Dialogarnia
- Dobra. Jeśli ktoś się teraz ruszy, to walnę nim o ścianę, przysięgam!
Wszyscy zastygli. Mając w pamięci to, co ostatnio zrobiła Mes, woleli z nią nie zadzierać.
Dziewczyna ponownie dobrała się do przycisków...
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

- Mhm. Stoimy stoimy, a tu nic... - przerwał, gdy Mes spiorunowała go wzrokiem, lecz chwilę potem odwróciła się, a on znowu zaczął - No ileż może to trwać? Jak sobie nie radzicie, mości hrabino, to może dajcie sprawę w moje ręce - to powiedziawszy zakasał rękawy gotów do walki zbrojnej z pulpitem sterowniczym - Ja się tym odpowiednio zajmę...
Czajnik stał z boku, posłusznie oparty o ścianę i nie ruszał się. Kątem oka uchwycił mały napis z boku machiny, który głosił "Made in India". Cóż, przynajmniej nie w Chinach - pomyślał. Sytuacja nie wyglądała dobrze, wydawało się, że po tym, co zrobił Danek nawet ta mała dziewczynka nie wiedziała co robić. A skoro ona była tutaj siłą sprawczą, to naprawdę nie wyglądało to dobrze.
Take what you want and give nothing back.
Nagle do pokoju wszedł dziwny nieznajomy , odziany w płaszcz . Najdziwniejsze było to iż miał też owłosienie na całym ciele. Stanął z brzegu i zaczął obserwować znajdujących się w nim ludzi.
,,the last good bye, whne you will join me in tis river, R.I.P DIMM''

[Obrazek: tumblr_m9w66uw9Jr1r9huebo1_250.gif]
Nikt nie zwracał na niego uwagi, więc wyciągnął spod płaszcza kanapkę z kotem i zaczął ją spokojnie konsumować, zaczynając od ogona. Zaraz za nim do pomieszczenia wszedł kapitan Metatron. Przystanął i zdziwiony powiedział.
- O żesz w mordę. A jednak amerykanie mają coś takiego... i kosmitów. - dodał patrząc z ukosa na włochatego stwora z ryjkiem upaćkanym kocią krwią.

Met - mówiłem na samym początku, żeby nie ingerować w to, co inne postacie robią. Opisuj swoje przeżycia i daj innym wolną rękę --- Danek
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
- Hmmm - zasępił się Danek - Mam już tego serdecznie dość. Chcę stąd wyjść i zdążyć jeszcze na grilla na akademikach, więc z łaski swojej Mes, nie żebym Cię poganiał, tylko wiesz... Jeżeli potrzebujesz złotą rączkę do wszystkiego, oto jestem. - po ostatnich słowach obdarzył ją szczerym, słowiańskim uśmiechem.
Ta twoja złota rączka - wtrącił się Czajnik - już zdążyła uruchomić alarm. Poza tym już rozpracowałem ten mechanizm dzięki temu - rzucił książkę z dziwnymi znakami Dankowi i podszedł do maszyny. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Czajnik kopnął drzwiczki po boku i szarpnął kilka kabli, po czym pozamieniał je ze sobą, wcisnął kilka przycisków i przekręcił wajchę. Alarm przestał wyć.
Widzicie? - stwierdził dumnie, podnosząc się z kolan - Nie potrzeba nam tej małej czarownicy, żeby się stąd wydostać. Cała reszta spojrzała na niego i odetchnęła z ulgą, poza Mes, na twarzy której pojawił się delikatny, złowrogi uśmiech. Nagle coś zaczęło tykać.
O kurwa - wydusił z siebie Czajnik.
Take what you want and give nothing back.
-Wiedziałem, że URWIESZ!Wiedziałem. - Danek uśmiechnął się krzywo - No dobra. Czas, abym zaczął działać.
Podszedł do pulpitu sterowniczego i wybrał odpowiedni zestaw przycisków. Ustawił się na wprost, na wyciągnięcie nogi. Pamiętał kiedyś jak przeczytał pewien poradnik na temat prejkowania. Instrukcja była dość prosta "Kopać w kasownik w autobusie, aż się otworzy, później zepsuć coś w środku i uciec." Ach piękne to były czasy...Tuż przed skopaniem elektronicznego urządzenia powstrzymała go czyjaś ręka.
Do pomieszczenia wszedł mężczyzna w kapturze. Był dość wysoki. W momencie, gdy się pojawił wszyscy z powrotem powrócili do poprzedniego pokoju. Zamykając szybko drzwi, ustawił krzesło obok i usiadł na nim.
- Wreszcie jestem, gdzie powinienem być.
Rozejrzał się po pozostałych, koncentrując wzrok na młodszej dziewczynie, która jakoś mu nie pasowała. Miał dziwne wrażenie, że nie powinno jej tu być.
- Tak zatem wygląda Pokój Poza Czasem i Przestrzenią... sądziłem, że będzie tu więcej... hmmm... przestrzeni - roześmiał się do siebie.
Zdejmując kaptur, odcisnął pauzę na mp3 z głośnikiem, rozległo się Chase and Status "Eastern Jam".
- Komuś tu się chyba pomyliło - spojrzał na młodą dziewczynę - stąd się nie wychodzi w ten sposób. Wyszłaś chyba poza swoja jurysdykcję.
Spojrzał na nią dosadnie.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Danek uniósł brwi ze zdziwienia. Od dłuższej chwili nie ogarniał tego, co się działo. Choć w jego organizmie nie było grama etanolu, czuł, że rzeczywistość nie trzyma się kupy. Co jakiś czas odczuwał w umyśle przechodzące fale "restartu". Cały czas był pełen sił, chociaż z drugiej strony zmęczenie psychiczne zaczęło dawać mu się ostro we znaki. Kim, u diabła, był ten gość w kapturze?


Informuję, że jeżeli w ciągu 3 dni (tj. 10 dni od ostatniego postu) nie będzie żadnej odpowiedzi, zamykam wątek, gdyż jak sądzę temat został wyczerpany. --- Danek
- Co to ma znaczyć? - dziwiła się Mes. - Szczerze, to ja się już zgubiłam.
Ona też chyba nie wiedziała, kim jest facet w kapturze.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Mężczyzna w kapturze wstał. Prezydencko się skłonił, upuszczając na podłogę wizytówkę.
- Jestem przewodnikiem.
Uśmiechnął się wspominając te słowa. Zawsze bawiła go ich wymowa.
- I właściwie to powinienem być już tu wcześniej, ale...
Zawahał się. Nie czekając jednak reakcji, dokończył szybko.
-... ciężko było was znaleźć.
Spojrzał przenikliwie na młodą dziewczynę, jakby dając wyraz swojej dezaprobacie.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Mes doskonale widziała to spojrzenie. Nie trzeba chyba wspominać, że wcale jej się to nie podobało.
- Dobra, to wiemy, kim jesteś. A teraz pytanie - czego ty chcesz ode mnie? Spoglądasz, jakbym ci ojca i matkę zabiła!
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

- Już Ty wiesz dokładnie, o co chodzi. Ja tu próbuję znaleźć to miejsce, a ty ciągle zmieniasz jego lokacje. Ja próbuje ich zabrać, a ty chcesz ich wrócić. Nie dość, że jest to sprzeczne z zasadami, to jeszcze - jak już wspomniałem - poza twoją jurysdykcją.
Mężczyzna zakłada i zdejmuje kaptur raz jeszcze.
- No mały facelifting był, ale naprawdę nie poznajesz? To ja, Charon.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Mes wybitnie zatkało. Tak, znała Charona. Nie chciała mieć z nim więcej do czynienia.
O nie, o nie, o nie! - Wrzasnęła. - Róbcie, co chcecie, ja stąd zwiewam!

Z powodu braku zainteresowania, temat zamykam --- Danek
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości