Dialogarnia vol. 2
#46
Danek poczekał na Quira, po czym obaj skierowali się w kierunku wzniesienia. Wdrapywanie się zajęło im kilka chwil, zwłaszcza gdy jego towarzysz miał koc na biodrach zamiast porządnego ubrania. W końcu jednak dotarli na szczyt. Danek rozejrzał sie bacznie, lecz nie mógł przebić się wzrokiem przez gęsty mrok nocy. Gdzieś u podnóża pagórka migotało jakieś światło. Rozpalony nadzieją, że tam znajdzie ludzi, którzy wiedzą gdzie są pobiegł czym prędzej w tamtym kierunku, zostawiając Quira na wzniesieniu, później po niego wrócę, pomyślał. Gdy przedarł sie przez gęste krzaki wybiegł na udeptany skrawek lasu z ogniskiem pośrodku. Ujrzał leżącą przy ogniu dziewczynę i nadchodzącego znad przeciwka Haniela.
- No chyba żart...
Odpowiedz
#47
- No, zajebisty żart. Gdzie naszego mnicha zostawiłeś?
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#48
- Przecież śpię. - Odwróciła się i przysunęła się do ogniska. - Tylko zaczyna się zimno robić, także to drewno by się przydało. Dobranoc znowu.
Odpowiedz
#49
- Może chcesz koc? - mężczyzna wyszczerzył zęby.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#50
- Gdzie go poniosło? Mniejsza...
Quir ruszył w stronę światła. Jego koc zaczął wibrować. Z każdym krokiem coraz bardziej.
- Co do...? - mając na uwadze fakt, że jest sam, zdjął na chwilę swoje wdzianko i w tej samej chwili przewrócił się o wystający korzeń. Rozejrzał się, znajdował się na tej samej polance, z tymi samymi ludźmi, których niedawno poznał. Zakłopotany naciągnął koc.
"Umierając we własnych łożach, za wiele lat, będziecie chcieli zamienić te wszystkie dni, na jedną szansę, jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam naszej wolności!" William Wallace
Odpowiedz
#51
- Ja zwariuję zaraz. Macie coś, żeby gardło zwilżyć? Czuję, że na trzeźwo się nie obejdzie...
Odpowiedz
#52
- Zakryj się! No człowieku, z czym do ludzi!
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#53
- Dziwne - rzekł wstając. - Przydałoby się upolować coś do jedzenia.
"Umierając we własnych łożach, za wiele lat, będziecie chcieli zamienić te wszystkie dni, na jedną szansę, jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam naszej wolności!" William Wallace
Odpowiedz
#54
- Upolować? - Danek uniósł brwi ze zdziwienia - Przy pomocy gołych rąk, lnianego worka i skręconej kostki? - Danek uniósł kciuk do góry demonstracyjnie
Odpowiedz
#55
- Nie wiem jak wy, ale ja nie byłam jeszcze głodna odkąd tu jestem - zauważyła Księżniczka. - Trochę was nie było, już myślałam, że jednak nie wrócicie.
Potem zaczęła się śmiać.
- Tak sobie pomyślałam - wykrztusiła - że.. że trzeba by pobiec za białym królikiem.
Widząc miny innych, znowu wybuchnęła śmiechem.
Odpowiedz
#56
Danek przyglądał sie uważnie leżącej dziewczynie, zastanawiając się czy ona też słyszała o tym głupim kawale jego znajomych z akademika, gdy do łóżka włożyli mu białego królika i udawali, że ma delirium. Pewnie rozniosło się to po całym mieście Ale być może nie o to chodzi, pomyślał Danek drapiąc się po głowie.
- Co masz na myśli mówiąc "odkąd tu jestem"? Ja tu siedzę od kilkudziesięciu minut, widziałem rozpalone ognisko to podszedłem bo było mi strasznie zimno.
Odpowiedz
#57
- Właściwie to nie wiem. Wydaje mi się, że jestem tu już długo, ale nie wiem, ile dokładnie. Trafiłam tutaj, potem kilka razy próbowałam trafić gdziekolwiek indziej, zawsze wracałam. Za którymś razem trafiłam na ciebie. - Dziewczyna wzruszyła ramionami.
Odpowiedz
#58
- Trafić? Zaczyna mi się to bardzo nie podobać. Jakieś zapętlone miejsce w czasie czy ki diabeł? Co prawda kiedyś już utkwiłem w pokoju, z którego nie mogłem się wydostać, a wszyscy zgromadzeni w środku byli świrami, ale udało mi się jakoś stamtąd uciec. Tutaj nie mam żadnego pomysłu...
Odpowiedz
#59
- Jak się weszło, to wyjść też można. Może z tym królikiem to niezły pomysł... Żadnego tu nie widzę, ale od czego jest wyobraźnia.
Księżniczka wstała i pokuśtykała do lasu, podpierając się kijem. W pewnym momencie szpetnie zaklęła.
- Brawo, wleźć prosto w jakiś kamień skręconą nogą - wysyczała. - Niech jeszcze zacznie padać.
W tym momencie lunęło.
Odpowiedz
#60
- A ty dokąd? - wtedy usłyszał siarczyste przekleństwo - No tak. - już zmierzał w kierunku dziewczyny, żeby jej pomóc, gdy nagle zaczął padać deszcz.
- Zaraz zaraz... - zamyslił się na chwilę, a w tym czasie przemókł do suchej nitki - Niech przestanie padać!
I przestało.
W oczy Danka wstąpiła iskra przebiegłości.
- Chcę dwa litry rumu karaibskiego!
Dwie butelki zmaterializowały się w powietrzu i upadły mu na stopy. Zaklął siarczyście.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości