Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Dramat/Komedia] Koordynacja prac artystycznych
#1
SŁOWEM WSTĘPU

Pośpiech nikomu nie służy, z reguły powoduje jedynie falę nieszczęśliwych wypadków, a rzadziej oczekiwany efekt w krótszym czasie. Cóż jednak zrobić, czas nie kutas, w miejscu nie stoi, a żyć się chce i czasami chętnie pognalibyśmy zegarek aby te kilka napiętych dni upłynęło lekko i miękko jak parę radosnych sekund. Bezsilność również ten czas, już i tak długi, rozciąga i powoduje jakby niezrozumiałą chęć bezskutecznego parcia, gdybania i zbierania owoców z niezasadzonych jeszcze krzewów. Bolesne ukłucia cierniowych kolców brutalnie dają do wiadomości, że szybka rączka w zbieractwie jeżyn nie pomaga, jednakże bywa i tak, że nie zważając na ból wkładamy ramię po samą szyję, uporczywie sięgając po nieznane kąski. Trudno się temu dziwić gdy czas młody, a zdrowie w kwiecie i gdy sen nie morzy, a twarz promienieje, wtedy brak takiego wysięgu wydaje się być nienaturalny i jego represja kończyć się może oczekiwaniem na starość i hormonalny spokój, co wynik daje zresztą podobny - pośpiech i oczekiwanie czasów, które jeszcze nie nadeszły, a nadejść przecież mają, bośmy tak zaplanowali, że dziś młodzi, jutro starzy, że dziś prężni, jutro zaś, w swych utrapieniach, zwiędli i siermiężni.

Rzeczy ująć sprawa nie jest prosta, gdyż zmiennych pojawia się we świecie bez liku. Czy to zapach pięknej damy, czy muzyka dla uszu przyjemna i obyczaje łagodząca, bądź doprawiająca; każdy czynnik, nawet mały, daje zdrowemu ciału zastrzyk i kolejny powód do działania. Działania szybkiego, ale w ruchu jednostajnym, jednocześnie miarowego i opanowanego, ale kierowanego zrywami emocji i intuicyjnymi impulsami, działania, którego chcielibyśmy być na raz świadkami i wykonawcami, przeżywać je, ale jednocześnie obserwować i do tego wszystkiego, najważniejsze, się w nim nie pogubić. Skąd w ogóle ta niesforność samoopanowania? Na co to komu, przecież życie samo przed nami kolory swe roztacza i nikogo nie ocenia, nie gani i nie wynagradza; wręcz przeciwnie, przyczyną i efektem kierowane, zdaje się pytać nas o to czego chcemy, daje nam szanse na każdym rogu, mówi: “o tutaj, może to byś chciał?” - i dlaczego nie sięgnąć, dlaczego się zastanawiać? Czy samoopanowanie ma na celu odebranie życiu rozrywki, czy raczej jako wynik zabawy w pełni pojawia się w nas w sposób nieoczekiwany i zbawienny?

Zadania, od lat przedszkolnych po lata dwudzieste, mnogość zadań, z gwiazdką i bez gwiazdki, zadań trudnych, tekstowych lub prostych, nawet suchych w swej prostocie, lecz pomagających w ćwiczeniu. Czyśmy zapomnieli o zadaniach, które wypływają z samego środka? Czy kalkulacja stała się ważniejsza od kalkulatora? Czy problem przestał wskazywać rozwiązanie, a jedynie prowadzi do kolejnego problemu?

Czy raniąc sobie wydepilowaną, nakremowaną i bezzmarszczkową dłoń naszej osobowości sięgamy rzeczywiście po to na co mamy ochotę, po to w co pcha nas nasze serce? Kim jest kalkulator, i dlaczego to niby takie trudne pytanie?

- Szymon, słuchaj, mamy czas, ze spokojem, ale weź się do roboty bo przecież nie skończymy tego do poniedziałku, stary! Już się tymi taczkami sześć tygodni wozimy, a majster łazi już jakby miał owsiki. Stefan! Stefan! Złaź kurna z tego drzewa, no cholera jasna, chłopaki no! Stefan złaź mówię, czereśnie kupiłem są we wiadrze, tym srebrnym przy piwniczce. Chodźcie tu na chwilę, bo nie skończymy nigdy, się będziemy tylko kręcić w kółko.
- No bo się opona przebiła! Nie jest łatwo wozić teraz, wcześniej się dało szybciej no!
- To napraw! Przecież mamy drugą! Psia mać, no chłopaki, ja za was wszystkiego nie zrobię, weźcie się w garść! Sara! Sara! Chodź, nie biegaj tu, wynocha! Sara, cholera, Sara! Już mi stąd! Idź do budy!
- Co szef krzyczy na psinę? Ładna Sarunia, mądry, mądry piesek.
- Szymon kurwa, do roboty, ja się sam Sarą zajmę.
- No dobrze, już dobrze. Stefan chodź, kończymy tę robotę…

POSTACI
Marian Rogal - autor
Marzena - koordynator prac artystycznych
Tomek / Karol - szef teatru


SCENA I
Rozmawia autor z koordynatorem. Zaczyna koordynator.

- Dział koordynacji IMKA, w czym mogę pomóc?
- Witam, w czymś na pewno.
- Tak słucham, o co chodzi?
- Wysłałem parę dni, w sumie dobry tydzień temu, taki tekst do państwa, coś wiadomo w tej sprawie?
- Chwila, chwila, z kim mam przyjemność?
- Czy przyjemność to się jeszcze okaże, Marian Rogal z tej strony.
- Już sprawdzam, mailem pan wysyłał?
- Nie, gołębiem! Wysłałem dobry tydzień temu!
- Spokojnie, już szukam, hmm, mmm, no nie widzę, nie widzę.
- Jak w odebranych nie ma to niech pani w spamie sprawdzi!
- Patrzę, patrzę, hmm, mmm, no nie widzę, kiedy pan wysyłał?
- No mówię, dobry tydzień temu, w zeszły piątek… no musi być gdzieś tam, niech pani dobrze sprawdzi!
- Pan niech przestanie do mnie tym tonem mówić, może tak zacznijmy na początek!
- Pani chyba żartuje! Ja wysyłam tekst, państwo się nie odzywają, przecież jajo można znieść!
- My tu mamy zawrót głowy proszę pana i nie jednego takiego Mariana co teksty wysyła na prawo i lewo!
- Na prawo i lewo to może i pani się wysyła, ja do teatru IMKA pisałem nie bez przyczyny!
- Bez przyczyny to chyba pan w ogóle na świat przyszedł, niech się pan w język czasem ugryzie!
- Ugryzie to się w język pani, jak nagle Rogala w innym teatrze będą wystawiać!
- Wystawić to się pan może, ale w Miejskim i to na małej scenie o szóstej trzydzieści rano!
- O szóstej trzydzieści rano to wystawiam sobie pani zdjęcie i robię sobie takie przedstawienie, że aż ciężko kostium dobrać!
- Ja nie wątpie, że pan kostiumy dobiera pół nocy, ale maila jak nie widziałam, tak nie widzę!
- Imię!
- Nazwisko!
- Jak ma pani na imię, cholera?
- Cholera mam na drugie! Marzena, kłaniam się.
- Słuchaj Marzenka, mam chwilę akurat, mogę zajechać na Konopnicką i ci wstawić nowe soczewki, co ty na to?
- Marian, jedna sprawa, żeby nie było tak, że ci tutaj croissanta w mikrofali zrobimy, bo ci się przykro zrobi.
- Z szefem chcę rozmawiać.
- Kto by nie chciał…
- Słuchaj sobie, Marzena, czy jak ty tam masz na drugie, wołaj Tomka. Jak już zgubiłaś maila to na nic więcej się nie przydasz, skończ kable marnować i zabierz się do pracy. Papierki, biureczko i tam koordynuj co trzeba.
- Oj Marian, Marian, czekaj chwilę…

SCENA II
Rozmawia autor z szefem teatru. Zaczyna szef teatru.

Tyyt. Tyyt.

- Halo? Kto tam?
- Rogal z tej strony, tekst dostałeś?
- Jaki Rogal?
- Jakie halo? Tomek, wysłałem tydzień temu, sprawdzałeś?
- Co mi tu po imieniu jakiś Rogal bez nadzienia nadaje. Imię!
- Nazwisko!
- Imię Rogal! Posortować maile muszę.
- Ty zapisz sobie Karol, bo kiedyś zapomnisz rodowe swojej matki! Marian, kłaniam się.
- Nie Karol, tylko Tomek. A jeśli chodzi o twoją matkę bez rodowodu, to trudno o niej zapomnieć, jest kurna szprycha.
- Się ciesz, do stu chuji, że z komórki dzwonię i nie mam czasu na głupoty.
- Przecież darmowe masz.
- Słuchaj, Tomuś, znudziło ci się życie z prostym nosem?
- Nie świruj! Słuchaj Marian, nie ma tego maila, kiedyś Ty to wysłał?
- No dobry tydzień temu, kurwa Tomek, nie denerwuj mnie nawet…
- Ty degeneracie, wysłałeś ale chyba do Nowego, bo tutaj to ja od Rogala nic nie mam.
- Degenerata to masz w gaciach, od tego zacznijmy, a do Nowego nie wysyłam nawet jak mają jubileusz.
- To co ja mam w gaciach to Ty wiesz najlepiej, i oboje wiemy, że to jest całkiem inna liga.
- Tak, podwórkowa. Jak masz ochotę na ekstraklasę to wpadnij do mnie jak będę miał czas.
- A co, agenda zajęta, klienci przychodzą, wąsko z czasem stoisz?
- O jak się pręży, jak się pręży… maila zgubił, a udaje chojraka.
- Marian no nie ma no, jak coś przyjdzie to zadzwonię. O piętnastej na obiad idę, do makrobiotycznej, idziesz?
- Ty masz ale gust Karol, niech cię, przecież to jedzenie ledwo w gębie czuć, sobie już wolę płatki zalać.
- Gust się wyrabia z czasem, tobie Rogal to i w indyjskiej przypraw brakuje, pić przestań w końcu.
- Indyjską jak ostatnio wybrałeś to kelner był z Wietnamu i żeśmy żarli Gyrosa. Chodź do tajskiej.
- Tam gdzie obrzygałeś kucharza, chyba masz z głową facet, się tam teraz nikt z teatru nie pokazuje.
- W tym waszym teatrze to same takie miękkie fujary grają, się weźcie za siebie w końcu.
- Problem miękkiej fujary to chyba odziedziczyłeś po swoim starym. Jak chcesz to zjemy pizzę w Tivoli.
- W Tivoli! Słyszałem, że ostatnio był tam twój ojciec z jakąś trzydziestką i krzyczała coś, że mu nie staje.
- Rogal, kurwa! Głodny jestem, skończ pierdolić. Idziemy do włoskiej czy nie?
- Już wolę siąpić żura w bistro “U Bożenki” na Pradze, niż tym makaroniarzom się podlizywać.
- Ale to już nie wina makaroniarzy Marian, że każdemu chcesz wyczyścić rowa.
- Żeby ten temat na nowo zacząć, to uprzejmie proszę, wyczyść najpierw swojego!
- Mój jest czysty, zaufaj mi, zjesz go ze smakiem!
- Oj ufam, ufam… dobra Tomek, sam zgłodniałem. Idziemy do nepalskiej? Tam zdrowo i tanio.
- Odkąd Ty się zdrowiem zainteresowałeś, Rogal, kurwa, człowieka nie poznaję!
- Słuchaj Karol, jak chcesz mieć znowu przerwę między zębami to pyskuj dalej! Głodnym jak skurwesyn!
- Ślinka cieknie, rozumiem, spotkać się chcesz, że to na obiadek niby. Głodny słonego paluszka.
- Jak ja ci dzisiaj ścisnę wora, to ci się w serialach role po przestawiają. Słuchaj, tu za rogiem jest etiopska.
- Widzę, że naprawdę ci burczy w brzuchu, bo masz nawet ochotę na afrykańskiego pytona!
- Mojego pytona, mój drogi, to będziesz po obiedzie głaskał i okręcał sobie wokół szyi!
- Weź mi z tym smerfem nie kozacz.
- Chyba nie smerfuj kozakiem!
- Jak na ostatniej imprezie wyskoczyłeś z majtek to się aż poszukiwacze zaginionych skarbów obruszyli.
- Oj Tomuś, Tomuś, językiem to ty nie wywijasz zbyt zgrabnie.
- Racja Rogal! Co prawda to prawda… ja za to uwielbiam jak ty mi tam wywijasz swoim.
- Chodźżesz żreć!
- OK, o piętnastej w kantynie, papierów mam sporo.
- Ta, jasne, papierów sporo, psia jucha, a maila to zgubiłeś.
- No nie zgubiłem, nie zgubiłem, leży. Pomyślimy, ale popracuj jeszcze nad tym.

KONIEC
Odpowiedz
#2
całkiem całkiem sam to napisałeś?
Odpowiedz
#3
(28-10-2012, 17:42)jacek2331 napisał(a): całkiem całkiem sam to napisałeś?

raczej raczej nie inaczej
Odpowiedz
#4
Wow, podziwiam Smile jest na prawdę świetne, fajnie się czyta Wink I nie nudzi
Odpowiedz
#5
jak będziesz miał tego więcej to ja poproszę na @

żaden z Twoich komentarzy, a w krótkim czasie już ich trochę nasmarowałeś, nie nosi znamion konstruktywnej krytyki. Zakładam, że nawet nie przeczytałeś tekstów, pod którymi się wypowiedziałeś. zapraszam do lektury regulaminu. KLIK! 40%/tydz.// kapadocja
Odpowiedz
#6
Kto wie, może tak faktycznie wyglądają narady artystyczne na wyższych szczeblach? Smile
Nie wiem czy zamiarem było ukąszenie właściciela/dyrektora teatru, który mniej się kojarzy ze sztuką wyższą, a bardziej z serialami i kiepskimi komediami romantycznymi.
W każdym razie na początku jest bardzo fajnie, ale gdzieś tak w połowie rozmowy Karola z Rogalem robi się do przesady podwórkowo w tych bluzgach. Przestają być błyskotliwe, a zaczynają nużyć. Zbytnie przerysowanie to też problem. I coś takiego właśnie ma tu miejsce.
Zastanawiam się też o co chodzi we wstępie, ale może za płytki jestem i nie zrozumiem.
4/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości