Demokracja
#31
Demokracja "nie działa" nie dlatego, że jest zła, tylko dlatego, że ludziom (w sensie ogółu) nie chce się tyłka ruszyć. Sama nazwa oznacza "władzę ludu" ale ten lud, zamiast zebrać się i np zaproponować sensowne ustawy, zmiany w prawie, tylko psioczy i narzeka na władzę. Nie bronię naszych polityków, potrafią rzeczywiście niezły kabaret odstawić, ale zarządzanie państwem i całym społeczeństwem nie jest proste. Teraz jest za dużo ludzi, żeby jakikolwiek ustrój był dobry dla wszystkich.
Odpowiedz
#32
Według mnie demokracja jest dobra, ale bezpośrednia, a nie pośrednia(czyli taka jaką mamy w Polsce). W tej pierwszej obywatele mają większy wpływ na państwo. A u nas wiadomo jak jest. Zwykle ludzie wybrani przez społeczeństwo nie dotrzymują obietnic wyborczych i swoje stanowisko wykorzystują do własnych korzyści.
No cóż, ustrój ten ma wady, ale i tak lepsze to niż skrajne systemy sprawowania władzy i powinniśmy się cieszyć, że mamy jakiś wpływ(co prawda nie za duży) na państwo i decyzje rządzących.
"Człowiek jest mostem, a nie celem." F. Nietzsche
Odpowiedz
#33
Problemem demokracji bezpośredniej byłoby to, że decyzje podejmowaliby również ludzie po prostu głupi - powiedzmy to wprost, albo bez żadnej wiedzy z zakresu ekonomii, bezpieczeństwa etc. Pewnie sam się do nich zaliczam - trudno, nie powinienem mieć prawa do głosu decydującego o losach milionów. Ponadto większość ludzi pragnie ciągle coś otrzymywać nie dając nic w zamian co by odgórnie doprowadzało finanse do ruiny.

Demokracja pośrednia to również słaby system, bo jak Księżniczka napisała, jest wykorzystywany przez oligarchów do przejmowania głosów ludu i po prostu praniu mózgów środkami masowego przekazu (czego efekty są doskonale widoczne).
Odpowiedz
#34
Ale popatrzcie na to obiektywnie... jaka władza jest w rękach ludu? Żadna! To tylko iluzja władzy. Wszystko, co może zrobić grupa obywateli, np zaproponować ustawę, która rzeczywiście by coś zmieniła na lepsze, to na szczeblu Sejmowym ta ustawa nie przejdzie bo komuś się nie będzie to podobało bo np. pozbawiłoby kogoś dochodu, zysków etc, a nikt z góry się na to nie zgodzi, żeby zabierano jemu, a dawano ludziom. Prędzej na odwrót...

Słowem, każda inicjatywa oddolna spotyka się z brakiem zrozumienia ekipy polityków, którzy patrzą głównie na słupki i swój interes. W dodatku nie spełniają obietnic wyborczych. Powinien powstać taki urząd: Urząd Chłosty, który za każdą niespełnioną obietnicę dawałby 10 batów. I tak mielibyśmy najspokojniejsze wybory na całej Ziemi i może w końcu coś by ruszyło w tym kraju.
Odpowiedz
#35
Raczej społeczny urząd kontroli ustaw oraz kar dla projektantów ustaw-bubli. Obecnie politycy są bezkarni, dlatego robią wszystko co chcą. Jedyną ew. karą jest odsunięcie od władzy po czteroletnim nachapaniu się. I tak w kółko od '89. Odpowiedzialność karna i/lub finansowa (i tu w postaci referendów), skutecznie wlałaby troszkę oleju do główek.
Odpowiedz
#36
To o czym napisałeś jest tożsame z tym co ja wymieniłem, a nawet można to połaczyć Smile Ja z miłą chęcią widziałbym np konfiskatę mienia polityka, ktory uległ korupcji, albo wysłanie na 10 lat do obozu pracy (ciężkiego!), w którym odpracowałby swoje zle decyzje.

Bezkarność powoduje dowolność i olewatorstwo. Gdyby politycy wiedzieli, że za złe działania moga dostać 10 batow to nie rzucaliby słów na wiatr, tylko wzięli się do roboty, albo zupelnie wycofali, jesli mają coś na sumieniu, bo nie zaryzykowaliby utraty tego co już ukradli. SIC!
Odpowiedz
#37
Cytat:Jedyną formę demokracji jaką dopuszczam, to ta na podstawie cenzusu majątkowego/wykształceniowego, gdzie głosować mogą ludzie wykształceni, a do władzy dochodzić mogą jedynie osoby zamożne (mamy pewność, że ich jedynym celem nie jest dorwanie się do koryta).
Ja się też z Borkiem częściowo zgadzam, ale w tym punkcie zaprotestuję. Skąd niby mamy pewność, że osoby zamożne nie będą pazerne? Nie od dziś wiadomo, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia", a bycie obrzydliwie bogatym w większości przypadków wywołuje chęć bycia bogatym jeszcze obrzydliwiej. Zresztą właśnie tak teraz jest (choć nieoficjalnie, to chyba nie ma złudzeń), że o polityce decydują niemal tylko i wyłącznie najbogatsi i wcale się to na dobro ogólne nie przekłada.

Cenzus wykształceniowy zamiast cenzusu wieku... to jest warte przemyślenia. Nie gwarantuje rozwiązania problemu, ale być może coś by polepszył (względem tego co jest). Tylko od jakiego stopnia? Magistra może mieć dzisiaj niemal każdy. Od profesora? Ale czy np. profesor od hodowli jedwabników, ma być politycznie bardziej kompetentny od np. studenta politologii? Tu też się rodzi ogromna niesprawiedliwość.

Jeśli chodzi o drobne modyfikacje, to ja bym też spróbował jeszcze z drugiej strony - rozszerzyć (tak!) ilość osób uprawnionych do głosowania. Mianowicie obniżyć cenzus wieku do powiedzmy 16 lat. Czyż taki 16-latek, licealista rozumie świat współczesny i dokonujące się zmiany gorzej, niż taki 70-80 latek?! Właśnie młodzież ma częściej poglądy postępowe. Jaki powiew świeżości mogłoby to wnieść!
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
#38
Krótko: dziś na świecie nie rządzą demokratyczne rządy, tylko korporacje, w szczególności te z branży finansowej (patrz: banki).
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#39
Cytat:Krótko: dziś na świecie nie rządzą demokratyczne rządy, tylko korporacje, w szczególności te z branży finansowej (patrz: banki).

Dokładnie. Bez kasy żaden polityk nic nie zrobi. Ale... co to jest kasa? Jakby nie patrzeć wszystkie banknoty wyprodukowane i będące w obiegu są długiem, kredytem, zaciągniętym w banku kontrolującym walutę danego państwa. To jest samonapędzająca się machina, bowiem, myśląc logicznie:

Wyobraźcie sobie zwykły kredyt. Jak funkcjonuje? Ano dostajesz od banku 10 000 zł, ale musisz oddać 10 000 + odsetki.

Jeżeli to państwo jest kredytobiorcą, i wszystkie pieniądze jakie do niego trafią... (Czyli np. n pieniędzy) są takowym kredytem, to jak można spłacić ten kredyt, skoro:

państwo dostaje n pieniędzy. Musi zapłacić n + odsetki. Jak może zapłacić odsetki, skoro istnieje tylko n? Czym ma to zapłacić? Ano nie może - dlatego nad państwem kontrolę trzyma finansjera. Gdyby panowie z banków nagle nie dali państwu kasy, albo postanowili pobrać kredyt z pełną pulą, to mamy piękną anarchię, państwo staje się niewypłacalne, plajt Big Grin

To jest fajna sprawa, bo jeżeli przejdziemy od ogółu do szczegółu, to można przyjąć, że te wszystkie banknoty są tak naprawdę pożyczką, która jest na głowach podatników. I tak statystyczny Kowalski zamiast dostać pieniądze, dostaje część kredytu zaciągniętego w banku przez państwo. W praktyce 100 złotych to jest coś. Ale tak naprawdę, bez chęci banku, to można by sobie nimi tyłek podetrzeć. My dysponujemy walutą, która nie ma pokrycia w rzeczywistości!

Ale przeszedłem do gospodarki, robiąc duży offtop.

Sprawa jest taka, że dzisiejsza polityka kręci się wokół kasy. W starożytnym Rzymie było przynajmniej tak, że do senatu wybierano bogatych - tych, którym przynajmniej według założenia nie ma po co się napinać i starać o więcej, olewając państwo. Dziś niestety mamy chlew i dorywanie się biednych świń do koryta. A ci bogaci widząc to kontrolują ich dając im żarcie. A jak który podskoczy - nie ma żarcia. I zaraz po tym jest śmierć polityczna z głodu. Bo z czego taki pacjent sfinansuje spoty wyborcze?

Hehe, a tak, siedząc na stołku, oprócz żarcia tego co da finansjera, może zaciągnąć kredyt i dysponować papierkami zerwanymi chyba z drzewa Big Grin
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#40
A kiedy rządziły demokratyczne rządy o_O?
No, może w USA na początku istnienia tego państwa, ale to dawne dzieje.

Co do cenzusy, można wprowadzić go tak jak w Królestwie Polskim, lub Republikańskiej Francji, tzn. głosować może 10 tyś. obywateli, wybierani na podstawie wykształcenia/majątku. Gwarantowałoby to, że nie każdy magister mógłby głosować.
No inna sprawa, że cenzus został wymyślony w XlX wieku, kiedy człowiek wykształcony by prawdziwym człowiekiem wykształconym, a nie absolwentem jakiejś uczelni.
Pozdrawiam
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz
#41
A może spróbować z tym co bodajże poruszał Janusz A. Zajdel - elektorat/zbiór decyzyjny wybierany na podstawie testów IQ?

Problem polega na tym, że IQ określa określoną inteligencję umysłu. A to, że człowiek ma 100 pkt, nie oznacza niestety, że jest głupi (choć w wielu, wielu wypadkach jednak ma to pokrycie z rzeczywistością). Więc to byłaby kwestia sporna.
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#42
Cytat:A kiedy rządziły demokratyczne rządy o_O?
No, może w USA na początku istnienia tego państwa, ale to dawne dzieje
A człowiek, żeby być obywatelem, musiał być płci męskiej i oczywiście biały. W dzisiejszej nowomowie takie państwo byłoby "faszystowskie". Smile
Co do testów IQ to ponoć p. Doda miała całkiem wysoki wynik (a Mensa prawidłowości tego pomiaru nigdy nie zanegowała). Oczywiście nie twierdzę, że jednostkowy przypadek dyskredytuje całą metodę, ale obawiam się, że mógł nie być wcale taki jednostkowy.
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
#43
To nawet wychwalana przez wszystkie podręczniki historii demokracja ateńska dopuszczała do głosowania jedynie mężczyzn, i to też z zachowaniem cenzusu majątkowego (nie płacisz podatków, lub płacisz małe- wypad) Smile. Ciekawostką jest, że p. Buzek nawet w bitwie pod Grunwaldem widzi podwaliny przyszłej demokracji i Unii Europejskiej Tongue
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz
#44
Accattone, tu jeszcze wychodzi kwestia, że Doda do showmenka. Całe życie można dostosować do sławy, nawet udawać głupka, którym się nie jest. Inteligenty da radę udać głupka, głupi inteligentnego nie da rady.

Kwestią sporną jest bardziej za pomocą jakiej metody testować to IQ. Jak wyszło w testach, różnice mogą być wybitnie zaskakujące. Ale ideologicznie głos tylko dla inteligentnych miałby największa rację bytu.
Odpowiedz
#45
Są jeszcze testy emocjonalne (EQ?), które mogłyby zrobić odsiew i wyeliminować jakąś część mądrych kalek moralnych.

No ale, żeby być szczerym - to czym kierują się ludzie podczas wyborów w demokracji? Powinni moralnością, sumieniem, a kierują się własną korzyścią. Wobec tego sprawdzanie pod kątem emocjonalnym byłoby jak najbardziej na miejscu. Przynajmniej część, tych najbardziej spaczonych emocjonalnie, dałoby się wyeliminować.
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości