Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
CV
#1
Od chwili, gdy zostałem szczęśliwym posiadaczem telewizji cyfrowej, moją namiętnością jest oglądactwo programów nadawanych na Historii, Polonii czy Kulturze.

Niektóre z audycji były wtedy trudne do wyłapania: wymykały się moim ochotom na kulturalne dosmaczanie mózgu, gdyż nadawano je w późnych godzinach nocnych, zazwyczaj w porze największej nieoglądalności.

Przeważnie dotyczyły tematów wymagających skupienia, prezentowały treści często niewygodne, skrzętnie pomijane w pasmach o dużej frekwencji. Trzeba było polować na nie. Ukrywały się w gąszczach batmanowych filmów stebnowanych reklamami.

Toteż kiedy otworzył się przede mną butik z rzetelnymi informacjami i kiedy kolejny raz potwierdziło się, że za mało wiem, by zabierać głos w sprawach, o których mam wątłe pojęcie - odczułem ulgę: zacząłem nadrabiać stracony czas, ujeżdżać po darowanych mi stacjach telewizyjnych, odwiedzać je i oczekiwać ich audycji.

Z jednej strony fajnie było mieć świadomość, że nareszcie moje okno na świat uchyliło się szerzej i dzięki temu mogę pogłębiać swoją wiedzę, porządkować ją w zdezorientowanej, zindoktrynowanej głowie. Z drugiej zaś - nawiedził mnie ponury nastrój, bo gdy rozejrzałem się dookoła, zauważyłem, że tylko ja podniecam się tą możliwością, a reszta moich dotychczasowych znajomych nie ma zamiaru doświecać się i wzbogacać sobie czegokolwiek. Przeciwnie, uważa, że wzbogacanie, to naiwna naiwność; fałszywy trop i daremny trud.

Tak więc pozostałe niedobitki cieszyły się że jest, jak jest i nie pragnęły niczego więcej, radowały się, że pozwolono im egzystować na uboczu spraw tworzonych przez młodych i dla młodych, że są przez nich tolerowane. Sprawiały na mnie wrażenie, jakby nie dostrzegały sensu w jej uzupełnianiu i od zarania, od początku swojego istnienia sądziły, że są dostatecznie mądre, by nie chcieć wiedzieć niczego więcej ponad to, co już wiedzą. Co wyglądało jak pojednawczy sojusz rozumu z głupotą. Co zakrawało na pakt zawarty między pokoleniem wstępującym na reformatorską barykadę, a pokoleniem odchodzącym z istnienia i pogodzonym ze status quo.

Nie podzielały mojego entuzjazmu, jakby o tym wszystkim, o czym ja miałem zamiar dopiero się dowiedzieć, poinformowane były nie od dziś, a zachowując się tak, jak gdyby było im obojętne zdobywanie dalszych szczytów i zadowalała ich osiągnięta pozycja spoczywającego na dotychczasowych laurach i siedzenie na grzędzie wiadomości dobrego i złego, sprawiały na mnie wrażenie osób zadowolonych ze swojej drugoplanowej pozycji: zblazowanych i równocześnie skumplowanych z rzeczywistością.

Zazdrościłem im usposobienia, zdolności do bycia gorliwymi neofitami, tego że nie miały żadnego problemu z adaptacją do dyktatu nowych okoliczności, że nie męczyło ich twierdzenie: płynąć z prądem, to nie grzech. Lecz po chwili zrozumiałem swój błąd: dostosowali się nie teraz, ale byli takimi OD ZAWSZE. Od zawsze byli oportunistami, przyszło im więc ławo, bez skrupułów dołączyć do ludzi, których należałoby określić pokoleniem zachłyśniętych. Czym? Wolnością, wywalczoną niepodległością, swobodą nafaszerowaną egoizmem i chciwością.

Doszlusowali do pokolenia zagubionych, obdarzonych niepamięcią o życiu na kartki, o bezinternetownych, bezkomórkowych, niewyobrażalnie smutnych dziejach. Ale że nie było dla nich miejsca w nowo powstałej przestrzeni wolności, zamiast na głównej scenie, musieli zadowolić się przebywaniem za kulisami i wejść w chaos nowej, tworzonej cywilizacji.

W ten oto sposób znalazłem się w przejściowym miejscu, na pograniczu, pomiędzy tym, co było, a tym, co się dopiero narodzi.
Odpowiedz
#2
Panie Owsianko, styl jak zawsze, jak zapamiętałem, super i unikalny - swój własny, charakterystyczny. To fajnie. Dalej stara pan się zmieniać świat, dalej pan krzyczy i wytyka palcami. Też fajnie. Ale i ciągle pan niemiłosiernie generalizuje. Ja na przykład czuję się odrobinę urażony tekstem. Bo nie godzę się na "kulisy", na bycie "gorliwym neofitą". Podobnie jak panu, niespecjalnie uśmiecha mi się podążanie za mainstreemem i wypieram się bycia hipsterem. Ale cóż. Albo po prostu nie zazdroszczę tych "znajomych", których pan wspomina. Choć... Może to poczciwa paczka? No i widzę, że stał się pan osobowością borderline. Wink Pozdrawiam serdecznie.

Tak mi się głupio skojarzyło:
[Obrazek: 78hv.jpg]
Odpowiedz
#3
Drogi OWSIANKO, wiesz, że lubię Twoje teksty, Twój styl i przenikliwość połączoną z inteligencją.
Tym razem jednak ten tekst nie przypadł mi do gustu. Wygląda mi to na uprawianie sztuki dla sztuki, przerost formy nad treścią.
Może nawet wyrażę się brutalniej. Popadłeś w paplaninę. Zawsze Twoją mocną stroną były wyszukane metafory, porównania... I tutaj też są. Równie udane jak zwykle. Ale jest ich za dużo. O dużo za dużo. Odwracają uwagę od głównego tematu. Ba, wygląd to wręcz tak, jakbyś postanowił upchnąć gdzieś te wszystkie perełki, więc specjalnie pod nie stworzyłeś tekst.
Wiem, że to jest felieton, ale mimo wszystko mało się tu dzieje nawet jak na tę formę pisarstwa.
Ludzi prości znajdują przyjemność w zadawaniu cierpienia fizycznego, np. takie batożenie Smile
Ty również smagasz, ale słowem. Nie wystarcza Ci poświęcić o tych neofitach jednego zdania. Miażdżysz ich przez połowę tekstu, wymyślając coraz to nowe inwektywy (aż mi się przypomniał skecz Monty Pythona o biurze podróży, gdzie Eric Idle miał genialny, pięciominutowy monolog na temat typowych turystów), jednocześnie stawiając siebie ponad motłochem, co wygląda trochę niefortunnie.
Jakby znacząco uprościć ten tekst, to wyglądałby tak:

"Siadłem żem na mej zacnej, skórzanej kanapie z wyborną herbatą prosto z Cejlonu, by oglądać wartościowe i niszowe programy telewizyjne puszczane niezwykle późną porą, a gdy opowiedziałem to mym barbarzyńskim znajomym, nie okazali zrozumienia dla mego wyszukanego gustu, po czym poszli oglądać <<Jaka to melodia?>>. Co za czasy...".

W poprzednich tekstach wydawałeś się być niewidzialny. Tutaj wychodzisz na pierwszy plan i sprawiasz wrażenie pyszałka.
Dużo wcześniej, kiedy używałeś swoich perełek stylistycznych, dostawałeś zasłużone brawa jako autor genialnych i trafnych sformułowań. Natomiast w tym tekście wydaje się, jakbyś doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że są genialne. Co trochę psuje mi zabawę jako odbiorcy.

Nie idź w tę stronę.

3/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#4
Bardzo podoba mi się twój styl. Aż chce się czytać.

Jednak nie rozumiem do końca co miał na celu ten tekst. Czy chodziło o to, że nie każdy chce się interesować kanałami tematycznymi TVP? Czy może o to, że w dzisiejszych czasach znajomość historii, sztuki czy innych tematów bliskoznacznych jest passe? Bo że znakomita część ludzkości podąża tam gdzie inni, jest wiadomo od zawsze. Nic nie odkryłeś, pojojczyłeś na ludzkość i tyle.
Odpowiedz
#5
Hihi, przecież jojczenie na ludzkość to nieodłączny element stylu pana Owsianko! Cool
Odpowiedz
#6
Erazmus
Felieton prowokacyjny nie jest felietonem o kwiatkach, ruczajach i pastuszkach. Czasem i „generalizacja” potrafi wkurzyć.

