27-09-2012, 21:20
Ułożyli ją na płatku róży, by wypełniał jej mizerność. Jego kolor odbijał się na jej gładkiej skórze, żeby wyglądała na zdrowszą.
- Nigdy się nie zdarzyło, żeby umierała leśna wróżka – pokręciła nosem Istotka.
Stali dalej.
- Jednak dzieje się to teraz – z gardła Rogatego dobyła się spóźnionym pomrukiem warcząca przygana.
Znów zapadła cisza.
- Licho wie, co może tutaj pomóc – Rosa osiadła lekko na płatku – Trzeba iść do Licha.
- Ja pójdę – Rogaty zerwał się ze swego liściastego posłania i wygiął kark w łuk, pełen ofiarności – Mogę zabrać na swoim grzbiecie jedną osobę – zbliżył się do Istotki, która założyła nogę na nogę i chłodno splotła palce z falbanami swojej przezroczystej sukienki. Chwycił ją zębami za materiał na plecach i posadził sobie na grzbiecie. Ledwo zdążyła z oburzeniem poszarpać jego kosmatą, czarną sierść, a już mknęli między młodymi pniami i przeskakiwali wykroty pełne błyszczących kwiatów.
Światło stało się mrokiem, gdy pukali do drzwi Licha.
- Licho! Tylko u ciebie możemy znaleźć pomoc! Tylko ty możesz rozwiązać nasz problem! – Rogaty gorliwie zdzierał z drzwi resztki płaskorzeźby z sarną.
Licho otworzyło, a właściwie pozwoliło strużce sennego światła wyciec na ich zziębnięte twarze.
- Idźcie do... czegoś – wymamrotało, zorientowawszy się w pół słowa, jaką popełnia gafę – Ja nie pomagam – zarzuciło ciągnącym się po podłodze rękawem - natomiast znajdziecie tu wszystko, co popsute.
- Możemy wejść? Zobaczyć to wszystko? – Rogaty przysunął nos do drzwi, dyskretnie podpierając je łapą.
Licho zawahało się, więc weszli. Rozejrzeli się.
- Rzeczywiście, wszystko co popsute, ma tutaj swoje miejsce – Istotka kołysała się w rytm kroków Rogatego.
- Nie zrażaj do siebie wybawcy – odwrócił łeb i warknął na nią głucho, także skuliła się i zamknęła w sobie.
- Jakiego wybawcy! Tu jest wszystko, co najgorsze! – żachnęło się Licho.
- Może właśnie to pomoże? Kiedy wypróbowaliśmy już wszystko, co najlepsze? – Rogaty obwąchiwał po kolei każdą rzecz – Licho!
- Słucham – stanęło przy kwadratowym palenisku na środku pokoju, przodem do nich.
- Ty wybierz stąd to, co najgorsze!
Wszystkie czarne płaszcze Licha ułożono dookoła uroczego posłania leśnej wróżki. Powstały dostojnie i pochwyciwszy pierwsze takty niesłyszalnej melodii, zatańczyły dookoła niej. Zerwały się, skoczyły w górę i zawirowały, aż stracili ją z oczu na dłuższą chwilę. Opadały w swoim falującym tańcu, a spomiędzy nich wyłonił się leśny duszek, migoczący rosą wieczorną i poranną, mieniący się barwami lasu.
- Ale dlaczego płaszcze? Dlaczego czarne? – Rogaty z rozdziawionym pyskiem przypatrywał się duszkowi, bawiącemu się z płaszczami.
- Czarny jest smutny i straszny. Płaszcze są długie. Czarne płaszcze są niepokojące – wyjaśniło Licho, zakładając ramiona na chudy brzuch.
- Kto ci je dał? – Istotka odwróciła się do niego po raz pierwszy.
- Ktoś, kto je kiedyś kolekcjonował – Licho oglądało z bliska korę pochylonego grabu.
- Jak kolekcjonował, to czemu oddał?
- Bo przeszła mu potrzeba pokazywania uczuć – Licho oderwało kawałek kory i poszło zaparzyć sobie herbatę.
- Nigdy się nie zdarzyło, żeby umierała leśna wróżka – pokręciła nosem Istotka.
Stali dalej.
- Jednak dzieje się to teraz – z gardła Rogatego dobyła się spóźnionym pomrukiem warcząca przygana.
Znów zapadła cisza.
- Licho wie, co może tutaj pomóc – Rosa osiadła lekko na płatku – Trzeba iść do Licha.
- Ja pójdę – Rogaty zerwał się ze swego liściastego posłania i wygiął kark w łuk, pełen ofiarności – Mogę zabrać na swoim grzbiecie jedną osobę – zbliżył się do Istotki, która założyła nogę na nogę i chłodno splotła palce z falbanami swojej przezroczystej sukienki. Chwycił ją zębami za materiał na plecach i posadził sobie na grzbiecie. Ledwo zdążyła z oburzeniem poszarpać jego kosmatą, czarną sierść, a już mknęli między młodymi pniami i przeskakiwali wykroty pełne błyszczących kwiatów.
Światło stało się mrokiem, gdy pukali do drzwi Licha.
- Licho! Tylko u ciebie możemy znaleźć pomoc! Tylko ty możesz rozwiązać nasz problem! – Rogaty gorliwie zdzierał z drzwi resztki płaskorzeźby z sarną.
Licho otworzyło, a właściwie pozwoliło strużce sennego światła wyciec na ich zziębnięte twarze.
- Idźcie do... czegoś – wymamrotało, zorientowawszy się w pół słowa, jaką popełnia gafę – Ja nie pomagam – zarzuciło ciągnącym się po podłodze rękawem - natomiast znajdziecie tu wszystko, co popsute.
- Możemy wejść? Zobaczyć to wszystko? – Rogaty przysunął nos do drzwi, dyskretnie podpierając je łapą.
Licho zawahało się, więc weszli. Rozejrzeli się.
- Rzeczywiście, wszystko co popsute, ma tutaj swoje miejsce – Istotka kołysała się w rytm kroków Rogatego.
- Nie zrażaj do siebie wybawcy – odwrócił łeb i warknął na nią głucho, także skuliła się i zamknęła w sobie.
- Jakiego wybawcy! Tu jest wszystko, co najgorsze! – żachnęło się Licho.
- Może właśnie to pomoże? Kiedy wypróbowaliśmy już wszystko, co najlepsze? – Rogaty obwąchiwał po kolei każdą rzecz – Licho!
- Słucham – stanęło przy kwadratowym palenisku na środku pokoju, przodem do nich.
- Ty wybierz stąd to, co najgorsze!
Wszystkie czarne płaszcze Licha ułożono dookoła uroczego posłania leśnej wróżki. Powstały dostojnie i pochwyciwszy pierwsze takty niesłyszalnej melodii, zatańczyły dookoła niej. Zerwały się, skoczyły w górę i zawirowały, aż stracili ją z oczu na dłuższą chwilę. Opadały w swoim falującym tańcu, a spomiędzy nich wyłonił się leśny duszek, migoczący rosą wieczorną i poranną, mieniący się barwami lasu.
- Ale dlaczego płaszcze? Dlaczego czarne? – Rogaty z rozdziawionym pyskiem przypatrywał się duszkowi, bawiącemu się z płaszczami.
- Czarny jest smutny i straszny. Płaszcze są długie. Czarne płaszcze są niepokojące – wyjaśniło Licho, zakładając ramiona na chudy brzuch.
- Kto ci je dał? – Istotka odwróciła się do niego po raz pierwszy.
- Ktoś, kto je kiedyś kolekcjonował – Licho oglądało z bliska korę pochylonego grabu.
- Jak kolekcjonował, to czemu oddał?
- Bo przeszła mu potrzeba pokazywania uczuć – Licho oderwało kawałek kory i poszło zaparzyć sobie herbatę.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej
W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze
W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze