"Dragon Age: Początek" - cRPG / PC
#1
DRAGON AGE: POCZĄTEK

[Obrazek: 219272828.jpg]




Gatunek gry: cRPG
Wydawca polski: Electronic Arts Polska
Wydawca oryginalny: Electronic Arts Inc.
Data wydania oryginału: 03 listopada 2009
Oryginalna strona gry: http://dragonage.bioware.com/
Język gry: Polski
Tryby gry: Single player
Dostępna platforma: Playstation 3, Microsoft Xbox 360, PC
System operacyjny: PC

Grę zna pewnie każdy miłośnik komputerowych erpegów. Akcja Dragon Age: Początek przenosi nas na kontynent Thedas, konkretnie do królestwa Fereldenu. Cały kontynent, zamieszkiwany przez krasnoludy, elfy i oczywiście ludzi, dopada Plaga. Plaga oznacza konieczność obrony świata przed mrocznymi pomiotami - spaczonymi duszami, które są zamknięte w ciałach potworów. Wyspecjalizowanym zakonem w obronie świata przed mrocznymi pomiotami są Szarzy Strażnicy, do których dołącza twój bohater. Głównym zadaniem gry jest zniszczenie bestii odpowiedzialnej za całą Plagę - Arcydemona oraz pokonanie całej Plagi.
Gra oferuje naprawdę dobry silnik graficzny, wielowątkową fabułę (możliwość spędzania nad misjami pobocznymi wielu godzin) i świętną zabawę.
Natępna część tej świetnej gry jest w fazie produkcji.
Gorąco polecam!
Odpowiedz
#2
Nie nazwałbym fabuły tej gry wielowątkową.
Ot, typowe sztampowe ratowanie świata. Motyw zjednoczenia wszystkich na mocy starożytnych traktatów jako główny wątek to naprawdę perfidna zagrywka BioWare - nie mieliśmy pomysłu na ciekawą intrygę, więc dostaniesz te zadania, reszta fabuły w snach i filmikach ''tymczasem w stolicy''. Fakt, potem wkracza to na właściwą ścieżkę, ale jakieś 3/4 gry to ów proces jednoczenia. Do tego, jest epicko aż do obrzydliwości, filmik przed pierwszą bitwą niemal żywcem wyjęty z ekranizacji Władcy Pierścieni.
Gdzie z tym do Tormenta, Bloodlines, czy Fallouta.
Kolejny element, jaki mnie zawiódł to lokacje. Denerim, dla przykładu. Najzwyklejsze miasto, pozbawione duszy. Nie czuć, że żyje (jak choćby Wyzima), ludzie jakoś wtopieni w tło, liczą się tylko zlecający questy. Nie porywa architekturą, nie ma żadnego wyróżnika. Wyzima naprawdę tętni życiem, nie wspomnę już o Sigil, Tarancie...nawet podzielone na - trzeba przyznać, niewielkie - dzielnice Los Angeles w Bloodlines oddycha ciężkim klimatem, potęgowanym przez genialny soundtrack i postacie. Jest trochę katalizatorem zła drzemiącego w ludziach, jak Derry z powieści Kinga. Wyżej wymienione cRPGi są starsze (dwa nawet znacznie), a lokacje w nich nie są tylko tłem, statystami, ale można powiedzieć, w pewnym sensie bohaterami.
Morrowind był oryginalny w całej okazałości, a średniowieczny inwentarz w naprawdę dorosły sposób ukazał Gothic, żeby daleko nie szukać.
Co do samych postaci - archetyp goni archetyp. Alistair, oczywiście prawy, odważny i dzielny, Oghren, jak na krasnoluda przystało jest nieokrzesany i przeklina. Morrigan...nie przekonuje mnie zupełnie. Taka niby zimna suka z niej, na okładce jakoś młodsza, ładniejsza jest. Taką bym ją wolał. Ogólnie na szkicach koncepcyjnych wszystko jakoś lepiej wyglądało, czyżby interwencja EA, że za mało jak LotR? No, Zevran się wyróżnia...ale też tylko jednym xD
Bio zrzyna na potęgę. Sytuacja elfów, las Brecilian...
Zadań pobocznych jak na lekarstwo. Jeśli już są, to przynieś, podaj, pozamiataj. Właściwie każdy kończy się walką. W Bloodlines poboczne się przeplatały, w Morrowindzie konflikty między gildiami.
Quest dla elfów
Dokładnie taki sam motyw był, wciórności, w dwóch innych grach tej firmy. Wąż pożera własny ogon, żeby swoje questy kopiować
Krasnoludy
Kłótliwe, skore do picia, ksenofoby. Typowo. Dla kontrastu, w Arcanum to rasa wielkich wynalazców, wyniosłych, ale i honorowych. Orzammar powiela wszelkie stereotypy na temat ichniejszej architektury. W Arcanum też było monumentalnie, ale ciemniej, bardziej industrialnie. To steampunk w końcu, obalę własny argument xD Na plus główny motyw questu, wzięty z Za Garść Dolarów z Eastwoodem. Samotny rewolwerowiec przeciw dwóm rodzinom prowadzącym raczej ciemne interesy, tutaj jest trochę inaczej, ale nawiązanie oczywiste
Myślę jeszcze nad zaletami...a, walka, rzeczywiście trzeba taktycznie podejść. Ze starych RPG są niemiłosiernie długie wypełnione wrogami korytarze, to już tradycja gatunku w zasadzie.
Kodeks to też pozytyw, historie w nim zawarte są często ciekawsze niż wątek główny.
Wieszczka zamieniona w posąg w Wieży Magów absolutnie wymiata, szkoda, że poświęcono jej tylko marginalny fragment jednego z Początków
Najgorsze (najlepsze?) jest to, że mimo tylu widzianych przeze mnie wad, jak włączę DA, to nie mogę się oderwaćSmile

Odpowiedz
#3
Shaeddzie biorąc pod uwagę ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi, musi mieć to niewątpliwie związek z tym, że takich gier, jak DA jest jak na lekarstwo. Ot Drakensang i parę mniej budżetowych cRPGów z Rosji. Pozostałe gdy mianujące się RPGami to zazwyczaj zręcznościówki i/lub strzelanki z domieszką rozwoju postaci, ale szumnie nazywane grami RPG. Dungeonerów niestety brak, a ja wciąż liczę na wysokobudżetowe produkcje, gdzie łaziłbym po świecie i/lub lochach wieloosobową drużyną (w liczbie równej lub większej niż 6), wielościeżkowym rozwojem postaci, wielowątkową fabułą itp, itd. (tylko po prostu we współcześniejszej oprawie) Niestety casualizacja rozrywki na to nie pozwala. Dlatego w tym momencie... od Dragon Age'a ciężko się oderwać - też jak się dorwałem nie przestałem, dopóki nie skończyłem Big Grin
Odpowiedz
#4
Pustka niezbyt mi się spodobała, spodziewałem się czegoś bardziej...nie wiem, nierzeczywistego, czegoś w stylu obrazów Beksińskiego chociaż...
Fajnie też jak gra zawiera jakieś odniesienia, aluzje - jak to zadanie w Orzammarze - lekkie wykorzystanie motywu, nie dosłowne skopiowanie fabuły (chociaż, gdy dano możliwość zdrady, myślałem, że potoczy się podobnie...ale jednak nieTongue)
W Mass Effect to jest zbyt dosłowne, jakby pozszywano to z kilku innych produkcji. Zresztą, ten pierwszy Dragon Age to chyba ostatni RPG posiadający jeszcze cechy tych wybitnych. Dialogi normalne, wiem co mówię, nie luźne myśli z ME. Możliwość wykorzystania umiejętności w rozmowie (co prawda perswazja, zastraszanie, uwodzenie etc. są w jednym, ale jest xD), walka zmusza do myślenia.
Nie chciałbym, żeby wszystkie RPG wyglądały tak, jak ME, a DA2 takie właśnie będzie...przynajmniej wszystko na to wskazuje. Uproszczony model walki, a najgorsza jest ta filmowość moim zdaniem.
W takim ME2 nie czułem, w co inwestuję punkty, normalna gra TPP z mocami biotycznymi i umiejętnym wykorzystywaniem towarzyszy w walce. Brak tego zadowolenia z zainwestowania w mocniejsze zaklęcie, czy możliwość użycia miecza (wymagane 30 siły). W Morrowindzie przecież nawet strzał z łuku z dwóch metrów przy kiepskich statystykach kończył się chybieniem xD
A filmowość...gracz, owszem, nie może odejść od monitora, przejmuje się losem postaci, czy przeżyje, czy zginie, ale według mnie, to już nie moja postać. To Shepard, to będzie Hawke. W dodatku nie mam pełnej kontroli nad tym, co powie o.O
Zżywanie się z prowadzoną postacią było największą zaletą w tych starszych, IMO. Fallouty, NWN, BG...
W dodatku ten sposób przedstawiania akcji w DA2 (mam nadzieję, że to nie podpada pod offtop, w końcu sequel), jako historię. To jak czytanie książki, gdy zna się zakończenie, już w pierwszych informacjach prasowych było wiadomo, co i jak.
Co do Fallouta, New Vegas było dość pozytywną niespodzianką. Zadań, w których perswazja mogła pomóc było sporo, Pustkowia wyglądały świetnie. Samo Vegas mniej, podzielone na segmenty mniejsze niż LA w Bloodlines, ale podróże po piaskach Nevady wspominam miło. Opuszczone stacje benzynowe, obozy, wraki samochodów...nawet wątek główny nie był najgorszy, mimo iż dość szybko z poszukiwań niedoszłego mordercy przerodził się w coś innego. Uważam, że to Obsidian może pozostać ostoją tych RPG w starym stylu, a BioWare zajmie się casualowymi produkcjami.
A, z casualowych (ME2) podoba mi się za to możliwość działania w trakcie trwania dialogów - czasem na ekranie pojawia się ikonka, po przyciśnięciu przycisku postać, nie wiem, gdy np. widzi, że rozmowa nie zmierza w dobrym kierunku zastrzeli już któregoś przeciwnika, w innej sytuacji zamiast siły argumentów - argument siły etc. W małych dawkach (z większym naciskiem na umiejętności, jak perswazja etc.) doda realizmu.
Jeszcze jedno - DLC - zmora obecnych RPG, Dragon Age'a szczególnie, 1-2 godzinne misje za kilkanaście złotych...
Drakensang...wydał mi się zbyt taki kolorowy, wesoły - wolę odcienie szarości, Gothic, Wiedźmin...Big Grin
Odpowiedz
#5
Też wolę odcienie szarości^^
Moim zdaniem na uwagę i podziw zasługuje ścieżka dźwiękowa w DA. Ona jest po prostu świetna! Ma w sobie coś takiego, coś czego nie potrafię opisać. Jestem w trakcie przechodzenia gry po raz trzeci, bo tak jak Wy nie mogę się oderwać. Cały Ferelden, Plaga i pomioty wciągnęły mnie bardzo, dlatego też pokładam duże nadzieje w dwójce. Zdecydowanie wolałbym, aby przyszły DA był podobny do swojej pierwszej części, nie zaś do Mass Effecta 2. Według mnie w nowych erpegach nie czuć już tego, że postać robi się silniejsza. Niestety gry komputerowe, które wychodzą teraz nastawione są podanie graczom piekielnie dobrej grafy, że kompy się tną. A o klimacie to już się zapomina. Weźmy np takiego Gothica, tam to klimat jest, że tyłek boli od siedzenia przy kopmie Big Grin. Oczywiście są perełki, takie jak Wiedźmin.
Dodam jeszcze, że będzie możliwość eksportowania postaci z DA do DA2. Będzie to miało wpływ na fabułę przyszłej części, niewielki co prawda, ale jednak. Podoba mi się to, że gdy w jedynce wybraliśmy Harrowmonta na króla Orzammaru, to w dwójce będzie on nadal królem. Jeżeli wybraliśmy Bhelena, no to Bhelen...i tak dalej ^^
Odpowiedz
#6
Niestety wszystko wskazuje na to, że DA2 będzie Mass Effectem w stylu dark fantasy :/

Sami twórcy twierdzili, ze AI sprzymierzeńców (wiecie - te sloty na rozkazy) funkcjonowały na tyle dobrze, że AI samo będzie kierowało drużyną, a walka będzie bardziej przypominać mass effect pomieszane z Gothiciem. Jak dla mnie strzał w stopę jeżeli chodzi o styl rozgrywki mający przypominać legendy. Dodatkowo jedna zdefiniowana na starcie postać. Zagram oczywiście, ale będę do niej już na starcie o wieeeele mniej przekonany niż jedynki. Ta pomimo, że wyśmiewana, iż nie dorasta legendom, nawiązywała do wspaniałego drużynowego charakteru cRPG.

Ale casualizacja gier, a także wymóg dostosowania gier do wieloplatformowości musi się odbić piętnem na nowych produkcjach Sad.
Odpowiedz
#7
Co sądzicie o polskim dubbingu?
Ja mam w stosunku do niego mieszane uczucia. Najlepiej w moim odczuciu wypadli Alistair, Zevran i Bhelen.
Ten pierwszy, mówiący głosem Jacka Kopczyńskiego IMO przewyższa nawet angielskiego aktora. U elfa mówiącego językiem Byrona irytował mnie akcent, też plus dla polskiej wersji. Krasnolud z kolei się wybił na tle postaci drugoplanowych.
Porażką jest Morrigan...bez wyrazu, w większej części właśnie przez sztywny, sztuczny dubbing. Podobny zarzut mogę postawić Lelianie, Oghrenowi przekleństwa nie wystarczyły...Talar z Wiedźmina klnie dużo bardziej przekonująco. Problem mam ze Stenem - lubię Fronczewskiego jako narratora, ale Stena jako postaci ani trochę. Zmarnowany moim zdaniem naprawdę świetny głos.
Postacie drugoplanowe mocno średnie. Szczególnie irytowało mnie robienie przerw przed wypowiedzeniem jakiejś nazwy własnej...''złoża........lyrium'' i tym podobne. Może i widzą ją pierwszy raz na oczy, ale trochę profesjonalizmu...brak tym aktorom uczucia, jakiejkolwiek wczuwki. W zagranicznych produkcjach jakoś...więcej serca w to wkładają zwykle.
Kopczyński natomiast to wręcz synonim polskiego dubbingu, nie było chyba gry bez niego w obsadzie xD
Podobno często aktorzy nie dostają żadnych materiałów, tylko tekst do przeczytania, co też mocno wpływa na jakość ich pracy.
Odpowiedz
#8
Będąc w Empiku zakupiłem byłem niedawno ową grę. W pamięci miałem recenzję z CDA i sentencję "fajne, ale oldskulowe", co było dla mnie wystarczającą zachętą.
I?
Ja się nie zawiodłem. Gra mnie całkowicie, totalnie pochłonęła. Mimo iż fabuła jest sztampowa ( "I Ty Możesz Uratować Ludzkość!"), to jest bardzo ładnie podana, pokazując ludzi jako wiecznie skłócone, pazerne indywidua. Na uwagę zasługuje świetna grafika i dźwięk, choć, co do grafiki, to nie dała mi takiego kopa, jak w Drakensangu ( lokacja z Wiedźmami... MJUT! ), ale i tak jest ładnie.
Świetna jest też muzyka.
Samo granie odbywa się nader przyjemnie, bez skomplikowanych udźiwnień, choć nierzadko wymagany jest w walce taktyczny zmysł. Tu twórcy przyszłi w sukurs graczom, dodając opcję ustawień okreslonych algorytmów zachowan dla towarzyszy.
No właśnie, sa jeszcze towarzysze - grupka, ludzi, którzy byli wystarczająco szaleni, lub zdesperowani, by ruszyć za graczem - choc, jak już wspomniano, chcaraktery ich są tu dość standardowe, to mi osobiście to nieprzeszkadzało. CIekawą opcją jest system prezentów, polepszający sympatię członka drużyny do gracza. No i do tego zachodzi całkiem rozbudowana interakcja z towarzyszami.
Co, do dubbingu, to uważam, że jest bardzo dobry. Głosy nie rażą sztucznością, choć aktorzy mogli się jednak przyłozyć.
No i nieśmiertelny Jacek Kopczyński, którego głos wywołuje lawinę wspomnień z grami, w których można go było usłyszeć ( nie szukając daleko - Warcraft III, jako Illidan i Arthas ).
Jako minus dam rażące rozbieżności między kwestiami mówionymi, a napisami - można to było dopracować, bo to kłuje w oczy aż strach.
Jak dla mnie 8,5/10
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości