Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czemu moim kosztem
#1
Mam taką zaprzyjaźnioną starszą panią. Powiem nawet więcej, jest moim "guru" od spraw prawa i poniekąd polityki, choć w przypadku tej ostatniej nie do końca się zgadzamy. Pani ta, będąc prawnikiem, przepracowała lat wiele w sejmowej kancelarii i zna "od podszewki" proces tworzenia prawa i niuanse związane z jego wprowadzaniem i egzekwowaniem. Przyznam, że bez jej pomocy, będąc jedynie inżynierem z końca świata, poważne miałbym kłopoty, by zrozumieć naszą dzisiejszą polityczną rzeczywistość. No ale ja nie o tym.
Ta przemiła emerytka koi zszargane nerwy, odpoczywając lato całe na wsi, dzięki czemu ja mam możliwość interesujących z nią dyskusji. Niestety na zimę musi wracać do miasta stołecznego. No i tak kończy się odrobina spokoju. Jej małe warszawskie mieszkanko usytuowane jest tak, że wszystkie pikiety odbywają się praktycznie pod jej oknami.
Marsze zaś nam ostatnio jakby obrodziły. Czarne, białe, kolorowe, tęczowe wreszcie. A nie. Tęczowy był w Poznaniu. Gdzie nie spojżeć, te ichniejsze "tęczowe szmatki" na każdej latarni wisiały.
Znów odbiegłem od tematu.
Patrzyłem sobie w TV na relacje z tego, czarnym się mieniącego. Niby kobiety to stworzenia z natury miłe i łagodne, a tam? No cóż, z całym szacunkiem dla tych pań, ale gdybym co niektóre w ciemnej uliczce spotkał, oddalił bym się czym prędzej, mniemając, żem na wampira trafił. Zresztą do tychże im raczej blisko, gdyż bez żadnej żenady krwi niewiniątek żądały. (Zdanie powinno stać się łamigłówką językową, albo łamijęzykówką główkową... mniejsza o to).
Jak sobie popatrzyłem, to i myślenie uruchomiłem. No bo po pierwsze, projekt był obywatelski, a demonstranci miłościwie nam panujących "grilować" na ogniu swej krytyki raczyli. Więc jak to tak? Polak zawinił, a Cygana powiesili? No gdzie tu logika?
Już o tym nie wspomnę nawet, że domagając się prawa swobodnego dostępu do tzw. aborcji w praktyce panie te upominały się o licencję na swobodne zabijanie. A co one jakieś Jamesy Bondy w spódnicach? Oj, nie chciałbym mieć takiej mamusi, albo wziąć sobie spomiędzy tych pań żony.
No i tak patrząc sobie w telewizję, po głowie chodzą mi niewesołe myśli, aż wreszcie mnie oświeciło. Wymyśliłem rozwiązanie genialne tego problemu, tak by wilk był syty i owca, znaczy dziecko całe. Nawet ustawy nie trzeba by zmieniać.
Kompromis aborcyjny przewiduje możliwość zabicia w trzech przypadkach. Pierwszy z nich, czyli zagrożenie życia matki nie budzi u mnie żadnych zastrzeżeń. Tu nikt nie ponosi winy, lekarz zaś na podstawie swej wiedzy i umiejętności ocenia ryzyko i podejmuje decyzję. Oczywiście bywają kobiety tak bohaterskie, że decydują się umrzeć za swoje dziecko. Chwała im wielka i wiekuisty szacunek, bo wartością najwyższą jest złożyć swoje życie za kogoś.
Drugą przesłanką jest tzw. poważne uszkodzenie płodu, czyli w większości przypadków wada genetyczna. No cóż. Wymyślono coś takiego jak eugenika, niestety. Chyba prekursorem jej zastosowania do społeczeństw ludzkich był bodaj Adolf Hitler. Tak się składa, że najwięcej legalnych zabójstw dzieci nienarodzonych w Polsce jest związane z wykryciem u nich zespołu Downa. To właśnie przykład eugeniki w czystej postaci. Osoby tą wadą dotknięte mogą bowiem zazwyczaj żyć samodzielnie w społeczeństwie, a nawet zdobyć uprawnienia do wykonywania prostych zawodów.
No ale jeśli chcemy stworzyć społeczeństwo idealne, bez osób z takimi, czy innymi ułomnościami, to nic nie szkodzi na przeszkodzie. Należało by w tym przypadku wprowadzić obowiązek nie tyle nawet badań prenatalnych, ale przedprokreacyjnych. Jeśli wyjdzie że "klient" ma predyspozycje do przekazania "złych" genów - urżnąć jaje i po sprawie. Z dziewczętami może być nieco kłopotu, ale chyba w razie czego, dałoby się zaszyć katgutem co trzeba.
Do rozrodu należałoby przeznaczyć tylko osobniki silne i w stu procentach zdrowe. Ażeby jednak każda ciąża była starannie przemyślana, proponuję wprowadzić obowiązek zażywania "Przykranu". Substancję ową wymyślił wielki wizjoner Stanisław Lem. Po jej podaniu, wszelkie czynności seksualne wydają się niewymownie wręcz przykrymi. Tak więc "do alkowy" z okrzykiem "Za Ojczyznę", szli by jedynie ludzie zdeterminowani i pragnący potomka tak bardzo, że byłoby to w stanie zrekompensować straszliwe nieprzyjemności prokreacji. A i to, być może, potrzebna byłaby pomoc odpowiednio krzepkich osób trzecich, by małżonków podczas aktu płodzenia przytrzymać, żeby nazbyt wcześnie z łożnicy nie uciekli. Tym sposobem również gwałtów i innych czynów zakazanych dało by się uniknąć, bo wobec przykrych dolegliwości, każdy o seksie myślałby jedynie ze wstrętem jak największym.
Przykran ów można by dodawać np. do wody w wodociągach, albo rozpylać w powietrzu. W ten sposób uniknęło by się powstania "Seksownego podziemia". To zaś mogłaby zwalczać policja obyczajowa, dokonując prewencyjnej kastracji na miejscu. Zapewne wówczas najpopularniejszym zajęciem partnerów w sypialni stała by się .... namiętna gra w arcaby.
Zważywszy, że w wieku późniejszym łatwiej dochodzi do przekazania wad genetycznych, seks po czterdziestce powinien zostać ustawowo zakazany. Tu również opcjonalnie można się posłużyć urżnięciem czego trzeba. Zresztą i tak wielkiej straty by nie było, bowiem miłość erotyczna w starszym wieku jest, jak to moja młodsza koleżanka stwierdziła, "Taka... nieestetyczna".
Ktoś zapewne zakrzyknie, że koszmarna ta moja wizja. No tak, ale ja przynajmniej nikogo nie chcę zażynać u zarania żywota w przeciwieństwie do onych wampirowatych pań w czerni. No i kto tu jest bardziej humanitarny?
A moja sąsiadka emerytka? Popatrzyła w telewizor i skwitowała: "Taka demokracja dobra rzecz, tylko dlaczego moim kosztem".
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#2
Też się zastawiałem o co tyle krzyku z tą aborcją?
1. Nie rozumiem czarnego marszu. Nawet gdyby wprowadzono całkowity zakaz aborcji, to co? "Ustawowych" aborcji wykonuje się rocznie ok 150-800 (wzrost na przestrzeni ostatniej dekady) jeśli mnie pamięć nie myli. Tymczasem podziemie aborcyjne + turystyka aborcyjna to według moich szacunków 50.000 zabiegów rocznie (szacunki pro-life 15 tyś, pro-choice 100 tyś). Taka zamiana przesunęła by tylko te dwie/osiem set(e)ki do szarej strefy i zaowocował pojawiającymi się raz na jakiś czas skandalami ("zgwałcona nastolatka odbiera sobie życie bo nie chce urodzić dziecka gwałciciela" czy podobne do tej akcji z Irlandii gdzie lekarze nie chcieli usunąć martwego płodu z ciała hinduski i kobieta zmarła "bo jesteśmy w katolickim kraju") - co oczywiście średnio byłoby wygodne dla rządzących.
2. Nie rozumiem rządzących. Po co zafundowali sobie ten cyrk? Jakby od razu uwalili oba projekty to by rozeszło się po kościach. A tak dali nadzieję fundamentalistom pro-life - i w końcu ich wkurzyli pośpiesznie odrzucając projekt na zwołanej w panice komisji sejmowej. No i wkurzyli kobiety. Totalny brak pomyślunku. (chyba, że miała to być zasłona dymna dla jakich mrocznych ustaw przepychanych nocami, to co innego, ale nie śledzę na bieżąco działalności wysokiej izby)
3. Nie rozumiem emocjonalnego wzmożenia w Kościele. Ale wytłumaczenie jest jedno: łatwiej jest zakazać prawem czegoś niż tak wychować swoich wiernych by im to nawet przez myśl nie przeszło. Nie oszukujmy się. Aborcji w większości nie dokonują kosmitki ani feministki (te o ile od chłopa nie stronią to na antykoncepcji się znają). Dokonują ją najczęściej mniej lub bardziej wierzące osoby (lub za takie się uważające). Kościół powinien ewangelizować swoje owieczki, tak kształtować je moralnie by im nawet na myśl nie przyszło usunięcie ciąży. Tak, to trudne. Więc lobbowanie za zmianą prawa jest pójściem na łatwiznę. (To samo tyczy się In Vitro). Po co ludziom szkolić sumienia skoro można im zakazać prawem?

Dla porządku to:
4. Demonstracja "czarny protest" nie była za liberalizacją (" domagając się prawa swobodnego dostępu do tzw. aborcji w praktyce panie te upominały się o licencję na swobodne zabijanie") ale przeciwko zaostrzeniu prawa.
5. Niezmiennie od lat spora większość społeczeństwa (co pokazują badani społeczne w których miałem okazję osobiście uczestniczyć) popiera tak zwany "kompromis aborcyjny" - ergo "czarny protest" nie był przejawem frustracji mitycznych feministek z księżyca, ale wyrazem sprzeciwu "suwerena" Big Grin

Co do "eugeniki":
6. Hitler nie był pierwszy. 40 lat wcześniej praktykowano ją w USA i w Szwecji. A zagadnienie selektywnego rozmnażania znajdują się już u Platona.


To tyle co do faktów; części publicystycznej nie komentuję Tongue

A i uprzedzając pytania - jestem przeciwnikiem aborcji za wyjątkiem niezwykle rzadkich przypadków, gdy podtrzymywanie ciąży wiązałoby się ze śmiercią kobiety. I uważam, że w takiej sytuacji prawo podjęcia decyzji należy przede wszystkim do samej kobiety i ewentualnie jej partnera. To raz. Dwa - moralne wybory innych mnie nie "podniecają" - każdy poniesie konsekwencje własnych działań i nic mi do tego.
Odpowiedz
#3
No cóż, trochę znów przymierzam się do pisania. Możliwe nawet, że do reszty zardzewiałem pisząc teksty wyłącznie techniczne. Może jednak coś tam mi zostało.

Ano Gunar: co do Twojego punktu 6 nie będę się spierał. Zapewne masz rację. Co do Platona też. Miałem na myśli, że w Hitlerowskich Niemczech i krajach podbitych stosowano szeroko praktyki eksterminacji ludzi upośledzonych, albo też ich przymusowej sterylizacji.

Jeśli chodzi o samą aborcję, zgadzamy się co do tego, że powinna być dopuszczalna w wypadku zagrożenia życia kobiety. Ale tu, za ważny element decyzyjny uznałbym jednak lekarza. Wszak to on posiada odpowiednią wiedzę, by stwierdzić czy zagrożenie istnieje i na ile jest poważne. Nie neguję przy tym ostateczności decyzji kobiet.

Kompromis aborcyjny jest o tyle dobry, że w zasadzie akceptuje go większość środowisk. Znaczy jak to z kompromisem, nikt się nie zgadza, ale wszyscy akceptują. Zgniły jest niestety, dlatego, że wyjmuje poza nawias ochrony prawnej choćby dzieci z zespołem downa jak i te, poczęte wynikiem gwałtu, kazirodztwa itp. Przy czym w drugim przypadku są to zazwyczaj zdrowe dzieci, mające jedynie takiego pecha, że ich "tatuś" był kanalią. Zwarz, że zapis, jako mężczyzn winnych gwałtu powinno się karać śmiercią, zapewne został by okrzyknięty nieludzkim barbarzyństwem. A tu śmiercią każe się nie winowajcę, ale faktyczną ofiarę, czyli dziecko na skutek takiego czynu poczęte. Oczywiście ofiar gwałtów bez pomocy pozostawić niepodobna. To już powinna być rola opiekuńcza państwa, a także odpowiednio wyedukowanego społeczeństwa. Niestety współcześnie zgwałcone dziewczyny nader często doświadczają ostracyzmu społecznego, gdy na działania sprawców istnieje coś w rodzaju pewnej pobłażliwości.

Mam świadomość istnienia turystyki, czy podziemia aborcyjnego. Jednak nagminność procederu nie może prowadzić do jego prawnego usankcjonowania. Odpowiednie prawo, które chroni życie to początek. Jego egzekwowanie to kolejna kwestia. O ile jestem przeciwnikiem karania kobiet o tyle uważam, że kary nakładane na lekarzy wykonujących nielegalne zabiegi, oraz osób trzecich w tym procederze pomagających powinny być drakońskie. Z jednej strony opieka i pomoc kobiecie, wraz z umożliwieniem oddania niechcianego dziecka do adopcji, z drugiej ciężkie i dolegliwe kary dla ludzi przyczyniających się do nielegalnych zabiegów.

No i oczywiście ułatwienie procedur adopcyjnych. Wiele gada się o możliwości adopcji przez pary homoseksualne, a nikt, jak jakiegoś tabu, nie podnosi możliwości adopcji przez osoby samotne. Ja np, będąc teraz w sile wieku, również majątkowo i życiowo ustabilizowany, mógłbym spokojnie podołać wychowaniu dziecka. No może z "pieluchowcem" miałbym, jako samotny facet trochę problemu, ale opieka nad takim "podchowanym" powiedzmy 5 - 6 letnim nie sprawiała by mi już problemu. No a miałbym z kim się tym co mam (łącznie z uczuciami tacieżyńskimi) podzielić a potem komu swój dorobek zostawić. No ale niestety nie da się.

Co zaś do owych protestujących niewiast... Nie wiem czy tak do końca był tylko za zaostrzeniem prawa. Dosyć dużo transparentów wprost nawiązywało do aborcji "na żądanie". Moim zaś zdaniem, każdy głos przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji (z wyłączeniem zagadnienia zagrożenia życia oczywiście) jest głosem za zabijaniem. Ja wiem, że katolicy niestety często są letni. Co innego deklarują, a co innego robią. Choćby w kwestii życia w związkach pozasakramentalnych. No ale niestety tacy są ludzie. Po prostu słabi.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#4
(11-10-2016, 21:31)gorzkiblotnica napisał(a): Jeśli chodzi o samą aborcję, zgadzamy się co do tego, że powinna być dopuszczalna w wypadku zagrożenia życia kobiety. Ale tu, za ważny element decyzyjny uznałbym jednak lekarza. Wszak to on posiada odpowiednią wiedzę, by stwierdzić czy zagrożenie istnieje i na ile jest poważne. Nie neguję przy tym ostateczności decyzji kobiet.

No jasne. Skąd kobieta może wiedzieć, że jej życie jest zagrożone jak jej nie powie o tym lekarz?


(11-10-2016, 21:31)gorzkiblotnica napisał(a): Kompromis aborcyjny jest o tyle dobry, że w zasadzie akceptuje go większość środowisk. Znaczy jak to z kompromisem, nikt się nie zgadza, ale wszyscy akceptują. Zgniły jest niestety, dlatego, że wyjmuje poza nawias ochrony prawnej choćby dzieci z zespołem downa jak i te, poczęte wynikiem gwałtu, kazirodztwa itp. Przy czym w drugim przypadku są to zazwyczaj zdrowe dzieci, mające jedynie takiego pecha, że ich "tatuś" był kanalią. Zwarz, że zapis, jako mężczyzn winnych gwałtu powinno się karać śmiercią, zapewne został by okrzyknięty nieludzkim barbarzyństwem. A tu śmiercią każe się nie winowajcę, ale faktyczną ofiarę, czyli dziecko na skutek takiego czynu poczęte.

True

(11-10-2016, 21:31)gorzkiblotnica napisał(a): Oczywiście ofiar gwałtów bez pomocy pozostawić niepodobna. To już powinna być rola opiekuńcza państwa, a także odpowiednio wyedukowanego społeczeństwa. Niestety współcześnie zgwałcone dziewczyny nader często doświadczają ostracyzmu społecznego, gdy na działania sprawców istnieje coś w rodzaju pewnej pobłażliwości.

I tu dochodzimy do prawdziwego problemu.
To też pewien defekt w sposobie myślenia i moralności "fanatycznych" obrońców życia poczętego. Walczą, krzyczą, drapią by ocalić każdy zarodek. Ale jak już dziecko się urodzi to przestaje ich interesować. Węszę tu hipokryzję na która mam silną alergię. Nie obchodzi ich czy rodzice kalekiego dziecka będą mu w stanie zapewnić opiekę, rehabilitację i środki medyczne, których potrzebuje. Nie obchodzi ich, że zajmowanie się taką osobą jest wyczerpujące psychicznie i przydałoby się wsparcie z zewnątrz ponad śmiechu warty "dodatek pielęgnacyjny".
Pierwsze niech walczą o systemową pomoc dla takich rodzin. Kiedy już tak będzie, będą mogli powiedzieć; "Popatrzcie, jest inna droga niż aborcja. Można oddać do adopcji, do specjalistycznego ośrodka, a jeśli zdecydujecie się sami opiekować dzieckiem państwo wam zapewni pomoc zgodnie z potrzebami." I jak państwo stworzy wsparcie pozwalające zajmować się upośledzonymi osobami w sposób godny i szanujący godność tych osób jak i opiekunów, to można z czystym sumieniem walczyć dalej.
Jakby robili pikiety w tej sprawie, obywatelskie projekty ustaw o wsparciu dla takich rodzin, zabiegali by 500+ dostawały też sieroty z domów dziecka (odkładane na specjalny fundusz który dostaną na osiemnastkę by już mieć jakiś start) to ok.
W odwrotny sposób nie kupuje szczerości ich działań.
Odpowiedz
#5
A oczywiście, że człowiek często nie wie, czy jego aktualny stan zdrowia zagraża życiu, czy też nie. Zdarzają się bowiem stany dające duże dolegliwości, tak, że wydaje Ci się, że jesteś trzy ćwierci od śmierci. Związane z utratą przytomności i takie tam. Wszystko wygląda paskudnie, a zagrożenia nie ma. Z drugiej strony niejeden ma tak, że funkcjonuje pozornie dobrze a śmierć ma za progiem. Dam Ci dwa przykłady, z czego jeden przerobiłem na własnej skórze.

Mój dobry kumpel przeziębił się. Że jest bardzo ważny w pracy i na zwolnienie bardzo nie mógł iść, brał jakieś grypeksy i podobne leki objawowe. Trzymał się więc całkiem dobrze. Dostał takiej dolegliwości, że jak się położył to mu się robiło duszno. No ale co to dla faceta. Spał na siedząco. Wreszcie poszedł do lekarza, a ten go zapakował do karetki i prosto do szpitala. Nawet po piżamkę do domu nie pozwolił jechać. Okazało się, że chłopak miał już tak zaawansowane obustronne zapalenie płuc, że prawdopodobnie w ciągu następnej doby utopiłby się we własnej ropnej wydzielinie. Objawów nie czuł bo maskowały je te badziewne leki.

Ja zaś niegdyś dostałem zatrucia. Wiadomo, że człowiek czasem ma biegunkę i wymioty. Też miałem furę roboty, więc zlekceważyłem. Do szpitala kazałem się zawieźć dopiero kolejnego dnia, jak wywracałem się ledwie spróbowałem wstać z wyra. Lekarz obsztorcował mnie porządnie, bo tak się odwodniłem, że jesz z pół dnia i przeniósłbym się do wieczności. Spędziłem w szpitalu trzy tygodnie z czego tydzień na kroplówkach. A jadąc do szpitala nie czułem się jakoś specjalnie źle. Po prostu byłem słaby.

Z takich "codziennych" narażeń - potrafisz np. ocenić, jak niebezpieczne dla danej osoby jest choćby użądlenie przez szerszenia?

Człowiek zazwyczaj nie wie na ile niebezpieczny dla życia jest jego stan. To potrafi ocenić tylko lekarz, bo posiada odpowiednią w tym ceku wiedzę. Dlatego twierdzę, że to lekarz powinien mieć znaczący głos w kwestii czy życie jest zagrożone, czy nie. Oczywiście to pacjent ma prawo do wyrażenia, lub nie, zgody na daną procedurę medyczną.

Oczywiście, że dla dzieciaków z domu dziecka powinien być jakiś program pomocy. Choć może jeszcze lepszym byłoby uproszczenie procedur adopcyjnych, żeby te dzieciaki trafiały do rodzin. Jednak 500+ to program pomocy dla rodzin. Nie zaś dla instytucji państwowych.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Gorzki luz, może moje zdanie wyglądało jakby zawierało ironię, ale tak nie było. Oczywiście, że lekarz ma kompetencje do oceny medycznej kondycji pacjenta.

(12-10-2016, 20:34)gorzkiblotnica napisał(a): Jednak 500+ to program pomocy dla rodzin. Nie zaś dla instytucji państwowych.

Ale to nie instytucje (domy dziecka) dostawałyby 500+. Chodzi o to by pieniądze dla konkretnej sieroty, były odkładane na jakimś koncie, by miała lepszy start w dorosłe życie gdy opuści dom dziecka. Bo teraz wychodzi na to, że te dzieci pokrzywdzone przez los, to są dodatkowo dyskryminowane.
Odpowiedz
#7
Ano Gunar spoks. Żle to zdanie odczytałem. Sorki.

Niestety każdy system dotacji, stypendiów itp. ma pewne wady. Zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy coś dostać powinni, a z jakichś powodów znajdują się poza systemem. Taka karma.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#8
Jeszcze jedna uwaga odnośnie faktów. To trzeba sprostować:

(10-10-2016, 22:52)gorzkiblotnica napisał(a): Tak się składa, że najwięcej legalnych zabójstw dzieci nienarodzonych w Polsce jest związane z wykryciem u nich zespołu Downa.

Ani Ministerstwo Zdrowia, ani NFZ nie zbiera takich danych. Lekarze w raportach nie podają konkretnego schorzenia w przypadkach aborcji z powodu uszkodzenia płodu. Polityk, który podaje taką informację najzwyczajniej kłamie (lub został wprowadzony w błąd) bo nie ma żadnych statystyk, z których można by było wysnuć taki wniosek.
Odpowiedz
#9
Gunar. Oczywiście, że takich statystyk nie ma. Nie mniej jednak jest kilka sposobów by do informacji dotrzeć. Po pierwsze lekarze to ludzie. Gadają. Mają znajomych i przyjaciół. Wystarczy, że zbierzesz nieoficjalne informacje od kilku i już możesz z dobrym prawdopodobieństwem obliczyć całość zjawiska.
Jest też inna metoda statystyczna, dużo prostsza. Zespół Downa jest jedną z powszechniejszych wad wrodzonych, występuje dosyć często, bo aż 1 przypadek na 800 do 1000 żywych urodzeń (podaję za wikipedią). Choć znalazłem również inną wypowiedź znanego genetyka:
Cytat:“W krajach arabskich, gdzie poziom aborcji nie jest wysoki, współczynniki są w istocie wyższe niż w innych krajach i obejmują wartości pomiędzy: 1 do 350 aż do 1 do 500. Widać istotny wzrost tego wskaźnika do tego który występował wcześniej. Wiąże się to z późniejszym zachodzeniem w ciąże, co oznacza że zarówno ojciec jak i matka są w wieku istotnie wyższym niż miało to miejsce kilka lat temu. Gert spodziewa się, że gdyby nie było aborcji ten wskaźnik powszechnie byłby na poziomie poniżej 400 właśnie z tego powodu.
Znając więc liczbę urodzonych w Polsce w danym roku dzieci, można łatwo oszacować ile powinno być tych z Downem. Istnieją również wpisy w statystykach, ile takich dzieci się w rzeczywistości urodziło. Teraz wystarczy odjąć jedną wartość od drugiej i porównać z liczbą aborcji....
Druga metoda opiera się na znalezieniu "analoga", czyli powiedzmy kraju o podobnych warunkach jak nasz z całkowitym zakazem aborcji i dokonania porównania. Takowym też się pisząc artykuł podparłem podaję jeden z linków do stron, których używałem:[url] http://www.zespoldowna.info/ile-dzieci-z...olsce.html[/url]. Tam zresztą autor twierdzi że aż 80% dzieci z zespołem downa jest zabijanych przed urodzeniem. Ja jestem w swoich sądach ostrożniejszy i napisałem:

Cytat:Tak się składa, że najwięcej legalnych zabójstw dzieci nienarodzonych w Polsce jest związane z wykryciem u nich zespołu Downa.

Statystyka za rok 2013:
Cytat:W 2013 r. wykonano 744 legalnych aborcji - wynika z danych statystycznych Ministerstwa Zdrowia. Najwięcej, bo 718 po wynikach badań prenatalnych, które wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu. 23 razy ciąża została przerwana z powodu stanu zdrowia matki, 3 razy, gdy była wynikiem gwałtu.
Za rok 2015 aborcji dokonano bodaj 1044 z czego o ile pamiętam jedną ze względu na gwałt. Nie dotarłem, ile ze względu na zagrożenie zdrowia matki.

W związki z powyższym, chyba miałem prawo napisać to, co napisałem powyżej o przeważającej ilości.

Jeśli czegoś dokładnie nie podają dane (czyli w tym przypadku statystyki) nie znaczy, że nie da się tego wyliczyć lub oszacować.

Wydaje mi się, że Twoje zarzuty związane są z jednym z artykułów, choćby tym z "Newsweka http://www.newsweek.pl/polska/aborcja-ja...045,1.html. W nim to możemy przeczytać:
Cytat:Jak informuje „GW” na podstawie danych Ministerstwa Zdrowia, w ubiegłym roku wykonano 1040 legalnych aborcji, z czego 96 proc. dotyczyło trwałych i nieodwracalnych upośledzeń płodu.

Przyznam, że Newswek i Gazeta Wyborcza nie są dla mnie źródłami opinii, ponieważ zanadto lewactwem zalatują, mnie zaś dużo bliżej do środowisk prawicowych, narodowych i pro-life (chyba dobrze napisałem). Czytuję je jednak dosyć często, ponieważ zazwyczaj korzystam z kilku źródeł informacji należących do różnych, powiedzmy, sił... To bowiem chyba jedyny sposób na oddzielenie informacji od taniej propagandy. Ja zaś wolę swoje wnioski wysnuć sam, a nie kopiować je od innych.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#10
No to statystyki ciąg dalszy.

To że "ludzie gadają" nie jest mocnym argumentem. Nie ma to nawet pozorów statystycznej istotności więc ten argument pominę.


(20-10-2016, 22:22)gorzkiblotnica napisał(a):
Cytat:“W krajach arabskich, gdzie poziom aborcji nie jest wysoki, współczynniki są w istocie wyższe niż w innych krajach i obejmują wartości pomiędzy: 1 do 350 aż do 1 do 500. Widać istotny wzrost tego wskaźnika do tego który występował wcześniej. Wiąże się to z późniejszym zachodzeniem w ciąże, co oznacza że zarówno ojciec jak i matka są w wieku istotnie wyższym niż miało to miejsce kilka lat temu. Gert spodziewa się, że gdyby nie było aborcji ten wskaźnik powszechnie byłby na poziomie poniżej 400 właśnie z tego powodu.
(...)
Druga metoda opiera się na znalezieniu "analoga", czyli powiedzmy kraju o podobnych warunkach jak nasz z całkowitym zakazem aborcji i dokonania porównania. Takowym też się pisząc artykuł podparłem podaję jeden z linków do stron, których używałem:[url] http://www.zespoldowna.info/ile-dzieci-z...olsce.html[/url]. Tam zresztą autor twierdzi że aż 80% dzieci z zespołem downa jest zabijanych przed urodzeniem. Ja jestem w swoich sądach ostrożniejszy i napisałem:

Autor artykułu nie doprowadził swoich obliczeń do końca:
"Gdybyśmy przyjęli statystykę z Malty to powinno się urodzić w roku 2014 700 dzieci w całej Polsce.
Przy przyjęciu założenia, że w Polsce poziom aborcji stanowi 80% to w skali roku powinno się urodzić 140 dzieci z zespołem Downa w skali roku."

1. A gdzie konfrontacja z rzeczywistą liczbą dzieci urodzonych z zespołem Downa?
Są na to statystyki?


Bez takiej informacji dywagacje autora są bezwartościowe. Tylko posiadając liczbę dzieci, które powinny się urodzić (obliczoną ze wskaźnika) z liczbą dzieci faktycznie urodzonych, moglibyśmy stwierdzić czy w ich populacji rzeczywiście dochodzi do jakiejś eksterminacji.

2. Sam wskaźnik jest bardzo różny w rożnych źródłach. Np tu:
http://wiadomosci.wp.pl/takie-dziecko-ro...753274497a

3. Artykuł mówi w swej istocie o kilkuset zabiegach rocznie. Jeśli podziemie aborcyjne sięga ok 50 tyś zabiegów rocznie to eksterminacja dzieci z zespołem Downa jest kroplą wobec skali krzywdy zdrowych dzieci.

Każde życie jest cenne, ale toczenie bojów prawnych w obronie kilkuset przemilczawszy kilkadziesiąt tysięcy! jest lekko kuriozalne.
To o czym pisałem w pierwszym poście. Całkowity zakaz aborcji? Mogą uchwalić. Wtedy te kilkaset legalnych zabiegów przesunie się do szarej strefy.

(20-10-2016, 22:22)gorzkiblotnica napisał(a): Znając więc liczbę urodzonych w Polsce w danym roku dzieci, można łatwo oszacować ile powinno być tych z Downem. Istnieją również wpisy w statystykach, ile takich dzieci się w rzeczywistości urodziło. Teraz wystarczy odjąć jedną wartość od drugiej i porównać z liczbą aborcji....

No właśnie. To gdzie te dane? Bo w artykule tego nie widać, a w innych miejscach też one nie padły.


(20-10-2016, 22:22)gorzkiblotnica napisał(a): W związki z powyższym, chyba miałem prawo napisać to, co napisałem powyżej o przeważającej ilości.

No moim zdaniem nadal taki wniosek jest nieuzasadniony. I nie wiem czy by się tu znalazł, gdyby nie doniesienia medialne z ust (uwaga) polityków. Zważ, że nie wypowiedział się na ten temat publicznie żaden specjalista, żadna instytucja zajmująca się tym tematem profesjonalnie. Więc czy to nie polityczna prowokacja?

(20-10-2016, 22:22)gorzkiblotnica napisał(a): Wydaje mi się, że Twoje zarzuty związane są z jednym z artykułów, choćby tym z "Newsweka http://www.newsweek.pl/polska/aborcja-ja...045,1.html. W nim to możemy przeczytać:
Cytat:Jak informuje „GW” na podstawie danych Ministerstwa Zdrowia, w ubiegłym roku wykonano 1040 legalnych aborcji, z czego 96 proc. dotyczyło trwałych i nieodwracalnych upośledzeń płodu.

Sprawą aborcji od strony naukowej i analizą statystyk pierwszy raz zajmowałem się w trakcie studiów jakieś 10 lat temu. Choć fakt, że na ten szczegół zwrócił mi uwagę artykuł czytany na necie.


(20-10-2016, 22:22)gorzkiblotnica napisał(a): Przyznam, że Newswek i Gazeta Wyborcza nie są dla mnie źródłami opinii, ponieważ zanadto lewactwem zalatują, mnie zaś dużo bliżej do środowisk prawicowych, narodowych i pro-life (chyba dobrze napisałem). Czytuję je jednak dosyć często, ponieważ zazwyczaj korzystam z kilku źródeł informacji należących do różnych, powiedzmy, sił... To bowiem chyba jedyny sposób na oddzielenie informacji od taniej propagandy. Ja zaś wolę swoje wnioski wysnuć sam, a nie kopiować je od innych.
Big Grin Big Grin Big Grin
Zawsze szczerze się uśmieje gdy słyszę termin "lewactwo" czy "lewak"
Za wikipedią:
Cytat:Lewak – duży sztylet o rękojeści zamkniętej trzymany (jak nazwa wskazuje) w lewej dłoni, używany zarówno do parowania i blokowania nadchodzących ciosów jak i do wykonywania ataków, gdy nadarzy się ku temu okazja. Wykorzystywano go w parze z rapierem lub szpadą (czasem też wykonywany w parze z bronią główną). Wykształcony w Europie Zachodniej w czasach renesansu, używany do XVIII w. (w Polsce nieużywany). Typowy lewak miał duży jelec i ochronę dłoni w postaci wygiętej, trójkątnej blaszki, często zdobionej perforowaniem lub grawerowaniem.
Specyficzną formą lewaka był łamacz mieczy, o grubej, mocnej głowni, wyposażonej w zęby, służące do uchwycenia głowni broni przeciwnika i wytrącenia jej lub złamania.

Co do prasy to już takowej nie czytam. Kiedyś czytałem, również różne tytuły. To było w czasach studiów. Osobiście najbardziej przypadała mi wtedy do gustu właśnie "GW". Dlaczego? oczywiście miała swoją wyraźną linię programową (głównie objawiającą się wyluzowanym stosunkiem do LGBT) ale tylko tam można było przeczytać artykuły takich ludzi jak Brzeziński czy Fukuyama (doradcy prezydentów USA) - a wiec autorów książek i materiałów które były w planie studiów. Także wiadomości z różnych egzotycznych zakątków jak Afryka i Azja. Poziom trzymała też "rzeczpospolita" przed zmianą właściciela, czy zapomniany już dzisiaj "Dziennik".

Telewizji tez nie oglądam. Choć niedawno zrobiłem eksperyment i przez parę dni oglądałem "Fakty" na TVN i "Wiadomości" na TVP1. Oczywiście TVN też ma pewną linię programową, ale informacje podawane są w lekki i kulturalny sposób. Natomiast propaganda w TVP jest tak toporna, a niektóre kłamstwa tak ewidentne, że ręce opadają. Było oczywiste, ze telewizja publiczna stanie się tubą propagandową rządu (tak jak wcześniej było np. za SLD), ale wykonanie jest nieudolne i wręcz żenujące.

Dlatego teraz informację czerpię tylko z internetowych portali informacyjnych. Na gazety i telewizję szkoda czasu i pieniędzy.
Odpowiedz
#11
Odpowiem od końca. Oglądając "Fakty" i "Wiadomości" niestety jeszcze nie sposób wyrobić sobie oglądu, ponieważ o ile TVP jest tubą rządową, przez co w sumie dosyć mało wiarygodną, to brakuje Ci źródła nie związanego z władzą a że tak powiem narodowo - chrześcijańsko - prawicowego (wybacz dziwny twór językowy). Ja za takowe traktuję TV "Trwam". Obejrzawszy Trwam i TVN mogę sobie wyrobić jakiś ogląd na TVP zaś patrzeć z pewnym przymrużeniem oka.

Proponuję Ci do powyższych dodać również np. Gościa Niedzielnego. Bo znów wydajesz się nie mieć reprezentacji poglądów znacznej części społeczeństwa.

No cóż, możemy się przerzucać wyrazami wieloznacznymi. Powiadasz Lewak to taki większy kozik... Pyta zaś jest albo dosyć brzydkim wyrazem... na określenie pewnego męskiego narządu, albo też wieloparowego przewodu sygnałowego łączącego stanowisko realizatora dźwięku ze sceną. Mam więc pełną świadomość, że dokładnie kontekst znaczeniowy słowa lewak w mojej wypowiedzi zrozumiałeś.

Co zaś do ilości zabiegów wykonywanych nielegalnie, nieraz w legalnych szpitalach. Tak, wiem o tym, że niektórzy lekarze za odpowiednio dużą opłatą dokonają zabiegu aborcji wpisując w dokumentację że usunęli ciążę obumarłą. Do tego dochodzą różne gabinety prywatne, oraz "turystyka" aborcyjna. Niestety na takową "mroczną strefę" Państwo ma dość niewielki wpływ. Tak jak choćby na handel narządami, czy choćby narkotykami. Takie są prawa rynku, jeśli by nawet "zamknąć" wszystkich ginekologów, to za zabiegi zabiorą się różne babki znachorki. Z procederem można walczyć, ale by osiągnąć ostateczne zwycięstwo, trzeba by zmienić mentalność ludzi i jakimś magicznym sposobem wpisać im do głów, że życie jest najwyższą wartością i nie człowiekowi decydować kto na nie zasługuje, a kto nie.

Co zaś do owej nieszczęsnej statystyki. Nie da się zaprzeczyć, że zespół Downa jest jedną z powszechniejszych wad genetycznych. Tak nagłośnione w związku ze sprawą doktora Chazana bezmózgowie zdarza się bowiem zaledwie 1 : 5000 do 1 : 2000 urodzeń.
Dla przykładu: liczba urodzeń w 2015r to 369 308 dzieci po dodaniu tych zabitych 1044 wyjdzie 370 352 czyli w tej grupie zakładając prawdopodobieństwo średnio 1:3500 bezmózgowców mogło znaleźć się koło 100 (wyszło 105) natomiast z zespołem downa 1:350 do 1:1000 (średnio 1:675 wielkość o rząd mniejsza!) czyli powinno się ich urodzić około 550 (wyszło dokładnie 548)
Nawet przy tak prymitywnej metodzie obliczeń wychodzi, że zbliżamy się do połowy wszystkich aborcji. Zaznaczam, że prawdopodobieństwo pojawienia się zespołu downa rośnie wraz z wiekiem matki, (a kobiety coraz póżniej decydują się na dziecko) prawdopodobieństwo może być jeszcze wyższe niż przyjąłem. Dlatego dane, które przytaczałem wydają mi się dosyć prawdopodobne.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moje obliczenia są bardzo ułomne i przyjąłem tylko jedną z rzadkich wad genetycznych powodujących ciężkie uszkodzenie płodu. Nie mniej jednak, uprawniają mnie do stwierdzenia, że bardzo duży odsetek dzieci z zespołem Downa jest pozbawianych życia. Poniżej link do Rzeczpospolitej gdzie wobec niektórych krajów wysunięto nawet bardziej odważne wnioski:
Cytat:http://www.rp.pl/artykul/388872-Gdzie-sa....html#ap-1

W artykule wskazanym przeze mnie te 140 dzieci to właśnie te, którym pozwolono się urodzić. 700 to ilość dzieci która powinna się urodzić gdyby nie 80% wskaźnik aborcji (700*0,2=140). W praktyce bardzo trudno znaleźć rzeczywistą liczbę dzieci z zespołem urodzoną w danym roku. Ja pomimo starań do takiej statystyki nie dotarłem.
Nie mniej jest faktem, że w przypadku wykrycia znamion zespołu downa lekarze nader często rekomendują morderstwo takiego dziecka. Nadmieniam, że dzieci te zazwyczaj zdolne są do życia a ich średnia wieku (przeżycie) dochodzi do 50 lat.
Pozdrawiam serdecznie
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#12
(21-10-2016, 22:15)gorzkiblotnica napisał(a): Odpowiem od końca. Oglądając "Fakty" i "Wiadomości" niestety jeszcze nie sposób wyrobić sobie oglądu, ponieważ o ile TVP jest tubą rządową, przez co w sumie dosyć mało wiarygodną, to brakuje Ci źródła nie związanego z władzą a że tak powiem narodowo - chrześcijańsko - prawicowego (wybacz dziwny twór językowy). Ja za takowe traktuję TV "Trwam". Obejrzawszy Trwam i TVN mogę sobie wyrobić jakiś ogląd na TVP zaś patrzeć z pewnym przymrużeniem oka.
Zważ jednak, że kadry, które pojawiły się w TVP po "dobrej zmianie" napłynęły właśnie z mediów "narodow-chrześcijańsko-prawicowych" (np. TV Republika itp.). A i odbiorcy takowych mediów to elektorat obecnie rządzących. Więc TVP siłą rzeczy staje się odzwierciedleniem tego obozu.

(21-10-2016, 22:15)gorzkiblotnica napisał(a): Proponuję Ci do powyższych dodać również np. Gościa Niedzielnego. Bo znów wydajesz się nie mieć reprezentacji poglądów znacznej części społeczeństwa.
TV Trwam jest jednak niszowym medium sądząc po wynikach oglądalności, a i biznesmen będący jej właścicielem nie ma najlepszej reputacji.
Co do "Gościa Niedzielnego" to nie czytałem (obiły mi się o uczy ich procesy z Alicją Tysiąc w nomen omen sprawie aborcji), ale kilka lat aktywnie uczestniczyłem w ich forum. Więc poglądy tego środowiska znam aż nadto.

(21-10-2016, 22:15)gorzkiblotnica napisał(a): Mam więc pełną świadomość, że dokładnie kontekst znaczeniowy słowa lewak w mojej wypowiedzi zrozumiałeś.
Tak, to takie przeciwieństwo "prawaka" Tongue
A na poważnie "lewak" to taki sam fantastyczny konstrukt jak "gender". Wszyscy o tym słyszeli, ale nikt nie wie co to jest. Ale wygodnie się tym wymachuje jako orężem w walce politycznej.

(21-10-2016, 22:15)gorzkiblotnica napisał(a): Co zaś do ilości zabiegów wykonywanych nielegalnie, nieraz w legalnych szpitalach. Tak, wiem o tym, że niektórzy lekarze za odpowiednio dużą opłatą dokonają zabiegu aborcji wpisując w dokumentację że usunęli ciążę obumarłą. Do tego dochodzą różne gabinety prywatne, oraz "turystyka" aborcyjna. Niestety na takową "mroczną strefę" Państwo ma dość niewielki wpływ. Tak jak choćby na handel narządami, czy choćby narkotykami. Takie są prawa rynku, jeśli by nawet "zamknąć" wszystkich ginekologów, to za zabiegi zabiorą się różne babki znachorki. Z procederem można walczyć, ale by osiągnąć ostateczne zwycięstwo, trzeba by zmienić mentalność ludzi i jakimś magicznym sposobem wpisać im do głów, że życie jest najwyższą wartością i nie człowiekowi decydować kto na nie zasługuje, a kto nie.
No właśnie. Walka z wiatrakami i to jeszcze błędnymi narzędziami. Tej walki nie można wygrać.
Państwo nie zmieni mentalności ludzi ani moralności. Narzędzia do tego ma religia, ale ta woli zajmować się polityką (zazwyczaj) zamiast realnym umoralnianiem swoich owieczek.

(21-10-2016, 22:15)gorzkiblotnica napisał(a): Co zaś do owej nieszczęsnej statystyki. Nie da się zaprzeczyć, że zespół Downa jest jedną z powszechniejszych wad genetycznych. Tak nagłośnione w związku ze sprawą doktora Chazana bezmózgowie zdarza się bowiem zaledwie 1 : 5000 do 1 : 2000 urodzeń.
Dla przykładu: liczba urodzeń w 2015r to 369 308 dzieci po dodaniu tych zabitych 1044 wyjdzie 370 352 czyli w tej grupie zakładając prawdopodobieństwo średnio 1:3500 bezmózgowców mogło znaleźć się koło 100 (wyszło 105) natomiast z zespołem downa 1:350 do 1:1000 (średnio 1:675 wielkość o rząd mniejsza!) czyli powinno się ich urodzić około 550 (wyszło dokładnie 548)
Nawet przy tak prymitywnej metodzie obliczeń wychodzi, że zbliżamy się do połowy wszystkich aborcji. Zaznaczam, że prawdopodobieństwo pojawienia się zespołu downa rośnie wraz z wiekiem matki, (a kobiety coraz póżniej decydują się na dziecko) prawdopodobieństwo może być jeszcze wyższe niż przyjąłem. Dlatego dane, które przytaczałem wydają mi się dosyć prawdopodobne.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moje obliczenia są bardzo ułomne i przyjąłem tylko jedną z rzadkich wad genetycznych powodujących ciężkie uszkodzenie płodu. Nie mniej jednak, uprawniają mnie do stwierdzenia, że bardzo duży odsetek dzieci z zespołem Downa jest pozbawianych życia. Poniżej link do Rzeczpospolitej gdzie wobec niektórych krajów wysunięto nawet bardziej odważne wnioski:
Cytat:http://www.rp.pl/artykul/388872-Gdzie-sa....html#ap-1

Właśnie zdałem sobie sprawę z pewnego zapętlenia. Skąd się biorą wskaźniki, że jedno na tyle a tyle dzieci rodzi się z zespołem Downa? Powinny się brać z podzielenia liczby przypadków przez liczbę wszystkich urodzonych dzieci. Ale skąd wziąć liczbę przypadków skoro nie prowadzi się statystyk narodzin dzieci z Downem?
Szanse na urodzenie dziecka z wadą szacuje się na podstawie ilości urodzonych z tą wada dzieci, a liczbę urodzonych z wadą dzieci oblicza się ze wskaźnika szansy. Huh
Odpowiedz
#13
Znowu od końca... Masz jak najbardziej rację. Poważnych statystyk się nie robi, no bo ochrona danych osobowych i takie tam. Coś tam próbuje się obliczać w oparciu o dostępne bardzo fragmentaryczne dane i potem wychodzi rozbieżność pomiędzy 1:1000 a 1:300... No cóż wydaje się, że pewniejszych danych nie ma. Trzeba się więc oprzeć w szacunkach na tym co jest. Najpewniejsza w tym przypadku wydaje się metoda z użyciem analoga. Jak wiesz jest metodą przyjętą w nauce.

Czy walka z wiatrakami? Nie sądzę. Wiatrak oznaczałby zagrożenie nieistniejące, a to, że naród zabija własne dzieci jest złem realnym. Prawo zaś, jak by nie było ułomne, nie może na takie działania przyzwalać.

Jeśli zaś chodzi o nauczanie kościoła. Nie znajduję tu żadnej winy. Kościół naucza, że człowiek ma prawo żyć od poczęcia do naturalnej śmierci. Że władzę nad życiem ma jedynie Bóg. Gdzie tu widzisz politykę? W tym, że Kościół mówi wyraźnie, że prawo nie może pozwalać na zabijanie? Że powinno być zgodne z sumieniem? Wszak znacząca większość Polaków jest Katolikami. A czy wreszcie duchowny nie jest obywatelem? Czy może został pozbawiony praw obywatelskich.

Cytat:TV Trwam jest jednak niszowym medium sądząc po wynikach oglądalności, a i biznesmen będący jej właścicielem nie ma najlepszej reputacji.

Szczerze powiedziawszy nie wiem nic o reputacji biznesmena, bo z tego co wiem właścicielem jest fundacja. Co zaś do oglądalności jest znów problem: Nielsen określa ją na ok 1% zaś badania prowadzone przez Europejski Instytut Studiów i Analiz z Lublina wskazują że aż 33% polaków tę telewizję ogląda. Pytanie: skąd taka rozbieżność? Co kto i jak badał? Ja mając na uwadze własne obserwacje, oraz zakładając, że nie tak dawno zebrano dwa i pół miliona podpisów za wprowadzeniem tej telewizji na multipleks, oraz, że na popierany przez te media PiS głosowało pięć milionów siedemset tysięcy rodaków, zakładam, że prawda leży bliżej tych 33%. Z drugiej strony badacze zbliżeni do Nielsena skompromitowali się dając w sondażu 70% głosów Komorowskiemu już w pierwszej turze.
Tak więc około 1/3 społeczeństwa ogląda Trwam. Nie sądzę, żeby 33% społeczeństwa stanowiło grupę niszową.
Co zaś do TVP... Powiem dosyć brutalnie: Przed wyborami redaktorzy z niesławnej pamięci Lisem lizali bez żenady Platformowe dupsko. Teraz zaś sprzyjają Pisowi. Jak to telewizja rządowa. Nie mniej wolę ją w takim wydaniu. Przynajmniej o pedalstwie i innych zboczeniach się nie mówi, które to tematy wywoływały u mnie odruch wymiotny.
Trzeba wziąć pod uwagę, że około 80% mediów działających w Polsce (w tym TVN) jest w rękach niemieckich. Należy się więc zastanowić, czyj interes w istocie reprezentują.

Bynajmniej "gender" nie jest czymś mitycznym. Odsyłam do literatury. Niewinny, wydaje się, termin płci kulturowej jest wbrew pozorom bardzo niebezpieczny. I nie mam tu bynajmniej na myśli dziewcząt pracujących np. jako kierowcy tir czy mężczyzn pracujących jako opiekunowie w przedszkolu. Nie mniej jednak definicja płci zaczyna się od tego jakie mamy ciała, za tym idzie odpowiednie wychowanie przygotowujące do odpowiednich ról społecznych. Nie można tego tak sobie zmieniać. Stąd sprzeciw chociażby przeciw takim wynalazkom jak "Równościowe przedszkola" Wychowanie bowiem powinno wzmacniać identyfikację z własną płcią i rolą społeczną, a nie powodować zachwiania takowej. Trzeba bowiem wiedzieć, że bardzo wiele w tej bardzo wrażliwej sferze zależy od właśnie od oddziaływań wychowawczych.

No i znów przydarzyła nam się dysputa polityczna.

Zostawmy dysputę i zajmijmy się sprawami nieco lżejszymi. A co sądzisz o mojej teorii użycia "Przykranu" jako panaceum na wszelkie problemy z niechcianym rodzicielstwem? Wink.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#14
(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a): Czy walka z wiatrakami? Nie sądzę. Wiatrak oznaczałby zagrożenie nieistniejące, a to, że naród zabija własne dzieci jest złem realnym. Prawo zaś, jak by nie było ułomne, nie może na takie działania przyzwalać.
To nie "naród" zabija swoje dzieci, ale konkretni ludzie. I nie jest to fenomen naszych czasów. Spędzanie płodu, podobnie jak niemoralność towarzyszy ludziom od tysiącleci. Prawo ma za zadanie wprowadzać porządek w życiu społecznym, a nie zastępować ludziom sumienia. Gdy władza nie umie ludzi umoralnić (a nie może) i chce prawem zastępować im sumienie, to prosta droga do totalitaryzmu.

(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a): Jeśli zaś chodzi o nauczanie kościoła. Nie znajduję tu żadnej winy. Kościół naucza, że człowiek ma prawo żyć od poczęcia do naturalnej śmierci. Że władzę nad życiem ma jedynie Bóg. Gdzie tu widzisz politykę? W tym, że Kościół mówi wyraźnie, że prawo nie może pozwalać na zabijanie? Że powinno być zgodne z sumieniem? Wszak znacząca większość Polaków jest Katolikami. A czy wreszcie duchowny nie jest obywatelem? Czy może został pozbawiony praw obywatelskich.
Słowo słowem, a praktyka praktyką. W tematykę moralności instytucji Kościoła nie chce wchodzić bo to temat głęboki i bardzo bagnisty.
Kościół został powołany do ewangelizacji ludzi, a nie prawa państwowego, a już agitacja polityczna w miejscach kultu przed wyborami nic z ewangelizacją wspólnego nie ma.
To, że większość Polaków jest Katolikami to żaden argument w żadnej sprawie. To społeczność wielce niejednorodna we wszystkich aspektach, nawet wyznawanego systemu wartości, co pokazują choćby badani surveyowe (pierwszy "kwiatek z rzędu" - 10-15% osób deklarujących się jako wierzący katolicy deklaruje wiarę w reinkarnację, a 60% popiera aborcję w przypadku nieodwracalnego uszkodzenia płodu).

(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a):
Cytat:TV Trwam jest jednak niszowym medium sądząc po wynikach oglądalności, a i biznesmen będący jej właścicielem nie ma najlepszej reputacji.
Szczerze powiedziawszy nie wiem nic o reputacji biznesmena, bo z tego co wiem właścicielem jest fundacja.
Biznesmen ten prowadzi też pewne radio. Od lat lekceważy prawo nie składając sprawozdań finansowych do KRRIT. A zasłynął między innymi przebombieniem na giełdzie kilku milionów, które w ramach publicznej zbiórki zebrał na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Chyba obaj wiemy o kogo chodzi Wink

(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a): Co zaś do oglądalności jest znów problem: Nielsen określa ją na ok 1% zaś badania prowadzone przez Europejski Instytut Studiów i Analiz z Lublina wskazują że aż 33% polaków tę telewizję ogląda. Pytanie: skąd taka rozbieżność? Co kto i jak badał?

Odpowiedź jest bardzo prosta: Prezesem tego "Europejski Instytut Studiów i Analiz z Lublina" jest europoseł PISu Wink

(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a): Nie mniej wolę ją w takim wydaniu. Przynajmniej o pedalstwie i innych zboczeniach się nie mówi, które to tematy wywoływały u mnie odruch wymiotny.
No cóż, TVP i w ogóle TV oglądam tak sporadycznie, że nie jestem w stanie stwierdzić czy przed "dobrą zmianą" cały czas gadali tam o "pedalstwie".
Ale chyba wolałbym raz na jakiś czas relację z "tęczowej" parady niż prymitywną propagandę, obrażającą moją inteligencję, w abonamencie.

(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a): Trzeba wziąć pod uwagę, że około 80% mediów działających w Polsce (w tym TVN) jest w rękach niemieckich. Należy się więc zastanowić, czyj interes w istocie reprezentują.
To też argument z worka "gender, lewak i tym podobne". Zakłady zbrojeniowe, o których dobro tak teraz podobno zabiega szef MON też są w rękach zagranicznych. I niektórzy się zastanawiają czyje on tak naprawdę interesy reprezentuje, bo kumpluje się z amerykańskim lobbystą od BlackHawków? Chociaż może nad tym panem należny spuścić miłosiernie zasłonę milczenia. Bo po jego akcjach, jak ta ostatnia o "mistralach za dolara", to ci którzy się zastanawiali czy jest on rosyjskim agentem czy jest tylko chory psychicznie to przychylają się do tej drugiej wersji.

(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a): Bynajmniej "gender" nie jest czymś mitycznym. Odsyłam do literatury. Niewinny, wydaje się, termin płci kulturowej jest wbrew pozorom bardzo niebezpieczny. I nie mam tu bynajmniej na myśli dziewcząt pracujących np. jako kierowcy tir czy mężczyzn pracujących jako opiekunowie w przedszkolu. Nie mniej jednak definicja płci zaczyna się od tego jakie mamy ciała, za tym idzie odpowiednie wychowanie przygotowujące do odpowiednich ról społecznych. Nie można tego tak sobie zmieniać. Stąd sprzeciw chociażby przeciw takim wynalazkom jak "Równościowe przedszkola" Wychowanie bowiem powinno wzmacniać identyfikację z własną płcią i rolą społeczną, a nie powodować zachwiania takowej. Trzeba bowiem wiedzieć, że bardzo wiele w tej bardzo wrażliwej sferze zależy od właśnie od oddziaływań wychowawczych.
Tak, dlatego zajęcia mające przeciwdziałać dyskryminacji i rozwojowi uprzedzeń popieram, natomiast niektóre metody typu "chłopców przebierzemy za dziewczynki i odwrotnie" uważam już za perwersyjne.
Co nie zmienia faktu, że większość osób szermujących "dżenderm" nie ma pojęcia o czym mówi.

(22-10-2016, 14:53)gorzkiblotnica napisał(a): Zostawmy dysputę i zajmijmy się sprawami nieco lżejszymi. A co sądzisz o mojej teorii użycia "Przykranu" jako panaceum na wszelkie problemy z niechcianym rodzicielstwem? Wink.

To wtedy na spadek liczby urodzin nawet 5000+ by nie pomogło Wink
Był taki filmu o tym, że na całym świecie przestały się rodzić dzieci. Miałoby to ciekawe skutki społeczno-ekonomiczno-polityczne.

PS: Ze statystyk wynika, ze ostatnio to się najbardziej na forum udzielamy. Ciekawe jak ta dyskusja wygląda z boku, jeśli ktoś jeszcze to czyta. Dwie "konserwy" spierające się o szczegóły Tongue
Odpowiedz
#15
Oj a chyba obserwują. Jest powiem coś koło 120 wejść i nie sądzę, że to same boty. Zastanawiam się tylko, czemu wszyscy nabrali nagle wody w usta Wink

To że nabijamy statystyki forum, to z mojego punktu widzenia akurat dobrze. Że potrafimy dyskutować, z kulturą i na argumenty, to jeszcze lepiej. Oby nasi politycy się tego nauczyli.

Film o świecie bez narodzin oglądałem. Nie powiem, interesująca wizja. Może coś takiego przydało by się ludzkości, może jako ludzie wreszcie nauczylibyśmy się cenić dar życia.

Co zaś do Przykranu.... Może i spadek urodzin byłby znaczny, choć w sumie wielu ludzi walczy o to by dziecko mieć. Metody zaś leczenia niepłodności do najprzyjemniejszych nie należą. Podejrzewam, że dla takich rodzin przykran nie byłby wielką przeszkodą. Wtedy wszystkie dzieci byłyby planowane i chciane.

Cytat:Prawo ma za zadanie wprowadzać porządek w życiu społecznym, a nie zastępować ludziom sumienia.
To prawda. Nie mniej jednak to w prawie musi być zapisane: "Tu jest granica, dalej nie wolno" sumienie bowiem nie może być zawieszone w pustce, musi się odwoływać do kodeksu wartości. Ten zaś nie jest taki oczywisty.

Cytat:a już agitacja polityczna w miejscach kultu przed wyborami nic z ewangelizacją wspólnego nie ma.
A owszem, że ma. Katolik bowiem nie może wybierać na swojego przedstawiciela człowieka, który jawnie popiera zło. Dokonawszy takiego wyboru, staje się temu złu współwinny.

Cytat:pierwszy "kwiatek z rzędu" - 10-15% osób deklarujących się jako wierzący katolicy deklaruje wiarę w reinkarnację, a 60% popiera aborcję w przypadku nieodwracalnego uszkodzenia płodu).
No cóż. Zbory Świadków Jehowy mają możliwość wykluczenia zatwardziałego grzesznika spośród siebie. Kościół katolicki niestety nie. Z ubolewaniem stwierdzam, że wielu ochrzczonych nie zna Biblii, nie zna nauki Kościoła, a ich wiara często bliższa jest zabobonowi, niż rzeczywistej pobożności. Niestety jest to wynik "powszechności" Kościoła.

Zapewniam Cię, że wspomniane Radio, TV, jak i uczelnię prowadzi Fundacja. Wyżej wspomniany zakonnik, nie posiada nawet własności. Prawo zakonne bowiem stanowi, że wszystko czego zakonnicy używają w istocie stanowi własność zakonu. Wyżej wspomniany może co najwyżej dobrami administrować, o ile przełożeni go do tego zobowiążą. Tak to właśnie wygląda. Jestem dość zaprzyjaźniony z mieszkańcami pewnego domu zakonnego. Do tego stopnia, że serwisuję im komputery w tym oprogramowanie do rozliczeń pomiędzy domami zakonnymi (w ramach prowincji zakonu). Tak, że w tych sprawach jestem cokolwiek zorientowany. To że "imperium medialne" jest "własnością" wspomnianego zakonnika jest w świetle tego kłamstwem tak starym, że już mchem obrosło. Zaręczam Ci, że w żadnych dokumentach finansowych fundacji nie znalazłbyś nazwiska Rydzyk. Oczywiście, jest on inspiratorem tych dzieł. Ich mentorem poniekąd. Ale podejrzewanie zakonnika o bogacenie się jest grubą dosyć pomyłką. No i w sumie owego człowieka miałem okazję poznać osobiście. Całkiem normalny, siarką od niego nie wieje. Zapewniam Cię również legendy o helikopterze i jedwabnej sutannie z diamentowymi guzikami są wyssane z palca. Podejrzewam, bardzo lewego palca Wink

Co zaś do oglądalności Trwam to na wsiach i wśród ludzi starszych dałbym nawet i ponad 70%. Wiem co słyszę i widzę wchodząc do wielu domów. To stanowczo nie jest 1%. O radiu Maryja to nawet nie wspomnę bo na okrągło go słyszę. Czasem do przesytu Wink Fakt, że mieszkam w środowisku z przewagą delikatnie mówiąc ludzi w wieku poprodukcyjnym. Zapewne w środowiskach miejskich z młodą populacją przedstawia się to inaczej. No ale jesteśmy społeczeństwem starzejącym się i ludzie starsi stanowią silną liczebnie grupę.

Skoro człowiekiem od sondaży z "Europejski Instytut Studiów i Analiz z Lublina" jest człowiek PIS i dlatego jest niewiarygodny. To czemu miałby być wiarygodny Nielsen, który poślizgnął się na sondażach wyraźnie popierając konkretną opcję polityczną? No cóż, i znów dochodzimy do pytania: Ile warte są w istocie sondaże. Bo myślę, że obaj wiemy, że można udowodnić wszystko, byle odpowiednio dobrać "Grupę Reprezentatywną". Wink

Tak. Jest faktem, że ogromna część rynku mediów jest w rękach niemieckich. Raczej nie powiesz, że media te będą zorientowane na interes polski, a nie interesy swoich mocodawców. Ja taki stan uważam za wysoce niebezpieczny, ponieważ pozwala wpływać na opinię publiczną w Polsce przez państwo ościenne.

No cóż. Za sprawą działań poprzednich władz niestety nie mamy własnych zakładów zbrojeniowych. W wielu innych dziedzinach gospodarki - takoż. Właściwie to bardzo mało zostało tego co polskie. Czemu się więc dziwimy że wszyscy wokół dymają nas na sucho?
Te zakłady, którym minister obrony chce dać zarobić przynajmniej znajdują się w Polsce. Choć po prawdzie to niezbyt duża pociecha. Poprzedni minister zaś chciał zakupem za bajońskie sumy dosyć "nieświeżych" już "karakali" zrekompensować Francuzom, że nie sprzedali Rosjanom "Mistrali"... No właśnie. Znów zapytałbym: Wszystko fajnie, tylko czemu moim kosztem.

Cytat:Ale chyba wolałbym raz na jakiś czas relację z "tęczowej" parady niż prymitywną propagandę, obrażającą moją inteligencję, w abonamencie.
Ja zaś oglądając dowolną "tęczową" paradę rozglądam się instynktownie w którym miejscu najlepiej byłoby ustawić karabin maszynowy. Najlepiej taki M - 134 Minigun. Fajna sprawa, te około 100 pocisków wystrzeliwanych w ciągu sekundy robi swoje....choć i poczciwy, stary Maxim dałby radę. Sorry, rozmarzyłem się. Wiesz, ja ogólnie jestem bardzo łagodnym człowiekiem, jedynie ta grupa budzi we mnie agresję.

Cytat:Tak, dlatego zajęcia mające przeciwdziałać dyskryminacji i rozwojowi uprzedzeń popieram, natomiast niektóre metody typu "chłopców przebierzemy za dziewczynki i odwrotnie" uważam już za perwersyjne.
A i owszem dlatego popieram grupy, gdzie dzieci w pełni sprawne koegzystują z niepełnosprawnymi, grupy różnorodne etnicznie i takie tam. No ale facet ma być facetem, a dziewuszka dziewuszką i kropka.
Może i ludziska nie mają pojęcia, ale wiedzą, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Norma jest bowiem normą, a zboczenie, zboczeniem pozostanie, choćby i setka tzw. uczonych rzeczywistość zaklinała.

No ale nie pakujmy się może w te tematy. Bo wszyscy znają moje co do nich zdanie. A, przyznam, robię się wobec nich drażliwy.

No nic. Pozdrawiam i do napisania.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości