25-03-2011, 17:31
Pierwszy raz w życiu napisałam sztukę teatralną i o tym gatunku mam raczej znikome pojęcie. Dlatego proszę o wyrozumiałość i jakieś dobre rady na przyszłość.
Występują: Narrator, Złodziej Serc, Człowiek, Żebrak.
Rekwizyty: pistolet, serce.
Na podłodze siedzi żebrak. Jest ubrany w łachmany. Z boku stoi Narrator w czarnym stroju. Przez scenę przechodzi człowiek o w miarę przeciętnym wyglądzie. Mija żebraka, nawet na niego nie patrząc.
Żebrak - Zlituj się nade mną! Okaż serce!
Narrator - Człowiek wahał się, ale postanowił pomóc biedakowi.
Człowiek wyciąga portfel. Żebrak chwyta go błyskawicznie i ucieka. Nagle rozlega się strzał i biedak pada martwy na ziemię. Przychodzi Złodziej Serc, w długim, czarnym płaszczu, ciemnych okularach, z pistoletem w dłoni.
Narrator - Człowiek był przerażony.
Złodziej Serc - Jesteś przerażony.
Człowiek - Skąd wiesz?
Złodziej Serc - Twoja morda mówi sama za siebie.
Narrator - Wypraszam sobie takie traktowanie! (Obrażony schodzi ze sceny)
Złodziej Serc - Co cię tak przeraziło?
Człowiek - Jak to co? Zabiłeś go!
Złodziej Serc - No.
Człowiek - Czy ty nie masz sumienia?
Złodziej Serc - Mam.
Człowiek - A słuchasz go czasem?
Złodziej Serc - (Oburzony) Oczywiście, że nie. To sumienie słucha mnie. Jestem jego panem.
Człowiek - Przed chwilą zabiłeś człowieka!
Złodziej Serc - E tam! (Macha lekceważąco ręką). To zależy tylko od tego, jakiej definicji człowieka używasz.
Człowiek - Jesteś bez serca.
Złodziej Serc - No... Ale przynajmniej nikt mi go nie złamie. To bardzo wygodne. Radzę ci zrobić to samo.
Narrator - (wracając na scenę) Człowiekowi nie spodobał się ten pomysł.
Człowiek - Nie podoba mi się ten pomysł.
Złodziej Serc - Widzę, że idziesz za głosem serca. To źle.
Człowiek - (pewniej) Złe jest to, co robisz. To nieludzkie.
Złodziej Serc - Moim zdaniem jak najbardziej ludzkie. Mnóstwo ludzi postępuje tak samo.
Człowiek - Ja nie. Samo patrzenie na czyjąś śmierć sprawia mi ból.
Złodziej Serc - (dobrotliwie) Na początku zawsze trochę boli. Przyzwyczaisz się. Bez serca też da się żyć.
Narrator - Nie słuchaj go! On chce mnie wygryźć z roboty!
Złodziej Serc - (uspokajająco) Niczego nie zamierzam wygryzać. Stosuję zasady BHP. Będę tylko wycinać.
Narrator - Człowiek nie był przekonany.
Człowiek - Nie jestem przekonany.
Złodziej Serc - Nie martw się. Zaraz cię przekonam.
Przykłada lufę pistoletu do czoła narratora.
Narrator (zrezygnowany) - Przekonałeś mnie.
Człowiek - Mnie też.
Złodziej Serc - Świetnie. Nauczę cię teraz, jak żyć bez serca.
Odchodzą
Narrator - A mówią, że serce nie sługa...
Ze sceny znika ciało żebraka. Narrator nadal stoi na swoim miejscu. Rozgląda się konspiracyjnie dookoła.
Narrator - Człowiek uczył się, ale takie życie nie przypadło mu do gustu. Postanowił...
Pada strzał, narrator osuwa się na ziemię. Wchodzi człowiek z pistoletem, a za nim Złodziej Serc.
Człowiek - (Do martwego narratora) Nie będziesz mi dyktował, co mam robić!
Złodziej Serc - Brawo! Jesteś już gotowy. Teraz oddaj mi serce.
Człowiek - (z wahaniem) Nie. Nie oddam.
Złodziej Serc - Mieliśmy umowę.
Człowiek - Zmieniłem zdanie.
Złodziej Serc - Oddaj!
Człowiek strzela do niego. Złodziej Serc upada na ziemię. Obok upada serce.
Człowiek - (oddycha z ulgą) Kamień spadł mi z serca.
Wychodzi. Złodziej Serc podnosi z ziemi serce i chwilę waży je w dłoni.
Złodziej Serc - Jakoś nie mam serca mu powiedzieć, że to nie był kamień.
Chowa je za pazuchę i opuszcza scenę.
Złodziej Serc
Występują: Narrator, Złodziej Serc, Człowiek, Żebrak.
Rekwizyty: pistolet, serce.
Scena I
Na podłodze siedzi żebrak. Jest ubrany w łachmany. Z boku stoi Narrator w czarnym stroju. Przez scenę przechodzi człowiek o w miarę przeciętnym wyglądzie. Mija żebraka, nawet na niego nie patrząc.
Żebrak - Zlituj się nade mną! Okaż serce!
Narrator - Człowiek wahał się, ale postanowił pomóc biedakowi.
Człowiek wyciąga portfel. Żebrak chwyta go błyskawicznie i ucieka. Nagle rozlega się strzał i biedak pada martwy na ziemię. Przychodzi Złodziej Serc, w długim, czarnym płaszczu, ciemnych okularach, z pistoletem w dłoni.
Narrator - Człowiek był przerażony.
Złodziej Serc - Jesteś przerażony.
Człowiek - Skąd wiesz?
Złodziej Serc - Twoja morda mówi sama za siebie.
Narrator - Wypraszam sobie takie traktowanie! (Obrażony schodzi ze sceny)
Złodziej Serc - Co cię tak przeraziło?
Człowiek - Jak to co? Zabiłeś go!
Złodziej Serc - No.
Człowiek - Czy ty nie masz sumienia?
Złodziej Serc - Mam.
Człowiek - A słuchasz go czasem?
Złodziej Serc - (Oburzony) Oczywiście, że nie. To sumienie słucha mnie. Jestem jego panem.
Człowiek - Przed chwilą zabiłeś człowieka!
Złodziej Serc - E tam! (Macha lekceważąco ręką). To zależy tylko od tego, jakiej definicji człowieka używasz.
Człowiek - Jesteś bez serca.
Złodziej Serc - No... Ale przynajmniej nikt mi go nie złamie. To bardzo wygodne. Radzę ci zrobić to samo.
Narrator - (wracając na scenę) Człowiekowi nie spodobał się ten pomysł.
Człowiek - Nie podoba mi się ten pomysł.
Złodziej Serc - Widzę, że idziesz za głosem serca. To źle.
Człowiek - (pewniej) Złe jest to, co robisz. To nieludzkie.
Złodziej Serc - Moim zdaniem jak najbardziej ludzkie. Mnóstwo ludzi postępuje tak samo.
Człowiek - Ja nie. Samo patrzenie na czyjąś śmierć sprawia mi ból.
Złodziej Serc - (dobrotliwie) Na początku zawsze trochę boli. Przyzwyczaisz się. Bez serca też da się żyć.
Narrator - Nie słuchaj go! On chce mnie wygryźć z roboty!
Złodziej Serc - (uspokajająco) Niczego nie zamierzam wygryzać. Stosuję zasady BHP. Będę tylko wycinać.
Narrator - Człowiek nie był przekonany.
Człowiek - Nie jestem przekonany.
Złodziej Serc - Nie martw się. Zaraz cię przekonam.
Przykłada lufę pistoletu do czoła narratora.
Narrator (zrezygnowany) - Przekonałeś mnie.
Człowiek - Mnie też.
Złodziej Serc - Świetnie. Nauczę cię teraz, jak żyć bez serca.
Odchodzą
Narrator - A mówią, że serce nie sługa...
Scena II
Ze sceny znika ciało żebraka. Narrator nadal stoi na swoim miejscu. Rozgląda się konspiracyjnie dookoła.
Narrator - Człowiek uczył się, ale takie życie nie przypadło mu do gustu. Postanowił...
Pada strzał, narrator osuwa się na ziemię. Wchodzi człowiek z pistoletem, a za nim Złodziej Serc.
Człowiek - (Do martwego narratora) Nie będziesz mi dyktował, co mam robić!
Złodziej Serc - Brawo! Jesteś już gotowy. Teraz oddaj mi serce.
Człowiek - (z wahaniem) Nie. Nie oddam.
Złodziej Serc - Mieliśmy umowę.
Człowiek - Zmieniłem zdanie.
Złodziej Serc - Oddaj!
Człowiek strzela do niego. Złodziej Serc upada na ziemię. Obok upada serce.
Człowiek - (oddycha z ulgą) Kamień spadł mi z serca.
Wychodzi. Złodziej Serc podnosi z ziemi serce i chwilę waży je w dłoni.
Złodziej Serc - Jakoś nie mam serca mu powiedzieć, że to nie był kamień.
Chowa je za pazuchę i opuszcza scenę.