Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ)
Cytat:Błędne założenie o omnipotencji prawa (częsta przypadłość polityków).

Takiego założenia nie robię. Odwrotnie, poświęcam dużo uwagi myślom o tym, że zakazane rzeczy mogą być robione nielegalnie i czasem ta sama działalność bardziej szkodzi, kiedy jest nielegalna, niż kiedy jest legalna. Ale chodziło nie o próby prawnego narzucania mentalności, a o rozsądną politykę przekonywania, uwzględniającą psychologię człowieka. Być może, Ty, jako psycholog, potrafisz zaproponować bardziej konkretne mechanizmy takich przekształceń, jakie występują w tej powieści. Smile

Cytat:Załóżmy, że masz ładną żonę. Ktoś z twoich znajomych mówi, że jest brzydka, jest kaszalotem etc.

Takie wypowiedzi zupełnie nie byłyby dla mnie nieprzyjemne. Po prostu odpowiedziałbym z uśmiechem, że według mojego smaku ona jest zupełnie inna. A dlaczego on tak powiedział, można sobie przemyśliwać osobno, i to tym bardziej nie szkodzi.

Cytat:Wątpię, byś na całej planecie znalazł choć jedną osobę, która wrażliwa na krytykę swoich wierzeń doszłaby do wniosku, że w takim razie te wierzenia są fałszywe.

No, być może, za kilkadziesiąt lat takie osoby się pojawią. Smile
Odpowiedz
(05-06-2019, 12:50)D.M. napisał(a):
Cytat:Błędne założenie o omnipotencji prawa (częsta przypadłość polityków).

Takiego założenia nie robię. Odwrotnie, poświęcam dużo uwagi myślom o tym, że zakazane rzeczy mogą być robione nielegalnie i czasem ta sama działalność bardziej szkodzi, kiedy jest nielegalna, niż kiedy jest legalna. Ale chodziło nie o próby prawnego narzucania mentalności, a o rozsądną politykę przekonywania, uwzględniającą psychologię człowieka. Być może, Ty, jako psycholog, potrafisz zaproponować bardziej konkretne mechanizmy takich przekształceń, jakie występują w tej powieści. Smile

Jeśli miałoby się to dokonać siłami psychologii, to ta nauka musiałaby dokonać jeszcze sporego postępu Wink
Odpowiedz
Informuję, że dzisiaj niespodziewanie wykryłem i poprawiłem pewien bardzo dziwny merytoryczny błąd w ostatnim rozdziale. (Choć, mówiąc bardzo formalnie, odpowiednie zdanie nie było sprzeczne z fabułą, ale brzmiało bardzo dziwnie.) Dobrze, że, prawdopodobnie, na razie nikt do tego miejsca nie doczytał. Smile Zapraszam do dalszego czytania powieści po jej kolejnym udoskonaleniu.
Odpowiedz
(09-12-2018, 20:19)D.M. napisał(a): Rozdział XX.

O północy Olek, Karolina, Eryk i Ania radośnie powitali początek doby uważanej za Boże Narodzenie; taka sobie próba powitania Nowego Roku tydzień przed jego początkiem. Potem jeszcze kilka godzin luźnie świętowali: grali w różne gry oraz stopniowo dojadali wigilijną kolację, a od czasu do czasu słuchali jakichś piosenek lub oglądali jakieś ciekawostki w Internecie.
(...)
Wracać do Holandii Eryk zamierzał wrócić 26 grudnia. Ale jeszcze 25 grudnia zapytał Anię, czy nie chce odwiedzić jego pałacu na Nowy Rok. To nie bardzo odpowiadało zwyczajom Ani, bo Nowy Rok ona zawsze witała w domu i nie wyobrażała sobie, by robić to gdzie indziej, tym bardziej poza Kielcami.
(...)
I nawet się zgodziła pojechać tam razem  jechać tam razem z Erykiem. W związku z tym zdecydowali, (zdecydowano - to tak jakby ktoś za nich zdecydował) by Eryk pozostał w Kielcach aż do 28 grudnia i żeby tymczasem w tym czasie Ania bez pośpiechu przygotowała się do drogi. Eryk poinformował swoją mamę, panującą holenderską królową, że się zatrzyma, oraz zapytał, czy zgadza się ona przyjąć w pałacu Anię. Królowa z radością się zgodziła.

Dodatkową osobliwością? było to, że Ania zechciała jechać pociągiem. Najprościej byłoby uniwersalotem lub wynajętym samochodem, ale Ania bardzo lubiła pociągi i zechciała tym razem wykorzystać taką okazję do jechania pociągiem,
(...)

Główną część drogi (czyli od Warszawy do Amsterdamu) Eryk i Ania spędzili w przedziale dla dwóch osób. W przeszłości Ania znacznie częściej podróżowała latem, niż w innych porach roku, i teraz z przyjemnością obserwowała zimowe widoki, które wydawały jej się więc nieco niezwykłe dla do obserwowania z pociągu. Jechali bez szczególnych przygód i pod wieczór 29 grudnia już byli w Hadze i byli zostali ciepło przywitani przez królową, jej męża i ich córkę (ta ostatnia była o 2 lata starsza od Ani). Wcześniej Ania czasem widziała holenderską królową na obrazkach i wideo. Dlatego znała kojarzyła jej twarz jako znajomą. A podczas spotkania z nią od razu poczuła się tak, niby jakby osobiście znała ją od dawna.

30 grudnia Eryk oprowadzał Anię po pałacu i mieściepokazywał Ani dużo ciekawego w pałacu i poza nim, wodząc Anię po Hadze. Już w tym dniu oni się obudzili bardzo późno, żeby późno pójść spać i jeszcze później się obudzić w szczególnie świątecznym dniu 31 grudnia, kiedy Ani udało się dospać do 11:30, a Erykowi do 11:45 (królowa i jej mąż obudzili się jednak o kilkadziesiąt minut wcześniej; za to księżniczka, czyli siostra Eryka, potrafiła dospać aż do 12:10). Sylwester Ania wolała spędzać w domu (całą dobę 31 grudnia), i w tym przypadku też było tak (tyle że zamiast swojego domu występował? pałac w Hadze). Wszyscy dobrze się bawili, grając w gry, czasem oglądając coś w Internecie oraz jedząc różne dania z obficie obstawionego świątecznego stołu. Tym razem, w związku z goszczeniem Ani, królowa zdecydowała zaprogramować do świątecznego stołu tylko wegetariańskie dania (tym bardziej, że w tym roku szczególnie dużo owadów i ślimaków zżarli (żreć to może świnia ale żeby królowa... Big Grin )  oni na Boże Narodzenie, w nieobecność Eryka).
(...)
Kiedy zaczęła się pierwsza sekunda nowego 2191 roku, wszyscy zakrzyczeli "Hura!" i każdy wypił kieliszek soku pomarańczowego, który w Holandii od jakiegoś czasu zaczęto uważać za napój dobrze pasujący do szczególnie uroczystych momentów. (jestem zawiedziony, że nie było szampana Big Grin

A już po północy Eryk i Ania wyszli na spacer zdecydowali dla odmiany trochę pospacerować.
(...)

W praktyce takie dyżurowanie było jednym z głównych zajęć policji; a jeszcze dużo czasu policjanci poświęcali badaniu różnych zmyślonych zagadek kryminalnych, których formułowanie zwykle zawierało informację, że gdzieś monitoring się zepsuł. A dochodzenia na temat rzeczywistych przestępstw czy wykroczeń odbywały się wyjątkowo rzadko. Taka duża przewaga zadań fikcyjnych nad tymi rzeczywistymi była typowa dla wszystkich służb mundurowych (wcześniej już wspominaliśmy, że tak właśnie było też w wojsku). I jeszcze w nieco podobnej sytuacji znajdowali się sędziowie. (normalnie brak zajęcia prowadzi do ograniczenia czy wręcz zaniku niektórych zawodów - pozostawianie etatów, które zajmowali ludzie zajmujący się wirtualnymi problemami jest nieracjonalne)

Warto jeszcze odnotować, czego nie było w noc sylwestrową: nie było głośnych fajerwerków. Już od wielu dziesięcioleci ludzie dobrze rozumieli, że taka zabawa jest niepożądana, bo straszy zwierzęta. Za to technika XXII wieku pozwalała urządzać dużo innych zabaw, nawet znacznie piękniejszych i ciekawszych od dawnych fajerwerków. (pokazy laserowe?)

Nie będziemy nudzić Czytelnika opisem dalszego pobytu Ani w Hadze. Tam nie odbywało się nic takiego, co zasługiwałoby na uwagę Czytelnika, ale za to dla Ani i Eryka to były szczególne dni. Rozpatrywali też pomysł, czy nie pozostać Ani Ania nie mogłaby zostać w Hadze aż do urodzin Eryka 9 stycznia. Ale Ania zdecydowała, że jednak to byłaby przesada tak długo gościć u kogoś, z kim dopiero niedawno się zaznajomiła (ale sex na drugiej randce to już nie przesada? Big Grin ) . Poleciała do domu 3 stycznia już uniwersalotem. Ale 9 stycznia wysłała Erykowi przez e-mail podarunek: wymyśliła wierszyk w języku esperanto opiewający jej uczucia względem niego. To Erykowi bardzo się spodobało.
(...)
Członkowie rodzin królewskich nie mogli w pełni się cieszyć z dostępnych dla zwykłych ludzi osiągnięć liberalizmu (chyba że jeśli rezygnowali z potencjalnych uprawnień do objęcia tronu). Nawet śluby jednopłciowe prawie nie zdarzały się wśród książąt. Kiedyś taki ślub zawarł jeden z wujków Eryka; na ten temat w parlamencie bardzo długo debatowano i wreszcie większość parlamentarzystów zagłosowała za poparciem ślubu (biorąc przyjmując do wiadomości, że dzieci w tym małżeństwie nie będzie, no ale cóż, to nie bardzo przeszkadza). (a to dziwne, bo przy takim liberaliźmie to mogliby przecież wynająć surogatkę, która urodziłaby dziecko tego księcia)
(...)
Kiedy Ania dokładnie przemyślała sobie, czy może się zgodzić na małżeństwo nieotwarte, to doszła do wniosku, że z Erykiem całkiem może. Kwestia tego o tym, czy można mieć dodatkowych kochanków, wydała jej się zupełnie nieważna w porównaniu z chęcią życia z Erykiem.
(...)
(a ta edukacja trwała z reguły do wieku 16 lub 17 lat, ale bywało też inaczej; to zależało od indywidualnych właściwości zdolności dziecka).
(...)
Jeżeli znawca języków obcych znajdował sobie jakieś zatrudnienie odpowiadające jego fachowi, to ono z reguły przedstawiało sobą polegał na współpracy z programistami, którzy zajmowali się programowaniem tłumaczeń elektronicznych.
(...)
bo w jej czasach już uważano, że nie warto zawracać dzieciom głowy czymś takim skomplikowanym, jak tradycyjna angielska pisownia.
Odpowiedz
Dziękuję bardzo, Gunnar, za kolejne uwagi! Już pozostał Ci tylko jeden rozdział! Smile

Z większością zaproponowanych zmian zgodziłem się i już je wprowadziłem.

Cytat:żreć to może świnia ale żeby królowa... Big Grin

Użycie tu słowa "żreć" sugeruje nieco negatywne nastawienie głównych bohaterów do tej czynności. Smile

Cytat:jestem zawiedziony, że nie było szampana Big Grin

Właśnie tak jest, że sok pomarańczowy wykonywał tam rolę szampana. Smile Przecież napoje alkoholowe w tych czasach pili tylko nieliczni wielbiciele.

Cytat:normalnie brak zajęcia prowadzi do ograniczenia czy wręcz zaniku niektórych zawodów - pozostawianie etatów, które zajmowali ludzie zajmujący się wirtualnymi problemami jest nieracjonalne

A po co likwidować etaty, jeżeli PKB całkiem wystarcza na ich utrzymanie, a ta praca może okazać się pomocna? Wyobraź sobie, że jednak stało się mało prawdopodobne zdarzenie wymagające interwencji którejś z tych niby niepotrzebnych służb. Gdyby służby zlikwidowano i zapomniano, jak radzić sobie z takimi sytuacjami, wyniki mogłyby być katastrofalne. A tak wszystko w porządku, przy czym kwalifikacje nie zanikły, bo ciągle odbywają się wirtualne ćwiczenia.

Cytat:pokazy laserowe?

Tak, właśnie! I chyba jeszcze dużo innego. Nie bardzo się orientuję w zabawach XXII wieku. Big Grin

Cytat:ale sex na drugiej randce to już nie przesada? Big Grin

Chyba seks w mniejszym stopniu wstrząsa życiem człowieka, niż kilkutygodniowi goście. Smile

Cytat:a to dziwne, bo przy takim liberaliźmie to mogliby przecież wynająć surogatkę, która urodziłaby dziecko tego księcia

Przesadnie konserwatywne zwyczaje królewskie wymagają, by dzieci rodziły się w małżeństwie i biologicznie pochodziły od małżonków.
Odpowiedz
(17-06-2019, 22:15)D.M. napisał(a):
Cytat:normalnie brak zajęcia prowadzi do ograniczenia czy wręcz zaniku niektórych zawodów - pozostawianie etatów, które zajmowali ludzie zajmujący się wirtualnymi problemami jest nieracjonalne

A po co likwidować etaty, jeżeli PKB całkiem wystarcza na ich utrzymanie, a ta praca może okazać się pomocna? Wyobraź sobie, że jednak stało się mało prawdopodobne zdarzenie wymagające interwencji którejś z tych niby niepotrzebnych służb. Gdyby służby zlikwidowano i zapomniano, jak radzić sobie z takimi sytuacjami, wyniki mogłyby być katastrofalne. A tak wszystko w porządku, przy czym kwalifikacje nie zanikły, bo ciągle odbywają się wirtualne ćwiczenia.
Na taki wypadek wystarczy kilkanaście osób w całym kraju - jedna jednostka organizacyjna. Natomiast utrzymywanie tysięcy etatów jest bez sensu. Chyba, że to sposób, by ci co potrzebują pracy do egzystencji mieli taką bezproduktywną pracę tylko do zaspokojenia swoich potrzeb psychologicznych. Wtedy, aby osoby takie nie popadały w depresję z powodu braku zajęcie, celowe byłoby utrzymywanie martwych zawodów.
Odpowiedz
Cytat:Na taki wypadek wystarczy kilkanaście osób w całym kraju - jedna jednostka organizacyjna. Natomiast utrzymywanie tysięcy etatów jest bez sensu.

Raczej kilkanaście na miejscowość. Inaczej może być, że będą za długo docierać do celu. Ale można i więcej, jeśli wystarcza środków.

Cytat:Chyba, że to sposób, by ci co potrzebują pracy do egzystencji mieli taką bezproduktywną pracę tylko do zaspokojenia swoich potrzeb psychologicznych. Wtedy, aby osoby takie nie popadały w depresję z powodu braku zajęcie, celowe byłoby utrzymywanie martwych zawodów.

To też niezły pomysł. Można założyć, że jakaś część ludzi potrzebowała takiego właśnie wsparcia. Ale wolę uważać, że psychologiczne problemy zostały rozwiązane innymi metodami, a służby mundurowe po prostu nie zostały drastycznie obcięte, bo społeczeństwo nie odczuwało takiej potrzeby.

I jeszcze niektóre komentarze do poszczególnych uwag językowych.

Tam, gdzie dwa razy skreśliłeś "jakieś", napisałem natomiast "różne".

"Dodatkową osobliwością było to, że Ania zechciała jechać pociągiem." Co tu zaproponowałbyś napisać zamiast "osobliwością"?

Czy fraza "kojarzyła jej twarz jako znajomą" jest rażąco niezgrabna? Nie mogę napisać po prostu "znała", bo znała nieco słabo, ale odczuwała, że widziała tę twarz.

"(tyle że zamiast swojego domu występował pałac w Hadze)". Co tu zaproponowałbyś napisać zamiast "występował"? Może, "figurował", "był rozpatrywany", "służył miejscem pobytu"...? Chyba to wszystko jednak gorzej brzmi, niż "występował".

***

Pozwolę sobie w tym wątku wspomnieć o pytaniu zadanym tu:
https://www.via-appia.pl/forum/Thread-Zn...ale%C5%BCy
Bo obawiam się, że niektórzy aktywni forumowicze rzadko oglądają dolną część forum. Usprawiedliwienie dla wspomnienia o tym właśnie tu może być takie: pytałem tam o pisarzy, których twórczość może być też podobna do przedstawionej tu powieści.
Odpowiedz
(19-06-2019, 21:55)D.M. napisał(a): "Dodatkową osobliwością było to, że Ania zechciała jechać pociągiem." Co tu zaproponowałbyś napisać zamiast "osobliwością"?


"osobliwość" to albo jakieś wyjątkowo odosobnione kuriozum - postać, zachowanie, kreacja etc. albo w astronomii czarna dziura

Trzeba wogóle przebudować to zdanie. Coś w stylu: Ania wpadła na niecodzienny, jak na nią(opcja), pomysł, by jechać pociągiem.

(19-06-2019, 21:55)D.M. napisał(a): Czy fraza "kojarzyła jej twarz jako znajomą" jest rażąco niezgrabna? Nie mogę napisać po prostu "znała", bo znała nieco słabo, ale odczuwała, że widziała tę twarz.
Rażąco. 
"Jej twarz zdawała się Ani znajoma."

(19-06-2019, 21:55)D.M. napisał(a): "(tyle że zamiast swojego domu występował pałac w Hadze)". Co tu zaproponowałbyś napisać zamiast "występował"? Może, "figurował", "był rozpatrywany", "służył miejscem pobytu"...? Chyba to wszystko jednak gorzej brzmi, niż "występował".
Też trzeba całkiem przebudować to zdanie, bo brzmi kulawo.

Sylwester Ania wolała spędzać w domu (całą dobę 31 grudnia), tylko tym razem funkcję jej domu spełniał pałac w Hadze. i w tym przypadku też było tak (tyle że zamiast swojego domu występował?pałac w Hadze).

(19-06-2019, 21:55)D.M. napisał(a): Pozwolę sobie w tym wątku wspomnieć o pytaniu zadanym tu:
https://www.via-appia.pl/forum/Thread-Zn...ale%C5%BCy
Bo obawiam się, że niektórzy aktywni forumowicze rzadko oglądają dolną część forum. Usprawiedliwienie dla wspomnienia o tym właśnie tu może być takie: pytałem tam o pisarzy, których twórczość może być też podobna do przedstawionej tu powieści.
Osobiście nie znam się zbytnio na współczesnych autorach a już w ogóle na s-f, dlatego się nie wypowiadam.
Odpowiedz
Dziękuję, Gunnar. Napisałem tak, jak proponujesz, z wyjątkiem tego, że pozostawiłem jak było zdanie z "osobliwością". Jechanie od Kielc do Hagi wyłącznie pociągami w XXII wieku faktycznie można uważać za jakieś odosobnione kuriozum. Smile "Wpadła na niecodzienny pomysł" nie pasuje, bo podróż to i tak niecodzienna czynność i dlatego to słowo nie podkreślałoby dziwności wyboru środka lokomocji.
Odpowiedz
(09-12-2018, 20:19)D.M. napisał(a): Rozdział XXI.

I więc, dla Ania rozpoczęła okres intensywnej nauki języka holenderskiego. Olek mówił w związku z tym, że, być może, warto byłoby, żeby Ania po prostu się zapisała się do uczelni wyższej na kierunek "języki obce". Był przyzwyczajony do dawnej mody na wykształcenie wyższe, ale z czasem coraz mniej ludzi szło na studia zapisywało się do uczelni. Większość wolała studiować samodzielnie interesujące ich dziedziny lub zagadnienia jakieś poszczególne ciekawe dla siebie informacje. Ania również uważała, że teraz lepiej się skupić na jednym tylko języku holenderskim, niż wykonywać jakiś realizować szerszy program jakiejś uczelni. W ogóle nigdy nie była nastawiona na zdobycie jakiejś oficjalnej edukacji po ukończeniu tej obowiązkowej dziecięcej. (jakiegoś straszny nadmiar)

Natomiast młodość Olka i Karoliny wypadła na czasy, kiedy jeszcze większość ludzi wolała mieć wykształcenie wyższe. Olek ukończył kierunek "biologia" na uczelni nastawionej głównie na kształcenie nauczycieli i, jak już wspominaliśmy, przez jakiś czas pracował w tym zawodzie według tego fachu ("fach" kojarzy się z robotami budowlanymi) (nie mówiąc już o tym, jak to mu pomogło w osiągnięciu tego, co jest głównym tematem tej powieści). A Natomiast Karolina ukończyła kierunek "astronomia" na tej samej uczelni, ale mało korzystała z otrzymanej w ten sposób stąd wiedzy i w ogóle, jak większość ludzi urodzonych w XXII wieku, nigdy nie pracowała zawodowo miała żadnego miejsca zatrudnienia.
(...)
a czasem oni patrzyli na niebo przez swój teleskop, dający 100-krotne powiększenie.
(...)
Oprócz tego, Ania stwierdziła odnotowała, że ten język jej bardzo się podoba. Po kilku tygodniach już starała się myśleć po holendersku i często sprawdzała jakieś słowa w polsko-holenderskim słowniku elektronicznym. Potem przyszło jej na myśl, że przecież można zorganizować jeszcze bardziej skuteczne ćwiczenia: rozmawiać po holendersku z rodzicami. To było realne, ponieważ rodzice mogli zakładać poligloty podczas rozmowy z Anią. Co więcej, Ania też mogła zakładać poligloty, ustawiając je tak, by tłumaczyły na holenderski; dlatego Ania mogła słyszeć wypowiedzi w języku holenderskim, a nie polskim, i ćwiczyć więc nie tylko mówienie, ale też rozumienie. (rzeczywiście pomysłowe i to jest przykład jak można praktycznie fabularnie wykorzystać wymyślone wynalazki)

Tak i zdecydowali robić. Od pewnego dnia rozmowy Ani z rodzicami odbywały się właśnie w takim trybie. Przerwy robiono tylko w niedziele i w święta ustawowo wolne od pracy, kiedy Ania rozmawiała z rodzicami po polsku, ale myślała po holendersku. Ania zdecydowała, że odstępować od myślenia po holendersku będzie jedynie na Święto Niepodległości 11 listopada; w tym tylko dniu myślała po polsku. Na początku to wszystko wyglądało trochę kłopotliwie; od czasu do czasu Ania musiała zdejmować poligloty i prosić o powtórzenie jakiejś frazy; ale takie zdarzało się coraz rzadziej. Big Grin Big Grin Big Grin  No nie wiem, czy można tak sobie przestawiać. "Dziś będę myślał po polsku a jutro po angielsku" nie wydaje mi się to realne
(...)

Latem Ania zaprosiła Eryka na swoje urodziny. Eryk z radością przyleciał do Ani i przekonał się zobaczył, jak dobrze ona już mówi po holendersku. (a to przez internet/telefon nie rozmawiali prze te pół roku?) Powiedział, że chyba już czas się ożenić, ale Ania powiedziała, że na razie jej znajomość wiedza języka holenderskiego nie jest nie tak doskonała, jak by chciała się. Eryk z przykrością musiał przyznać, że rzeczywiście, Ania jeszcze czasem popełnia błędny, a niekiedy czasem sięga do słownika. Zgodził się poczekać na dalszy postęp, przy czym już widział, jak poważnie Ania się zajęła tą sprawą, i rozumiał, że nie będzie musiał długo czekać czekać pozostaje nie bardzo długo.
(...)
Z innej drugiej strony, Eryk zaczął trochę się interesować językiem polskim, poznał dokładne reguły czytania liter i zapamiętał niektóre słowa. Ale na więcej nie starczyło mu chęci; chyba nie miał tak dobrych nie takie dobre zdolności do języków obcych, jak Ania. A zwłaszcza do języka polskiego, bo jest on bardzo trudny dla niesłowiańskich obcokrajowców; dla odstraszenia Eryka wystarczały nawet wstępne informacje o przypadkach rzeczowników, nie mówiąc już o różnych formach różnych czasowników.
(...)
Czytelnik będzie nieco zdziwiony, że ludzie nastawieni na tak bliskie relacje spotykają się ze sobą tylko raz na pół roku. Ale to wynikało z typowej dla tej epoki ogólnej tendencji niedużo jeździć, a natomiast dużo się komunikować (błąd stylistyczny) na odległości z pomocą środków elektronicznych. Eryk i Ania często pisali do siebie mejle. (jest lepsze wytłumaczenie - dzięki osiągnięciu biologicznej nieśmiertelności i perspektywie życia bez końca zniknął pośpiech tak typowy dla ludzi poprzednich stuleci, którzy mieli przed sobą średnio 70-80 lat życia. Ludzie XXII wieku nigdzie się nie śpieszyli bo na wszystko mieli czas) Przy czym ciekawie, że Ania jakoś nie była nastawiona na ćwiczenie języka holenderskiego z pomocą tych mejli. Nawet nie chciało jej się myśleć, jak zmienić ustawienia, by nie widzieć mejli w tłumaczeniu polskim. Eryk miał widzieć postępy Ani w studiowaniu języka jedynie podczas spotkań osobistych.

I więc, w styczniu 2192 roku Ania przyleciała do Eryka, znając język holenderski już naprawdę doskonale.
(...)

Zwyczaje tu były takie, że w pałacu mieszkali królowa, jej mąż i wszystkie te ich dzieci, które jeszcze nie miały ani małżonków, ani wyraźnie wyznaczonych narzeczonych. (Dociekliwy Czytelnik może odnotować, że poprzednie zdanie prawidłowo wyraża myśl, niezależnie od płci panującego monarchy; zwłaszcza jeżeli odnotować, że panujący monarcha zawsze posiadał małżonka. -  w takich monarchiach tylko panujący ma tytuł królewski, jego małżonek ma tytuł książęcy (gdy panującym jest kobieta) np. królowa Elżbieta i jej mąż książę Filip, Holandia - królowa Betrix i książę Claus) Ponieważ pałac był duży, to nikt z książąt nie pragnął jakiegoś wczesnego usamodzielnienia się. Jak tylko któryś z mieszkańców pałacu zaczynał się przygotowywać do ślubu, odpowiednia para osiedlała się w innym mieszkaniu, przy czym to było jakieś zwykłe mieszkanie w Hadze, kupowane właśnie w tym celu.
(...)
 I więc, Olek i Karolina przylecieli do Hagi na początku maja.
(...)
I od razu po zawarciu ślubu małżonkowie zaczęli wykonywać swoją główną misję: rozmnażanie płodzenie potencjalnych następców holenderskiego tronu. (zależy czy podkreślone sformułowanie odnosi się do nich samych, wtedy "rozmnażanie" czy do ich dzieci, wtedy "płodzenie) 
(...)
Warto odnotować, że poród odbył się z pomocą cięcia cesarskiego, bo w tej epoce już prawie nikt nie rodził inaczej. Kiedyś dawniej uważano, że cięcie cesarskie trzeba stosować tylko w razie konieczności i że najbardziej zdrowy poród to ten naturalny. Ale w XXII wieku lekarze tak dobrze nauczyli się robić cięcie cesarskie i zapobiegać wszystkim niepożądanym skutkom tego zabiegu, że uznano, że nie ma sensu, by kobiety cierpiały wszystko to, co towarzyszy porodowi naturalnemu. (mało prawdopodobne, zdecydowanie najzdrowszy jest poród naturalny, bardziej prawdopodobne, że dzięki rozwojowi medycyny i genetyki, porody nie były już tak uciążliwe)
(...)
Choć to mniej-więcej niedaleko od Hagi (przynajmniej bliżej, niż Kielce), ależ nie udało mu da się znaleźć czasu, by odwiedzić urodzone dziecko w pierwszym tygodniu jego życia.
(...)
Taka sytuacja skłoniła Olka do myśli, by następnym razem już nie ubiegać się o mandat europosła. A właśnie w 2194 roku dobiegała końca kolejna kadencja. I więc, tak Olek przestał być europosłem.
(...)
Tym bardziej, że przestał być europosłem w na 63. roku życia, czyli gdzieś w przybliżeniu w takim wieku, jaki kiedyś był wiekiem emerytalnym (Olek wiedział, że z reguły ten wiek wynosił gdzieś pomiędzy 60 a 70 latami).
(...)
Choć Olek był człowiekiem aktywnym, ale i bez zatrudnienia łatwo znajdował sobie zajęcie czym się zajmować; i nawet gdyby nie studiował języka holenderskiego, to i tak łatwo potrafiłby się nie nudził. I dużą zaletą nieobecności braku zatrudnienia było to polegała na tym, że Olek już nie był przywiązany do jakichś narzuconych odgórnie planów, a mógł zarządzać swoim czasem tak, jak było mu najwygodniej.
(...)
Co prawda, dochód był znacznie mniejszy. Ale to nie bardzo mu przeszkadzało.
(...)
 Na co ją wydać, tak i nie zdecydował wyznaczył. Tylko niewielką część wydali na  jakiś mały jej kawałek został wydany na uczestnictwo w ślubie Ani, którego większość elementów i tak finansowało państwo holenderskie,
(...)
Co prawda, warto odnotować, że typowe odsetki bankowe w XXII wieku były mniejsze, niż w minionych wiekach. Dlaczego? Bo bank ma możliwość płacić odsetki dzięki temu, że udziela pożyczek wydaje komuś jakieś pożyczki. W XXII wieku pożyczek było mniej. Mianowicie, zupełnie przestali pożyczać zwykli konsumenci, a pożyczały tylko duże firmy lub struktury państwowe. Pożyczki istniały dla poważnych inwestycji, a zwykli konsumenci już nigdy nie zawracali sobie głowy kupowaniem czegoś takiego, na co nie mieli pieniędzy. Osiągnięcia psychologii stosowanej doprowadziły wszystkich do wyraźnego rozumienia, że lepiej najpierw spokojnie zebrać pieniądze, a potem już kupować. (dobrą kampanią społeczną, edukacją i zmianami w prawie dałoby się to osiągnąć już teraz i byłoby to bardzo społecznie pożądane) Tym bardziej w takim świecie, gdzie życie człowieka nie jest ograniczone w czasie. (tak, to też dobry argument)
(...)
Ani wydawały się najbardziej istotne takie argumenty: po pierwsze, Olek, który tak lubił oglądać małe dzieci, już potrafi mógł obejrzeć to trzecie szybko po urodzeniu, w odróżnieniu od pierwszych dwóch; po drugie, ich mieszkanie zawiera 6 pokoi, a więc naturalnie byłoby, gdyby rodzina miała pięcioro członków (jeszcze jeden pokój jest przeznaczony do przyjmowania gości).

 Właśnie w 2195 roku władze tak Unii, jak i państw spoza UE, zaczęły dostrzegać pewien problem społeczny. Mianowicie, "katastrofalnie" obniżyła się częstotliwość śmiertelnych wypadków (właściwie, wyglądało na to, że takie wypadki już w ogóle nigdy się nie zdarzają), ale częstotliwość urodzeń już zupełnie się nie obniżała, a nawet trochę rosła. Dlatego ludzkości groziło przeludnienie. Zaczęto rozważać propozycję zakazu urodzeń lub znacznego ograniczenia prawa do poczęcia dziecka. Do holenderskiej rodziny królewskiej te informacje dotarły właśnie w trakcie trzeciej ciąży Ani. Jasne więc było, że Ania już zdążyła skorzystać z wolności poczęcia, nikt jej nie zakaże urodzenia już poczętego dziecka. (trochę komunistycznie, w końcu XXII wiek powinien już być okresem terraformacji Marsa, zasiedlania baz marsjańskich i księżycowych a także księżyców Jowisza i Saturna)

Ale we wrześniu te informacje zaczęto szeroko omawiać publicznie i wreszcie w UE (a wkrótce i we wszystkich innych krajach) został wydany całkowity zakaz poczęcia dzieci, który zaczął obowiązywać od 1 stycznia 2197 roku (a przed tą datą i około 9 miesięcy po niej, oczywiście, obserwowano lekki baby boom, który jednak nie spowodował zauważalnych problemów, a nawet nadał życiu społecznemu dodatkowej piękności). Odtąd wszystkie osoby po ukończeniu 12. roku życia były zobowiązane regularnie brać pewne tabletki całkowicie blokujące płodność. Żadnych złych ubocznych skutków te tabletki nie powodowały, a oprócz tego ich działanie skończyłoby się, gdyby człowiek przestał je brać. W grę nie wchodziła nieodwracalna sterylizacja ludności, bo przecież wskutek jakichś przyszłych zdarzeń mogłaby znów zajść potrzeba rodzenia dzieci.
(no i doszło do totalitaryzmu - zmuszanie ludzi do bezdzietności; utopia zmieniła się w antyutopię; a jak ktoś nie wziął albo zapomniał i doszło do zapłodnienia, to co? przymusowa aborcja jak w komunistycznych Chinach?)

Ania była bardzo zadowolona, że zdążyła urodzić aż troje dzieci, zanim pojawił się ten zakaz. Ale też uświadamiała sobie, że gdyby nie zdążyła, to nic strasznego z tego nie wynikałoby. Łatwo potrafiłaby się nastawić na to, że posiadanie dzieci nie wchodzi w grę. Przy czym to nie wynikało z jakiejś osobliwości psychologii Ani; w XXII stuleciu wszyscy umieli tak się nastawiać, by nie narzekać na swoje życie. (a więc wyprane mózgi i psychomanipulacja - cokolwiek władza nakaże/zakaże i tak społeczeństwo będzie zadowolone)

Potem przyszedł czas, kiedy holenderska królowa abdykowała i Eryk został królem, a Ania odpowiednio została królową; dlatego Eryk i Ania razem z dziećmi przesiedlili się do pałacu. A po jeszcze kilkudziesięciu latach przyszedł czas, kiedy Eryk abdykował i królem został starszy syn Eryka i Ani. Wtedy już obowiązywało prawo była taka osobliwość, że król nie mógł posiadać dzieci, i dlatego przewidywano, że dalszych abdykacji nie będzie i że ten król będzie ostatnim królem Holandii, przy czym będzie miał bardzo długi okres panowania. Nawiasem mówiąc, ten król nawet nigdy nie zawierał ślubu.
(...)
Z dalszych zdarzeń zasługuje na uwagę całkowita rezygnacja ludzkości z organów władzy w XXV wieku, bo władzę niezawodnie sprawowały komputery; i nawet to była raczej nie władza, a po prostu koordynacja działalności. (komputery okazały się wyższą inteligencja od ludzi? coś jest w tej myśli)

Częsty u Ciebie zwrot rozpoczynający zdanie "I więc" bardzo kole w oczy; podobnie jak częste używanie słówka "jakieś".
Nad całościową refleksją jeszcze popracuję, gdy skończymy przepracowywać poprawki do ostatniego rozdziału.

Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
Bardzo dziękuję, Gunnar!!! Jesteś pierwszą osobą, która przeczytała tę powieść w całości (co najmniej według mojej wiedzy). Bardzo cenne są też Twoje uwagi do tekstu. Jednak trochę przeszkadza, że jest ich bardzo dużo i dlatego nie zawsze miałem czas na wyjaśnienie sobie, które z uwag są spowodowane poważnymi błędami językowymi, a które są po prostu dla ulepszenia tekstu. Smile W konsekwencji tekst może dotychczas zawierać poważne niezgrabności w miejscach, których nie zechciałem zmieniać. Dla przykładu: niedawno dowiedziałem się z innych źródeł, że czasem niepoprawnie używam zwrotu "wszystko jedno"; potem znalazłem i poprawiłem w tej powieści taki błąd w trzech miejscach, z których dwa należały do rozdziałów, które już przeczytałeś i w których proponowałeś to zmienić, ale wtedy nie zmieniłem.

Być może, teraz, kiedy już mam w tej powieści znacznie mniej rażących błędów, znajdą się inni czytelnicy, którym wystarczy entuzjazmu do przeczytania "Drogi do szczęścia" i do wskazania pozostałych błędów językowych. Smile

W tej chwili nie mam czasu na odpowiadanie na uwagi do ostatniego rozdziału oraz na poprawianie tego rozdziału. Odpowiem później. Tylko oto co proponuję zrobić już teraz: napisz, proszę, jak proponujesz zmienić to zdanie, które określiłeś jako "błąd stylistyczny". Zawarta w nim myśl polega na tym, że pod koniec XXII stulecia ludzie dość rzadko podróżowali, ale często pisali mejle i inne wiadomości elektroniczne i tak samo postępowali Ania i Eryk w stosunkach między sobą.
Odpowiedz
To prawda, że nie zawsze zaznaczam dlaczego proponuję jakąś poprawkę (czy to poprawka błędu czy by lepiej brzmiało). Zazwyczaj chodzi o błędy własnie.
Ale to ze względów czasowych; bo jak pamiętasz lektura 1 rozdział ze szczegółowymi komentarzami zajęła mi chyba ponad 3 godziny.

Ale to wynikało z typowej dla tej epoki ogólnej tendencji niedużo jeździć, a natomiast dużo się komunikować na odległości z pomocą środków elektronicznych.

Mogłoby to brzmieć tak:
Wynikało to z typowej dla tej epoki niewielkiej mobilności przestrzennej społeczeństwa. Zamiast tego ludzie często komunikowali się za pomocą środków elektronicznych.
Odpowiedz
Wczoraj wprowadziłem zmiany. Prawie wszystko, co proponowałeś, zmieniłem tak lub prawie tak, jak proponowałeś.

Cytat:No nie wiem, czy można tak sobie przestawiać. "Dziś będę myślał po polsku a jutro po angielsku" nie wydaje mi się to realne

Całkiem realne. Robiłem tak w niektórych okresach życia. I teraz też trochę tak robię, tylko nie po dniach: mam obecnie taką regułę, że myślę po angielsku, póki oglądam wiadomości na stronie BBC (a w pozostałym czasie myślę po polsku). To jest istotne w tych dniach, kiedy w trakcie tego oglądania następuje cogodzinna przerwa w siedzeniu przy komputerze (mam sztywne reguły o takich przerwach); wtedy myślę po angielsku też w ciągu całej tej przerwy.

Cytat:a to przez internet/telefon nie rozmawiali prze te pół roku?

Pisali do siebie mejle (który każde widziało na komputerze w swoim języku), ale nie rozmawiali bezpośrednio głosem. Wcześniej wyjaśniałem, że w XXII wieku nie było zwyczaju "stresować znajomych telefonami". Smile

Cytat:jest lepsze wytłumaczenie - dzięki osiągnięciu biologicznej nieśmiertelności i perspektywie życia bez końca zniknął pośpiech tak typowy dla ludzi poprzednich stuleci, którzy mieli przed sobą średnio 70-80 lat życia. Ludzie XXII wieku nigdzie się nie śpieszyli bo na wszystko mieli czas

W tym miejscu, gdzie umieściłeś tę uwagę, chodziło o rzeczy, które raczej mało zależą od tego. Czy się śpieszyć, czy nie, a ludzie mogą chcieć często się spotykać. Jednak wystarczały im mejle.

Cytat:w takich monarchiach tylko panujący ma tytuł królewski, jego małżonek ma tytuł książęcy (gdy panującym jest kobieta) np. królowa Elżbieta i jej mąż książę Filip, Holandia - królowa Betrix i książę Claus

Tak, właśnie; ale jest inaczej, kiedy monarcha jest płci męskiej, bo wtedy jego żona jest nazywana królową. Właśnie dlatego w każdej pełnej rodzinie monarchy występuje jakaś królowa: albo panująca, albo niepanująca. Właśnie z tego wynika poprawność sformułowania zdania, o które tam chodziło. Smile

Cytat:mało prawdopodobne, zdecydowanie najzdrowszy jest poród naturalny, bardziej prawdopodobne, że dzięki rozwojowi medycyny i genetyki, porody nie były już tak uciążliwe

Być może. Ale w tej powieści przyjąłem hipotezę, że rozwój medycyny poszedł w kierunku, który wydaje Ci się mało prawdopodobny. Smile

Cytat:dobrą kampanią społeczną, edukacją i zmianami w prawie dałoby się to osiągnąć już teraz i byłoby to bardzo społecznie pożądane

Piszesz tak o zwalczaniu mody na zaciąganie pożyczek. Natomiast uważasz za nierealne niektóre takie przyszłe osiągnięcia psychologii, które, moim zdaniem, są chyba jeszcze łatwiejsze i, być może, jeszcze ważniejsze.

Cytat:trochę komunistycznie, w końcu XXII wiek powinien już być okresem terraformacji Marsa, zasiedlania baz marsjańskich i księżycowych a także księżyców Jowisza i Saturna

O komunistyczności napisałeś w tym sensie, że plany zasiedlania planet są typowe dla komunistów? Smile Sądzę, że w świecie mojej powieści pod koniec XXII wieku solidnie rozbudowane bazy pozaziemskie były tylko na Księżycu. Ludzie kilka razy odwiedzili Marsa i niektóre planetoidy, a głównymi badaczami kosmosu pozostawały sondy bezzałogowe.

Cytat:no i doszło do totalitaryzmu - zmuszanie ludzi do bezdzietności; utopia zmieniła się w antyutopię;

Nie widzę w tym nic antyutopijnego. Po prostu pewna działalność stała się niebezpieczna i zaszła potrzeba jej zaprzestania. Wyobraź sobie, że w jakimś utopijnym społeczeństwie jest skansen, w którym są m.in. pozostałości starożytnego muru, od którego turyści mogą sobie odłamywać kamyki na pamiątkę. W pewnym dniu dyrektor skansenu doszedł do wniosku, że wskutek zabierania tych kamyków mur wreszcie zupełnie zniknie, i dlatego zakazał odłamywania kamyków. Czy będziesz w takiej sytuacji narzekać, że utopia zmieniła się w antyutopię, bo już nie można sobie normalnie pozostawić takiej tradycyjnej pamiątki z wycieczki? Smile

Cytat:a jak ktoś nie wziął albo zapomniał i doszło do zapłodnienia, to co? przymusowa aborcja jak w komunistycznych Chinach?

A to już ciekawe pytanie, można coś wymyślić. Smile Kiedy monitoring odnotowywał, że ktoś zapomniał wziąć tabletkę, włączało się pewne przypomnienie i człowiek przypominał sobie i brał tabletkę (a tabletka prawidłowo działałaby, nawet gdyby częstotliwość jej brania zmniejszyła się kilka razy, dlatego zwłoka nie przeszkadzała). Jeżeli ktoś odmawiał brania tabletek wskutek jakichś swoich przekonań, to pouczano go, że musi dotrzymywać celibatu, co najmniej w odniesieniu do osób płci przeciwnej. Kto łamie nakaz celibatu wbrew rezygnacji z tabletek, podlega karze ograniczenia wolności (a w trakcie odbycia tej kary jeszcze lepiej go pilnują). Oprócz tego, we wszystkich sytuacjach, które mogłyby doprowadzić do ciąży, odbywa się rzetelne (ale łatwe) sprawdzanie, czy nie doszło do ciąży. Jeżeli, wbrew wszystkim zabezpieczeniom, jakaś kobieta zaszłaby w ciążę, zaproponowaliby jej dokonać aborcji w ciągu pierwszych dwóch tygodni po poczęciu (w XXII wieku już prawie nie było ludzi, którzy uznawaliby prawo na życie takiego zarodka, który nie osiągnął wieku dwóch tygodni liczonego od momentu poczęcia). Jeżeli jednak kobieta z jakiegoś powodu odmówiłaby aborcji, no to cóż: urodziłoby się dziecko i z nim postępowaliby tak samo, jak w czasach istnienia dzieci. Smile

Cytat:a więc wyprane mózgi i psychomanipulacja - cokolwiek władza nakaże/zakaże i tak społeczeństwo będzie zadowolone

Zupełnie nie o to chodzi. Można nie zgadzać się z władzą i aktywnie propagować swoje przekonania. Chodzi po prostu o takie psychologiczne nastawienie, żeby żadna sytuacja nie wywoływała odczucia dużego tragizmu.

Cytat:Częsty u Ciebie zwrot rozpoczynający zdanie "I więc" bardzo kole w oczy; podobnie jak częste używanie słówka "jakieś".

Czy zwrot "I więc" na początku zdania jest w ogóle zły, czy po prostu używałem go zbyt często? A co powiesz o zwrotach na początku zdania "I tak", "Tak więc", "I tak więc"? A jeśli zdanie po prostu się zaczyna od "I"?

Cytat:To prawda, że nie zawsze zaznaczam dlaczego proponuję jakąś poprawkę (czy to poprawka błędu czy by lepiej brzmiało). Zazwyczaj chodzi o błędy własnie.
Ale to ze względów czasowych; bo jak pamiętasz lektura 1 rozdział ze szczegółowymi komentarzami zajęła mi chyba ponad 3 godziny.

No właśnie! A ja ze względów czasowych nie zawsze pytam o przyczynę uwagi. Smile

I jeszcze jeden drobiazg. Poprawiłeś "pokojów" na "pokoi". Ale według słownika PWN obie formy są poprawne. Czy, w Twoim odczuciu, forma "pokoi" zawsze jest lepsza, czy to zależy od kontekstu?
Odpowiedz
(30-06-2019, 13:57)D.M. napisał(a):
Cytat:dobrą kampanią społeczną, edukacją i zmianami w prawie dałoby się to osiągnąć już teraz i byłoby to bardzo społecznie pożądane

Piszesz tak o zwalczaniu mody na zaciąganie pożyczek. Natomiast uważasz za nierealne niektóre takie przyszłe osiągnięcia psychologii, które, moim zdaniem, są chyba jeszcze łatwiejsze i, być może, jeszcze ważniejsze.
Bo jestem psychologiem i co nieco znam się na rzeczy Wink
Pewne nawyki można korygować, ale psychologią nie załatwi się spraw dotyczących dziedziny moralności.
Zmiany pewnie ważniejsze ale z pewnością nie łatwiejsze.


(30-06-2019, 13:57)D.M. napisał(a):
Cytat:trochę komunistycznie, w końcu XXII wiek powinien już być okresem terraformacji Marsa, zasiedlania baz marsjańskich i księżycowych a także księżyców Jowisza i Saturna

O komunistyczności napisałeś w tym sensie, że plany zasiedlania planet są typowe dla komunistów? Smile Sądzę, że w świecie mojej powieści pod koniec XXII wieku solidnie rozbudowane bazy pozaziemskie były tylko na Księżycu. Ludzie kilka razy odwiedzili Marsa i niektóre planetoidy, a głównymi badaczami kosmosu pozostawały sondy bezzałogowe.
Komunistyczna jest regulacja urodzeń vide Chiny. I już odeszli od polityki jednego dziecka i plują sobie w brodę, że za późno.
W s-f naturalnym rozwiązaniem problemu przeludnienia jest podbój kosmosu.


(30-06-2019, 13:57)D.M. napisał(a):
Cytat:no i doszło do totalitaryzmu - zmuszanie ludzi do bezdzietności; utopia zmieniła się w antyutopię;

Nie widzę w tym nic antyutopijnego. Po prostu pewna działalność stała się niebezpieczna i zaszła potrzeba jej zaprzestania. Wyobraź sobie, że w jakimś utopijnym społeczeństwie jest skansen, w którym są m.in. pozostałości starożytnego muru, od którego turyści mogą sobie odłamywać kamyki na pamiątkę. W pewnym dniu dyrektor skansenu doszedł do wniosku, że wskutek zabierania tych kamyków mur wreszcie zupełnie zniknie, i dlatego zakazał odłamywania kamyków. Czy będziesz w takiej sytuacji narzekać, że utopia zmieniła się w antyutopię, bo już nie można sobie normalnie pozostawić takiej tradycyjnej pamiątki z wycieczki? Smile
W żadnym muzeum ani skansenie nie można sobie brać na pamiątkę fragmentów zabytków Tongue
Gdy państwo ingeruje w światopogląd, religię czy prokreację obywateli to jest to już państwo totalitarne, czyli najgorsze co może być.

(30-06-2019, 13:57)D.M. napisał(a):
Cytat:a jak ktoś nie wziął albo zapomniał i doszło do zapłodnienia, to co? przymusowa aborcja jak w komunistycznych Chinach?

A to już ciekawe pytanie, można coś wymyślić. Smile Kiedy monitoring odnotowywał, że ktoś zapomniał wziąć tabletkę, włączało się pewne przypomnienie i człowiek przypominał sobie i brał tabletkę (a tabletka prawidłowo działałaby, nawet gdyby częstotliwość jej brania zmniejszyła się kilka razy, dlatego zwłoka nie przeszkadzała). Jeżeli ktoś odmawiał brania tabletek wskutek jakichś swoich przekonań, to pouczano go, że musi dotrzymywać celibatu, co najmniej w odniesieniu do osób płci przeciwnej. Kto łamie nakaz celibatu wbrew rezygnacji z tabletek, podlega karze ograniczenia wolności (a w trakcie odbycia tej kary jeszcze lepiej go pilnują). Oprócz tego, we wszystkich sytuacjach, które mogłyby doprowadzić do ciąży, odbywa się rzetelne (ale łatwe) sprawdzanie, czy nie doszło do ciąży. Jeżeli, wbrew wszystkim zabezpieczeniom, jakaś kobieta zaszłaby w ciążę, zaproponowaliby jej dokonać aborcji w ciągu pierwszych dwóch tygodni po poczęciu (w XXII wieku już prawie nie było ludzi, którzy uznawaliby prawo na życie takiego zarodka, który nie osiągnął wieku dwóch tygodni liczonego od momentu poczęcia). Jeżeli jednak kobieta z jakiegoś powodu odmówiłaby aborcji, no to cóż: urodziłoby się dziecko i z nim postępowaliby tak samo, jak w czasach istnienia dzieci. Smile
Nie chciałbym żyć w takim państwie. Gdy państwo wymaga od obywatela niegodziwego postępowania, wtedy obywatel ma prawo sprzeciwić się takiemu państwu.
Więzienie za sex? Ostro. To też już totalitaryzm.

(30-06-2019, 13:57)D.M. napisał(a):
Cytat:Częsty u Ciebie zwrot rozpoczynający zdanie "I więc" bardzo kole w oczy; podobnie jak częste używanie słówka "jakieś".

Czy zwrot "I więc" na początku zdania jest w ogóle zły, czy po prostu używałem go zbyt często? A co powiesz o zwrotach na początku zdania "I tak", "Tak więc", "I tak więc"? A jeśli zdanie po prostu się zaczyna od "I"?
W ogóle rozpoczynanie zdania od takich zwrotów jest zbędne. Kojarzy się raczej z książeczkami dla dzieci.
Czy widziałeś w jakiejś powieści, którą czytałeś, by autor używał takich wstawek?

(30-06-2019, 13:57)D.M. napisał(a): I jeszcze jeden drobiazg. Poprawiłeś "pokojów" na "pokoi". Ale według słownika PWN obie formy są poprawne. Czy, w Twoim odczuciu, forma "pokoi" zawsze jest lepsza, czy to zależy od kontekstu?
Jeśli słownikowo obie są poprawne to ok, ale osobiście używam tylko formy "pokoi", "pokojów" źle brzmi dla mojego ucha Big Grin
Odpowiedz
Cytat:W s-f naturalnym rozwiązaniem problemu przeludnienia jest podbój kosmosu.

Niestety, w mojej powieści postępy w sprawie nieśmiertelności były znacznie szybsze, niż w sprawie podboju kosmosu. Smile

Cytat:W żadnym muzeum ani skansenie nie można sobie brać na pamiątkę fragmentów zabytków

To była fantastyczna hipoteza. Całkiem można wyobrazić sobie społeczeństwo, w którym prawo na branie takich pamiątek jest postrzegane tak samo, jak prawo na rodzenie dzieci. Smile

Cytat:Gdy państwo ingeruje w światopogląd, religię czy prokreację obywateli to jest to już państwo totalitarne, czyli najgorsze co może być.

A co proponujesz natomiast, jeżeli sytuacja jest taka, jak w powieści?

Kiedyś miałem taki pomysł, że w przypadku osiągnięcia nieśmiertelności można dawać ludziom wybierać, czy chcą być nieśmiertelni i nie rodzić dzieci, czy natomiast chcą nie mieć ograniczeń w rodzeniu dzieci, ale pozostawać śmiertelnikami. Ale po głębszym przemyśliwaniu widzę, że to byłoby tak samo źle, jak np. rezygnacja z obowiązkowych ubezpieczeń emerytalnych. Załóżmy, że ktoś zrezygnował z nieśmiertelności i zrobił dużo dzieci, a potem się zestarzał i raptem zmienił zdanie: już chce żyć wiecznie. Co wtedy z nim robić? Odmówić wiecznego życia byłoby zbyt okrutne, prawie jak zabójstwo. A jeśli nie odmawiać, to ludzie często będą tak robić i polityka nierodzenia dzieci przestanie być skuteczna.

Być może, jest jeszcze jakieś wyjście, które nie przychodzi mi na myśl. To proszę, zaproponuj.

Cytat:Gdy państwo wymaga od obywatela niegodziwego postępowania, wtedy obywatel ma prawo sprzeciwić się takiemu państwu.

Jakie postępowanie nazywasz w tym zdaniu niegodziwym? Może, branie tabletek? Czy dotrzymywanie celibatu w przypadku rezygnacji z tabletek?

Cytat:Więzienie za sex? Ostro. To też już totalitaryzm.

Po pierwsze, wspominałem nie o więzieniu, a o ograniczeniu wolności (nie mylić z pozbawieniem wolności). Smile Po drugie, taka kara za seks obowiązywałaby tylko w przypadku rezygnacji z tabletek. Wydaje mi się, że trudno byłoby znaleźć takich dziwaków, którzy i nie chcieliby tabletek, i aż tak chcieliby uprawiać seks, że robiliby to bezprawnie. Smile

Cytat:W ogóle rozpoczynanie zdania od takich zwrotów jest zbędne. Kojarzy się raczej z książeczkami dla dzieci.
Czy widziałeś w jakiejś powieści, którą czytałeś, by autor używał takich wstawek?

Nie pamiętam. Teraz już będę wiedział, że nie warto używać takich zwrotów w powieściach. Dziękuję za wyjaśnienia.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości