Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Dramat/Komedia] Roman i Żulia (wersja zbyt współczesna)
#1
Autor: ja
Tytuł: już podałem
Rodzaj literacki: dramat
Gatunek literacki: dla jednych tragedia, dla drugich komedia (dla mnie jedno i drugie)
Czas i miejsce akcji: siedemnasta zero pięć, zakurzone obrzeża Warszawy
Problem: alkohohlizm, złe wychowanie, sceptycyzm, nieugaszone pragnienie

Występują:
Roman - wrażliwy chłopak, dotknięty literacką patetycznością.
Żulia - prosta kobita z krwi i kości, troszkę za bardzo z tłuszczu.
Zenek spod siódemki - zapalony znawca win.
Kotlet - typowy polski narzekacz.

AKT I (preseksualny) i jedyny

Prolog

Chór ławkowy:
U nas w mieście tak już bywa,
Że uczciwy wnet przegrywa,
A ten co zbyt kombinuje,
Nieszczęśliwy żywot snuje.

Jedni karmią mózg ułudą,
Wierząc w materialność chudą,
A ci drudzy - ci w większości
Nie stronią od realności.


Scena 1 (jedyna również)

(Żulia stoi na małym balkonie, popijając piwo. Cichaczem podchodzi Romek, jej adorator.
Obok chodnik sprząta Kotlet, mrucząc coś pod nosem
)

Roman:
Cóż za piękna ta niewiasta!
By cię ujrzeć w blasku słońca,
Przebyłbym połowę miasta!

(Żulia nie mówi nic, siorbie piwo)

Roman:
Gdybym teraz ptakiem bywał,
Lecz niestety ja człowiekiem.
Kwiatków z gór bym ci nazrywał!
Niech ten widok będzie lekiem
Na me mrzonki.

(Żulia odpala papierosa, nadal się nie odzywając)

Roman:
Dla ciebie ja nawet ziemię
Przeniósłbym gdzieś w kraniec lepszy,
Byle tylko żyć dla ciebie.

Żulia:
Więc czemu stoisz tu i pieprzysz?

(Chwila ciszy, przerywana miauczeniem kota)

Kotlet:
Eh, życie...

Roman:
Czekam aż krzykniesz "Łomeło!
Dola z tobą jest wspaniałą,
Żyć dla ciebie, och - Łomeło!
Ach, Łomeło! Tyś mą skałą!"

Żulia (wypuszczając dym):
Z tym, że nie jestem jąkałą.
I aż tak się nie podniecam.

Roman:
Jam dla ciebie biedny chłopiec!
Niczym jestem wobec ciebie,
Nasypmy że własny kopiec,
By odnaleźć niebo w chlebie.

Żulia:
Jakim chlebie? Lubię graham.

Roman:
Wskażmy ludziom gdzie jest droga,
Moja droga! Nasza droga!
Dajmy przekaz innym, pędem!

Żulia:
Cóż to?

Roman:
To pojęcia transcendentne.
Wypijmy razem truciznę,
By pokazać niezależność
I drapieżność naszych pragnień,
Miłość ta trwać będzie wieczność!
(podchodzi bliżej, przesadnie wymachuje rękoma)
Ja zabiję się dla ciebie!
Byle tylko móc cię tknąć,
Tknąć twe usta, żyć na stepie
Twojej skóry, moją bądź!

Kotlet:
Gdybym tak znalazł kogoś,
Kto by mnie pokochał.

Roman:
Twoje włosy tak falują,
Lica twe jako bułeczki,
I twa suknia też powiewa...


Żulia:

Racja, piździ jak w Kieleckim.

(Wchodzi Zenek spod siódemki)

Roman:
Ja miliardy mych sonetów
Na budynkach miast wywiercę,
Wzbudzi to zazdrość facetów
I roztopi twoje serce.


Zenek spod siódemki:

Pozwól dziewko, że się wtoczę.
Cholernie mi zimno w kroczę.


Żulia:

Oczywiście, proszę wchodzić.

Kotlet:
Nie mam szans z takim życiem.
Jestem taki samotny.

Epilog:

Ławkowy chór:
Dzisiaj nadmiar nie popłaca
Tak jak kiedyś, gdy za słowo,
Powiedziane setki razy,
Wolno było ruszyć głową.

Nadzieja tylko w prostocie,
Żadnym klawym karnawale,
Jak powiedział Andrzej w spocie -
W tych co mówią mniej lub wcale.

(Kurtyna)
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#2
Lantus;] Rozje..łeś mnie tym tekstem;] Jest boskiBig Grin
Odpowiedz
#3
Haha, szkoda że tak krótko Wink Super, podobało siem!
"By człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem"
Odpowiedz
#4
Bardzo, bardzo fajny tekst. Cóż więcej powiedzieć? Perełka Wink

pozdrawiam

E.
[Obrazek: Piecz2.jpg]
Odpowiedz
#5
Dziękuję za komentarze, coś małomówni jesteście (nie wiem, czy was zatkało czy zażenowało). Big Grin

Nie napisałem, że końcówka nawiązuje do wypowiedzi Andrzeja Poniedzielskiego. Jakiej, to już poszukajcie sobie sami.
A warto.

Pozdrawiam, dodałem kilka niuansów.
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#6
Dobre teksty, naprawde dobre teksty, podsumowuje się paroma słowami. Więcej nie trzeba.

Lubie Poniedzielskiego, ale nie aż tak, żeby teraz przeglądnąć wsie jego wypowiedzi, z których większosc na pliku video - w ruchomym obrazie, nie w zapisie literkowym.
Odpowiedz
#7
Fakt, perełka. Oczekiwałem gniota, gdy spojrzałem na tytuł. A tu niespodzianka. Tym bardziej plus dla twojego tekstu, że podszedłem do niego sceptycznie, a okazał się dobry. Brawissimo.
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#8
Podoba mi się wprowadzenie, wszystko co jest przed sceną pierwszą, a potem do samej kurtyny klapa. Inscenizacja też fajna: ławkowy chór, zamiatający i akcja na balkonie, ale ani dialogi ani fabuła nie porywają, ani nie zaskakują. Czyli trzy razy ani. Z dedykacją dla Ani, Pozdrawiam.
Odpowiedz
#9
(24-08-2013, 13:09)vysogot napisał(a): Podoba mi się wprowadzenie, wszystko co jest przed sceną pierwszą, a potem do samej kurtyny klapa. Inscenizacja też fajna: ławkowy chór, zamiatający i akcja na balkonie, ale ani dialogi ani fabuła nie porywają, ani nie zaskakują. Czyli trzy razy ani. Z dedykacją dla Ani, Pozdrawiam.

Zarówno się upił.
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#10
Podoba mi się tu warstwa poetycka, a konkretnie doskonałe wyczucie rymów i rytmu, co niestety w poezji internetowej jest rzadkością.
Wszystko rozwija się całkiem ładnie i zgrabnie - chociaż po pewnym czasie zaczęło lekko nudzić i smęcić, przeto miałem nadzieję, że zakończenie mi to wynagrodzi. A tu klops. Nie jest ani dramatyczne ani komediowe. Jest nijakie.
Forma jest doskonała, ale treść niestety rozczarowuje... Choć zazwyczaj bywa odwrotnie.
3/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości