Dlaczego piszecie?
#1
Kilka miesięcy temu, zanim jeszcze VA zapadła w sen zimowy (a raczej letniTongue) zapowiedziałem się z kilkoma luźnymi tematami na temat pisania. A więc słowa dotrzymam i dam wam kolejną okazję wypowiedzenia się na nurtujące tematy Big Grin

A więc właśnie. Jaki jest wasz cel w tworzeniu? Zabawa, może jakaś misja, czy prozaicznie chcecie zarabiać na pisaniu?

Dla mnie twórczość jest odskocznią od rzeczywistości. Początkowo starałem się maskować ten brudny świat czytaniem, jednak to mi nie starczało. Nie chciałem być tylko biernym odbiornikiem świata ukazanego, sam chciałem złapać stery mojej wyobraźni. Chociaż literatura miała być dla mnie odskocznią od świata pełnego intryg, brudnych spraw i nieszczęść, to jednak ironicznie taki rodzaj literatury często tworzę i najchętniej czytam.
"Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać." rtm. Witold Pilecki
Odpowiedz
#2
Dla mnie to jest tak.
Dlaczego rzeźnik zabija zwierzaczki i kroi mięsko?
Because *kwak* (<- cenzura) you, wegetarianie!

Nie pytasz się striptizerki, co ją pociąga w tym zawodzie, tylko ekscytujesz się jej ciałem/ruchami/makijażem, zależnie od orientacji seksualnej. Ona nie żali ci się na swoją robotę, bo najwyraźniej robi to, co lubi. Inaczej pracowałaby w piekarni. Chyba że ją wciągnęła mafia.

Dla mej nieskromnej osoby: piszę, bo moja rzeczywistość toczy się po drugiej stronie gałek ocznych. Nieustające walki, podboje, nowi bohaterowie, progres technologiczny, czasem regres, a czasem wszystko się mąci. Raz na jakiś czas coś mnie drapnie w płuca od wewnątrz, taki obcy, i wtedy już nad sobą nie panuję. Albo panuję i irytuję się na "swój warsztat". W który nie wierzę.

Uwaga! Długie, nudne i oburzające niczym spowiedź polskiego polityka.
Stosunek z fantazją, a po naskrobaniu ostatniej kropki przeżywam wręcz miłosne uniesienie. Zależnie od zamiłowania, można przeredagować na inne używki.
Takie hobby. Ale i bycie "wybrańcem" poniekąd. Większość ludzi wolałaby skrobnąć coś i zyskać sławę, a gdy ta nie przychodzi, rzucają pisanie w cholerę i grają na kompie. Ja rzucam w cholerę sławę i wybieram pisanie.
Temat na wywody filozoficzne albo obieranie ze skórki kandydata/kandydatki na rance w ciemno...
Zależy, z której strony ugryźć "pisarstwo".
Piszę, bo sprawia mi to przyjemność, bo upływa ze mnie wylewająca się ze zbiornika fantazja i nie marnuje się przy okazji (co innego z papierem), bo mam wewnętrzne poczucie przymusu pisania, bo im więcej piszę, tym lepszym się staję pisarzem, poniekąd i człowiekiem, bo pozwala mi to poukładać swoją wzburzoną duszę i/lub psychikę, bo czuję dumę, ilekroć ktoś doceni choćby jedno słówko spośród dziesięciu stron moich potworów.
Głównie chyba pociąga mnie fantazja i (uwaga, trudne słowo) samodoskonalenie. O ile nie przede wszystkim to drugie. Taka mania. Przy okazji.
Wierzchołek góry lodowej, myślę jednak, że zawiera kwintesencję moich motywów.
Koniec nudów.


Powinno być jeszcze pytanie: "dlaczego czytasz i/lub komentujesz wytwory pisarskie innych użytkowników?"
[Takie tam forumowo-patriotyczne zapytanie egzystencjalne.]
Bo mogę się uczyć na cudzych błędach i czerpać z warsztatu doświadczonych pisarzy oraz podchwytywać pomysły i wspierać początkujących. Ale to drugie to dopiero, jak wyjdę z własnych atramentowych betów.
Odpowiedz
#3
Cytat:Dlaczego rzeźnik zabija zwierzaczki i kroi mięsko?

Może to robić z przymusu, by utrzymać rodzinę, albo lubi zarzynać niewinne świniątka. O to mi chodziło Big Grin
"Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać." rtm. Witold Pilecki
Odpowiedz
#4
. .
Odpowiedz
#5
Dlaczego piszę? No, to jest z całą pewnością trudne pytanie :d Zaczynając odpowiedź, czuję się trochę jak na studiach, gdy ktoś mnie pyta o to, dlaczego wybrałem taki kierunek, jaki wybrałem. Za każdym razem mam to dziwne, wszechogarniające uczucie, że "nie wiedziałem co wybrać i losowałem" nie jest dobrą odpowiedzią Big Grin Chociaż zawsze mnie korci, żeby to powiedzieć tylko po to, by ujrzeć ich reakcję.
Mam wrażenie, że pisać zacząłem (mówić będę o początkach dlatego, że te powody są wciąż aktualne) jako następstwo swoiste ucieczki w świat fantastyki. Co do przyczyn tej ucieczki to... eee... miałem ciężkie gimnazjum. I liceum, ale to później. Tak czy siak lubiłem sobie odjechać w jakieś universum fantasy, gdzie, że tak powiem, mogłem być kimś ;x Tak, wiem jak to brzmi. Z czasem, te moje światy zaczęły się robić coraz bardziej szczegółowe. Łapały kawałki rzeczywistości z lekcji historii i WOSu, z dziesiątek książek, które zasysałem jak szalony (zresztą wciąż to robię) i z gier, w które grałem. Rosły i stawały się coraz większe.
Dosyć szybko zdałem sobie sprawę, że kumulowanie w sobie do niczego nie potrzebnych światów jest pozbawione celu, ale zamiast zająć się czymś bardziej konstruktywnym postanowiłem je do czegoś użyć. Jako że Bozia mi talentów graficznych nie dała (po prostu tego nie ogarniam i tyle), postanowiłem spróbować swoich sił w pisarstwie. Przy pisaniu pierwszych kilku opowiadań goniła mnie wizja sławy i pieniędzy, potem odkryłem, że i w tym kierunku raczej niczego specjalnie nie osiągnę (po równi z braku talentu i czasu co lenistwa). Nim jednak to do mnie dotarło, uległem pewnemu, eee, uzależnieniu ._.

Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, jestem uzależniony od moich universów. Ciągle rosną i rosną, tak w sumie same z siebie (zaczęło się to robić creepy, jak miewałem akcje takie, że przez kilka dni z rzędu śniłem o którymś ze światów, z każdym snem dostając kolejną tonę contentu do wklejenia ;x Czasem nawet kontynuowałem sny z wcześniejszych dni, a w najbardziej chamskiej akcji po miesiącu przyśniła mi się kontynuacja zaczynająca się od tego, że ktoś dziękuje mi za pomoc mu w poprzednim śnie, urgh). Regularnie muszę, że tak powiem, spuszczać nadmiar balastu, albo przez spisywanie informacji (co działa średnio), albo przez opowiadanie komuś (co działa znacznie lepiej, ale zawsze w toku takiego monologu (albo dialogu - znam paru takich masochistów) coś dodatkowo doklejam i tak to leci). W przeciwnym wypadku zaczyna mną miotać po pokoju, a czasem nawet mam bóle głowy :| Więc nie mogę się pozbyć tych moich universów, a w konsekwencji od czasu do czasu próbuję je przekuć w coś łatwiejszego do przyjęcia dla szerszej publiczności (artykuły na 10 stron A4 opisujące dominujące ugrupowania polityczne w senacie pewnego Imperium w pewnym przedziale lat, z wyszczególnieniem powiązanych organizacji, wypisaniem celów, historii i przyczyn delegalizacji (jeśli niektóre to spotkało) NIE są łatwe do przyjęcia). Stąd opowiadania ;x
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#6
Chciałbym pisać...
Odpowiedz
#7
Piszę, bo to lubię i sprawia mi to przyjemność. Ponadto studiuję także dziennikarstwo i udzielam się aktywnie jako redaktor. Jednym słowem interesuje się tym od dawien dawna i tyle w temacie.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#8
Bo jestem bezczelnie młoda i bezczelnie zdolna.
Cool

A tak poważnie - z nudy.
Poza tym nie publikuję większości swoich tekstów, no i raczej nie planuję niczego z nimi robić.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#9
No to niech będzie spowiedź waszego admina.

Kiedyś byłem małym dzieciakiem z dużymi trudnościami interpersonalnymi. Z wielkim trudem się zaprzyjaźniałem. Te dwie cechy powodują, że jesteś na marginesie szkolnego życia towarzyskiego. Nie mam rodzeństwa, więc mój dom był bardzo cichy. Pamiętam, że mając te siedem, czy osiem lat, leżąc wieczorami w łóżku i nie mogąc w tej ciszy zasnąć, opowiadałem sobie bajki. Takie fajne historie, w których brali udział bohaterowie rysunkowych filmów wyświetlanych po niedzielnym "Teleranku".
Przyznam wam się, że był okres kiedy kochałem się na zabój w takiej na biało ubranej, rysowanej dziewuszce z francuskiej animacji "Szagma" Ech fajne to były czasy.

Potem, kiedy co nieco podrosłem i moje 'bajki' nieco spoważniały, okazało się, że świetnie nadają się do uspokajania dzieci, a i starsi słuchacze (moi rówieśnicy) przy różnych okazjach zaczarować się dają. No ale nadal żyły jako ulotne opowieści.

Byłem w zawodówce, kiedy któryś z moich kumpli po takiej opowieści powiedział, że powinienem to zapisywać. Myśl mi się spodobała. Pisałem więc, głównie na dworcu, czekając na autobus. Od 1996 roku przesiadłem się już na komputer, chociaż lubię pisać odręcznie bo wtedy nadążam za myślą.
Niektóre utwory dostrzegła moja była polonistka i skierowała do lokalnej gazety, przez co zaznałem już smaku, jak to fajnie ujrzeć swoje słowa drukiem.
Ostatnio pisałem więcej literatury technicznej, bo m. in. podręcznik do szkoły zawodowej, ale zapewne niedługo do mojej ulubionej fantastyki wrócę. Kilka pomysłów bowiem kłębi mi się pod czaszką Smile
Co do snów. Postaci z moich opowieści czasem mi się śnią. Szczególnie fajne były odwiedziny Kociątka Smile. To taka "kotowata" panienka. Jeśli ktoś ciekaw, niech zajrzy do mojego "Prezentu ślubnego"
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości