Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czerkawska
#1
Witam. Zaraz po zarejestrowaniu postanowiłem wrzucić tutaj swój tekst. Nie jest tak, że jestem świeżo po odnalezieniu tej strony; przebywam tu od dłuższego czasu, a rejestracją była jedynie formalnością.
Tekst poniższy jest to fragment mojej powieści, którą piszę już nieprzerwanie od lat pięciu. Jestem osobą podeszłego wieku, powoli chylę się ku końcowi, a utwór ten jest moją próbą wyrażenia otaczającego mnie świata, próbą, także, wyrażenia siebie, spisania na papier swojej opowieści. Bo to, czego boję się najbardziej, to całkowicie popaść w niepamięć.

***

Nazywam się Czerkawska, moje imię nie ma większego znaczenia. Chcę opowiedzieć Wam historię, którą przezyłam osobiście. Nie będę pisać o sobie, przedstawiać się, uważam to bowiem za niepotrzebne, to, skąd i jaka jestem, wyjdzie po prostu w toku mego opowiadania.
Szymon nazywał się Szymek i miał 18 lat. Był młodym pisarzem. Chodziliśmy razem. Często jebał mnie w dupę parasolką, jak to na mężczyznę przystało. Raz, pamiętam, powiedział, abym poszła z nim na strych. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, on, nakazawszy mi się położyć, zaczął wyrywać swoimi zębami moje włosy łonowe z pizdy. Krzyczałam w niebogłosy, ponieważ nie byłam cicho. Następnie wstałam i powiedziałam do Szymka, który nazywał się Szymon, że boli strasznie. On na to, że jest pisarzem. Więc wybaczyłam mu.
Jestem, jak już oznajmiłam, kobietą. Oznacza to, że jestem tępa, służalcza, nieoczytana, niewykształcona, śmierdzę, słowem jestem bezużyteczną pizdą. Może posłużyłam się tym ostatnim określeniem troszeczkę na wyrost, nie jestem bowiem tak bezużyteczną, jak to by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Jak większość kobiet, całkiem nieźle radzę sobie w kuchni. Poza tym jestem dobra w chodzeniu do Kościoła. Żadna inna nie potrafi chodzić do Kościoła tak, jak ja to robiłam!
Szymon jakiegoś dnia zawołał mnie z kuchni. Poszłam do niego i zapytałam, o co chodzi. Kazał położyć mi się na stole. Zrobiłam, co kazał. Kochałam go. On natomiast wyciągnął z kredensu talerz, delikatnie zadarł mi suknię i jął przepychać mi naczynię w odbyt, co, przyznam, było bardzo bolesne.
Potem wyciągnął talerz i wepchnął mi go w moją śmierdzącą pizdę. Ale bolało! Ale kochałam go, więc udawałam rozkosz; czyniłam tak, ponieważ jestem popierdolona, jak to każda kobieta.
Jak poznałam Szymona? Przez koleżankę. Umówiła nas. Któregoś dnia po pokoju rozległ się dzwonek i poszłam otworzyć. Stał w drzwiach. Był nieziemsko przystojny. Uśmiechnął się do mnie i rozpiął rozporek. Ja natychmiast rzuciłam mu się do kolan i zaczęłam ssać mu fujarę. Była ogromna i gruba. Kilka razy się zakrztusiłam. Na końcu spuścił mi się na moją kobiecą mordę i zaprosiłam go do środka, po czym poszłam zaparzyć nam kawę.
Pamiętam taką jedną akcję. Dyskutowaliśmy żarliwie.
— Cycki — mówił — są nasze, wy je tylko nosicie.
— Rozumiem. Zgadzam się.
Następnie Szymuś kazał, abym uklękła. Uczyniłam to. On był już nagi, chuj falował mu na wszystkie strony przez wiatr, który wpadał otwartym oknem. No więc ja uklękłam, a on, zamachnąwszy się swoim ogromnym i grubym kutasem, wypierdolił mi z niego w twarz, tak że aż głośno klasnęło. Zemdlałam.

Cycki są mężczyzn, my je tylko nosimy. Może i już nie żyję, może nigdy nie byłam specjalnie mądra, ale to jedno wiedziałam, i byłam z tego dumna. Byłam wprawdzie głupią pizdą, ale ta odwieczna prawda obca mi akurat nie była.
To było tak, że Szymuś pewnego dnia nakazał mi, żebym się rozebrała, bo chciał zobaczyć moje dynie. Odmówiłam.
— Ty posrana, w dupę pierdolona, obszczana szpitalnymi dojami, jebana chujami rumunów, zwiędła pizdo. Cyce są nasze, a wy je tylko nosicie!
Wówczas zrozumiałam.(...)

Odpowiedz
#2
Czy Ty mówisz poważnie?
Dobra, powiem tak. Miało chyba wyjść tak przewrotnie i przedstawić stan umysłu tejże kobiety, a wyszło co najmniej niesmacznie. Jestem bardzo zniesmaczona po przeczytaniu tego tekstu. Rozumiem, żeby raz użyć wulgaryzmu w odpowiednim miejscu, ale tutaj one występują zbyt często i są wymuszone. Do zapisu nie mam żadnych zastrzeżeń, ale nie chcę do tekstu zaglądać jeszcze raz.
Cytat:Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, on, nakazawszy mi się położyć, zaczął wyrywać swoimi zębami moje włosy łonowe z pizdy
przykład wymuszonego wulgaryzmu. Wystarczyłoby "włosy łonowe".
Może się nie znam, ale jestem na nie, nie, nie i nie.
Pozdrawiam.
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#3
Za opinię i poświęcony czas serdecznie dziękuję! Uwagi jeszcze przemyślę.

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#4
Jako, że podobnie jestem dojrzałego wieku wiem jakie uczucia Tobą miotają. Czytając twój tekst niesamowicie poczułam klimat twojego fragmentu. Gdybym miała możliwość zobaczenia całej powieści byłabym niesamowicie zachwycona. Bardzo do gustu przypadły mi błyskotliwe dialogi oraz niektóre przemyślenia. Błędy - nieliczne - ujdą w całej atmosferze jaką budujesz od początku. Wulgaryzmy są niesamowitym podkreśleniem emocji jakie Tobą miotają na starość. Przypominasz Charlesa Bukowskiego. Liczę na więcej : )

Pozdrawiam, Helena.
Odpowiedz
#5
Za odpowiedź, tak jak w poprzednio, dziękuję ogromnie.

Jeśli chodzi o całościową recepcję mojego utworu, będzie to niebawem możliwe dzięki wydawcy, który całkiem niedawno wyraził chęć współpracy. Tak zatem niedługo powieść [może] ukazać się drukiem. Dlatego też wysłałem jedynie niewielki fragment. Co do Pani komentarza, jeszcze raz ogromne dzięki.
A jeżeli nie może się Pani doczekać, to zapraszam na kawę : )
Odpowiedz
#6
Niesamowite. Jeśli można wiedzieć to w jakim nakładzie ukaże się powieść? Jestem bardzo ciekawa i co z doświadczenia wiem - wnuczek publikuje - na ile wydawca postara się o odpowiedni pablik relejszyn. Zaproszenie na kawę bardzo mnie zaskoczyło i jest mi miło : )

Pozdrawiam, Helena.
Odpowiedz
#7
Cóż, odpowiedziałbym z przyjemnością, nie jest to jednakże możliwe z uwagi na to, że rzeczonego wydawce cechuje maksymalna zdawkowość, jak i również ostatnimi czasy ma on natłok obowiązków, przez co propozycja, którą przelotnie mi złożył i która nie jest jeszcze do końca pewna, na razie stoi pod znakiem zapytania.

Kawka, jak gdyby co, nadal aktualna. A zatem zapraszam! Adres przesyłam na PW.

Pozdrawiam również.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości