Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czas w Galerii
#1
Pierwsze opowiadanko na forum, więc z ciekawością czekam na Wasze uwagi Smile Zapraszam!


Czas w Galerii


Sylwia skrzywiła się, gdy w środku windy zobaczyła sprzątaczkę z wózkiem. Weszła jednak bez wahania – przecież czas to pieniądz, a ona nie pozwalała się zatrzymać takim drobnostkom, jak niemiły zapach. Stanęła jednak przy samych drzwiach, ubolewając w duchu, że nie może zobaczyć swojego odbicia w lustrze. Od kiedy otwarto Galerię Katowicką, często wpadała tutaj rano, aby kupić to i owo, to znaczy zwykle kawę, a spoglądanie na swoje świeże, poranne odbicie należało do jej małych przyjemności.
Kiedy winda ruszyła, Sylwię dobiegła woń jedzenia. Uczucie głodu, dług niezjedzonego śniadania, było doprawione przykrą świadomością, że atrakcyjny zapach smażonego w głębokim tłuszczu kurczaka wydobywa się z worka na śmieci. Przełknęła ślinę i spojrzała na swoje buty na szpilce, zdobiące zgrabne nogi w granatowych spodniach od kostiumu. Poczuła się nieco lepiej.
A potem zapadła ciemność.
Winda zatrzymała się bez najmniejszego dźwięku, niemal niezauważalnie, jedynie to dziwne uczucie w brzuchu dało Sylwii pewność, że utknęli gdzieś pomiędzy parterem i pierwszym piętrem. Spojrzała na panel z przyciskami, na którym widoczny był tylko podświetlony, czerwony guzik z obrazkiem dzwonka. Obróciła się, chcąc spojrzeć na sprzątaczkę, ale dostrzegła tylko zarys jej głowy.
- Mam przycisnąć? - zapytała. Nie zwykła pytać obcych o polecenia.
- Można, ale nie sądzę, że zadziała. To boczna winda, korzysta z niej głównie obsługa. Klienci wolą jeździć tą szklaną, na hali.
Sylwia zawahała się i w końcu wcisnęła guzik. Nie była pewna, czy coś miało zadzwonić, w każdym razie nie zadzwoniło.
Usłyszała za to odsuwany wózek i lekkie ziewnięcie sprzątaczki, siadającej na podłodze, za co Sylwia zgromiła ją w myślach, ale powstrzymała się od komentarza. Powoli jej oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności i zobaczyła, że dziewczyna siedzi po turecku z głową ukrytą w dłoniach. Sylwia z przyzwyczajenia zakręciła oczami, grzeczności jednak zapytała:
- Wszystko w porządku?
- Tak, dziękuję.
Sylwii, mającej nadzieję na właśnie taką amerykańską odpowiedź, zrobiło się nagle głupio. Myślała, że dziewczyna płacze albo co najmniej gra udręczoną życiem – lecz jej głos był spokojny, może zmęczony, ale dziwnie pogodny. Kobieta przestąpiła z nogi na nogę, próbując nie myśleć o czasie zmarnowanym w tej windzie i w efekcie oczywiście myślała tylko o tym. W końcu obróciła się, opierając plecami o ścianę i patrząc na swoje odbicie w lustrze.
- Czas to pieniądz... - szepnęła bezwiednie, powtarzając odwieczne motto ludzi biznesu, a w odpowiedzi usłyszała cichy śmiech sprzątaczki.
- Skoro czas to pieniądz, to dlaczego pani nie rozmawia teraz przez telefon, niczego nie czyta, nie załatwia? - Sprzątaczka opuściła ręce na kolana i przymknęła oczy, opierając głowę o ścianę. - Nawet nie sprawdziła pani, czy tu jest zasięg.
- A jest? - zapytała odruchowo Sylwia.
- Nie ma. Ale gdyby był, to by pani nie wiedziała.
- Łatwo ci mówić, ty jesteś w pracy, płacą ci za godziny. A mi z każdą minutą tykają stracone okazje, które zgarnęła konkurencja. Na twoim miejscu też bym się cieszyła, że mam chwilę odpoczynku.
- Cieszyłabym się, jeśli pani by tu nie było. - odpowiedziała dziewczyna spokojnie, nie otwierając oczu.
- Tak? A to niby dlaczego?
- Bo pani przeszkadza mi spać.
Sylwia ujrzała swoje zaskoczone oblicze w lustrze, po czym prychnęła z pogardą.
- Jeśli twoją życiową ambicją jest spanie, to przepraszam ogromnie... - kobieta przewróciła oczami - Ale nie martw się, uwolnię cię od swojej obecności tak szybko, jak to tylko możliwe.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, który zdawał się wypełniać całe wnętrze windy.
- Przepraszam, naprawdę nie powinnam się tak z pani śmiać, ale to zawsze jest takie zabawne...
- Co niby jest takie zabawne?
- Jak ludzie strzępią języki i robią z siebie głupców, widząc fartuch sprzątaczki.
- Może tak trochę szacunku, dziewczyno! - powiedziała Sylwia, po czym zacisnęła usta i mocno postanowiła już się nie odzywać, nie tracić nerwów na taką głupotę przed całym dniem w pracy.
Patrzyła tylko, jak sprzątaczka wolno podnosi się z podłogi i staje naprzeciwko niej, przy jej odbiciu w lustrze.
- Gardzi pani moim czasem, a sama trwoni swój. I jeśli nie wie pani, jak cenne są te minuty snu każdego dnia, to znaczy, że nic pani nie wie o życiu.
Sylwia wpatrywała się w swoje odbicie. Tylko w swoje, nie jej. Nie spojrzy tam. Nie da się ponieść tej smarkuli.
Kątem oka widziała, że dziewczyna nadal na nią patrzy. Po chwili sprzątaczka sięgnęła do kieszeni wózka i wyjęła czarno-biały folder oraz latarkę, którą zaświeciła, rzucając wnętrze windy w półcieniu. Zaczęła czytać na stojąco, a na jej czole pojawiła się podłużna bruzda. Co jakiś czas zamykała oczy i bezgłośnie coś powtarzała, czasem się krzywiąc, czasem kiwając głową lub przykładając dłoń do policzka. Niekiedy wracała do wcześniejszych kartek i marszczyła brwi. Ale zwykle szła do przodu.
Przeczytała już z kilkanaście stron, kiedy zapaliły się żarówki i winda ruszyła w górę. Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na folder, po czym zgasiła latarkę i schowała swoje rzeczy w wózku.
- Do widzenia – powiedziała, wychodząc z windy.
Sylwia zawahała się i po chwili podążyła za nią. Dogoniła ją przed wejściem do toalety.
- Przepraszam – powiedziała, podchodząc – ale jestem ciekawa, kim pani jest?
- Ja? Ja jestem sprzątaczką.
- Nie, chodzi mi o to, kim pani jest z zawodu. Co pani studiuje.
Dziewczyna uśmiechnęła się i westchnęła.
- Pracuję, żeby ludzie mogli kupić sobie ubrania i wyjść na kawę, porozmawiać, pobyć ze sobą. Zwykle niestety, żeby po prostu roztrwonić pieniądze, ale to nie moja wina. - Sięgnęła do klamki, ale kobieta oparła się ręką o drzwi, zatrzaskując je. Już otworzyła usta, ale po chwili z powrotem je zamknęła.
- Proszę pani, dla pani czas to pieniądz, a dla mnie walutą życia jest czas - powiedziała dziewczyna spokojnie. - Czas jest dokładnie tym, czym najmniej lubimy się dzielić. Jest najcenniejszy. Byłabym wdzięczna, gdyby pani pozwoliła mi wrócić do pracy.
Sylwia odsunęła się, nie mówiąc ani słowa. Kiedy sprzątaczka zniknęła za drzwiami, kobieta stała tam jeszcze chwilę, zanim zaczęła iść w kierunku wyjścia. Spacerowym krokiem, jak nie ona. Niepodobna do siebie. Ale tak dziwnie już jej się nie spieszyło.
Odpowiedz
#2
O, rany, rany, wreszcie coś fajnego w psychologicznych. Smile

Dzień dobry, Memorio!

Cytat:Od kiedy otwarto Galerię Katowicką, właśnie tu zaczęła parkować i przechodziła przez centrum w drodze do pracy, a spoglądanie na swoje świeże, poranne odbicie należało do jej małych przyjemności.
Gryzie mnie ten fragment trochę. Z dalszej części tekstu jasno wynika, że Twoja bohaterka to prawdziwa bussines-woman na szpilkach, z klasą w torebce i tak dalej… A parkuje na parkingu Galerii handlowej. Bo co? Bo tak taniej? Czuję cebulę… Gryzie mnie, bo kłóci się to z jej wizerunkiem. Ciekawe jakim samochodem jeździ? Wraz z biegiem swojej narracji zadbałaś o ten antagonizm bussines-woman – sprzątaczka. Przedstawiłaś to bardzo plastycznie i dobitnie na małej przestrzeni – w windzie. Pewnie chciałaś, żeby czytelnik na początku tak odbierał te postacie. Dopiero potem, jako autorka, „mówisz sprawdzam” i wykładasz karty na stół, pokazując, kto co jest wart w tym tekście i dlaczego sprzątaczka jest fajniejsza. A przez to, że pani w szpilkach parkuje w Galerii, dowiadujemy się o niej chyba zbyt wiele jak na początek. Ale być może, że to tylko moje wrażenie. Wink

Cytat:Przełknęła ślinę i spojrzała na swoje buty na szpilce, zdobiące zgrabne nogi w granatowych spodniach od kostiumu.
Hihi, wszyscy tutaj wiedzą, że mam fetysz nóg. Tak na serio to chodzi, o stopy, ale i tak mnie już trochę kupiłaś. Wink

Cytat:- Jeśli twoją życiową ambicją jest spanie, to doprawdy przepraszam cię ogromnie, że utrudniam to zadanie. Ale nie martw się, zapewniam cię, że ulotnię się tak szybko, jak to tylko możliwe, pozwalając ci bez przeszkód oddawać się swojej pasji.
Myślę, że to całkiem dobry przykład tego, że Twój dialog w tekście jest trochę nie-życiowy. Ludzie tak nie mówią. Przeczytaj to sobie na głos… Ja się trochę zapowietrzyłem. Ja rozumiem, ja wiem, że bussines-woman gra (może nawet nieświadomie wchodzi w taką rolę) taką właśnie, ale to i tak nie zmienia faktu, że jest trochę drętwo i nienaturalnie. Twój tekst w gruncie rzeczy jest bardzo krótki i oparty przede wszystkim na dialogu. Który, moim zdaniem, mógłby być nieco płynniejszy, mniej sztywny. Spróbuj zrobić eksperyment i przekopiuj sobie gdzieś na bok to opko i wykasuj narrację, zostawiając sam dialog. Jak na mój gust, trochę zbyt dużo zdań złożonych i ładnych słów. Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, ale mówimy dużo prostszym językiem, niż piszemy. Podobno łatwiej utrzymać związek na odległość, gdy wymienia się z kimś z regularnie korespondencję (mailowo, facebookowo, nawet sms'owo), niż gdy z kimś się codziennie rozmawia. Przewaga pisanego nad mówionym? No i weź tu bądź mądrym pisarzem i to połącz. Rolleyes

Poza tym serio niezła scenka. Bardzo doceniam morał, a zwłaszcza to, że nie podałaś go w postaci oklepanego, wyświechtanego „carpe diem”, „cie-szmy się z ma-łych rzeczy”, blabla. Ty to ubrałaś w bardzo elegancką parabolę i pokazałaś, co to znaczy „czas”, że jest względny. Przy okazji też zdemaskowałaś pewną grupę zawodową, reklamując inną. Wink Serio podobało mi się i myślę, że w dobry sposób wydałem swoją walutę „czasu” nad tym tekstem.

Na koniec wrzucam windę Einsteina, który twierdził, że windy zakrzywiają światło, a nawet czasoprzestrzeń.

[Obrazek: 261nvk7.jpg]
Odpowiedz
#3
Dobry wieczór, erazmus!

I dziękuję za super komenta Smile

Dlaczego parkuje w Galerii... fajnie, że to wytknąłeś, ja chyba patrzyłam na nia jako całość. Czy coś takiego daje radę?
Cytat:Od kiedy otwarto Galerię Katowicką, często wpadała tutaj rano, aby kupić to i owo, a spoglądanie na swoje świeże, poranne odbicie należało do jej małych przyjemności.
A prawda jest taka, że katowice to taka duża wiocha i korporacje (jeśli są, to) też płacą za parking na mieście

Nad dialogami będę pracować, bo chyba mam zmanierowany obraz ludzi w głowieWink W sytuacji, którą wytknąłeś chodziło mi o ironię, o przesadę w tym jej pseudo-wyszukanym języku. Ale rzeczywiście trudno to wypowiedzieć na głos, może to jest lepsze:
Cytat:- Jeśli twoją życiową ambicją jest spanie, to przepraszam ogromnie... - kobieta przewróciła oczami - Ale nie martw się, uwolnię cię od swojej obecności tak szybko, jak to tylko możliwe.

Aha, a co ciebie i stóp, to najwyraźniej wiedzieli wszyscy oprócz mnie, ale teraz już będę wiedzieć, jak cię złapać Wink

Naprawdę jestem wdzięczna za celne uwagi - brakowało mi już spojrzenia osoby trzeciej na tą pisaninę. A więc pięknie dziękuję i tym bardziej cieszę się, że się podobało!


PS. Aha, i dziękuję za ilustrację! Big Grin
Odpowiedz
#4
Polecam się!

Twoje poprawki zdecydowanie dają radę. Mogłaby wpadać co rano do galerii po jakiegoś croissanta/prasę/kawę/energetyka. Aczkolwiek z dialogami to raczej grubsza i głębsza sprawa. Ale to raczej rada na przyszłość. Smile

Cytat:Aha, a co ciebie i stóp, to najwyraźniej wiedzieli wszyscy oprócz mnie, ale teraz już będę wiedzieć, jak cię złapać Wink
Chcesz mnie łapać za stopy? Wolałby zdecydowanie na odwrót. Wink

PS. Mam dużo ilustracji Einsteina. I stóp.

PPS. To nie zabrzmiało dobrze. Nieważne

Pozdrawiam i do następnego!
Odpowiedz
#5
No i muszę pochwalić. Całkiem interesujące opowiadanko. Udany debiut na naszej stronie.
Widzisz, postać tej sprzątaczki jest mi bardzo bliska. By to wyjaśnić, muszę się do czegoś przyznać. Mimo pokończonych tam gdzieś fakultetów podyplomówek itd w głębi siebie czuję się nadal takim zwyczajnym fachowcem (na początku skończyłem szkołę zawodową w zawodzie elektromonter). Fartuch roboczy i torba z narzędziami nie są dla mnie przebraniem, ale czymś w rodzaju "drugiej skóry". Bywa, że robi się coś w takich publicznych miejscach, jakie opisałeś. Lubię wówczas wejść w interakcję z takim "inteligentem". Oczywiście traktuje mnie jak robola, a ja pozwalam mu się nakręcać, by na koniec przywalić mu jakimś trafnym stwierdzeniemSmile. Prawdziwie bowiem inteligentnego gościa łatwo rozpoznać. On widzi człowieka w każdym.

Technicznie piszesz dobrze (obyś tylko w samozachwyt nie wpadł). Erazmusowych rad posłuchaj. Wie co mówi Smile.
Pozdrawiam serdecznie

Ps. Mam nadzieję Erazmus, że tej kolekcji stóp nie musisz trzymać w lodówce Tongue
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Nie ma obawy Gorzki, do samozachwytu mi daleko Wink

Dziękuję za Twoją opinię i aż miło usłyszeć, że tym tematem mogłam się z kimś podzielić... A a propos dyskusji z przypadkowymi ludźmi, to aż chciałabym usłyszeć niektóre z twoich trafnych stwierdzeń, musi być zabawnie Big Grin W każdym razie masz świętą rację pisząc, inteligentny widzi człowieka w każdym.

Dzięki i pozdrowienia!
Odpowiedz
#7
Czytałam to, podobało mi się. Nie wiem, czemu nie skomentowałam. Mogę Cię poprosić o wrzucenie akapitów przy dywizach? Chciałbym wyróżnić ten tekst, jak wrócę z wakacji. Smile
Odpowiedz
#8
Dzięki za ślad, Bel, bardzo to miłe, jak i nieoczekiwane - właściwie przestałam już pisać, stwierdziłam, że nie mam na to sił Big Grin Ale akapity poprawiłam, dzięki raz jeszcze!
Odpowiedz
#9
Dzięki wielkie za akapity! Smile
Szkoda, ale jakbyś kiedyś chciała coś popisać, podzielić się albo znaleźć kogoś do sprawdzenia przecinków, to wiesz, gdzie mnie szukać. Wink
Niewiele jest osób, które powinny pisać i moim zdaniem Ty się właśnie do nich zaliczasz.
Odpowiedz
#10
Hm. Mam ambiwalentne wrażenia. Niezupełnie mnie tekst zadowolił, ale żeby całkiem zawiódł - nie mogę powiedzieć. Napisany strawnie, coś tam też starał się przekazać, ale IMO bardzo niezręcznie, efekt wyszedł najwyżej średni.
Odpowiedz
#11
Niby banalne zdarzenie, jak opisane przez Ciebie może być pretekstem do ciekawej fabuły, dialogu, co zresztą udało się Tobie. Utwór, jak sądzę traktuje wg. twojego zamysłu między innymi o tzw. klasie, kulturze dwóch bohaterek. Dwóch, choć na pierwszy rzut oka wydaje się że znacznie więcej ma jej Sylwia. Po czym okazuje się że klasa to nie tylko zewn. elegancja.
Czyta się również lekko, niezależnie od pewnych poprawek, które warto by nanieść celem jeszcze lepszej "autoprezentacji" utworu.
Przydałoby się zatem, tu i ówdzie podzielić zdania, bo niektóre są za długie. Wtedy zabrzmią zapewne zgrabniej. Podobnie warto zmienić pewne wyrazy. Propozycje zmian wytłuściłem. Oto wybrane przykłady.
Od kiedy otwarto Galerię Katowicką, często wpadała tu rano, aby kupić to i owo. Zwykle była to kawa, a spoglądanie na swoje świeże, poranne odbicie należało do jej małych przyjemności.
Uczucie głodu, skutek niezjedzonego śniadania...
Winda zatrzymała się bez najmniejszego dźwięku, niemal niezauważalnie. Jedynie to dziwne uczucie w brzuchu dało Sylwii pewność, że utknęli gdzieś pomiędzy parterem i pierwszym piętrem.

Akcja mogłaby dziać się w każdej innej galerii. Można by więc skreślić "Katowicką" a napisać "galerię handlową", lub może nawet po prostu "galerię".

Cytat:A potem zapadła ciemność.

Uwzględniając ciągły pośpiech Sylwii i nagłą konsternację wielu osób w sytuacji awarii może lepiej byłoby dla całości i dla nieco większej "dramaturgii" fabuły, gdyby zdanie brzmiało: Wtedy zapadła ciemność? I gdyby zakończyć nim akapit, zamiast rozpoczynać nim nowy, zwł. że niepotrzebnie ów składa się tylko z tego, jednego zdania.

Sylwia zawahała się i w końcu wcisnęła guzik. Nie była pewna, czy coś miało zadzwonić, w każdym razie tak się nie stało. Usłyszała za to odsuwany wózek. i lekkie ziewnięcie sprzątaczki, która właśnie usiadła na podłodze. Sylwia zgromiła ją za to w myślach, ale powstrzymała się od komentarza.
Nie wiem czemu urywasz akapit po pierwszym z powyższych zdań zamiast kontynuować go dalej. Samo to ze stosujesz wcięcia jest dobre aby uporządkować zawarte w słowach myśli.

- Jeśli twoją życiową ambicją jest spanie, to przepraszam ogromnie... - kobieta przewróciła oczami...
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, który zdawał się wypełniać całe wnętrze kabiny.

Chyba bym skreślił tę kobietę. Może tu i ówdzie inne słowa jako zbędne, jak chociażby powyższy przymiotnik. Może nawet i rzeczownik tuż za nim. Użyłbym też więcej synonimów
i wyrazów bliskoznacznych dla urozmaicenia formy.

- Może tak trochę szacunku, dziewczyno! - oburzyła się Sylwia.
Napisałaś wcześniej że Sylwia "prychnęła" a sprzątaczka "zaśmiała się". Można więc pójść za ciosem i zastosować więcej czasowników sugerujących stan emocji, uczuć bohaterek zamiast pisać w bardziej ogólnym znaczeniu "powiedziała".

Sylwia wpatrywała się w swoje odbicie. Tylko w swoje, nie jej! Nie spojrzy tam. Nie da się ponieść tej smarkuli. Kątem oka widziała, że dziewczyna nadal na nią patrzy. Po chwili sprzątaczka sięgnęła do kieszeni wózka i wyjęła czarno-biały folder oraz latarkę. Światło rzuciło blask w otaczający ich półmrok. Zaczęła czytać na stojąco, a na jej czole pojawiła się podłużna bruzda. Co jakiś czas zamykała oczy i bezgłośnie coś powtarzała, czasem się krzywiąc, czasem kiwając głową lub przykładając dłoń do policzka. Niekiedy wracała do wcześniejszych kartek i marszczyła brwi. Ale zwykle szła do przodu.
Przeczytała już z kilkanaście stron, gdy zaświeciły żarówki i znowu ruszyły w górę. Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na folder, po czym zgasiła latarkę po czym schowała swoje rzeczy w wózku.

...oraz latarkę, którą zaświeciła, rzucając wnętrze windy w półcieniu.
Nie rozumiem całego powyższego fragmentu.
Wykrzyknik w monologu mógłby jak mniemam (może mylę się) uwypuklać stan wewn. Sylwii. O ile też wygląd folderu nie ma dla fabuły głębszego znaczenia zostawiłbym wyobraźni czytelnika jego kolorystykę, rozmiar, tematykę itp. Tak jak i to że sprzątaczka czytała na stojąco, lub na siedząco. I to że umie oszczędzać baterie latarki, że nie przywłaszczyła sobie rzeczy Sylwii. I że schowała je do wózka, o czym zresztą już wcześniej pisałaś.

- Ja? Ja jestem sprzątaczką.

- Pracuję, żeby ludzie mogli kupić sobie ubrania i wyjść na kawę, porozmawiać, pobyć ze sobą. Zwykle niestety, żeby po prostu roztrwonić pieniądze, ale to nie moja wina.
Sięgnęła do klamki, ale Sylwia oparła się ręką o drzwi, zatrzaskując je. Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć.
Ah te "kobiety"! Znowu to wyrażenieWink
Cytat:Już otworzyła usta, ale po chwili z powrotem je zamknęła.

Brzmi coś niezgrabnie a to, co proponuję w zestawieniu z poprzedzającym i nast. wersem chyba dostatecznie sugeruje chęć ale i niemoc Sylwii.

Cytat:...właściwie przestałam już pisać, stwierdziłam, że nie mam na to sił
Nie wiem,co kryje się za tym brakiem. Ktoś Ci powiedział że to nie ma sensu? Zwątpienie wskutek porównania własnego poziomu pisarskiego z poziomem innych? Brak czasu?
Chyba, na podst. doświadczeń rozumiem taki stan, ale może warto wbrew temu szlifować warsztat? Powodzenia. Smile
Odpowiedz
#12
Dobre opowiadanie. Wyraźny, ale nie przesadzony i sztuczny kontrast między postaciami.
Nie powiem, też mogę trochę utożsamić się że sprzątaczką, bo od Liceum, a teraz na studiach, pracuje dorywczo i m.in. pracowałam jako pokojówka. Wink
Odpowiedz
#13
(12-08-2016, 22:03)BEL6 napisał(a): Dzięki wielkie za akapity! Smile
Szkoda, ale jakbyś kiedyś chciała coś popisać, podzielić się albo znaleźć kogoś do sprawdzenia przecinków, to wiesz, gdzie mnie szukać. Wink
Niewiele jest osób, które powinny pisać i moim zdaniem Ty się właśnie do nich zaliczasz.

Cześć - wracam tu po latach, bo Twoje słowa jakoś utkwiły mi w pamięci i nadal pamiętam, że dodały mi otuchy w tamtym czasie. Tak więc chciałam dać znać, że po kilku kolejnych przerwach i powrotach do pisania, w tym roku napisałam swoją pierwszą powieść, która nawet została wydana! Smile  Książka ukazała się pod tytułem "Pamiętaj, że kończy się świat", jest to historia o młodych lekarzach w czasie pandemii, jak i o ich pacjentach. Tak więc dziękuję za dobre słowa te kilka lat temu Smile Smile  I oczywiście zapraszam do książki, jeśli proza obyczajowo-psychologiczna osadzona w szpitalnych realiach to Twoje klimaty Smile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości