Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czarny "diabeł"
#1
W Janówkach życie płynie powoli. Maciejowa mieszka ze swoim chłopem na obrzeżach wsi, w drewnianej chatce z porządnym podwórkiem. Ot, typowa wiejska zabudowa. Stoi teraz kobiecina nad balią, pranie wyciska i pierze. Mąż w lesie, drwa rąbie. Zajęta swoją pracą nie zauważa przybysza.
- prz-pr-szam – artykułuje z trudem ktoś nad jej głową – czy moższ pani pokazać gdzi mieszkać ksiądz? – tubalny, głośny pomruk trochę ją przestraszył. Podnosi głowę i...
- Olaboga! Szatan, diabeł wcielony! – jej twarz zastyga w wyrazie przerażenia. Widzi przed sobą dwumetrowe coś, czarne jak smoła, a zęby takie, o, białe jak te ceramiczne naczynia co się po babce ostały. Na sobie ma białą niby koszulę i czarne portki. Zrywa się stara Maciejowa i ucieka czym prędzej do chaty. Dyszy i sapie, nie wie co robić. Nie na żarty się przeraziła. Ale cóż teraz? Przecie szuka toto księdza, coś poradzić trzeba. Postanawia, że czym prędzej pobiegnie do wsi i zawoła po pomoc.
Tymczasem zwalista postać wzrusza ramionami i zakłopotana rusza w stronę skupionych zabudowań. Co to za przywitanie sprawiła mu ta kobieta? Księdza się spytać trzeba, co to za dziwne zwyczaje.
Maciejowa upewniwszy się, że diabeł znikł z pola widzenia rusza szybkim krokiem w stronę wioski. Obfity biust faluje przy każdym kroku, pot perli się na czerwonej twarzy. Takich dziwów i strachów jeszcze nie widziała.
- Józefie! Ratuj no księdza, diabeł jakiś do nas zaszedł! – krzyczy w stronę zagrody sąsiada. Na zewnątrz wybiega Józefowa, niemym wyrazem twarzy pyta o co chodzi.
- Wołaj chłopa, niechże za widły chwyta, księdza trza ratować!
- A co mu się dzieje, że widły potrzebne?
- Ja się nie będę babie tłumaczyć, wołaj mi tu gospodarza! – rozeźlona kobieta nie panuje nad sobą, z płotu zrzuca gliniany garnuszek.
Z domu wychodzi Józef. Mądry człowiek, co świat cały zwiedził – musi wiedzieć co z diabłem zrobić.
- I cóż się stało, żeś tak do nas przyleciała, pali się? – pyta rzeczowo.
- Nie uwierzysz, panie, co za dziwy się dzieją. Stoję ja ci u baloii, pranie sobie piorę, a jak tu nagle nie skoczy czarne takie na mnie, jak nie huknie do ucha! O księdza pyta, po jakim języku to ja nie rozpoznam. Jakby człowiek wyglądało, ino czarne całe. Za to zęby jak kości – bieluśkie. Uciekłam jak do domu, a to poszło gdzieś w tą stronę. Cóż to być mogło?
- O naiwna, o ty głupia! To murzyn musi! Widział takie mój dziadek, kiedy po Ameryce podróżował. Niewolniki tamtejsze. Mawiał, że na polach pracowali, że ich z końca świata przywieźli. I takie same były jak opowiadasz – czorne, z białymi ząbami. Musi być murzyn. Tylko po kij się w wiosce zjawił? Przecie nie z Ameryki przypłynął. Dziadek mówił, że nie wypuszczali ich z tych chat, to jak on aż do nas dolazł?
- Murzyn? A to człowiek był? Czarny człowiek? Jak to tak, Józefie? – pyta Maciejowa nie rozumiejąc.
- Ano normalnie, człowiek, ino niewolnik.
- Trudno mnie w takie rzeczy uwierzyć… Żeby czarny człowiek… - Zamyślona kobieta trawi tą informację przez dłuższą chwilę – To co teraz?
- No nic, pójdziem do księdza i spytamy, po co nam murzyn we wsi.

Informacja w wiosce roznosi się lotem błyskawicy, toteż już po chwili wszyscy mieszkańcy stoją pod wiejską plebanią i wołają księdza. Wtem na ganku pojawia się kapłan, a zza drzwi wychyla się głowa murzyna. Tłum jęknął z przerażenia, jakieś dziecko zaczęło płakać. Wszyscy stoją jak skamieniali, wpatrując się w przybysza.
- No i na co się gapicie ludziska? – pyta pleban – nigdy czarnego człowieka nie widzieli?
Odpowiedziała mu głucha cisza.
- To jest mój przyjaciel, spotkałem go jak byłem na misji w Afryce, przyjechał mnie odwiedzić, jest przedstawicielem organizacji pomagającej biedakom, czy to takie dziwne?
- A ja tak się bałam… - mruczy Maciejowa – a to księdza ziomek…
- Ale czego tu się bać? – pyta ksiądz.
- Nie wie ksiądz jak się przestraszyłam, myślałam że to jaki diabeł, że księdza chce zaciukać, to pobiegłam od razu po pomoc, a to mi dopiero Józef wyjaśnił, że to niewolnik z Ameryki. A ja tak się bałam…
Ksiądz słucha nie dowierzając. Wzdycha głęboko.
- O… mój… Boże…
Odpowiedz
#2
Gdzie mieszka ksiądz.
O mój boże, czarno to widzę czarno.
Co prawda nie jestem księdzem, ale czarno to widzę. Znaczy słabiutko widzę że ten tekst się nie obroni. Bałaganik słowny, zbyt dużo naklejone, co prawda w strachu różne rzeczy się wygaduje, ale, no ale jest destrukcyjne.
Przeczytałem i mi nic a nic się śmiać nie chce. Undecided
Pozdrawiam Wink
[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz
#3
Napisane niby nieźle. Błędów nie uświadczyłem, ale to króciutki tekst, więc to żaden wyczyn. Co do samej treści, to pytanie moje brzmi: O czym to niby miało być? Przyjechał murzyn na wieś, przestraszył babę i koniec... Strasznie bzdurne i ani trochę nie śmieszne, a skoro znalazło się w dziale satyryczne i parodie, powinno chociaż uśmiech lekki przywołać. Sugerowałbym poprawki, ale właściwie nie wiem co tu można poprawić.
Odpowiedz
#4
Dałoby radę napisać to w ten sposób, że murzyna gonią po całej wsi, z cepami, widłami... Ucieka, a to w stodole się schowa, a to w oborze lub chlewiku. Wypełnić opowiadanie ulotnymi wrażeniami jakie wywołuje polska wieś oraz szybką akcją i paroma zaskakującymi zwrotami. Słowem - przechylić w stronę absurdu. Dałoby się wywołać wybuchy śmiechu u czytelnika. Tylko że... Wymagałoby to od autora pracy. Poprawek. Kombinowania. Paru godzin zastanawiania się.

Nie zawsze się chce. Jeśli jednak nie ma zapału do pracy, to czy warto pisać?
Odpowiedz
#5
Mam dość mieszane uczucia. Tekst na pewno nie jest zły, ale nie jest też dobry. Nie wiem co on robi w satyrycznych / parodiach, bo pasuje bardziej na powiastkę do miniaturek.
Nie uśmiałam się, ani nawet nie uśmiechnęłam. Czyli utwór nie spełnił się w swojej roli.
Faktycznie, jest tak jak pisze Hillwalker. Trzeba by to przechylić bardziej w stronę absurdu i pobawić się słowem, żeby nadać właściwy ton opowiadaniu.
Sam fakt, że kobieta widzi "diabła" w człowieku o innym kolorze skóry, jest dość naiwny, więc trzeba by to przenieść w jakieś dawniejsze czasy, i za dużo też nie kombinować z tym "bieganiem", żeby nie zrobiło się prześmiewcze. Wstawiłabym więcej opisów i podkreśliła charakter kobiety(jej lotność umysłu przede wszystkim)również w innych sytuacjach, a tą tu opisaną uwypukliła, i nie co inaczej zarysowała.
Warsztatowo jest poprawnie, a bynajmniej ja nic nie dostrzegam. Jest w tym jakiś potencjał, ale trzeba by wprowadzić sporo zmian, żeby tekst spełniał swoją funkcję.
W obecnym stanie daje 2/5, a było by więcej, gdyby tekst był adekwatny do działu w jakim się znajduje.
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#6
Chyba byłoby to dużo ciekawsze, gdyby to faktycznie był diabeł. Nie znalazłem tu pierwiastka humoru. Chyba, że cała sytuacja? Ale to mogłoby być śmieszne jedynie w domu starców, gdzie ludzie nie mają zbyt dużych wymagań jeśli chodzi o rozrywkę.
Pewnie jeszcze przez kilka dni by się niosło:
"Ha ha, a to był murzyn".
Zwłaszcza wśród pacjentów z Alzheimerem.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#7
Nie znalazłam zbyt wielu błędów, jeśli chodzi o warsztat. Wręcz przeciwnie - jest bardzo dobrze. Fajna stylizacja języka.
Jednak pamiętajmy, że technika to tylko połowa sukcesu. Reszta to pomysł, dryg do pisania i takie tam... A tutaj tego nie zauważyłam. Wręcz przeciwnie. Tekst jest nudny, nieśmieszny, przereklamowana wizja niedouczonych mieszkańców wsi...
Naprawdę nic specjalnego, Ach. Zdecydowałam się odkopać ten tekst, bo szczerze mówiąc, wiązałam z nim dość duże nadzieje. Niestety, przeliczyłam się.
Pozdrawiam Angel
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#8
Nieźle napisane, błędów również nie znalazłam. Natomiast prawdę mówiąc jakoś specjalnie mnie nie rozbawiło. Raczej przeciętny tekst, bardzo nijaki i dość bezbarwny. Jakoś nieszczególnie przypadła mi do gustu kreacja zacofanych mieszkańców tej wioski. Trochę mało oryginalnie. W tytule usunęłabym cudzysłów, bo powoduje, że tekst staje się przewidywalny. Pozostawiam bez oceny, bo nie bardzo mogę się zdecydować czy oprzeć ja na Twoim warsztacie czy na wartości tekstu.
Pozdrawiam serdecznie,
K.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości