Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Chat z Aniołem
#16
Jestem pod wrażeniem Smile
Jestem przyzwyczajona do czytania i komentowania długich tekstów, ale ten był chyba najdłuższym, jaki ostatnio przeczytałam.
Nie jestem wielka fanką opowieści rozgrywających się w kosmosie i pewnie dlatego wstęp był dla mnie tylko ok. Jednak potem opowiadanie się rozkręciło. To, co podobało mi się najbardziej, to "prawdziwość", która objawiała się zarówno w postaciach, jak i opisie działania stacji.
Końcówka była niczym innym, jak wisienką na torcie.
W zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Smile
Odpowiedz
#17
Starałem się nieco wzbogacić swoją wiedzę na temat funkcjonowania ISS, nim zacząłem pisać ten tekst. Nie wdawałem się w szczegóły, bo to by czytelników zanudziło, ale mimo wszystko myślę, że w pewnym stopniu prawdę z funkcjonowania stacji oddałem. Cieszę się, że się podobało, zwłaszcza nie-fance SF Smile
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#18
CześćBig Grin

Cytat:Minęło już trzydzieści lat odkąd „Cruz” obił mi twarz za macanie jego siostry.
Pozbyłbym się cudzysłowu.

Cytat:A najlepsze jest to, że on to robi bezwstydnie, nie zważając na to, czy my widzimy, czy nie.
''...nie zważając, czy to widzimy, czy nie.'' Jakoś...w moich oczach ładniej by wyglądało xD

Cytat:Amerykan
Amerykanów.

Cytat:Strasznie silne, ale tylko.
Ale tylko wrażenie.

Cytat:Amerykańskie, albo Rosyjskie. Ale ściany, etc.
Przymiotnik, z małej litery. To ''etc.'' w dialogu też wygląda średnio.

Cytat:Czas skarlał do ułamkówsekund.
Ułamków sekund.

Cytat:Hayleya
Halleya, o ile dobrze pamiętamSmile

Cytat:- To tylko Nick.
To też z małej, jeśli to nie imię. Bo...nie jest, prawda?Big Grin

Początek był dobry, ale blednie w porównaniu z dialogiem i końcówką, której się kompletnie nie spodziewałem. Totalne zaskoczenie - pozytywne, bo właśnie zakończenie świadczy o bardzo wysokim poziomie tekstu. Poruszyło mnie, to był jeden z tych momentów, gdy czyta się z niedowierzaniem, z całej siły kibicując protagoniście, żeby przeżył, kiedy nie chce się dopuścić do siebie myśli, że będzie inaczej.
Gratuluję umiejętności wzbudzania emocjiSmile





Odpowiedz
#19
Cieszę się, że tak poruszyła Cię sytuacja Piotra Smile
Do wskazówek zaraz się zastosuję, nie do wszystkich, ale skorzystam z wykazania błędów.

Cieszą mnie komentarze odnośnie fabuły tekstu. Chociaż i tak miał być dłuższy o jeszcze jedno okrążenie w okół Ziemi Big Grin

EDIT: Poprawione Smile
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#20
Tekst przeczytałem już jakiś czas temu, lecz jak to zwykle bywa w dni wolne, nie było czasu usiąść i czegokolwiek napisać. Archu poruszyłeś naprawdę wiele kwestii w swoim tekście i nie wiem czy to było zamierzone czy też nie ale zrobiłeś z niego swoistą rozprawkę, choć chciałbym uniknąć nazywania jej filozoficzną. Przedstawiona historia wprowadza nas w monitorowany, naszpikowany kamerami i czujnikami świat, który bardzo przypomina nasze życie i choć akcja dzieje się na orbicie okołoziemskiej, można bez problemu odnieść ją w sensie duchowym do życia szarego człowieka, rozdzieranego rozterkami natury religijnej, etycznej i moralnej. Światopogląd przedstawiasz ustami głównego bohatera, który w pewnym momencie zaczyna mi się kojarzyć z jakimś upadłym kaznodzieją, który zarzuca gości na stacji kosmicznej mową o zachwianej moralności i etyce. W tym miejscu pojawia się więc zgrzyt. Za dużo tego, aby nie wpaść w pułapkę sztuczności Archu. Może gdyby więcej zrobić z tego myśli niż słów?
Podobało mi się bardzo uwidocznienie sposobu w jaki działał Szatan. Nie wiem czy jesteś człowiekiem religijnym, czy czytujesz Pismo itd. i nie o to tutaj chodzi, bo przekułeś to co o sposobie w jaki zwodzi napisano w praktykę. Pojawił się Archanioł, który na takiego nie wygląda, który zachowuje się jak nie on, który wręcz pokazuje, że nie może nim być, dewaluując wręcz sferę niematerialną - duchową, zagrał na słabości naszego bohatera, która w tej sytuacji było nihilistyczne spojrzenie na świat. Piotr nie mógł zdemaskować Szatana, ponieważ zasłonił on się podwójną gardą. hehe. Jeszcze jeden głask. Końcówka. Jest naprawdę dobra, powiem nieco więcej sprawiła że człowieka przechodzą ciarki.

A teraz akapit po akapicie, zdanie po zdaniu.
Pierwsze zdanie jest okropne. Piszesz wiersz? Piotr pisze wiersz? Nie przedstawiłeś go później jako poetę. Zdanie to w odniesieniu do całości wygląda trochę głupio, zupełnie nie wpasowuje się w rytm narracji, która zaraz potem przechodzi prawie w tryb zero jedynkowy – mierzalny, liczbowy, mechaniczny.

Kim był Cruz, po co to nazwisko. Czytelnik nie ma pojęcia o kogo i o co chodzi. Chcesz wrzucić kolejną metaforę ukazującą stosunek narratora do czasu, a ja zastanawiam się kim był Cruz.

Czas zawsze wydawał mi się nieludzko obojętny. I niesprawiedliwy, oj tak. <-- to zdanie wydaje sie być niepoprawne. Zlikwiduj kropkę.

Wisiałem nad Europą, mając piękny widok na pokrywający jej centralną cześć wyż.  <-- o jaki wyż ci chodzi? Karpaty? Alpy? Bałkany?

„Gdy go poznałem, powiedziałem mu, że gdzieś go widziałem. Dopiero później przypomniałem sobie, że w filmie. Gdy wspomniałem mu o tym, był zdziwiony. Ja swoją drogą też, myśląc, że wraca moda na Raegana – aktorstwo drogą ku sukcesom w innych dziedzinach. Cóż myliłem się. To było wrażenie. Strasznie silne, ale tylko wrażenie” <-- o czym o kurde nawija? Raz że narracja ma strasznie szarpany rytm to jeszcze bredzi o nic nieznaczących szczególach, które można było zawszeć w jednym zdaniu. Ot dla przykładu: „Przypominał mi jednego aktora, lecz myliłem się o czym dobitnie zaświadczyło zdziwienie kapitana gdy mu o moich skojarzeniach powiedziałem.”

.” Dlaczego ja? – nie wiedziałem. Uchodziłem za ostoję nihilizmu, oraz jawny przykład tego, co robi z człowiekiem pobyt w kosmosie.” <-- co kosmos robi z człowiekiem, co zrobił z nim czego nie zrobił z innymi? Dlaczego ostoja nihilizmu nie nadaje się na przewodnika? Wink

„- Dokładnie to nie pamiętam danych dotyczących naszego pobytu – powiedziałem. – Różnie z tym bywa. Pierwsi byli tu sto trzydzieści sześć dni. A w drugą stronę idąc, czternastka była aż dwieście trzynaście dni. Wolę więc nie strzelać – powiedziałem i popłynąłem dalej.” <-- bardzo to mało wiarygodne że ktoś wysyła ludzi w kosmos nie wiedząc na ile i jak i wogóle o co biega? Pojechał tam turysta który za to zapłacił. Marne szanse że trzymaliby go tam pół roku w niesprzyjających zdrowiu i psychice warunkach. Choćby brak grawitacji który jest masakrą dla mięśni – Apollo 13 nie widziałeś Wink W NASA wszystko jest obliczone co do ułamków sekund – taki jest kosmos, nie znosi amatorszczyzny nieprzygotowania i braku kreatywności. Umieszczenie elementów urealniającyhc, jak np. Narzekanie piotra na nudną gimnastykę, byłoby fajne.
„Pomyśleć, że nałóg wrócił dopiero podczas trwania misji. Nie chcieli mnie odwołać, więc przywieźli mi plastry. O żadnym innym rozwiązaniu nie było mowy – wszyscy nabawilibyśmy się raka płuc, gdybym zaczął palić w moim starym rytmie trzech paczek dziennie. No i ile by tego musieli przysłać. Parsknąłem śmiechem wyobrażając sobie statek Progress, wypełniony po brzegi czarnymi kartonami Djarum Black.” <-- kolejny małowiarygodny fragment. Świadczy chyba o totalnej amatorszczyźnie ekipy NASA. Poza tym o co chodzi z tym powrotem nałogu? Jeśli kolo nie palił jakiś czas, i nikt w jego towarzystwie nie palił, i nawet nie było na stacji czegokolwiek co by mu o tym przypominało watpię aby „nałóg nagle wrócił”. Organizm się odtruł. Jedyne co Piotrek może mieć to chętkę na fajkę, o czym gada siedząc na rowerku i pedałując aby kondychę utrzymać: „Cholera puściłbym se dymka”. Ot tyle.

To się zmienia, ale nie z czasem. Upływ sekund, czy minut to odrębna kwestia. Albo stajesz się maniakiem i odliczasz wszystko – jak ja, pomyślałem sobie – albo zauważasz czas tylko, gdy masz iść spać czy obudzić się o wyznaczonej porze. Jego upływ, sam w sobie, jest kompletnie abstrakcyjny. Nie patrzysz na wszystko przez jego pryzmat. <-- dla człowieka który nie ma zadnych obowiązków upływa czasu może nie mieć znaczenia. Z tego co napisałeś to ekipa na stacji wysyła transmisje. Pracują, a praca musi mieć harmonogram i rozkłąd. Posiłki muszą być regularne, ćwiczenia muszą być regularne, sen musi być regularnie inaczej rozpierdzieliła by się im wszsytkim psycha i zdrowie po tygodniu pobytu. Żyją wg zegarka – co do tego jestem pewien. Inna kwestia to procedury. Sprawdzanie tego, kontrola tamtego, a tu jeszcze transmisja na ziemię. Czy piotrek jest tam toralnym pasożytem który nic nie robi? Z jego słów wyciągnąć można taki wniosek.

„Krew szumiała mi w uszach. Ziewałem, rękoma trąc twarz.
- Rutynówka – powiedziałem, patrząc na Colma.” <-- a widzisz, były czynności rutynowe, powtarzalne, z pewnością regularnie. To tak do powyższego.

„Po chwili otwarto śluzę. Pomyliłem się ledwie o dwie sekundy.” <-- trochę ta pomyłka nie gra mi z natręctwem. Mechanizm otwiera się pewnie dokładnie tak samo. Procedura dekompresji pewnie też nie zmienia się w czasie. Napisałbym, że Piotrek przeliczył to dobrze. On ma natręctwa, jest trochę zaburzony, wszystko musi mu się zgadzać, a jak sie nie zgadza pojawia się niepokój.

„NASA mówiła, że czujniki wykazały pewne zaburzenia w temperaturze panującej w statku. Niby nic, ale w wypadku wchodzenia w atmosferę z prędkością, przy której mniejsze meteoryty płoną, nawet drobne wahnięcie (bądź raczej jego przyczyna) ma kolosalne znaczenie.” <-- jak dokładne musiałyby być czujniki aby wyczuły wahanie temperatury statku przy drobnym, niezauważalnym naruszeniu poszycia. Prędzej zasygnalizowałyby naruszenie poszycia. Mało wiarygodny ten twój opis. Inna kwestia, wszystko co wpadnie w atmosferę płonie, chyba że w nią nie wpadnie s, bo się pod niej odbije, efekt jest równie destrukcyjny. Drobne wahnięcie czego? Pewnie temperatury? Poszycie stworzone jest aby znosić ogromne temperatury, jego uszkodzenie z pewnością doprowadziłoby do zagłady statku gdy przechodzi on przez, jak to nazywają? Pas ognia? Zobacz ile fajnych terminów które astronauta pewnie w swojej opowieści by użył. Dla niego to normalka. Zastosowanie do ochrony poszycia pianek moim zdaniem brzmi śmiesznie. Kompozyty ceramiczne brzmi zdecydowanie lepiej. Pianki z natury są delikatne, zaś z odpowiedniej ceramiki buduje się pancerze czołgów. Wink

„Tu nie było żadnej przypadkowości, jak później stwierdziłem. To nie tak, że miałem pecha. Po prostu popełniłem błąd. Zbyt duża prędkość, zły kąt natarcia. Nieszczęście to pochodna błędu. Tragedia to ich kumulacja. W moim wypadku to były tylko naderwane struktury; przerwana tkanka w miejscu, gdzie panele spotykają się z modułem serwisowym. Wszystko da się tak łatwo wytłumaczyć. Ale wtedy…” <-- i tak dalej i tak dalej. Ten opis jest niejasny. Nie wiem co poszło nie tak, o jakiej tkance on opowiada? Naderwał sobie ramię? Uszkodził termiczną warstwę ochronną?? Doświadczony astronauta nie potrafił obsługiwać kombinezonu. Niejasna dla mnie jest ta sytuacja, bo nie wiem co się stało.
„Oplułem się, zacharczałem mikrofon. W gardle zrodziła się jakaś gruda, druga dociążyła mój żołądek. Strach, strach bił we mnie rozszalałym rytmem serca.” <-- ble ble ble... technicznie, co się dzieje.

„Strach przejął kontrolę. Silniki w ruch; goniłem. Miałem szansę. W mej głowie aktywowała się cała wiedza matematyczna. Wylicz prędkość, ustal kierunek, pomyśl gdzie się spotkacie.” <-- tak reaguje totalny amator. Ja może ty. Nie doświadczony wyga, wyjadacz kosmosu. Ma ograniczoną ilość paliwa w zbiornikach i goni stację, która i tak się z nim spotka za półtorej godziny? Ma wskaźniki, zapas tlenu, zapas paliwa... bzdurka taka trochę.

Ten tytuł archanielski to tak trochę nie bardzo, miszczu. Szatan go nie ma. Jest władcą demonów, jeśli już to arcydemonem itd. W zasadzie archanioł jest tylko jeden. Wink Reszta to bajania, legendy, wyobraźnia twóców gier itd. Pismo mówi o jednym archaniele. A szatan został przez niego pokonany i zrzucony z nieba w okolice ziemi. Apokalipsa Św. Jana. Informacyjnie, bo masz prawo stworzyć wizje alternatywną.

To tak by było tyle. Mam nadzieję, że coś niecoś ci sie przyda z mojej pisaniny. Pozdrowienia!
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#21
Cytat:<-- o jaki wyż ci chodzi? Karpaty? Alpy? Bałkany?

Chodziło mi o wyż baryczny. Owszem, różnicy ciśnień optycznie zauważyć się nie da, ale kłębowisko chmurek już tak. Mogę po prostu zmienić to w ten deseń Smile

Cytat:czym o kurde nawija? Raz że narracja ma strasznie szarpany rytm to jeszcze bredzi o nic nieznaczących szczególach, które można było zawszeć w jednym zdaniu.

Ok, do skrócenia.

Cytat:co kosmos robi z człowiekiem, co zrobił z nim czego nie zrobił z innymi? Dlaczego ostoja nihilizmu nie nadaje się na przewodnika?

Wydaje mi się, że niby cały tekst nosi znamiona wyjaśnienia co kosmos robi z człowiekiem, zwłaszcza z g. bohaterem, przez użycie narracji pierwszoosobowej.

Cytat:Narzekanie piotra na nudną gimnastykę, byłoby fajne.

cholera wydaje mi się, że napisałem, że inni szli na gimnastykę. Ale zawsze coś można dodać.

Cytat:<-- bardzo to mało wiarygodne że ktoś wysyła ludzi w kosmos nie wiedząc na ile i jak i wogóle o co biega? Pojechał tam turysta który za to zapłacił. Marne szanse że trzymaliby go tam pół roku w niesprzyjających zdrowiu i psychice warunkach. Choćby brak grawitacji który jest masakrą dla mięśni – Apollo 13 nie widziałeś Wink W NASA wszystko jest obliczone co do ułamków sekund – taki jest kosmos, nie znosi amatorszczyzny nieprzygotowania i braku kreatywności.

Zapomniałem napisać, że Hindus jest turystą na tydzień (lot powrotny sojuza będzie przy okazji jego powrotem do domku). Apropo długości pobytu: chciałem w ten sposób przedstawić paradoks bohatera który wszystko wylicza, określa sekundami teraźniejszość, ale nie myśli o przyszłości, nie liczy dni do powrotu. To go nie obchodzi. On po prostu ma robić co robi.
Zaraz chwila moment. Tam nie ma braku grawitacji. Tam jest mikrograwitacja. Efekt jednak ten sam, czyli osłabienie tkanki kostnej. NASA ma wszystko obliczone, ale jeszcze raz odwołuje się do filozofii g. bohatera. On widzi siebie jako pochrzaniacza, robola (może przesadzam ze słowami).

Cytat:kolejny małowiarygodny fragment. Świadczy chyba o totalnej amatorszczyźnie ekipy NASA.

Nie słyszałeś o powrotach do nałogu w sytuacjach stresu, doła, bądź innych skrajnych emocjonalnie stanów? Sam bohater mówi: chyba łapie cię depresja.
Czy to amatorszczyzna? Każdemu się zdarza, a odwoływanie kogoś tylko ze względu na to, że straaasznie chce mu się jarać - no czy to nie byłoby bardziej absurdalne? Lepiej komuś przysłać plastry, tak, plastry pomagające rzucić palenie niż pozwolić mu ciągle myśleć o nałogu.
Bronię się, choć sam przyznaję, że plastry mogą być przesadą. Miał być to tylko zabieg podkreślający stan bohatera.

Cytat:dla człowieka który nie ma zadnych obowiązków upływa czasu może nie mieć znaczenia. Z tego co napisałeś to ekipa na stacji wysyła transmisje. Pracują, a praca musi mieć harmonogram i rozkłąd. Posiłki muszą być regularne, ćwiczenia muszą być regularne, sen musi być regularnie inaczej rozpierdzieliła by się im wszsytkim psycha i zdrowie po tygodniu pobytu. Żyją wg zegarka – co do tego jestem pewien. Inna kwestia to procedury. Sprawdzanie tego, kontrola tamtego, a tu jeszcze transmisja na ziemię. Czy piotrek jest tam toralnym pasożytem który nic nie robi? Z jego słów wyciągnąć można taki wniosek.

Przyznam, że ten fragment kłóci się z resztą. Bo jak sam wypisałeś o harmonogramie - jest on ważny. Zauważ też jednak, że Piotr jest 'zaprogramowany' do odliczania. Wkradł mi się paradoks. Dzięki za wytknięcie.
Cytat:<-- jak dokładne musiałyby być czujniki aby wyczuły wahanie temperatury statku przy drobnym, niezauważalnym naruszeniu poszycia. Prędzej zasygnalizowałyby naruszenie poszycia. Mało wiarygodny ten twój opis. Inna kwestia, wszystko co wpadnie w atmosferę płonie, chyba że w nią nie wpadnie s, bo się pod niej odbije, efekt jest równie destrukcyjny. Drobne wahnięcie czego? Pewnie temperatury? Poszycie stworzone jest aby znosić ogromne temperatury, jego uszkodzenie z pewnością doprowadziłoby do zagłady statku gdy przechodzi on przez, jak to nazywają? Pas ognia? Zobacz ile fajnych terminów które astronauta pewnie w swojej opowieści by użył. Dla niego to normalka. Zastosowanie do ochrony poszycia pianek moim zdaniem brzmi śmiesznie. Kompozyty ceramiczne brzmi zdecydowanie lepiej. Pianki z natury są delikatne, zaś z odpowiedniej ceramiki buduje się pancerze czołgów.

Tylko że zauważmy z jakich przyczyn dochodziło do katastrof wahadłowców i dlaczego częstokroć odwoływano loty z powodu usterki. Przyczyną było naruszenie poszycia. Dlatego też Sojuz został obejrzany przed udaniem się na Ziemię. Jeżeli natomiast chodzi Ci o możliwość katastrofy podczas wynoszenia statku w przestrzeń kosmiczną, to zauważ że do uszkodzenia nie mogło dojść przed lotem (bo jak chyba wcześniej napisałem, zostałoby to po prostu zauważone). I zauważmy też że samo poszycie nie zostało uszkodzone. Uszkodzony był styk paneli słonecznych. Czy statek ma odpowiednie czujniki by zauważyć coś takiego, jak uszkodzenie styku? Śmiem wątpić, patrząc na konstrukcję Sojuzów. Prędzej uwierzę w czujniki temperatury, które wykrywałyby wzrost tarcia, prawda?
Pianka podtrzymuje warstwę izolacyjną. Tak przynajmniej słyszałem. Konstrukcja Sojuzów i wahadłowców to nie krzyk mody, Rosja jedzie na schematach oblatywanych od kilkudziesięciu lat. Dopiero nowa generacja być może przejdzie na coś nowego. A już na pewno statki, które będą miały rozwijać prędkości rzędu dziesiątych światła. Ale to materiał na fachową dyskusjęSmile

Cytat: i tak dalej i tak dalej. Ten opis jest niejasny. Nie wiem co poszło nie tak, o jakiej tkance on opowiada? Naderwał sobie ramię? Uszkodził termiczną warstwę ochronną?? Doświadczony astronauta nie potrafił obsługiwać kombinezonu. Niejasna dla mnie jest ta sytuacja, bo nie wiem co się stało.

Dobra spróbuję coś z tym zrobić, ale charakteru opisu nie zmienię. Przerażenia nie zastąpię fachowymi opisami co mogło się schrzanić Smile

Cytat:<-- tak reaguje totalny amator. Ja może ty. Nie doświadczony wyga, wyjadacz kosmosu. Ma ograniczoną ilość paliwa w zbiornikach i goni stację, która i tak się z nim spotka za półtorej godziny? Ma wskaźniki, zapas tlenu, zapas paliwa... bzdurka taka trochę.

Tak reaguje człowiek moim zdaniem. Rozważmy tutaj sprawę tego, że nigdy, przenigdy nie robi się takich szkoleń w terenie, prawda? Szkoleń z uspakajania lotu i siedzenia na orbicie bez stacji. Przykładowo objaśnię.
Przejeździłem na placu całe lata, ale nie wyjechałem na drogę. Jestem świetnym kierowcą, co więcej miałem nawet możliwość jazdy na miejscu pasażera, normalnymi, używanymi drogami. Pytanie: czy odczuję strach gdy wyjadę samochodem na ulicę?
Nie wiem jak to opisać, ale wydaje mi się, że w sytuacji Piotra każdy by się mógł przestraszyć. Aby być zawodowcem w takiej sytuacji, trzeba coś takiego przeżyć. A błąd, błąd... zdarza się każdemu? Chris, ci na ISS to nie są nad ludzie. Każdy może popełnić błąd. Człowiek chodzi od któregoś miesiąca życia, jest w tym mistrzem, a i tak może się potknąć prawda? Zabronisz mu, bo robi to od kilkudziesięciu lat?

Cytat:Ten tytuł archanielski to tak trochę nie bardzo, miszczu. Szatan go nie ma. Jest władcą demonów, jeśli już to arcydemonem itd. W zasadzie archanioł jest tylko jeden. Wink Reszta to bajania, legendy, wyobraźnia twóców gier itd. Pismo mówi o jednym archaniele. A szatan został przez niego pokonany i zrzucony z nieba w okolice ziemi. Apokalipsa Św. Jana. Informacyjnie, bo masz prawo stworzyć wizje alternatywną.

Tradycja katolicka mówi o 3 archaniołach. Michał, Gabriel i Rafał. Poważany jest też Uriel, ale on został zepchnięty na boczny tor bodajże przez jeden z pierwszych soborów.
Lucyfer miał być pierwszym z archaniołów. Michał miał go później zastąpić. Jestem katolikiem, nie luteraninem, by opierać się tylko i wyłącznie na Piśmie Świętym Smile Ale nie kłóćmy się o spojrzenie na religię. Co my możemy tak szczerze wiedzieć o tym jakie tytuły nosi diabeł. Bla bla bla...

Cytat:To tak by było tyle. Mam nadzieję, że coś niecoś ci sie przyda z mojej pisaniny. Pozdrowienia!

Przyda, oj przyda. Szczerze powiedziawszy mam zamiar w jakimś czasie przejrzeć wszystkie opublikowane tu przeze mnie opowiadania i błędy mi wytknięte, aby sporządzić sobie jakiś mały poradnik i zbiór zasad w których zawrę błędy, które popełniam i rady, które pomogą mi pisać po prostu lepiej Smile

Jako że chodzi tu zwłaszcza o opisy, poprawka nie może być na hop siup. Pomyślę, zobaczę, teraz mam maturę na głowie, więc nie poprawię przez parę następnych dni, ale gdy znajdę chwilę czasu wolnego - napiszę, wtedy możesz wpaść i zobaczyć czy lepiej Smile

Pozdrawiam, wielkie dzięki za wyczerpujący komentarz, Chris. Na to czekałem Smile

Pozdrawiam!

PS: odnośnie światopoglądu głównego bohatera. Mogłem go nieco przejaskrawić, bo ja nie myślę jak i nie jestem nihilistą. Przedstawiłem bohatera z obcym mi charakterem i myślę, że w jakimś stopniu zrobiłem to dobrze. Tym bardziej więc się cieszę Smile
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#22
Cytat:
Cytat:<-- o jaki wyż ci chodzi? Karpaty? Alpy? Bałkany?

Chodziło mi o wyż baryczny. Owszem, różnicy ciśnień optycznie zauważyć się nie da, ale kłębowisko chmurek już tak. Mogę po prostu zmienić to w ten deseń Smile

No jasne, głupol ze mnie! Oczywiście że nie chodzi o ukształtowanie terenu.

Co do mikrograwitacji. Wiadomo o co biega. W tekście oni latają, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Wiesz to nie jest jasne. O gimnastyce wzmianki nie znalazłem. Jesli pominąłem to przepraszam. W każdym razie aspekt ważny, dlatego zwróciłem na niego uwagę.

Nawrót nałogu ok. Ale tylko w sytuacji gdy jest taka możliwość. Jak mógł mu wrócić nałóg skoro nie ma pod ręką fajek. Inna kwestia to niepokój, stany lękowe, podenerwowanie drżące ręce etc. ale w sytuacji kiedy ktoś ma takie objawy leci na ziemię bo jest zagrożeniem dla siebie, stacji, ekspedycji innych.

Co do elementów fachowych. Co było uszkodzone to nie wynika z tekstu. Uszkodzenie paneli słonecznych zupełnie nie dotyczy poszycia. Może wpłynąć na temperaturę wewnątrz statków? Czujniki wykryłyby mi się wydaje rozszczelnienie poszycia. Wiesz, tak na chłopski rozum... ale to nie jest ważne w zasadzie. Może powinieneś dokładniej to opisać. Masz w tekście niewiele fachowych pojęć, odrobina nie zaszkodzi.
Sojuz - wklepałem w google. Wybacz, spodziewałem się nieco bardziej zaawansowanej techniki. Wink Na pewno przestudiowałeś materiały o tym statku i wiesz co i jak. Tutaj nie będę polemizował bo nie miałem okazji. Smile Nie zmienia to faktu, że parę terminów fachowych mogłoby się pojawić, Archu. To dodaje tekstowi realizmu.

Cytat:Nie wiem jak to opisać, ale wydaje mi się, że w sytuacji Piotra każdy by się mógł przestraszyć. Aby być zawodowcem w takiej sytuacji, trzeba coś takiego przeżyć. A błąd, błąd... zdarza się każdemu? Chris, ci na ISS to nie są nad ludzie. Każdy może popełnić błąd. Człowiek chodzi od któregoś miesiąca życia, jest w tym mistrzem, a i tak może się potknąć prawda? Zabronisz mu, bo robi to od kilkudziesięciu lat?

Nie, nie zabronię mu popełnić błędu. Taka sytuacja którą opisałeś mogłaby mieć miejsce. Osobiście jednak uważam, że żaden doświadczony astronauta, nawet jeśli nie przeżył odepchnięcia od stacji, wiedziałby że w przestrzeni zależny jest tylko i wyłącznie od kilku parametrów - wskaźników w kombinezonie. Standardowe procedury miałby wbite w głowę, podstawowe wielkości również. Wiedziałby na pamięć jaką pojemność ma zbiornik z tlenem, ile jest zapasu, ile ma paliwa, jak długo okrąża stacja ziemię, itd. Ale tak jak mówisz, zawsze ktoś może spartolić coś. Nawet tak głupio.

Inna kwestia że Piotr, jak wynika z opisu, ma nerwicę natręctw. Pytanie czy miał już wcześniej czy dostał na orbicie. To że lekarze dopuścili takiego człowieka do lotu i posłali na tak długi czas na stację... albo że ciągle go tam trzymają? Przypomina mi to fragment filmu Armagedon, gdzie na stacji rosyjskiej siedział rusek, który nieźle zbzikował. Ale trzymali go tam, bo co tam to Rosja, trzeba być twardym Wink

Tekst naprawdę jest dobry. Powiem ci że podrasować tylko opisy, doprecyzować niektóre zdania i wygładzić narrację i tekst będzie bardzo dobry. Kawał dobrej roboty. Pamiętaj, że najważniejsze to pomysł, a twój jest naprawdę interesujący.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#23
Cytat:Sojuz - wklepałem w google. Wybacz, spodziewałem się nieco bardziej zaawansowanej techniki. Wink Na pewno przestudiowałeś materiały o tym statku i wiesz co i jak. Tutaj nie będę polemizował bo nie miałem okazji. Smile Nie zmienia to faktu, że parę terminów fachowych mogłoby się pojawić, Archu. To dodaje tekstowi realizmu.

Przekonałeś mnie, kupuję Smile nieco dołożę z życia stacji.

Cytat:Wiedziałby na pamięć jaką pojemność ma zbiornik z tlenem, ile jest zapasu, ile ma paliwa, jak długo okrąża stacja ziemię, itd. Ale tak jak mówisz, zawsze ktoś może spartolić coś. Nawet tak głupio.

Strach, przerażenie ma to do siebie, że zmusza Cię do czynności, które zdrowy rozum uznałby za absurd Smile

Cytat:Inna kwestia że Piotr, jak wynika z opisu, ma nerwicę natręctw. Pytanie czy miał już wcześniej czy dostał na orbicie. To że lekarze dopuścili takiego człowieka do lotu i posłali na tak długi czas na stację... albo że ciągle go tam trzymają? Przypomina mi to fragment filmu Armagedon, gdzie na stacji rosyjskiej siedział rusek, który nieźle zbzikował. Ale trzymali go tam, bo co tam to Rosja, trzeba być twardym Wink

Zadajmy sobie pytanie, czy to musi być tak naprawdę widoczne. W końcu Piotr liczy wszystko w głowie.

Cytat:Tekst naprawdę jest dobry. Powiem ci że podrasować tylko opisy, doprecyzować niektóre zdania i wygładzić narrację i tekst będzie bardzo dobry. Kawał dobrej roboty. Pamiętaj, że najważniejsze to pomysł, a twój jest naprawdę interesujący.

Postaram się. Dodałeś mi w niego nieco wiary, bo Twojego komentarza obawiałem się najbardziej. Skoro tak, sądzę że mogę rozbudować niektóre kwestie i wtedy rozrośnięte opowiadanie inne od tego, słać w eter, nic nie stracę, prawda? Smile
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#24
Nie ma się czego bać Wink. Popraw tekst i publikuj, czemu nie? Nic nie stracisz. Tekst jest tego wart, poza tym zawsze będziesz krok w przodzie - bo ćwiczysz swój warsztat. Każdy z nas to robi. Smile
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#25
Podobał mi się ten tekst. Skłania do refleksji nad kruchością życia. Budowa dialogów rzeczywiście przypomina rozmowę na Chacie, co jeszcze bardziej wciągnęło mnie do lektury, a na końcu opowiadania popłynęły mi łzy.
Ten szczęścia nie ma, komu w drewnianym kościele cegła na łeb spadnie.(autor nieznany)Smile



http://www.via-appia.pl/media/gildia/Piecz2.jpg
Odpowiedz
#26
Dziękuję za tak emocjonalną reakcję.

Pozdrawiam!
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#27
Zachęcony pochlebnymi komentarzami, przeczytałem Twój tekst. Jest tam akcja na statku kosmicznym, jakich wiele w powieściach i filmach. Pomyślałem, że znów będzie nudna bijatyka na statku, albo z obcymi.
A tu nagle akcję zdominowała rozprawka filozoficzna o naszym istnieniu i wizji po śmierci. Podoba mi się, że ze sztampowego tematu, wyszło dzieło wysokich lotów.
Odpowiedz
#28
Dziękuję za opinię, elek

Pozdrawiam!
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#29
Dla takich warto... Tongue

Są opowiadania dobrze napisane, klimatyczne, świetne technicznie itp... taka jest większość... i są opowiadania po prostu dobre. Mają swoje wady... czasem spore... ale koniec końców, jako całokształt okazują się lepsze. To do nich wracamy, to sceny/hasła z nich pamiętamy. Po prostu czuć, że coś jest spoko.
Chat z Aniołem należy zdecydowanie do drugiej grupy... czyli jest dobry Big Grin

Powiem tak: Początek "wszedł" bardzo ładnie. Hasło z Niemcami i czasem było ok Tongue Szkoła, drugi dom, czas, anioł cośtam Wink nie chce mi się dokładnie cytować, bo i nie o to chodzi. Nie zamierzam wytykać błędów, literówek etc.
Potem jak zaczęły się pierwsze rozmowy i opisywanie zrobiło się nudno. Przez jakiś czas nic się nie działo, a wiedziałem, że to długie (jak na to forum) opowiadanie. Ten wypadek z odłączeniem od stacji zupełnie do mnie nie trafił. O ile wszystko wcześniej było wiarygodne, to tego wcale nie poczułem.
Wtedy pomyślałem sobie, że to będzie kolejne dobrze napisane opowiadanie, które mimo braku wad wcale mnie nie rusza... pozbawione życia, tej fajności... tego czegoś, co decyduje, że nam się podoba, a nie tylko uważamy je za dobre. Taki ładny suchar, ot co!
A tu miłe zaskoczenie Big Grin
Pojawia się postać anioła i zaczyna się dialog. Zdecydowanie najlepszy fragment. Historia zaczyna wciągać, czyta się z przyjemnością, a całość jest napisana z życiem. Gdyby nie to, końcówka nie kopałaby tak mocno, nie zastanawiałbym się, co astronauta odpowie aniołowi, gdy ten go oszukał.
I teraz zakończenie. Świetne. Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałem. Skłania do refleksji, rozważań itp... nawet motyw śmierci rodziców ładnie wykorzystany. Wszystko jest zaplanowane. Żaden element nie jest przypadkowy. Lubię przemyślane konstrukcje Wink

Wiem, że w prawie każdym komencie (hmmm... to słowo też mi się nie podoba... muszę poszukać jakiegoś synonimu... ale to później) piszę, że jest najlepsze, jak do tej pory... i znowu xDDD Widać wybieram sobie coraz lepsze.
Prawda jest taka, że to jest chyba pierwsze opowiadanie, które mogę powiedzieć, że lubię. Dlaczego? Bo jest bohater, w którego można się wczuć. Psychologizacja... Nie tylko opisy, ale i dialogi i komentarze. Uwielbiam, jak postać komentuje rzeczywistość, a jeszcze bardziej jak robi to w ironiczny lub zabawny sposób Tongue
Aha i teksty z dialogów są fajne. Humor w poważnej sytuacji - dobre to jest.

Wiem, że jest forma, jest klimat, jest dobrze technicznie... ale ważniejsze są dobre dialogi (z dobrymi tekstami) i bohater... hmmm... przybliżony czytelnikowi... no psychologizacja... komentarzami i dialogami, a nie tylko samymi opisami.

Nagadałem się Tongue
Teraz na koniec... Tak sobie myślę, czy to na pewno był diabeł? Może gdyby Peter pożył dłużej, to zgrzeszyłby i stracił szansę na zbawienie? Tak samo, jak jego rodzice? Może to jednak był anioł. W końcu przed śmiercią nie można oceniać swojego anioła stróża Big Grin
Odpowiedz
#30
Lubię te twoje teksty. Zwłaszcza, że chyba wszędzie pojawia się wątek anioła. Wink Ale masz fajny sposób na przekazywanie treści.

Ocena:

7/10
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości