Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ)
#31
(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Rozdział IV.

W nocy uniwersalot pod nadzorem przewodniczki przeleciał do pewnego miejsca nad terenem restrykcyjnie chronionym i zawisł tam. 
W nocy uniwersalot pod nadzorem przewodniczki przeleciał nad terenem restrykcyjnie chronionym do pewnego miejsca i zawisł tam. 

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a):  Przecież można pozostawać tamże, gdzie podróżnicy spacerowali 17 lipca, a wysłać mikrodron do wybranego terenu, który podlega oglądaniu.


(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): W długiej drodze mikrodron całkiem mógł zostać zniszczony; i co, wysyłać inny w taką samą długą drogę z takim samym ryzykiem?
Produkcja takich drobnych urządzeń powinna być masowa, a więc i jednostkowy koszt takiego urządzenia niski - jak pudełka zapałek. 
Dlatego co za problem wysłać całą garść takich urządzonek, traktowanych nawet jako jednorazowego użytku?

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Dla oglądania nowego miejsca (nawet na odległości zaledwie kilku kilometrów) już robiono kolejny przelot i wypuszczano kolejny mikrodron (może być i ten sam, jeśli przetrwa i zdąży się naładować).
Myślę, że w XXII wieku dobrze byłaby rozwinięta technologia bezprzewodowego ładowania nawet na większe odległości, co oznaczałoby, że w ogóle jest ono niepotrzebne, bo komputer pokładowy na bieżąco "doładowywałby" mikrodrony w trakcie ich pracy. Co nawet fabularnie rozwiązywałoby sprawę wysyłania ich na dalekie odległości - po prostu mogłyby pracować tylko w określonym dystansie od statku-matki.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Ale z tej usługi zrezygnowano, bo mikrodrony z takimi detektorami były znacznie droższe, a wycieczka nie była znacznie ciekawsza, niż kiedy tej usługi nie ma.
To nie jest przekonujące. Kamera od kamery na podczerwień aż tak bardzo się nie różni - chodzi tylko o zakres odbieranych fal. Wyższy koszt może wynikać tylko z mniejszej skali produkcji takich urządzeń - ze względu na mniejszy na nie popyt.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Jedyne, co nie było symulowane odtwarzane, to odczucie dotykania dotyku palców do kamieni; dość niezwykle dla kogoś, kto nie miał podobnych doświadczeń, ale w XXII wieku wszyscy byli przyzwyczajeni do niewyczuwalnych dotykiem mocnych  nieodczuwalnej na dotyk mocnej wizualizacji.
Podejrzewam, że przy w miarę częstym uczestnictwie w takich symulacjach, mózg sam wytwarzałby bodźce odpowiadające w pewnym stopniu dotykowi, tak, że człowiek miałby wrażenie w opuszkach palców, że dotyka czegoś materialnego.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Po drugie, były fizycznie niemożliwe ruchy sprzeczne z zasadami gry.
Obecnie w komputerowych wersjach szachów czy innych gier też algorytm nie pozwala na ruchy sprzeczne z zasadami Wink

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Wreszcie przyszedł ten moment, kiedy za oknem zrobiło się dość jasno i z uniwersalotu został wypuszczony mikrodron. Zaczynały się niesamowicie ciekawe obserwacje.   , umożliwiając (niesamowicie) ciekawe obserwacje.


(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Ten etap wycieczki był poświęcony zaznajomieniu z trybem życia niektórych gatunków zwierząt. Podróżnicy obserwowali wybrane fragmenty z życia codziennego tych zwierząt. Większość obserwowanych gatunków należała do gromady ssaków, ale były też owady, gady, płazy i ptaki. Ciekawie, że nie obserwowano zwierząt wyraźnie drapieżnych. Najbardziej drapieżne z tych obserwowanych sporadycznie łapały i zjadały drobne gryzonie, przy czym mikrodron nie pokazywał, jak one to robią. W niektórych przypadkach pokazywano odżywianie się niewielkimi rybami. Ale z reguły obserwowane drapieżnictwo przedstawiało sobą jadanie owadów (co wyglądało najbardziej drapieżnie w tych przypadkach, kiedy jedne owady polowały na inne owady). Obserwowano też dużo całkiem roślinożernych gatunków. Chyba program był celowo dobrany tak, by nie szokować turystów okrutnością zwierząt.
Czytając ten fragment nie wyobraziłem sobie niczego. Jest zbyt ogólny. Gdybyś opisał konkretne przypadki, wymienił nazwy zwierząt zjadających ryby czy gryzonie (jakie gryzonie?). Trzeba byłoby ten fragment uwiarygodnić pod względem biologicznym, bo sprawia wrażenie, że autor nie ma pojęcia jakie gatunki żyją w amazońskiej dżungli, więc jak ognia unika wymienienia konkretnych nazw.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a):  Podczas każdej przerwy uniwersalot trochę przelatał nieco się przemieszczał, by zawisnąć nad nieco innym terenem.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Spędzenie dwóch dni z rzędu w środku uniwersalotu nie było męczące trudne: wentylacja działała świetnie, a wrażenia od wycieczki były takie mocne, że życzenie opuszczenia pojazdu po prostu nie przychodziło na myśl na myśl nie przychodziło opuszczenie pojazdu (tym bardziej, że wystarczało założyć wirtualne okulary, by się poczuć się jak na łonie natury). Chciało się natomiast dalej i dalej kontynuować ten sam tryb wycieczki.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a):  Dlatego na 20 lipca było zaplanowane zaplanowano wyjście do jednego z wybranych podczas rezerwacji przez turystów  brazylijskich miastDla odmiany to było wyjście do brazylijskiego miasta. Jeszcze podczas rezerwowania podróży turyści mieli wybór, które miasto odwiedzić; do wyboru były Brasília, Rio de Janeiro, São Paulo. Olek i Ania Wybrali Brasílię, czyli stolicę Brazylii, mającą bardzo oryginalne historię i architekturę.



(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Ale łatwo można było dostrzec wśród nich figurkę (sylwetkę; kształt) przypominającą samolot, która i była Brasílią. w który układała się Brasilia.

Tak i zrobili: wylądowali na szosie w kilku kilometrach kilka kilometrów od najbliższego miasta.

Przecież stanie na ziemi nie potrzebuje zużywania zużywa energii, w odróżnieniu od wiszenia w powietrzu.



(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Żeby się nie nudzić do początku w oczekiwaniu na oglądanie miasta, Olek i Ania musieli znów zagrać w jakąś grę. Tym razem wybrali grę w okręty. Zorganizowali grę z pomocą swoich dwóch niewielkich tabletów. I właśnie w tej chwili, kiedy Ania wygrała, przewodnik poinformował, że mogą już można zaczynać jechać. W tym przypadku było znacznie łatwiej właśnie jechać po szosie, niż lecieć. W drodze przewodnik trochę opowiadał o niektórych obiektach, koło których przejeżdżanoli, zwłaszcza kiedy już jechano po miastach jechali przez miasta. I wreszcie wjechali dotarli do Brasílii.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Pod wieczór wreszcie się zaczął powrotny lot wrócili do rezerwatu.


Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#32
Dziękuję bardzo! Skomentuję uwagi i wprowadzę niektóre z zaproponowanych zmian, kiedy będę miał na to czas. Życzę przyjemnej dalszej lektury. Wink
Odpowiedz
#33
Wprowadziłem zmiany do tekstu. Tym razem nie będę pisać nic o tym, które z proponowanych zmian zgodziłem się wprowadzić, a które nie.

Natomiast skomentuję uwagi merytoryczne.

Cytat:Produkcja takich drobnych urządzeń powinna być masowa, a więc i jednostkowy koszt takiego urządzenia niski - jak pudełka zapałek.
Dlatego co za problem wysłać całą garść takich urządzonek, traktowanych nawet jako jednorazowego użytku?

To zupełnie nie jest oczywiste, że one mają być tanie i nawet że one mają być produkowane aż tak masowo. To bardzo skomplikowane urządzenia, a małe rozmiary są jednym z komplikujących czynników. W XXII wieku jeszcze nie osiągnięto takich zaawansowanych technologii, by mikrodrony były tanie. Smile

Cytat:Myślę, że w XXII wieku dobrze byłaby rozwinięta technologia bezprzewodowego ładowania nawet na większe odległości, co oznaczałoby, że w ogóle jest ono niepotrzebne, bo komputer pokładowy na bieżąco "doładowywałby" mikrodrony w trakcie ich pracy. Co nawet fabularnie rozwiązywałoby sprawę wysyłania ich na dalekie odległości - po prostu mogłyby pracować tylko w określonym dystansie od statku-matki.

To ciekawy pomysł. Nie wpadłem na to. Ale całkiem wiarygodnie brzmi też taka informacja, że ładowanie bezprzewodowe okazało się nie bardzo wygodne i nie zostało szeroko rozpowszechnione.

Cytat:To nie jest przekonujące. Kamera od kamery na podczerwień aż tak bardzo się nie różni - chodzi tylko o zakres odbieranych fal. Wyższy koszt może wynikać tylko z mniejszej skali produkcji takich urządzeń - ze względu na mniejszy na nie popyt.

No, załóżmy, że sama w sobie rejestracja podczerwieni, nawet w mikrodronie, nie bardzo podwyższa cenę. Ale wydłużenie procesu oglądania o kilka godzin nocnych już może bardzo podwyższać cenę. Przecież praca mikrodrona jest droga sama w sobie. A wrażeń to nie bardzo dodawało: zwierzęta wtedy z reguły śpią. Smile

Cytat:Obecnie w komputerowych wersjach szachów czy innych gier też algorytm nie pozwala na ruchy sprzeczne z zasadami [Obrazek: wink.gif]

Oczywiście, wiem o tym. W tekście chodziło o porównanie z niewirtualnym trybem gry, a nie o porównanie z grami komputerowymi XXI wieku. Smile

Cytat:Czytając ten fragment nie wyobraziłem sobie niczego. Jest zbyt ogólny. Gdybyś opisał konkretne przypadki, wymienił nazwy zwierząt zjadających ryby czy gryzonie (jakie gryzonie?). Trzeba byłoby ten fragment uwiarygodnić pod względem biologicznym, bo sprawia wrażenie, że autor nie ma pojęcia jakie gatunki żyją w amazońskiej dżungli, więc jak ognia unika wymienienia konkretnych nazw.

Rzeczywiście, nie jestem mocnym znawcą zwierząt brazylijskich. W trakcie pisanie tej powieści czasem czerpałem informacje z Wikipedii, żeby wiarygodniej przedstawiać Brazylię. Ale nie starczyło mi entuzjazmu czytać o tym tak dużo, by rozszerzyć fragment, o który Ci chodzi. Napisałem natomiast ogólnie właśnie o tym niuansach, które można uznać za dość ważne dla fabuły.

I mam ciekawe obserwacje na ten temat. Czasem pisałeś o jakichś zdaniach, że lepiej je usunąć, bo nie są ważne dla fabuły. A tu odwrotnie: chcesz, żeby były opisane pewne dodatkowe informacje, które jednak również zupełnie nie są ważne dla fabuły. Ciekawie, według jakich kryteriów można zrozumieć, co z nieważnego dla fabuły warto pisać, a co nie. Podejrzewam, że po prostu sęk w tym, kto o czym lubi czytać. Smile

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#34
(24-01-2019, 13:13)D.M. napisał(a): Wprowadziłem zmiany do tekstu. Tym razem nie będę pisać nic o tym, które z proponowanych zmian zgodziłem się wprowadzić, a które nie.

Natomiast skomentuję uwagi merytoryczne.

Cytat:Produkcja takich drobnych urządzeń powinna być masowa, a więc i jednostkowy koszt takiego urządzenia niski - jak pudełka zapałek.
Dlatego co za problem wysłać całą garść takich urządzonek, traktowanych nawet jako jednorazowego użytku?

To zupełnie nie jest oczywiste, że one mają być tanie i nawet że one mają być produkowane aż tak masowo. To bardzo skomplikowane urządzenia, a małe rozmiary są jednym z komplikujących czynników. W XXII wieku jeszcze nie osiągnięto takich zaawansowanych technologii, by mikrodrony były tanie. Smile

Cytat:Myślę, że w XXII wieku dobrze byłaby rozwinięta technologia bezprzewodowego ładowania nawet na większe odległości, co oznaczałoby, że w ogóle jest ono niepotrzebne, bo komputer pokładowy na bieżąco "doładowywałby" mikrodrony w trakcie ich pracy. Co nawet fabularnie rozwiązywałoby sprawę wysyłania ich na dalekie odległości - po prostu mogłyby pracować tylko w określonym dystansie od statku-matki.

To ciekawy pomysł. Nie wpadłem na to. Ale całkiem wiarygodnie brzmi też taka informacja, że ładowanie bezprzewodowe okazało się nie bardzo wygodne i nie zostało szeroko rozpowszechnione.
Ok, technologia mogła podążyć różnymi ścieżkami i rzeczywiście trudno je przewidzieć.

(24-01-2019, 13:13)D.M. napisał(a):
Cytat:To nie jest przekonujące. Kamera od kamery na podczerwień aż tak bardzo się nie różni - chodzi tylko o zakres odbieranych fal. Wyższy koszt może wynikać tylko z mniejszej skali produkcji takich urządzeń - ze względu na mniejszy na nie popyt.

No, załóżmy, że sama w sobie rejestracja podczerwieni, nawet w mikrodronie, nie bardzo podwyższa cenę. Ale wydłużenie procesu oglądania o kilka godzin nocnych już może bardzo podwyższać cenę. Przecież praca mikrodrona jest droga sama w sobie. A wrażeń to nie bardzo dodawało: zwierzęta wtedy z reguły śpią. Smile
Jest sporo takich, które żerują w nocyWink

(24-01-2019, 13:13)D.M. napisał(a):
Cytat:Czytając ten fragment nie wyobraziłem sobie niczego. Jest zbyt ogólny. Gdybyś opisał konkretne przypadki, wymienił nazwy zwierząt zjadających ryby czy gryzonie (jakie gryzonie?). Trzeba byłoby ten fragment uwiarygodnić pod względem biologicznym, bo sprawia wrażenie, że autor nie ma pojęcia jakie gatunki żyją w amazońskiej dżungli, więc jak ognia unika wymienienia konkretnych nazw.

Rzeczywiście, nie jestem mocnym znawcą zwierząt brazylijskich. W trakcie pisanie tej powieści czasem czerpałem informacje z Wikipedii, żeby wiarygodniej przedstawiać Brazylię. Ale nie starczyło mi entuzjazmu czytać o tym tak dużo, by rozszerzyć fragment, o który Ci chodzi. Napisałem natomiast ogólnie właśnie o tym niuansach, które można uznać za dość ważne dla fabuły.
Warto poświęcić na to trochę czasu. Ożywi i uwiarygodni powieść.
Gdy pisałem niektóre fragmenty (np. opis wyścigu rydwanów czy konkurencji na turniejach rycerskich) to zanim zabrałem się do pisania potrafiłem poświęcić 2-3 godziny na research w sieci, by opisywane zdarzenia były wiarygodne.

(24-01-2019, 13:13)D.M. napisał(a): I mam ciekawe obserwacje na ten temat. Czasem pisałeś o jakichś zdaniach, że lepiej je usunąć, bo nie są ważne dla fabuły. A tu odwrotnie: chcesz, żeby były opisane pewne dodatkowe informacje, które jednak również zupełnie nie są ważne dla fabuły. Ciekawie, według jakich kryteriów można zrozumieć, co z nieważnego dla fabuły warto pisać, a co nie. Podejrzewam, że po prostu sęk w tym, kto o czym lubi czytać. Smile
Trzeba właściwie ocenić wagę informacji, jakie chcemy przekazać czytelnikowi. 99% nie interesuje to, co bohater jadł na śniadanie, że skorzystał z ubikacji czy wysmarkał nosa o ile jedzenie nie było zatrute, w kiblu nie była podłożona bomba albo nie chorują na śmiertelną chorobę. Rozumiesz?

Tutaj zaś, zabierasz bohaterów na wycieczkę do brazylijskiej dżungli, jest ona istotą ich działań, napędzającą fabułę. Opisujesz zaś, że "jakieś" zwierzęta zjadały "jakieś" gryzonie. Konkrety w tym miejscu są bardzo istotne dla fabuły twojej książki, inaczej cała ta wyprawa nie ma sensu. Nie musisz rozpychać tekstu, wystarczy za "jakieś" podstawić konkretne zwierzę. Np: "Można było zaobserwować jak Mangusta walczy z jadowitym wężem". I już opis nabiera rumieńców i takie coś przyjemnie się czyta.

Bo na razie wygląda to tak, że czytelnik czyta o wsiadaniu do uniwersalotu, locie, etc. etc. kilka rozdziałów mija i gdy już ma nadejść najciekawszy fragment - cel podróży bohaterów - to okazuje się, że praktycznie nie jest opisany. Czekasz na eksplozję a tu zaledwie zimne ognie.

Choć ze wstępu pamiętam, że Ania ma tam zobaczyć jakieś krwawe sceny gdy drapieżniki zagryzają się nawzajem. Mam nadzieję, że to będzie opisane na konkretnych zwierzętach. Inaczej nie tylko nie przekażesz czytelnikowi żadnych emocji ale nawet obrazów. Zaś to, czy czytelnik polubi twoją prozę czy nie,  zależy czy wzbudzisz w nim emocje lub wywołasz w jego głowie wyraziste obrazy. Inaczej nie będzie miał motywacji, by czytać dalej. Jeśli tego nie będzie, to nie doczyta do końca o świecie przyszłości nad opisem którego tak się napracowałeś.

Pozdrawiam
Odpowiedz
#35
Cytat:Jest sporo takich, które żerują w nocy

No tak, rzeczywiście. Ale chyba to z reguły drapieżniki? Smile

Rozszerzać rozdział IV już nie wystarczy mi entuzjazmu. A to, co jest naprawdę ważne dla fabuły, zaczyna się w rozdziale V. Zapewniam, że to jest opisane na konkretnych zwierzętach. Spodziewam się, że wkrótce do tego doczytasz. Smile
Odpowiedz
#36
(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Rozdział V.
Specjalnie tego się uczyć nie było potrzeby, bo system sterowania z pomocą klawiatury był bardzo standardowy, wszyscy w tym orientowali się. 
Specjalnie się tego uczyć nie trzeba było, (...), wszyscy się w tym orientowali. 

Ogólnie rzecz biorąc zaimek "się" stawiamy przed czasownikiem. To jego naturalna pozycja, chyba że stylistycznie pasuje w innym miejscu, co dość często się zdarza, lecz w omawianym przypadku powinien być przed czasownikami. 
Tak jak w tym przypadku "się" nieraz poprzedza nie tylko sam czasownik, ale i zaimek "tego" lub zwrot "w tym".
Jego zastosowanie w języku polskim jest bardzo "intuicyjne" i zdaje sobie sprawę, że dla osoby, dla której polski nie jest językiem ojczystym, może stanowić spore wyzwanie.

A co do meritum: to nie wygodniejszy byłby jakiś joystick niż klawiatura? Wink

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Zdarzało się wirtualnie podchodzić np. do anakondy, zbliżać się do krokodyla w trakcie wirtualnego przelatywania nad rzeką itp.
Nie trzeba dwa razy w jednym zdaniu podkreślać wirtualności zwiedzania, zwłaszcza, że w poprzednich zdaniach została także wyraźnie podkreślona.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): W pewnym momencie mikrodron się zbliżył się do rodziny jaguarów (były tam samica i dwójka młodych).
I tu kolejny przykład z tym niesfornym "się". Akurat w tym przypadku lepiej brzmi gdy znajdzie się za czasownikiem.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): - Piękne kotki! - zażartowała Ania.
Ona kilka razy widziała koty i miała doświadczenie w ich głaskaniu.


(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): W zasadzie rozmnażanie zwierząt domowych było już tak samo zbędne, jak rozmnażanie ludzi, bo przy należnym nadzorze one były one nieśmiertelne (starość była łatwo leczona).
Ciekawa koncepcja. Bardzo chciałbym, by mój pies się nie starzał Smile

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Natomiast zwierzęta dzikie, jak i w dawnych czasach, starzały się i umierały, bo nikt ich nie leczył, i więc musiały się rozmnażać.


(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Olek był bardzo liberalnym ojcem i pozostawił to do decyzji Ani.
- No co - powiedział - masz ochotę oglądać przemoc? Uważaj na rodzaj ostrzeżenia. Rozumiem, że nie zaszkodziłby twojej psychice widok spółkujących małp czy jaguarów, ale tu jest inny rodzaj ostrzeżenia: może chodzić o to, że jaguar czy krokodyl kogoś zabija.
Rozbawił mnie ten fragment.
No bardzo liberalnie. sex - ok; violence - no Big Grin

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Taehou (a Olek wciąż nie ryzykował sprawdzać, czy pamięta to imię) przyłożył jakąś kartę do jakiegoś czytnika i na ekranie znów się pojawił widok lasu nad rzeczką.
Bliskie powtórzenie nieokreślonego słówka "jakieś", które jak już wspominałem należy używać tylko w ostateczności.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): - O Jezu, przecież to kapibara! - zidentyfikowała zwłoki Ania.
Pisałeś o zaniku religijności, czy realne jest nawykowe zawołanie przez młodą bohaterkę "O Jezu"?

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a):  Jaguary jej również się jej podobały, ale trudno było wybaczyć jaguarowi zabicie takiej sympatycznej istoty.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Ania zechciała zapłakać; ale nie tak aż bardzo, by nie mogła się powstrzymać.
zamiast tego "chciało się płakać" lub "poczuła napływające do oczu łzy". 

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a):  Dla Ani typowe było dokładne przemyśliwanie zagadnień powiązanych ze zdarzeniami wywołującymi na w niej mocne wrażenia. 

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): - Być może, jednak musiałem powinienem zabronić ci oglądać tego jaguara - powiedział.

Duży plus za opis na konkretnych zwierzętach. Tu było co sobie wyobrazić. Z przeżyciami wewnętrznymi bohaterki już nie poszło tak dobrze, choć może umysłowość i emocjonalność ludzi przyszłości sporo będzie się różniła od współczesnej.
Dobrze też czytało się dialog między postaciami. Oczywiście też można byłoby go doszlifować, bo w moim odczuciu Ania wypowiada się zbyt "technicznie" jak na piętnastolatkę i uzupełnić o komentarze do dialogów, co bohaterowie robili w trakcie rozmowy. Aczkolwiek w dialogu nie było żadnych błędów stylistycznych czy językowych, także duży plus za tę część.
Był to najlepszy z rozdziałów jakie dotąd przeczytałem. Smile
Odpowiedz
#37
Dziękuję bardzo za uwagi oraz za wysoką ocenę V rozdziału. Smile Kiedyś wprowadzę niektóre ze zmian, które proponujesz. A skomentuję niektóre uwagi już teraz.

Co do miejsca cząstki "się", to niby wszystko to rozumiem i niby nawet odczuwam intuicyjnie, gdzie ma ona stać; ale, jak widać, nie zawsze odczuwam to tak, jak większość Polaków. Smile

Cytat:A co do meritum: to nie wygodniejszy byłby jakiś joystick niż klawiatura?

Chyba to było coś w rodzaju joysticka z klawiszami. Smile Nie bardzo wnikam w te techniczne szczegóły.

Cytat:Pisałeś o zaniku religijności, czy realne jest nawykowe zawołanie przez młodą bohaterkę "O Jezu"?

Jak najbardziej realne! W języku zwykle zachowuje się dużo zwrotów o przestarzałym brzmieniu. "O Jezu!" to wykrzyknik oznaczający przerażenie i właśnie w takim sensie jest używany; etymologia mało oddziałuje na zakres użycia. Nawiasem mówiąc, w dalszych rozdziałach jeszcze będą dokładniejsze informacje i o religiach, i o tradycjach wywodzących się z religii...

Cytat:zamiast tego "chciało się płakać" lub "poczuła napływające do oczu łzy".

A czy dobrze brzmiałoby "Ani zachciało się zapłakać", lub ewentualnie "Ani zachciało się płakać"?

Co do frazy "wywołującymi na w niej mocne wrażenia". O ile wiem, mówi się też o wywołaniu wrażenia na kimś. Jak odróżnić, kiedy pasuje "na", a kiedy "w"?

Cytat:- Być może, jednak musiałem powinienem zabronić ci oglądać tego jaguara - powiedział.

Jakie niewłaściwe nacechowanie ma tu słowo "musiałem"? I czy nie byłoby lepiej od "powinienem" napisać "byłem powinien", żeby zaznaczyć czas przeszły?

I jeszcze jedno pytanie. Jak uważasz, Gunnar, czy warto byłoby dopisać do reklamowego streszczenia takie zdania: "Warto mieć na uwadze, że zdarzenia najważniejsze dla głównego wątku fabuły zaczynają się w rozdziale V, a kończą w rozdziale XV. Jednak Czytelnik, który zdecyduje nie czytać rozdziałów I - IV lub XVI - XXI, straci dużo ciekawych informacji."? Smile

I już wprowadziłem te zmiany, z którymi się zgodziłem. Tylko o trzech ostatnich jeszcze nie zdecydowałem, czy się zgadzam, bo to zależy od odpowiedzi na moje pytania.
Odpowiedz
#38
(04-02-2019, 16:17)D.M. napisał(a):
Cytat:zamiast tego "chciało się płakać" lub "poczuła napływające do oczu łzy".

A czy dobrze brzmiałoby "Ani zachciało się zapłakać", lub ewentualnie "Ani zachciało się płakać"?
O, ta druga propozycja brzmi dobrze.

(04-02-2019, 16:17)D.M. napisał(a): Co do frazy "wywołującymi na w niej mocne wrażenia". O ile wiem, mówi się też o wywołaniu wrażenia na kimś. Jak odróżnić, kiedy pasuje "na", a kiedy "w"?
Długo zastanawiałem się nad tą sprawą, usiłując znaleźć tu jakąś lingwistyczną zasadę. 
Ten obraz zrobił na nim duże wrażenie.
Widok ten wywarł na nim duże wrażenie.
Widok ten wywołał w nim dziwne wrażenie.

On zrobił dobre wrażenie na rekruterze.


Ten obraz zrobił na mnie duże wrażenie.
Ten obraz wywołał we mnie mocne wrażenie.

Wydaje mi się, że chodzi o czasownik towarzyszący. "Zrobił, wywarł" łączy się z "na"; zaś "wywołał" brzmi lepiej z "w", "we".
Chodzi o to, że w połączeniu z czasownikiem "wywołać" słówko "na" sugeruje, że "wrażenie" powstało na powierzchni danej osoby (czyli dosłowne znaczenie przyimka na).

(04-02-2019, 16:17)D.M. napisał(a):
Cytat:- Być może, jednak musiałem powinienem zabronić ci oglądać tego jaguara - powiedział.

Jakie niewłaściwe nacechowanie ma tu słowo "musiałem"? I czy nie byłoby lepiej od "powinienem" napisać "byłem powinien", żeby zaznaczyć czas przeszły?
"musiałem" oznacza zazwyczaj coś co musimy zrobić ze względu na zewnętrzny przymus, ale nie mamy na to ochoty (rzadziej "musiałem tak postąpić, inaczej byłoby to wbrew mojemu sumieniu")
Natomiast "powinienem (był)" wyraża ocenę swojego postępowania po fakcie - czyli dokładnie o to, o co chodzi Twojemu bohaterowi. Widząc reakcję córki zaczyna żałować, że jej pozwolił. Ocenia negatywnie swoje wcześniejsze działania dzięki znajomości ich konsekwencji.
Do "powinienem" można dodać "był", będzie precyzyjniej, choć w mowie potocznej (znając kontekst) mogłoby się bez tego obyć.

(04-02-2019, 16:17)D.M. napisał(a): I jeszcze jedno pytanie. Jak uważasz, Gunnar, czy warto byłoby dopisać do reklamowego streszczenia takie zdania: "Warto mieć na uwadze, że zdarzenia najważniejsze dla głównego wątku fabuły zaczynają się w rozdziale V, a kończą w rozdziale XV. Jednak Czytelnik, który zdecyduje nie czytać rozdziałów I - IV lub XVI - XXI, straci dużo ciekawych informacji."? Smile
Lepiej nie sugerować czytelnikowi, że spokojnie może się obyć bez czytania części książki Wink
Może napisać coś o tym, że pierwsze cztery rozdziały wprowadzają w realia XXII wieku, zaś w kolejnych zawarta jest historia bohaterów, którzy musza zmierzyć się z doniosłym zagadnieniem moralnym świata przyszłości - coś w tym stylu.
Odpowiedz
#39
Dziękuję bardzo za dokładne wyjaśnienia. Ale chciałbym wyjaśnić sobie jeszcze szczegółowiej co do wywoływania wrażeń. Bardzo trudno mi znaleźć przez Google przykład zdania o wywoływaniu wrażeń "w kimś", ale zauważyłem, że czasem też się pisze o wywoływaniu wrażeń "u kogoś". I konkretne pytania:
1. Czy dobrze brzmiałoby "wywołującymi u niej mocne wrażenia"?
2. Czy dobrze brzmiałoby "robiącymi na niej mocne wrażenia"? A "wywierającymi na niej mocne wrażenia"?

Zaś co do streszczenia, to co myślisz o dodaniu takich zdań: "Na wszelki wypadek informuję, że ważne dla fabuły zdarzenia zaczynają się w rozdziale V. Natomiast wcześniejsze rozdziały zawierają dużo ciekawych informacji o świecie XXII wieku."?
Odpowiedz
#40
(05-02-2019, 12:47)D.M. napisał(a): Zaś co do streszczenia, to co myślisz o dodaniu takich zdań: "Na wszelki wypadek informuję, że ważne dla fabuły zdarzenia zaczynają się w rozdziale V. Natomiast wcześniejsze rozdziały zawierają dużo ciekawych informacji o świecie XXII wieku."?
Rzeczywiście nie wpadło mi na myśl "u". Ten pierwszy wariant "wywołującymi u niej mocne wrażenia" - chyba brzmi najlepiej.

(05-02-2019, 12:47)D.M. napisał(a): Zaś co do streszczenia, to co myślisz o dodaniu takich zdań: "Na wszelki wypadek informuję, że ważne dla fabuły zdarzenia zaczynają się w rozdziale V. Natomiast wcześniejsze rozdziały zawierają dużo ciekawych informacji o świecie XXII wieku."?
Dobry pomysł.
Odpowiedz
#41
Dziękuję bardzo. Już wszystko zrozumiałem i odpowiednio poprawiłem. A do streszczenia ostatecznie zdecydowałem dodać takie zdania:

Na wszelki wypadek informuję, że ważne dla fabuły zdarzenia zaczynają się w rozdziale V. Za to wcześniejsze rozdziały zawierają bardzo dużo ciekawych i ważnych dla zrozumienia dalszych zdarzeń informacji o świecie XXII wieku i o rodzinie głównych bohaterów.
Odpowiedz
#42
(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Rozdział VI.

Można byłoby nawet zanurzyć do morza sam uniwersalot, gdyby on był jednocześnie okrętem podwodnym. 

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): I Tak więc, od razu po zakończeniu porannych spraw, podróżnicy zaczęli oglądać tereny podwodne.


(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): - To zależy od tego, czy będzie jakiś rekin pływał w pobliżu naszego okręcika - odpowiedział przewodnik.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a):  A później już nie tak aż bardzo interesowała aż tak bardzo nie interesowała się zwierzętami wodnymi.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): I wszystko to nie przeszkadzało Ani trzymać w głowie też niezadowolenie z okrutności drapieżników. 
Tu składnia bardzo szwankuje. Może tak: Pomimo tego nadal gdzieś w jej głowie tkwiło niezadowolenie z okrucieństwa drapieżników.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a):  Potem uniwersalot zawisł nad samą wodą i z jego dna wyciągnęły się pewne mechaniczne ręce,

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Olkowi się przyśniła się wycieczka podwodna, ale w takiej postaci, niby on realnie się znajduje tak, jakby znajdował się pod wodą i pływał na różnych zwierzętach morskich, podobnie do tego, jak w minionych wiekach ludzie jeździli na koniach, a głos jakiegoś nieokreślonego przewodnika przytacza jakieś wyjaśnienia. Potem usłyszał kobiecy głos, tak niby jakby przewodnik został zastąpiony jakąś przewodniczką.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Faktycznie, uniwersalot stał na ulicy w pobliżu bloku, w którym oni mieszkali.

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): I wreszcie nasi podróżnicy ciepło pożegnali przewodników i skierowali się do domu. W domu spotkała ich Karolina, którą oni od razu zaczęli mocno przytulać i całować.
Bliskie powtórzenie.
Wydaje mi się że "spotkać" można kogoś przypadkiem lub jak się z kimś umówi. Raczej naturalne, że w domu zastali członka rodziny.
Odpowiedz
#43
Dziękuję bardzo za dalszą lekturę i kolejne uwagi!

Później ostatecznie wyznaczę, które z tych uwag chcę uwzględnić, i wprowadzę zmiany. Na razie chcę zadać takie pytania:

1. We frazie "zanurzyć do morza sam uniwersalot" proponujesz skreślić "do morza". Jaki jest powód tej propozycji? Po prostu uważasz takie sprecyzowanie za zbędne, czy widzisz tu jakiś błąd składniowy?

2. Proponujesz zamiast "nie tak aż bardzo interesowała się" napisać "aż tak bardzo nie interesowała się". Moim zdaniem, pierwsza opcja wyraźniej wskazuje, że zainteresowanie było, ale nieduże; natomiast drugą opcję, co najmniej teoretycznie, można odebrać jako informację o dużym niezainteresowaniu. Chciałbym się dowiedzieć: czy ta pierwsza opcja brzmi rażąco niezgrabnie, czy po prostu Tobie bardziej się podoba ta druga?

3. Jeżeli zechcę przeformułować informacje o śnie tak, jak proponujesz, to chyba mam też napisać "głos jakiegoś nieokreślonego przewodnika przytaczał", a nie "przytacza", prawda? Poza tym, raczej wprowadzę tylko część z tych zmian. Czy masz jakieś poważne zarzuty składniowe do konstrukcji "w takiej postaci, jakby realnie się znajdował pod wodą..."? Rozumiem, że to brzmi nieco zbyt technicznie, ale tak mi się podoba wyjaśniać. Smile

4. "I wreszcie nasi podróżnicy ciepło pożegnali przewodników i skierowali się do domu. Tam zastali Karolinę, którą od razu zaczęli mocno przytulać i całować." Czy tak dobrze brzmi?
Odpowiedz
#44
(11-02-2019, 17:39)D.M. napisał(a): 1. We frazie "zanurzyć do morza sam uniwersalot" proponujesz skreślić "do morza". Jaki jest powód tej propozycji? Po prostu uważasz takie sprecyzowanie za zbędne, czy widzisz tu jakiś błąd składniowy?
Zbędne doprecyzowanie, zarówno z kontekstu jak i słowa "zanurzyć" już to jasno wynika.

(11-02-2019, 17:39)D.M. napisał(a): 2. Proponujesz zamiast "nie tak aż bardzo interesowała się" napisać "aż tak bardzo nie interesowała się". Moim zdaniem, pierwsza opcja wyraźniej wskazuje, że zainteresowanie było, ale nieduże; natomiast drugą opcję, co najmniej teoretycznie, można odebrać jako informację o dużym niezainteresowaniu. Chciałbym się dowiedzieć: czy ta pierwsza opcja brzmi rażąco niezgrabnie, czy po prostu Tobie bardziej się podoba ta druga?
Pierwsza opcja to błąd stylistyczny - niepoprawny szyk wyrazów. 
"aż tak bardzo nie interesowała się" - oznacza dokładnie pewne zainteresowanie, ale nie aż tak duże, by zgłębiać temat

(11-02-2019, 17:39)D.M. napisał(a): 3. Jeżeli zechcę przeformułować informacje o śnie tak, jak proponujesz, to chyba mam też napisać "głos jakiegoś nieokreślonego przewodnika przytaczał", a nie "przytacza", prawda? Poza tym, raczej wprowadzę tylko część z tych zmian. Czy masz jakieś poważne zarzuty składniowe do konstrukcji "w takiej postaci, jakby realnie się znajdował pod wodą..."? Rozumiem, że to brzmi nieco zbyt technicznie, ale tak mi się podoba wyjaśniać. Smile
Co do "przytaczał" - tak.

Olkowi się przyśniła wycieczka podwodna, ale w takiej postaci, niby on realnie się znajduje pod wodą i pływa na różnych zwierzętach morskich, podobnie do tego, jak w minionych wiekach ludzie jeździli na koniach, a głos jakiegoś nieokreślonego przewodnika przytacza jakieś wyjaśnienia.

Z "jakby" brzmi lepiej, ale "niby on realnie" to bardzo nieszczęśliwa konstrukcja, gdzie występują dwa słowa o dokładnie przeciwstawnym znaczeniu, a użyte jakby były synonimami.

(11-02-2019, 17:39)D.M. napisał(a): 4. "I wreszcie nasi podróżnicy ciepło pożegnali przewodników i skierowali się do domu. Tam zastali Karolinę, którą od razu zaczęli mocno przytulać i całować." Czy tak dobrze brzmi?
Zdecydowanie.

Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#45
Przeczytałam pierwszy rozdział "Drogi do szczęścia". Stosunkowo długo zabierałam się za lekturę i muszę przyznać, że nie należy ona do najłatwiejszych. Stylistyka powieści sprawia, że ciężko mi się ją czyta i chociaż technicznie jest poprawna, w mojej ocenie tekst nie ma dostatecznej płynności. Język wydaje mi się momentami zbyt prosty i dosłowny, przez co odbieram dialogi jako sztuczne. Złapałam się na tym, że widzę przedstawiane wydarzenia mniej więcej tak jak w filmach Lanthimos'a, właśnie ze względu na tę sztuczność, ale w dziwny sposób mi to pomaga.

Na poziomie treści jest lepiej - stworzyłeś ciekawy świat, pełen logicznych uzasadnień. Kupuję go w całości, jestem w stanie wyobrazić sobie ludzi i środowisko XXII wieku, chociaż mnie osobiście w pewien sposób przeraża. Czytając o tym, że w zasadzie wszystko za ludzi robią roboty, możemy nie pracować, nie gotować, w zasadzie nie rozwijać się powoli w żadnym kierunku (to tylko mój odbiór), poczułam trwogę, a nie błogość utopii Wink .

Początkowo chciałam przeskoczyć do V rozdziału, ale zdecydowałam, że wykreowany świat jest przedstawiony na tyle ciekawie, że chcę przeczytać więcej na jego temat. Nie znalazłam potknięć językowych, które mogłabym zacytować, skupiłam się na treści.

Pozdrawiam Smile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości