07-01-2011, 23:31
W podróży po długiej i pustej autostradzie życia,
wsłuchujesz się ciągle w melodię swego serca,
jego nieprzerwane, rutynowe i nużące bicia,
są jedynym co towarzyszy ci przez nieznane miejsca.
Zmordowany, zmarnowany przez przeciwności losu,
przepocony i brudny od pyłu, i pomyj życiowej drogi,
po tym wszystkim czujesz jak koszula lepi się do torsu,
a zmęczone od nieustannego chodu uginają się pod tobą nogi.
Przez dosłownie chwilkę siadasz i odpoczywasz w zbytku,
tak naprawdę ponownie szykując się do kolejnej podróży,
pakujesz tylko nadzieję, miłość i bochen chleba w worku,
potem jeszcze pukasz do drzwi tej, której uśmiech dobrze wróży.
wsłuchujesz się ciągle w melodię swego serca,
jego nieprzerwane, rutynowe i nużące bicia,
są jedynym co towarzyszy ci przez nieznane miejsca.
Zmordowany, zmarnowany przez przeciwności losu,
przepocony i brudny od pyłu, i pomyj życiowej drogi,
po tym wszystkim czujesz jak koszula lepi się do torsu,
a zmęczone od nieustannego chodu uginają się pod tobą nogi.
Przez dosłownie chwilkę siadasz i odpoczywasz w zbytku,
tak naprawdę ponownie szykując się do kolejnej podróży,
pakujesz tylko nadzieję, miłość i bochen chleba w worku,
potem jeszcze pukasz do drzwi tej, której uśmiech dobrze wróży.
Zaglądam tu tylko z przyzwyczajenia.
Ani myślę wracać na stałe.
Ani myślę wracać na stałe.