedziała istota. Ucisk na rękach zelżał.
-Zaczekaj, zaraz będziesz mógł wstać.
Zaskakująco, w tłumaczeniu głos obcego brzmiał prawie przyjemnie. W końcu klamry na rękach puściły. Usiadłem. A raczej spróbowałem usiąść, bo prawie natychmiast poleciałem na bok. Gdyby E.T. mnie nie przytrzymał wyłożyłbym się jak długi. Najbardziej zdziwiło mnie to, że się go nie bałem. To chyba efekt przymulenia...
-Gdzie jestem? - zapytałem. Znowu chrypiałem, jakbym wypalił ze dwie paczki papierosów.
-Jesteś w Zak'kharuum. Nigdy cię tu nie było i nigdy nie będzie.
Zostałem zaprowadzony do sali, na środku której leżał przypalony i poobijany stalowy cylinder z logiem SolForce. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to nasz lądownik.
-Wejdź do środka, twoi ludzie już czekają.
Posłusznie podszedłem do włazu. Nagle poczułem, jak coś wślizguje się do mojego umysłu. Przed oczyma zapłonęły mi słowa: „EUROPA JEST NIEZDATNA DO KOLONIZACJI”.
-Telepatia? Niemożliwe – mruknąłem.
***
III
Europa
Europa
Szarobłękitna powierzchnia Europy oddalała się, w miarę jak silniki nabierały mocy. Skończyłem pisać raport i nacisnąłem enter. Misja zakończona.
***
Meldunek z misji "Jupiter Aurora"
Sir
Po dokonaniu lądowania i pobraniu próbek z hydrosfery Europy stwierdzam, co następuje:
1) Księżyc jest niezamieszkany. Nie znaleziono żadnych śladów życia organicznego
2) Dno oceanu nie nadaje się do budowy habitatów, ze względu na niestabilne podłoże
3) Obecny poziom technologiczny nie pozwala na wykorzystanie wód Europy do celów użytkowych ze względu na niezwykle niską zawartość tlenu. Woda na Europie to czyste H2O.
W związku z powyższym stwierdzam, że Europa jest niezdatna do kolonizacji.
Z poważaniem
Kapitan Michael Stepaniac.
***
Stacja SolForce, orbita Jowisza.
17 Września 2056 roku.
Technicy uwijali się wokół lądownika pobierając próbki lodu, spawając uszkodzone elementy i przygotowując go do następnych misji. Opierałem się na balustradzie przypatrując się ich pracy. W głowie słyszałem wciąż to samo: „Europa jest niezdatna do kolonizacji.”. Tylko czasem we śnie widzę zatopione miasta i słyszę głos obcego. Wtedy przysięgam sobie, że kiedyś wrócę do miast Zak'kharuum.
***
Do generała Michaelsona, dowódcy SolForce na okręg Jowisz
Sir
Ze względu na pogłębiającą się psychozę i postępującą schizofrenię połączoną z urojeniami, które zaobserwowałem u kapitana Michaela Stepaniaca zalecam wycofanie go ze służby czynnej i skierowanie go na specjalistyczną terapię.
Z poważaniem
kapitan Jack Daniels
Naczelny psycholog SolForce, oddział Jupiter.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.