Laj

Cóż mam powiedzieć na podobanie lub nie! Czasem tekst wychodzi, a przeważnie jest taki sobie i mam tego świadomość. Ale nie pisze się by zasłużyć na oklaski i niekiedy trzeba z buta.

Boguś,
o to szło: „w dzisiejszych czasach znajomość historii, sztuki czy innych tematów bliskoznacznych jest passe.” Z tym, że nie passe, jeno W OGÓLE jest źle widziana, a ten, co chce się rozwijać, to dziwak niegodny miana intelektualisty. Obecny intelektualista to ten, który wie niedużo, a wydaje mu się, że wie sporo. Napisałeś też „Bo że znakomita część ludzkości podąża tam gdzie inni, jest wiadomo od zawsze.” Zgadzam się po całości. Z tym też:” Nic nie odkryłeś, pojojczyłeś na ludzkość i tyle.” Jednak com się usmarkał, to moje. ,
pozdrawiam
Odpowiedz
#7
Cytat:Felieton prowokacyjny nie jest felietonem o kwiatkach, ruczajach i pastuszkach.
A zakład?! Big Grin

Prowokacja nie jest cechą, na której powinna bazować rzetelna publicystyka. Generalizowanie to pójście na łatwiznę i na skróty, forma manipulacji. I od razu zastrzegam – nie krytykuję Cię za to. Nie potrafię jednoznacznie określić, czy to źle, czy dobrze. Przy takim „prowokacyjnym” jojczeniu dla zasady łatwo jednak wpaść w zwykłe malkontenctwo. Nie mówię, że to źle, po prostu taki masz styl i ma to swój urok. Wink
Odpowiedz
#8
To jest pierwszy Twój tekst jaki czytałem i bardzo przypadł mi do gustu styl. Tekst ociupinkę narcystyczny, a niepotrzebnie, bo przecież ponadprzeciętnym stajesz się właśnie dzięki przeciętniakom. Geniusz wśród geniuszy niczym się nie wyróżnia. Brakuje Ci troszeczkę dystansu do siebie ale rób swoje, bo umisz i nie narzekaj na znajomych. Pozdrawiam
Prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl
Odpowiedz
#9
ażeby pokazać, jak udany jest ten tekst, zamiast szczególnych osiągnięć, wskażę potknięcia:
Cytat:od zarania, od początku swojego istnienia
w zupełności wystarcza jedno.

i tyle. jedyny znaleziony przeze mnie mankament - który, paradoksalnie, zwraca moją uwagę na zaletę. otóż poprawiłeś się, nie czynisz już podobnych... może nie zaraz błędów, a po prostu małych, manierycznych zepsuć, ot rys na w większosci czystej i gładkiej całości. kojarzysz mi się z namiętnością do nie bardzo usprawiedliwionych wyliczeń (używania ich w nadmiarze) oraz pisania jak najrozwleklej. tym razem się mile zaskoczyłemSmile

Laj napisał tak:
Cytat:Popadłeś w paplaninę. Zawsze Twoją mocną stroną były wyszukane metafory, porównania... I tutaj też są. Równie udane jak zwykle. Ale jest ich za dużo. O dużo za dużo. Odwracają uwagę od głównego tematu.
...a ja zrobiłem taaaakie oczy. sama tematyka jest okej, jakkolwiek pisanie o tym (w formie zaledwie informacji, bez rozwinięcia, sugestii, apelu, etc) wydaje mi się w najlepszym wypadku śmiesznym, nie będę się nawet wypowiadał na ten temat, bo szkoda czasu. jednakże "paplaniny" i tego typu przegięć akurat zarzucić bym nie umiał. bo AKURAT tego tekstu nie obarczyłeś niczym takim; przegadaniem, hipertrofią rzemieślnictwa, czy co tam jeszcze - co, w moim postrzeganiu, występowało za to w poprzednich twoich tekstach i zdecydowanie mnie raziło. tak więc lekkie zdziwko mnie ogarnia, jak bardzo sprzecznymi są odbiory mój i Laja.

z kolei metafor wyszukanych nie odnalazłem, ale nie zawsze musi być perliście i błyskotliwie, czasem wystarczy poprawnie, więcej jak poprawnie. ot poskarżyłeś się nam, a ja, osobiście, przeczytałem to bez wysiłku i żalu o stracony czas.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości