Co o tym sądzicie?
#1
cześć, jest to kawałek pewnego utworu, nie jest mój, nie jest oficjalnie poezją, dlatego wrzucam tu, aby zoabaczyć co o tym sądzicie, osobiście widzę w tym duży potencjał i ogrom poezji.
niechcę wpierw mówić co to i skąd, aby nie wywoływać sterotypów, i Was proszę abyście przed przeczytaniem nie zgłębiali się w źrodło tekstu.
Chodzi mi o to, czy według Was też jest to warte i uczuciowe.

Cytat:Modlitwa samotnej tułaczki, ucieka ustami,
paciorki znikają między sinymi palcami.
Ściskasz kurczowo różaniec wyprawy,
procesja nieszczęść ciągnie się za plecami.
Podróż po stacjach drogi krzyżowej,
okaż pokorę, głowę posyp popiołem.
Wewnętrzna walka monolog nie dyskus,
życie chce Cię zabić, zepchnąć do styksu.
Twój telefon w święta, też tak na to patrzę,
coraz mniej osób do przełamania się opłatkiem.
Idąc przez deszcz, przyciskasz do ust pięść,
Przeszłość nie da się na trzeźwo znieść.
Chwila wahania, los bez litości,
światło z zewnątrz nie obejmie wewnętrznych ciemności.
Zginiesz, spacer po linie, w mroku,
potrzebny jest most nad rzeką kłopotów.

Za oknem na parapecie czarny kruk
Nie może odlecieć, czy tego chce Bóg?
Zaglądasz mu w oczy jak w śmierci oblicza
Złapany, w zamkniętym roździale życia.

Gdy twarz Ci wykrzywia grymas udręki,
a łzy torują drogę przez przymknięte powieki.
Jesteś obok, ale odchodzisz jutro,
archanioł konających porażkę studzi wódką.
Dać czas czasowi, nic się nie zmienia,
prawdą staje się wykrakana przepowiednia.
Powoli się żegnasz, to się nie zdarzy,
za młodo, z trumną Ci nie do twarzy.
Widzisz to na jawie, widzisz to we śnie,
demony, bestie, pod stopy patrzysz.
Ćwierć ćwierci do śmierci, krok od przepaści,
nad Tobą sępy najgorszej maści.

Za oknem, na parapecie czarny kruk
Nie Może Odlecieć, czy tego chce Bóg?
Zaglądasz mu w oczy jak w śmierci oblicza
Złapany w zamkniętym roździale życia. x2

Życie jest krótkie, a śmierć długa,
błekit nieba tonie w wypłakanych strugach.
Nieprzespane noce, noce zerwane,
ja tak jak ty odłoże ten kamień.
Stąd pochodzimy, nie ma ideałów,
tu nawet święci spadają z piedestałów.
Świat nas wypaczył, ciężko być sobą,
jak kropla atramentu w szklance z wodą.
Szukamy po omacku definicji męstwa,
klęski uważamy za zwycięstwa.
Los nas traktuje jak obcychych, wrogo,
a każdy błąd kosztuje ożeźwiająco drogo.
I to co widzisz w tych oczach to strach,
bo czas ucieka jak w klepsydrze piach.
Brat, nie wiem co jutro przyjdzie,
lecz wierzę, że ty się z tego wyrwiesz.

i to:
Cytat:To do czego człowiek dąży, wszystko jest oszustwem.
Lata z dala od siebie, w pamięci ze stłuczonym lustrem.
Namacalny bezsens, gorzki posmak, życia niesmak,
moja ponura autorefleksja.
W radiu leci melodia, skądś znajoma,
Jesień idzie przez park Krzysztofa Klenczona,
Kolejna setka, w oczach obraz się rozmywa,
Matowa szyba odbiera światu barwę, wyraz,
uwolnić siebie od siebie, o to chodzi w zasadzie,
Oszronionego ranka, w gasnącym listopadzie,
Stoję na rozstaju dróg, nie wiem czy stąd się powraca,
Przede mną pełna wilczych jagód srebrna taca,
Pamiętam, jak na dachu bloku stałem sam,
Nie boję się nieznanego tylko stracić to co znam,
Życie polega na wyborach,
Wiem, trzecia nad ranem, to na to późna pora.

Mamo spójrz mi w twarz, proszę Cię wybacz,
Wiem, po policzkach nie jedna łza Ci spływa,
Mamo, mamo, moje życie to chwila,
Mamo zrozum, takiego masz syna...

Tato wiem to źle, że życie przeklinam,
Wiem, ale nie mogę się od tego powstrzymać,
Tato, tato, moje życie to chwila,
Zrozum, takiego masz syna...

Naprzeciw wszystkim przeciwnością,
Wiem, bo ból i strach mnie nie raz dotkną,
Przed sobą nie ucieknę, przed sobą się nie schronię,
Miasto samotności jest moim domem,
W ciemności chcę wydrapać światło, o tym marzę,
Chce przestać być pękniętym zwierciadłem Twoich marzeń,
Kochać życie i nie być przez życie kochanym,
Chcę zabliźnić na zawsze bolesne rany,
To wszystko tak blisko i zarazem tak daleko,
Sen kształtuje sie pod zmęczoną powieką,
Doszedłem do dna żalu, tu nie widać jutra,
Niech muzyka zagra smutnie wśród szarego popołudnia.


Nie żałuj mnie, bo dobrze spędziłem ostatnią noc,
Nie żałuj mnie, sam wybrałem sobie taki los,
Wiesz co? Smakowała mi wódka,
Pozwoliła zapomnieć o wszystkich tych smutkach,
Łzy, płacz - nie chcę tego widzieć, już nie..
Bardzo Cię kocham, pragnę zobaczyć Twój uśmiech,
Twoje oczy patrzą na mnie i wołają: Synu!
Proszę, zaakceptuj mamo ten niepewny wybór,
Wiem, że źle robię, ale tego chcę, nic nie mów,
Prawdy nie powiem, tylko odejde w milczeniu,
Jestem odbiciem Twojego serca mamo,
Chcę zabrać Cię na wyspę tak odległą, że dotąd nieznaną,
Od łez tam nie ma, woni wilgotna ziemia,
Wbrew hieroglifą przeznaczenia, podróż zapomnienia,
Rafy konieczności i przypadku, mamo,
Nie wiem, czy przepłyne przez nie cało,
Nie czekaj aż wrócę, połóż sie spać spokojna,
Twoja miłość, jedyna bezinteresowna,
Nie wiedziałem, że anioły latają tak nisko,
Bądź dziś dobrą myślą obok mnie, bardzo blisko...

Któregoś dnia może mnie nie być, po prostu załóż,
Przypomnisz mnie sobie, ale nie czuj żalu,
Życie się będzie toczyć i tak pomału,
Wytrzesz z łez oczy, mnie nie żałuj...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości