Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dym
#1
Wiem, przepraszam, głupiec. Poprawię się, obiecuję *skrywa głowę*. Starałem się jak mogłem, może trochę za dużo słów daję. Co źle, jest coś dobrze? Czekam na komentarze tego mini-opowiadania. Sugestię wrzucenia tego tutaj dostałem na sb. Enjoy.

Powróciłem do domu. To był dość deszczowy i chłodny dzień, przeradzający się już powoli w lodowatą noc. Zamknąłem drzwi, słysząc, jak ich skrzypienie za moimi plecami żegna szum deszczu, zostawiwszy mnie w ciemni cichego domu. Jedynie w szyby okien jeszcze walił deszcz, jednak nie było tego już tak bardzo słychać. Zmęczony dniem spędzonym na szukaniu pracy wreszcie znalazłem się w swoich czterech ścianach.
W istocie dom ten miał tylko cztery ściany, jedynego tutaj pokoju, połączonego z małą "kuchnią" w kącie. Za łazienkę od zawsze służył mi mały lasek nieopodal. Za wannę służyło mi pobliskie jezioro, choć w taką pogodę raczej niespecjalnie miałem ochotę tam witać.
Ciemnogranatowe niebo służyło mi za jedyne źródło światła. Od pewnego czasu nie płacę za prąd, toteż, trzy bodajże dni temu odcięto mnie od niego bezpowrotnie. Prawie potykając się o zostawiony po przedwczorajszym obiedzie talerz wymacałem i zasiadłem w swoim ukochanym - jedynym zresztą - fotelu.
Wyciągnąłem z tylnej kieszeni spodni wygniecioną paczkę papierosów. Red White. W środku zostały jeszcze tylko dwie sztuki. Włożyłem jednego z nich do ust, a pudełko z drugim schowałem z powrotem. Silny zapach tytoniu już mi uderzył do głowy. Spragniony spełnienia swojej potrzeby rzuciłem się po zapałki leżące na niewielkim stoliku przede mną. Trzęsącą się z zimna ręką wyciągnąłem jedną zapałkę. Zawsze zastanawiałem się jak żałośnie musi wyglądać trzydziestopięcioletni "chłopczyk z zapałkami". Z tym, że tutaj to on jest powodem swojej mizerności, ale to pomińmy.
Odgarnąłem kępę włosów z twarzy, bo papieros był jedynym, co zamierzałem podpalić. Trzęsącą się z zimna ręką wyciągnąłem jedną zapałkę. Zgasła. Druga też. Słyszałem jak krople deszczu walące w małe szyby okienek kibicowały mi. Trzecia i czwarta zapałka również odpadły. Dopiero kolejna, ostatnia zresztą z paczki, zapaliła się. Odpaliłem papierosa mocno się zaciągając. Tego mi brakowało cały dzień.
Tego dnia byłem jakoś strasznie melancholijny. Dużo myśli krążyło mi wokół przeszłości i przyszłości o jakiej myślałem wtedy. I o tym jak jest teraz...
W zasadzie, gdyby nie papierosy to może byłbym w stanie płacić za prąd, ale mimo wszystko stwierdzilem, że ten nałóg wystarcza mi jako alternatywa ciepłego, przytulnego i dobrze oświetlonego domu.
Czułem ucisk w klatce piersiowej, serce biło nierówno. Gdyby tylko mi się chciało iść z tym do lekarza. Pewnie tylko powiedziałby mi, że mam przestać palić. Przecież mogę rzucić, gdy tylko zechcę, myślałem, zaciągając się głęboko. Tylko, że nie chcę. Nie rozumiałem nigdy, czemu ludzie nie umieją pojąć tak prostej rzeczy.
Choć w ręku trzymałem kawał żarzącego się tytoniu w papierku, to nawet ręce nie trząsły się o odrobinę mniej niż wcześniej. Nawet było mi trochę zimniej. Deszcz dudnił mocno, zagrzmiało. Czułem się przez to, jakbym był na zewnątrz, tym bardziej, że w moim domu nie było o wiele cieplej. Zakładając, że w ogóle.
Co jakiś czas strzepywałem na podłogę tytoń. Wydmuchiwałem dym, który po chwili zmieniał się w kulkę, smugę jak statek widmo, pływający po otwartych wodach. Płynący statek, na którego burcie zobaczyłem wielu martwych wycieczkowiczów, w postaci moich wspomnień i niegdysiejszych marzeń.
Oglądałem na smudze jak w telewizorze, na którego stać moich obecnych przyjaciół z dzieciństwa... Jak odpalałem swojego pierwszego papierosa po zdaniu podstawówki. Potem drugiego i trzeciego przy wygranej konkursu literackiego. Trzy papierosy, gdy napisałem dobrze maturę i cztery, gdy dostałem wyniki. Pięć papierosów, gdy wyznałem miłość kobiecie, za którą szalałem i sześć, kiedy ją straciłem. I gdy nie miałem pieniędzy na studia, zapaliłem siedem. Gdy okazało się, że nie znajdę pracy, kolejne osiem. Dziewięć sztuk wypaliłem przy tym, jak udało mi się znaleźć pracę. Potem dziesięć, ze złości, gdy mnie wyrzucono. Potem zaś po jedenaście dziennie, gdy żyłem na zasiłku. Gdy znalazłem znów pracę, paliłem po dwanaście sztuk, ale wywalono mnie za palenie w pracy. Trzynaście sztuk, gdy mama wydziedziczyła mnie, bo stawałem się "innym człowiekiem". Czternaście, gdy zacząłem żyć na zasiłku. Piętnaście dziennie przez tydzień po swojej pierwszej kradzieży. Potem jakoś tak przerodziło się w paczkę dziennie. Już nie pamiętam, po co potem paliłem.
I tak wspominałem aż wypaliło się następne wspomnienie. Papieros odpalony z okazji tego, że jeszcze oddycham. Powoli gasnął. Przygasiłem niedopałek na własnym czole, czując piekący ból. Żyję, pomyślałem, jeszcze... To dobrze.
I zasnąłem. Z każdym podobnym dniem coraz dłużej śnię. Ciekawe, na ile najdłużej zasnę...
Odpowiedz
#2
Aż w końcu zaśnie się na wieki. Papierosy i chora na serce osoba - niebezpieczna mieszanka. Skłoniła mnie Twoja praca do refleksji, ale nie doszukuję się błędów - nie mam do nich oka, albo po prostu ich nie ma. Wybacz. Sad
Odpowiedz
#3
Odpowiedź na ostatnie pytanie zależy od opcji filozoficznej, jakiej hołduje podmiot.

Ogólnie - jako znajomy wielu "kurzoków" stwierdzam, że celnie ujęte, choć lekko przesadzone. Wątpię, by było tak źle, że ktoś dla samych tylko fajek stacza się na aż takie dno. Ale jako przykładowy nałóg - jak najbardziej.

Technicznie bez zarzutu (choć mogę się mylić).

Na koniec mała anegdotka dotycząca rzucania palenia. Raz dostałem paczkę fajek za friko. Facet widział jak karetka wywozi z dworca faceta po zawale (żył) i podjął decyzję o skończeniu z nałogiem.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz
#4
Cytat:Tylklo, że nie chcę. Nie rozumiałem nigdy, czemu ludzie nie umieją pojąć tak prostej rzeczy.

Taka mała literówka się wkradła. Więcej błędów nie znalazłem, nie czytałem po to by jakiekolwiek z resztą znaleźć. Podoba mi się twój styl oraz treść. Rolleyes
"Moje marzenia w kaftanie uwięzione..."

"Oddałbym wszystkie wersy za jeden Magika..."

"26 grudnia bro 2000 rok i dlatego nienawidzę drugiego dnia świąt..."
Odpowiedz
#5
Twój tekst ma potencjał, który nie został do końca wykorzystany. Jest klimat, ale nie wystarczający. Wciąga, ale nie wystarczająco. Przynajmniej mnie. Zauważyłam multum powtórzeń, błędów interpunkcyjnych, jedną literówką. Nie jestem pewna czy poprawne jest "trzymałem w ręku" czy "trzymałem w ręce", czy może obie wersje, ale ja wolę tą drugą. Generalnie, jest coś takiego interesującego w Twoim bohaterze, ale chciałabym wiedzieć więcej. Dlaczego znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji i tak dalej.
Chętnie przeczytam kolejny Twoje teksty.
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#6
Justinum
Miało być troszeczkę nierealistyczne, skrajne. Lekko przerysowane, ale nie na tyle, by być parodią. Póki co nie piszę zbyt wiele, a na ten tekst spędziłem całą godzinę i jak widać wciąż ma błędy, których może nawet nie widzę. Co do interpunkcji, leży u mnie, w sprawie powtórzeń, nie widziałem raczej, albo może już nie pamiętam. Napiszę, pewnikiem i w tym temacie jeszcze. Wybacz, może to zbyt wielki przerost treści nad formą u mnie. Staram się rozwijać jak tylko mogę technicznie.

Rick
Dzięki za poprawkę.

Rafał Growiec
Miało być troszeczkę nierealistyczne, skrajne. Lekko przerysowane, ale nie na tyle, by być parodią. Staram się, by był po prostu takim małym Quo Vadis, ukazaniem tego, co robi z człowiekiem uzależnienie. Wiesz, najbardziej w skrajności mimo wszystko chyba wrzuca uzależnienie od komputera, ale papierosy są mi bliższe i - kocham pisać o dymie, bo uwielbiam jak powolutku odpływa. Częściowo jest to opowiadanie o mnie, choć nie w jakimkolwiek fakcie, jeśli rozumiesz, co mam na myśli


W poście będę odpowiadał na komentarze, by nie zaśmiecać. Wszystkim dziękuję za poświęcenie mi czasu.
Odpowiedz
#7
Caaałą godzinę? No, faktycznie poświęcenie...

Cytat:Powróciłem do domu.
- Hm. "Powróciłem" - to brzmi dumnie. Tako rzecze dzielny rycerz co z wyprawy wojennej na swym dzielnym rumaku wraca. Niestety w tym tekście wygląda to moim zdaniem równie dobrze co widły w brzuchu.
Cytat:To był dość deszczowy i chłodny dzień, przeradzający się już powoli w lodowatą noc.
- To może był to bardziej wieczór skoro w noc się już przeradzał?
Cytat:żegna szum deszczu, zostawiwszy mnie w ciemni cichego domu. Jedynie w szyby okien jeszcze walił deszcz, jednak nie było tego już tak bardzo słychać.
- Czyli mam rozumieć, że po ty jak bohater wszedł do pomieszczeni deszcz niemal ustał i zaczął padać tylko i wyłącznie na szyby? Powtórzenie.
Cytat:Za łazienkę od zawsze służył mi mały lasek nieopodal. Za wannę służyło mi pobliskie jezioro, choć w taką pogodę raczej niespecjalnie miałem ochotę tam witać.
Ciemnogranatowe niebo służyło mi za jedyne źródło światła.
Cytat:W środku zostały jeszcze tylko dwie sztuki. Włożyłem jednego z nich do ust
- "Sztuki" - rodzaj żeński. "Jednego" - rodzaj męski. Związek tych dwóch słów nie brzmi dobrze. Wywal "z nich" a będzie gut.
Cytat:Tego mi brakowało cały dzień.
Tego dnia byłem jakoś strasznie melancholijny.
- Powtórzenie.
Cytat:Dużo myśli krążyło mi wokół przeszłości i przyszłości o jakiej myślałem wtedy.
- Nie rozumiem.
Cytat:Gdyby tylko mi się chciało iść z tym do lekarza.
- "Gdyby tylko chciało mi się iść z tym do lekarza" - nie sądzisz, że w ten sposób brzmi lepiej?
Cytat:nawet ręce nie trząsły się o odrobinę mniej niż wcześniej. Nawet było mi trochę zimniej.
- Dużo robisz powtórzeń. Zwracaj na to większą uwagę.
Cytat:Gdy okazało się, że nie znajdę pracy, kolejne osiem. Dziewięć sztuk wypaliłem przy tym, jak udało mi się znaleźć pracę.
- "...jak udało mi się ją znaleźć." - w ten sposób uniknąłbyś powtórzenia.
Cytat:Gdy znalazłem znów pracę, paliłem po dwanaście sztuk, ale wywalono mnie za palenie w pracy.
- Zaznaczone do wywalenia.
Cytat:Potem zaś po jedenaście dziennie, gdy żyłem na zasiłku. [...] Czternaście, gdy zacząłem żyć na zasiłku.
- Widzę podróże w czasie nie są dla twojego bohatera żadnym problemem.
Cytat:Piętnaście dziennie przez tydzień po swojej pierwszej kradzieży. Potem jakoś tak przerodziło się w paczkę dziennie.
- Powtarzasz, powtarzasz, powtarzasz.

Przecinków brakowało sporo. Jednak postanowiłem zacząć od rzeczy prostszych a wytknę ci je ewentualnie przy okazji kolejnego utworu.
Mnie się nie podobało. Raz, że błędów trochę jest (powtórzenia, brr). Dwa, że się przy nim po prostu nudziłem. Dziwny jest obraz bohatera, który stacza się na dno paląc paczkę dziennie. Ja jako dziecko malutkie sam paliłem te 10-15 sztuk. A i spotkałem też ludzi co potrafili w dzień trzy paczki zutylizować. Samo w sobie nie jest to może błędem ale tekst jest bezpośredni niczym gumowy młotek. Sam bohater nie jest moim zdaniem zbyt interesujący (gdybym był bardziej złośliwy to napisałbym, że pasuje tym samym do całości opowiadania). Pisz, ćwicz, rozwijaj się, szukaj powtórzeń i uważaj na błędy logiczne. Gotowe dzieła wrzucaj najlepiej po dwóch tygodniach, czy po miesiącu od napisania. Po upływie czasu człowiek nabiera bardziej krytycznego podejścia, więc i błędów dojrzy więcej.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#8
Dzięki sithis za wytknięcie błędów. Pośród ludzi, którym się podoba osoba, której się to nie podoba jest czymś złotym Big Grin. Dzięki za wytknięcie powtórzeń. Ano, godzina to faktycznie mało, szczególnie, że większość trwało przepisywanie i poprawianie tego, co wyszło kompletnie beznadziejnie. Dzięki za wytknięcie błędów, edytuję to. A co do bezpośredniości, zależy czy patrzysz na moją pracę tylko pod kątem tego, co ujmuje w sposób dosłowny. Sam palę po paczkę dziennie obecnie i też nie uważam, żeby ta liczba jakoś przekraczała standardy "szarego" palacza. Jeżeli chodzi o powtórzenie, to jedno, pomiędzy "służeniem" lasku i "służeniem" jeziora, było celowe. Ale widać zrobiłem to źle.

Tomma blickar, tömda sinnen
Tunnelbanan rullar fram genom
den svarta stadens dystra passager
Allt har en så melankolisk lyster ikväll
Ingenting och allt i disharmoni;
Är det vackert eller avskyvärt?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości