Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dwie wyobraźnie
#1
Ogromną rolę w rozwijaniu wyobraźni odgrywają zabawki. W czasach połowy ubiegłego wieku, gdy przydarzyło mi się nieszczęście ze swoimi narodzinami, otoczenie było szarobure i zgrzebne. Ciężko to pojąć obecnym dzieciakom, ale w tych koszmarnych czasach nie istniały komórki, gry komputerowe, empetrójki i „Nasza Klasa”. W ogóle wszystkie gry i zabawy tamtej dziatwy były toporne, trudne i wymagające wysiłku. Inaczej, niż obecnie. Teraz dzieciaki mają umysłowe protezy do parusekundowego przeżywania i szybkiej nudy. W związku z czym są jak zaspane mopsy i przeskakują od jednej zabawki do drugiej. A każda kolorystycznie piękna, na prąd, tyle że nietwórcza i nieinspirująca.

Na zakończenie tej obszernej wypowiedzi, zacytuję fragment z książki Ryszarda Kapuścińskiego „Lapidarium” III ( strona 280):

„Rewolucja elektroniczna drugiej połowy XX wieku wykopała głęboką przepaść między dwoma pokoleniami, posiadaczami dwóch różnych wyobraźni. Rewolucja ta stworzyła nowy świat - świat komputera, mediów, Internetu, rzeczywistości wirtualnej, z którym identyfikuje się młode pokolenie. Natomiast starsze, „przedwirtualne”, albo już nie czuje się na siłach, albo nie umie w sobie wzbudzić zainteresowania przestrzenią cybernetyczną. W rezultacie dwie generacje, istniejąc obok siebie, zamieszkują dwie różne rzeczywistości, dwie różne wyobraźnie. Mówiąc inaczej: rewolucja elektroniczna „dorzuciła” ludzkości jeszcze jeden, nowy świat, do którego młodsza generacja naszego rodzaju weszła bez wahania, starsza natomiast pozostała na zewnątrz na tradycyjnym, znanym sobie od dawna padole łez.”
Odpowiedz
#2
Cytat:Na zakończenie tej obszernej wypowiedzi(...)
Wieje sarkazmem na kilometr Smile

Tym razem muszę Ci przyznać rację: dzieci dzisiejsze są znudzone. A jednocześnie... chętnie wracają do tego, co kiedyś. Przykład moich młodszych braci: kiedy są w domu, mając w zasięgu łapsk telewizor i komputer rzecz jasna, ciężko ich zagonić do gry w piłkę choćby. Wystarczy, gdzie pojadą do babci, która komputera nie posiada, a w telewizorni dwa kanały - no i dzieci nie można zwołać do domu, bo tak się pięknie bawią.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#3
Znów to samo: to nie jest publicystyka, tylko po prostu przepisywanie. Cytat dłuższy od własnego tekstu? Komiczne.

A i sam przekaz tekstu, jak dla mnie, mizerny. Jojczenie na te dzisiejsze dzieci, jakie to one ogłupione przez te parszywe telewizory i komputery, to może uskuteczniać każdy, ale nie czyńmy z każdego takiego jojczenia od razu publicystyki.
Co innego, gdyby tekst przynajmniej ujmował ten temat w jakiś ciekawy sposób. Proponował jakieś rozwiązania. Był czymkolwiek ponad "za moich czasów, to dzieci były fajniejsze".

Ponadto temat jest ledwie dotknięty w tych kilku zdaniach. Zero pogłębienia, zero zanalizowania dlaczego dzieciaki ślęczą przed monitorami zamiast robić coś kreatywnego, zero rozróżnienia, czy w ogóle na pewno wszystkie dzieci tak robią. A skoro temat ledwie dotknięty, to siłą rzeczy wnioski są w nim niesprawiedliwe, powierzchowne i tendencyjne.

Cytat z kolei trochę ni przypiął ni przyłatał, bo w przytoczonym fragmencie autor nie wartościuje tych dwóch "kultur", w których dorastają dzieci, więc jako podsumowanie czy potwierdzenie wcześniejszych wniosków zupełnie się to nie nadaje.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#4
Nae Mair

Na publicystykę patrzeć można różnie. Według mnie (masz odrębny pogląd) liczy się ZASYGNALIZOWANIE problemu, bo nie pisze się na wagę. Przy czytaniu tekstu musi istnieć myślowa współpraca pomiędzy jego autorem, a odbiorcą. Współpraca, a nie zgoda, ponieważ utwór nie może być bezpłciowy. Wprost przeciwnie, musi być polemiczny, kontrowersyjny, często irytujący czytelnika. Tekst literacki, to nie jest szczegółowy raport policyjny ze zdarzenia, a tekściarz nie jest zobowiązany do podawania wszystkiego „na tacy”. Autor ma obowiązek zostawić czytelnikowi pole manewru do własnych refleksji.

PS. Dawnymi czasy bawiło się dzieciom źle. Na przykład biegało po podwórku z fajerką i pogrzebaczem. Albo z patykiem udającym miecz i durszlakiem robiącym za rycerski hełm. I to były zabawy i zabawki grubo ciosane w porównaniu ze współczesnymi typu wow.

Jasna sprawa, że im zgrzebniejsze zabawki, tym bogatsza wyobraźnia. Drzewiej buzowały w pociechach pomysły na gry i zabawy. Teraz dzieciak pozbawiony „uciechowo-bajeranckich mechanizmów na kilowaty” jest bezradny jak jaskiniowiec na pasach i strach myśleć, w co się pobawi, gdy nawali prąd i szlag trafi baterie w laptopie.

pozdrowienia
Odpowiedz
#5
Patrzę na publicystykę w ten sposób:
Słownik Terminów Literackich napisał(a):(...) wypowiedzi na aktualne w danym momencie tematy polityczne, społeczne, kulturalne itp.; posługują się one środkami perswazyjnymi i zmierzają do czynnego oddziaływania na opinię publiczną. P. stanowi jedną z podstawowych form działalności dziennikarskiej; różni się od informacji tym, że nie przekazuje tylko w obiektywnej formie wiadomości o faktach, ale je naświetla z przyjętego punktu widzenia, komentuje, wyjaśnia.
Podkreślenie moje.

Zasygnalizować problem też można różnorako. Zwrócenie uwagi na złożoność problemu, przemyślenie zapisanej naprędce refleksji, krótkie jej uzasadnienie jest bardzo pożądane. W przeciwnym razie, każda siedząca na ławeczce babcia jest wybitną publicystką, bo takiego jojczenia to tłucze dziennie od groma i ciut-ciut. To nie jest żadne zasygnalizowanie problemu, tylko utyskiwanie, że "za moich czasów nie było tych wszystkich komputrów i dzieci były mądrzejsze". Podejrzewam, że te bardziej rozbudowane myśli, często nawet kilkunastozdaniowe, jakie można mieć podczas porannego prysznica, kwalifikowałyby się w takim układzie do Pulitzera.
Tego typu "publicystykę" uskutecznia się w gronie znajomych w zbliżonym wieku, po kilku głębszych.

Nie ma u Ciebie ani faktów, które by można komentować, ani wyjaśnienia, do którego można się ustosunkować. W mojej więc opinii nie ma z czym dyskutować, bo na puste jojczenie mam w zwyczaju machać ręką.
Szkoda mojego wysiłku, skoro druga strona przedkłada liczbę spłodzonych tytułów nad jakość tekstów.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości