11-06-2013, 14:07
Do czego służy życie, skoro
Wyższe rangą mózgi piorą,
Chmury stalą, berłem walą,
Terrorwizją chorą.
Nieboskłon - wysypka.
Glebodrept - wysepka.
Czarnobiel - początek.
Śmierć - porządek.
Pogwałt w prasie, przegwałt w trasie.
Wsadzone do głowy te bzdury z tektury.
Straszak w oczach, krach na zboczach.
Stocz się z nami, szlam w roztoczach.
Nieboskłon - zadyma.
Glebonaft - benzyna.
Czarnobiel - bodziec.
Śmierć - koniec.
Wiewiórka została zgwałcona przez jeża.
Zabito papieża, kraj nasz się rozszerza.
Kumoszki gadają, że żaby spadają.
Jak mają nie spadać, nie przestają gadać.
Gleboskłon - odwrotnie.
Bieloczar - samotnie.
Samo tnie się zażylnie.
Zażywa pokrzywę, pokrzywiona kwasoprzestrzeń.
Kosmotyki, kleptołyki.
Smakośpiki, wysiki.
Owsianka owsików.
Garście naseptyków.
Duża klasa szlachty szlachta.
Jedzie na sali końskimi zalotami.
Ciągnie za koński ogon.
Ryczy z rozkoszy.
Pokolenie straceńców.
Mów - mów.
Śmietanka towarzyska, spermamentna z słów.
Antymedykamenty w medykamentach, szybciejdach.
Ihaha!
Nadepnęła wiosna, trawa urosła.
Już słonko świeci, cieszą się dzieci.
Jeszcze nie myślą, że tam na trzepaku.
Wisielec widziany w chłopaku.
Pal, pal - powiększaj ozonową dziurkę.
Skowronki drą się chórkiem, mocz spływa po nich ciurkiem.
Psychoidalnym ogórkiem.
Zabiło Roszpunkę.
W notatnikach zapisane, niezrzucane na ścianę.
Pijane spijają pianę.
To niezdrowo - kolorowo.
Wytrawowo.
Glebo-rozpieprz.
Nieboskłobo-rozpierdziel.
Czarnobielo-piździenietęsknij.
Nowe życie - początek.
Wyższe rangą mózgi piorą,
Chmury stalą, berłem walą,
Terrorwizją chorą.
Nieboskłon - wysypka.
Glebodrept - wysepka.
Czarnobiel - początek.
Śmierć - porządek.
Pogwałt w prasie, przegwałt w trasie.
Wsadzone do głowy te bzdury z tektury.
Straszak w oczach, krach na zboczach.
Stocz się z nami, szlam w roztoczach.
Nieboskłon - zadyma.
Glebonaft - benzyna.
Czarnobiel - bodziec.
Śmierć - koniec.
Wiewiórka została zgwałcona przez jeża.
Zabito papieża, kraj nasz się rozszerza.
Kumoszki gadają, że żaby spadają.
Jak mają nie spadać, nie przestają gadać.
Gleboskłon - odwrotnie.
Bieloczar - samotnie.
Samo tnie się zażylnie.
Zażywa pokrzywę, pokrzywiona kwasoprzestrzeń.
Kosmotyki, kleptołyki.
Smakośpiki, wysiki.
Owsianka owsików.
Garście naseptyków.
Duża klasa szlachty szlachta.
Jedzie na sali końskimi zalotami.
Ciągnie za koński ogon.
Ryczy z rozkoszy.
Pokolenie straceńców.
Mów - mów.
Śmietanka towarzyska, spermamentna z słów.
Antymedykamenty w medykamentach, szybciejdach.
Ihaha!
Nadepnęła wiosna, trawa urosła.
Już słonko świeci, cieszą się dzieci.
Jeszcze nie myślą, że tam na trzepaku.
Wisielec widziany w chłopaku.
Pal, pal - powiększaj ozonową dziurkę.
Skowronki drą się chórkiem, mocz spływa po nich ciurkiem.
Psychoidalnym ogórkiem.
Zabiło Roszpunkę.
W notatnikach zapisane, niezrzucane na ścianę.
Pijane spijają pianę.
To niezdrowo - kolorowo.
Wytrawowo.
Glebo-rozpieprz.
Nieboskłobo-rozpierdziel.
Czarnobielo-piździenietęsknij.
Nowe życie - początek.
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.