23-04-2012, 21:59
Przeciętny pisacz na forum literackim: Siada sobie, włącza komputer, odpala pierwszy lepszy edytor tekstu i klika. coś mu wychodzi, jakaś niezwykle, w jego mniemaniu, głęboka myśl. Więc na prędko odpala sprawdzanie pisowni, nie czyta po raz drugi i wrzuca na forum, cały z siebie dumny.
Brzmi znajomo? Może właśnie opisałem Ciebie? Może któregoś z Twoich znajomych, może wreszcie jesteś bez grzechu i ta historia przypomina ci tylko niezliczonych grafomanów i "twórców" przez duże TFU z twojego forum? Może przypomina pseudofilozofów piszących tak jak ja: przez impuls, bez głębszego przemyślenia sprawy? Tak, tak, kajam się. Też jestem jednym z tych szarych "klikaczy". Ale ja CZYTAM to, co piszę. I myślę: "Czy aby na pewno to się nadaje? Czy kogokolwiek to obchodzi?". I wiecie co? W tym konkretnym przypadku odpowiedź z mojej strony brzmi: Mam dość.
Mam dość tych pseudonaukowych wypocin, które w swojej łasce raczyli nam cni autorzy napierniczyć za przeproszeniem jak nie przymierzając Bóg Egipcjanom plag egipskich. Mam dość niby to głębokiej myśli przykrytej grubą warstwą samouwielbienia, grafomaństwa, hochsztaplerki i dyletantyzmu. Mam serdecznie dość wpatrywania się w teksty nieczytelne, w które sam autor włożył mniej więcej tyle pracy co w smarknięcie w chusteczkę. Nie zamierzam wczytywać się w kolejne potworki stylistyczne, językowe i gramatyczne.
Dlatego powtórzę za Feliksem W. Kresem: Czytajcie, do cholery jasnej to, co raczyliście przelać na papier. Czytajcie, kreślcie, poprawiajcie i przepisujcie, aż przestanie toto przypominać bazgraninę siedmiolatka o bardzo rozwiniętym ego.
Proszę Was - naprawdę, nikt nie zechce wczytywać się w wasze wypociny jeśli choć trochę nad nimi nie przysiądziecie.
I żeby nie było, żem gołosłowny - przeczytałem ten tekst dwa razy, poszukując wytrwale wszelkich błędów. I jeśli jakiś mi umknął, to nie omieszkajcie go wytknąć - bardzo będę wdzięczny.
Pozdrawiam
T.
Brzmi znajomo? Może właśnie opisałem Ciebie? Może któregoś z Twoich znajomych, może wreszcie jesteś bez grzechu i ta historia przypomina ci tylko niezliczonych grafomanów i "twórców" przez duże TFU z twojego forum? Może przypomina pseudofilozofów piszących tak jak ja: przez impuls, bez głębszego przemyślenia sprawy? Tak, tak, kajam się. Też jestem jednym z tych szarych "klikaczy". Ale ja CZYTAM to, co piszę. I myślę: "Czy aby na pewno to się nadaje? Czy kogokolwiek to obchodzi?". I wiecie co? W tym konkretnym przypadku odpowiedź z mojej strony brzmi: Mam dość.
Mam dość tych pseudonaukowych wypocin, które w swojej łasce raczyli nam cni autorzy napierniczyć za przeproszeniem jak nie przymierzając Bóg Egipcjanom plag egipskich. Mam dość niby to głębokiej myśli przykrytej grubą warstwą samouwielbienia, grafomaństwa, hochsztaplerki i dyletantyzmu. Mam serdecznie dość wpatrywania się w teksty nieczytelne, w które sam autor włożył mniej więcej tyle pracy co w smarknięcie w chusteczkę. Nie zamierzam wczytywać się w kolejne potworki stylistyczne, językowe i gramatyczne.
Dlatego powtórzę za Feliksem W. Kresem: Czytajcie, do cholery jasnej to, co raczyliście przelać na papier. Czytajcie, kreślcie, poprawiajcie i przepisujcie, aż przestanie toto przypominać bazgraninę siedmiolatka o bardzo rozwiniętym ego.
Proszę Was - naprawdę, nikt nie zechce wczytywać się w wasze wypociny jeśli choć trochę nad nimi nie przysiądziecie.
I żeby nie było, żem gołosłowny - przeczytałem ten tekst dwa razy, poszukując wytrwale wszelkich błędów. I jeśli jakiś mi umknął, to nie omieszkajcie go wytknąć - bardzo będę wdzięczny.
Pozdrawiam
T.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.