Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Budowanie porządku światowego na piasku
#16
Wszechświat istnieje jakieś 14 miliardów lat. Ziemia dopiero od 4,5 miliarda lat.
Dinozaury królowały przez 135 milionów lat. Naukowcy dysponują dowodami, że gdyby dinozaury nie wyginęły, ssaki (czyli my, ludzie) nie mielibyśmy szans, by wyewoluować z malutkich ssaków, które przeżyły wymieranie. Homo sapiens wyewoluował z homo erectus zaledwie jakieś 200 tysięcy lat temu.
Nie mówiąc już o co najmniej 100 powodach, które musiały zaistnieć razem, żeby powstało jakiekolwiek życie na Ziemi.
Wiecie co, gdyby nas nie było, czyli ludzi, a zamiast nas wyewoluowały np. owady do rozmiarów bloków, czy dla wszechświata byłaby to jakaś różnica, czy żałowałby, że nie powstali ludzie.
chrześcijaństwo istnieje od 2000 lat, a na ziemiach polskich od...1000. Kiedy był chrzest Mieszka? aha, no tak, w 966 roku. No, tak jakoś wyszło, że nasz naród został poddany chrystianizacji. A ciekawe, jaką byśmy przyjęli religię, gdyby z jakiegoś powodu, no gdyby tak historia się potoczyła, że najechaliby nas Arabowie albo Hindusi. Teraz byśmy wyznawali islam albo buddyzm.
W każdym razie nie chcecie mi chyba wmówić, że istnieje coś takiego jak bóg. Dobra, możecie sobie wierzyć, mnie to nie przeszkadza, ale na miłość boską trochę więcej pokory i bez insynuacji, że Ci co wierzą są lepsi od ateistów, tylko dlatego, że wierzą.
Moim zdaniem wcale nie trzeba wierzyć, żeby być dobrym człowiekiem i żeby stosować się w życiu do 10 przykazań, w sensie do 8, bo nie do dwóch pierwszych, albo żeby nie folgować sobie z 7 grzechami głównymi.
Powiem tak, gdyby wierzący (mam na myśli specyficznego wierzącego) z jakiegoś powodu zaczął wątpić, albo co gorsza dla niego, doszedł do wniosku, że bóg nie istnieje, to mógłby sobie z tym nie poradzić, bo zacząłby się zastanawiać: to po co to wszystko? Mógłby stwierdzić, że to wszystko nie ma sensu i źle by się to dla niego skończyło. Tak więc dlatego wiem, że dla niektórych lepiej, że wierzą, bo dzięki temu czują się bezpieczniej a istnienie ma sens.
Antonia? - 35 lat i 60 kilogramów czystej skromności. Angel
Odpowiedz
#17
Cytat:to po co to wszystko? Mógłby stwierdzić, że to wszystko nie ma sensu i źle by się to dla niego skończyło. Tak więc dlatego wiem, że dla niektórych lepiej, że wierzą, bo dzięki temu czują się bezpieczniej a istnienie ma sens.
Rozwiązań jest multum. Odpowiedź na pytanie nie zawsze jest w naszym zasięgu - nie znaczy to, że należy przyczepiać plakietkę "Prawda" temu, co akurat się napatoczy.
Odpowiedz
#18
Nie pisze się ''bóg'' tylko ''Bóg''. Trochę szacunku dla Katolików.

Odpowiedz
#19
Nie piszę o jednym konkretnym bogu tylko o jakimkolwiek, więc używam słowa 'bóg' jak zwykłego rzeczownika a nie jak nazwy własnej. Poza tym, kto jak kto ale ty o szacunku do ludzi nie powinieneś się wypowiadać.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#20
Szacunek to pojecie wzgledne wiec sie wypowiadaj.

Odpowiedz
#21
Cytat:Powiem tak, gdyby wierzący (mam na myśli specyficznego wierzącego) z jakiegoś powodu zaczął wątpić, albo co gorsza dla niego, doszedł do wniosku, że bóg nie istnieje, to mógłby sobie z tym nie poradzić, bo zacząłby się zastanawiać: to po co to wszystko? Mógłby stwierdzić, że to wszystko nie ma sensu i źle by się to dla niego skończyło.

Antonio. Nie jestem jakimś tytanem wiary, toteż zwątpienie dopada mnie co i rusz. No i właśnie dochodzę do tego samego wniosku co i Ty. Po prostu to wszystko nie miało by sensu. Tak zwyczajnie. Mówię to wszem i wobec. Bez Boga (niekoniecznie Katolickiego) to cały ten wszechświat nie ma najmniejszego sensu. Życie dla śmierci nie ma tego sensu ani odrobiny. Że może tak być? Może a i owszem, oka sobie z tego powodu nie wyjmę. Myślę, że gdybym tak całkiem zwątpił, to by mi było ciężej na pogrzebach swoich znajomych. Może zacząłbym cokolwiek bardziej bać się swojej śmierci, no i pewnie miałbym mniej nadziei. To chyba wszystko.

Czy wszechświat, Ziemia, życie na niej, to całkowity przypadek? Wiecie, jakby nie było ktoś to policzył. Dokładnie policzono prawdopodobieństwo samoczynnego ułożenia się atomów w łańcuch dna jakiegoś organizmu jednokomórkowego (tylko tyle, żeby toto mogło jakoś żyć) liczyli to Sir Fred Hoyle i Chandra Wickramasinghe, więc poważni uczeni. Wyszło im, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia to 1 do 10 do potęgi 40000. Przyjmuje się na ogół w nauce, że jeśli jakieś zdarzenie ma prawdopodobieństwo 1 do 10 do potęgi 50 to uznaje się je za realnie niemożliwe. A jednak żyjemy. Ot i kłopocik.....
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#22
Atomy nie ułożyły się tak po prostu w DNA. Najpierw powstały aminokwasy i zasady purynowe (które to zostały nawet uzyskane doświadczalnie w warunkach symulujących 'pierwotną zupę'), potem pojedyncze nukleotydy itd. To wciąż daje małe prawdopodobieństwo, ale jeśli wziąć pod uwagę, że każda kropla pierwotnego oceanu, który obejmował całą planetę, mogła zawierać w sobie miliony cząstek potrzebnych do powstania życia to sprawa wygląda inaczej. To tak jakby grać w lotto i wypełnić miliard kuponów.

Ps. Szacunek nie jest pojęciem względnym, albo się go ma albo nie.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#23
Cytat:Nie pisze się ''bóg'' tylko ''Bóg''. Trochę szacunku dla Katolików.
Big Grin Zgrabne wykluczenie pozostałych wiar. Czyżbyś nie miał szacunku dla boga muzułmanów?
Cytat:Może zacząłbym cokolwiek bardziej bać się swojej śmierci, no i pewnie miałbym mniej nadziei. To chyba wszystko.
Czyli masz powód do okłamywania się. W porządku Smile
Naprawdę Sad Serio niech sobie każdy wierzy w co chce. Niech tylko da spokój innym Sad Tylko że ta wiara implikuje zachowania, ktore w normalnych warunkach, bez niej, w ogóle by nawet ludziom do głów nie przyszły. Dlatego jedna nadzieja w tym, aby wykazać tym nieszczęśnikom, że nie muszą się niewolnić i żyć pod czyjeś dyktando, żeby mieć nadzieję na życie po śmierci. Chcesz mieć nadzieję na życie po śmierci? Rozwiązanie: miej nadzieję na życie po śmierci. To tyle Sad Naprawdę nic więcej. Nie musisz za to płacić. Zresztą kto chce się podlizać komuś, kto na to nie zasługuje, aby tylko mieć z tego korzyść, wpisaną w różne obietnice (dość mętne; niebo musi być straszne)? Sad Jak niskie jest takie podejście?
Zacznijcie od szacunku do siebie i do innych. Nie trzeba ich zaraz kochać, ale zostawić sobie - póki nikomu złego nie czynią.
Odpowiedz
#24
Sitch: No właśnie, o to mi chodzi. Dokładnie tak jak opisałeś, przez tworzenie aminokwasów ..... aż do żywej komórki. W ten właśnie sposób to policzono. Nawet gdyby kolejne losowanie w tym totolotku następowało co sekundę, to i tak zabrakło by całego dotychczasowego wieku wszechświata coby wylosować wszystkie kombinacje z tej liczby. Nie powiedziałem, że jest to niemożliwe. Pytanie ukryte w mojej wypowiedzi brzmiało: Czemu ta sama nauka, która uważa, że coś o tak małym prawdopodobieństwie jest niemożliwe, z drugiej strony upiera się, że jednak powstało losowo? Tym bardziej, że na tą losowość żadnych dowodów nie ma.
Tak, znam to doświadczenie z uzyskaniem bodaj aminokwasów. Taką "zupkę" poddano bodaj naświetlaniu UV i działaniu wyładowań elektrycznych. Tyle, że potem aminokwasy nijak nie chciały się same łączyć w cokolwiek sensownego.
Zresztą, mniejsza o to. Kiedyś powiedziałem bodaj Robespierowi, że wystąpię z Kościoła, kiedy komuś uda się zrobić od podstaw z materii nieorganicznej żyjącą komórkę. Nie tak jak ten gość (nazwiska nie pomnę) który do żywej komórki jakiegoś drożdża "wsadził" sztucznie zrobiony kawałek DNA. To się nie liczy, bo komórka żyła już wcześniej. Ergo gość nie stworzył życia.
Powiem znów "naukowo": Dopóki ktoś nie stworzy metodami naukowymi żywej istoty, choćby jednokomórkowej, nie mam podstaw wątpić, że tylko Bóg jest Panem życia. Że tylko On to życie może z materii nieożywionej powołać.
Teoria jak każda inna.

Miriad: Pozwolisz, że sparafrazuję Twoją wypowiedź:

Czyli masz powód do okłamywania się. W porządku.
Naprawdę niech sobie każdy nie wierzy jeśli nie chce. Niech tylko da spokój innym. Tylko że walcząca niewiara implikuje zachowania, które w normalnych warunkach, bez niej, w ogóle by nawet ludziom do głów nie przyszły. Dlatego jedna nadzieja w tym, aby wykazać tym nieszczęśnikom, że nie muszą się niewolić i żyć pod czyjeś dyktando, nie mając nadziei na życie po śmierci. Chcesz mieć nadzieję na życie po śmierci? Rozwiązanie: miej nadzieję na życie po śmierci. To tyle. Naprawdę nic więcej. Nie musisz za to płacić. Zresztą po co się podlizywać komuś, kto na to nie zasługuje, aby tylko mieć z tego korzyść, wpisaną w różne obietnice różnych samozwańczych antykatolickich guru (nie mających nic do podarowania oprócz śmierci)? Jak niskie jest takie podejście?
Zacznijcie od szacunku do siebie i do innych. Nie trzeba ich zaraz kochać, ale zostawić sobie - póki nikomu złego nie czynią.

Ot i odpowiedziałeś sobie właściwie swoimi słowami.
Wszak ja nie atakuję w żaden sposób osób niewierzących.....
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#25
Sitch: No właśnie, o to mi chodzi. Dokładnie tak jak opisałeś, przez tworzenie aminokwasów ..... aż do żywej komórki. W ten właśnie sposób to policzono. Nawet gdyby kolejne losowanie w tym totolotku następowało co sekundę, to i tak zabrakło by całego dotychczasowego wieku wszechświata coby wylosować wszystkie kombinacje z tej liczby. Nie powiedziałem, że jest to niemożliwe. Pytanie ukryte w mojej wypowiedzi brzmiało: Czemu ta sama nauka, która uważa, że coś o tak małym prawdopodobieństwie jest niemożliwe, z drugiej strony upiera się, że jednak powstało losowo? Tym bardziej, że na tą losowość żadnych dowodów nie ma.
Tak, znam to doświadczenie z uzyskaniem bodaj aminokwasów. Taką "zupkę" poddano bodaj naświetlaniu UV i działaniu wyładowań elektrycznych. Tyle, że potem aminokwasy nijak nie chciały się same łączyć w cokolwiek sensownego.
Zresztą, mniejsza o to. Kiedyś powiedziałem bodaj Robespierowi, że wystąpię z Kościoła, kiedy komuś uda się zrobić od podstaw z materii nieorganicznej żyjącą komórkę. Nie tak jak ten gość (nazwiska nie pomnę) który do żywej komórki jakiegoś drożdża "wsadził" sztucznie zrobiony kawałek DNA. To się nie liczy, bo komórka żyła już wcześniej. Ergo gość nie stworzył życia.
Powiem znów "naukowo": Dopóki ktoś nie stworzy metodami naukowymi żywej istoty, choćby jednokomórkowej, nie mam podstaw wątpić, że tylko Bóg jest Panem życia. Że tylko On to życie może z materii nieożywionej powołać.
Teoria jak każda inna.

Miriad: Pozwolisz, że sparafrazuję Twoją wypowiedź:

Czyli masz powód do okłamywania się. W porządku.
Naprawdę niech sobie każdy nie wierzy jeśli nie chce. Niech tylko da spokój innym. Tylko że walcząca niewiara implikuje zachowania, które w normalnych warunkach, bez niej, w ogóle by nawet ludziom do głów nie przyszły. Dlatego jedna nadzieja w tym, aby wykazać tym nieszczęśnikom, że nie muszą się niewolić i żyć pod czyjeś dyktando, nie mając nadziei na życie po śmierci. Chcesz mieć nadzieję na życie po śmierci? Rozwiązanie: miej nadzieję na życie po śmierci. To tyle. Naprawdę nic więcej. Nie musisz za to płacić. Zresztą po co się podlizywać komuś, kto na to nie zasługuje, aby tylko mieć z tego korzyść, wpisaną w różne obietnice różnych samozwańczych antykatolickich guru (nie mających nic do podarowania oprócz śmierci)? Jak niskie jest takie podejście?
Zacznijcie od szacunku do siebie i do innych. Nie trzeba ich zaraz kochać, ale zostawić sobie - póki nikomu złego nie czynią.

Ot i odpowiedziałeś sobie właściwie swoimi słowami.
Wszak ja nie atakuję w żaden sposób osób niewierzących ani ich przekonań.....
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#26
Cytat:Wszak ja nie atakuję w żaden sposób osób niewierzących ani ich przekonań
A jednak masz w obowiązku. Uciskać kochających inaczej, niż przykazał bóg. Myślących inaczej, czyniących inaczej, niż przykazał bóg (i nie mam tu na myśli przewin typu mord, ale czynnosci, które kościół dodatkowo nazywa piętnująco. samogwałt, sodomia. no proszę cię). I jako przykładny katol, robisz to. Czemu zaprzeczasz? Ile razy była już o tym mowa?
"walcząca niewiara" - jest to, bez urazy, serio, walka z głupotą. Bo wszystko można wybaczyć, ale głupoty już nie. Jeśli ktoś czegoś nie wie, a uczyni i zrobi krzywdę - można to jeszcze usprawiedliwić niewiedzą. Ale jak ktoś przyswoi sobie pewne fakty i na przekór temu nie wyciągnie z nich nauki, to to jest niszczące i karygodne. Ale dobrze, że dodałeś "walcząca" bo w mojej wypowiedzi też powinno stać o okreslenie. W tym właśnie sęk - wierzący propagują wiarę, to raz (głupotę czyli), ale dodatkowo wypełniają chorą wolę Nikogo-w-chmurach. To psuje tę planetę Sad

Aha, nalezy dodać, że chodzi nie tyle o BYCIE głupim, co o zezwolenie sobie na to i wybór bycia głupim. Wystarczy bowiem, że ktoś pozwoli sobie na odwrotność (myśleć i wyciągnąć wniosek) a problem znika. I nie, nie uważam, że to jedyny problem ludzkości i planety, nawet nie uważam, że najgorszy. Ale jest bardzo prosty do zniwelowania, co czyni go dość priorytetowym - z uwagi też na usilne staranie się spowolnienia naszego rozwoju, że już nie wspomnę reszty szkód.
Odpowiedz
#27
Cytat: co czyni go dość priorytetowym - z uwagi też na usilne staranie się spowolnienia naszego rozwoju, że już nie wspomnę reszty szkód.

Zdajesz się nie wiedzieć, czy specjalnie pomijać, to ilu poważnych (i mających ogromny dorobek naukowy uczonych jest głęboko religijnych ogólnie, nie tylko Katolików). Pierwszy z brzegu przykład? Kiedy tylko włączasz coś do gniazdka elektrycznego używasz systemu pomysłu Tesli. On twierdził, że nie wyobraża sobie świata bez Boga. Był geniuszem i patrz, wierzącym. Czym się różni uczony wierzący od niewierzącego. Jest pewna różnica. Ten pierwszy nie będzie "majstrował" np przy ludzkim zarodku, bo uznaje, że życie jest święte.

Cytat:A jednak masz w obowiązku. Uciskać kochających inaczej, niż przykazał bóg. Myślących inaczej, czyniących inaczej, niż przykazał bóg (i nie mam tu na myśli przewin typu mord, ale czynnosci, które kościół dodatkowo nazywa piętnująco. samogwałt, sodomia. no proszę cię). I jako przykładny katol, robisz to. Czemu zaprzeczasz? Ile razy była już o tym mowa?

Po pierwsze: Zło po imieniu trzeba nazywać. Tu jest granica i ani kroku dalej. Jeśli rozmyjesz wszystkie reguły, to każde draństwo będziesz mógł usprawiedliwić. Nie będziesz bowiem wiedział czy to już jest draństwo, czy może jeszcze kawałeczek nie.

Po drugie. Nie napadłem na żadną osobę homoseksualną. Nie wytknąłem palcem, nie wyzwałem od "pedziów" i tego nie zrobię. W rozmowie w cztery oczy zaś i owszem powiedziałem "Rozumiem, że masz ciężko, ale źle robisz. W ten sposób nie wejdziesz do raju, a i innych zgorszysz.
Czy mnie posłuchali, czy nie inna rzecz.
Ja napominam. Mnie też napominają jak narozrabiam. Jesteśmy za siebie odpowiedzialni.
Powiadasz, że nazwy są piętnujące. Sodomia? No daj spokój - toż nazwa historyczna, od miasta gdzie się tak bawili pochodząca. W oczy kole, że Bóg miasto do gołej ziemi wypalił, coby zarazę spomiędzy ludu wyplenić? Tak, że do dziś tam tylko martwa, słona pustynia? No ale przecież Ty w to nie wierzysz, bo bajka. Żadnej Sodomy nie było. To co w nazwie piętnującego? Lepiej brzmi "pedalenie" albo "lesbienie"?
A samogwałt? Chyba nikt nie wali gruch z czystej przyjemności. Pewnie każdy wolałby miłość z partnerką. Jest to ewidentnie dość wstydliwy (choć całkiem normalny) akt wyładowania popędu. Właściwie zwycięstwo popędu nad wolą. Czyli zadanie przez ten popęd gwałtu woli.... Stąd samogwałt. Zresztą to akurat nie wymysł wrażych Katoli. W większości kultur walenie konia było uważane za coś przynajmniej niestosownego.

Cytat:Aha, nalezy dodać, że chodzi nie tyle o BYCIE głupim, co o zezwolenie sobie na to i wybór bycia głupim.
A teraz posłuchaj mnie uważnie: Dyskutuję z Tobą na tematy światopoglądowe dosyć długo. Szanuję Cię i ani razu zdaje się nie określiłem Twojego ateizmu "głupotą". Ty zaś "jedziesz" mi w ten sposób co drugi post. Jak sam widzisz, to nie ja tu kogokolwiek nawracam, ale Ty starasz się to zrobić ze mną w bardzo (nazwę to łagodnie) nieelegancki sposób.
Mógłbym powiedzieć, że ten kto wrzeszczy, obrzuca adwersarza inwektywami i tupie nóżkami, nie ma widać dobrych argumentów na poparcie swoich tez.

Fakty, Miriad, fakty. Stwórz na przykład żyjący organizm z materii nieorganicznej. Tak od podstaw. Wtedy przestanę wierzyć. Słowo.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#28
Cytat:Zdajesz się nie wiedzieć, czy specjalnie pomijać, to ilu poważnych (i mających ogromny dorobek naukowy uczonych jest głęboko religijnych ogólnie, nie tylko Katolików). Pierwszy z brzegu przykład? Kiedy tylko włączasz coś do gniazdka elektrycznego używasz systemu pomysłu Tesli. On twierdził, że nie wyobraża sobie świata bez Boga. Był geniuszem i patrz, wierzącym. Czym się różni uczony wierzący od niewierzącego. Jest pewna różnica. Ten pierwszy nie będzie "majstrował" np przy ludzkim zarodku, bo uznaje, że życie jest święte.
Chcesz powiedzieć, że każdy autorytet jest bezbłędny i nieskończoną ma mądrość? Czy że umysł ścisły daje monopol na nieomylność i to w każdej dziedzinie? Czy że może ja sugeruję jedno z tych rzeczy?
Mówię ponadto o kojarzeniu faktów, sprzeczności i niedorzeczności biblijnych. Jeśli Tesla był katolikiem, to ja jestem lelkiem kozodojem. Tesla przyznał, że nie jest zbytnio "ortodoksyjny”, ale szanuje religie, jako zbiór pewnych uproszczeń potrzebnych dla wytłumaczenia prawideł wszechświata nawet niewykształconym ludziom. Na każdego twojego Teslę ja będę miał Einsteina i Hawkinga - i tym też przyszyjesz katolicyzm? Albo wiarę w boga - pomijam już, że niedorzecznego. Ale jakiś absolut. Hm?
Ponadto stare dzieje, świat idzie do przodu, chwała tym mędrcom, co za nami, ale ci przed nami i nasi obecni - mają lepsze warunki do "nieomylności". A przypominam, że nie są i nie będą nieomylni. Są jednak pewne kwestie, które można wręcz uporządkowac i wyliczyć z nich bilans. Starczy, że Jehowa chce uchodzić za boga dobra, a jest w tak wielkim procencie bogiem zła - ja można kupować taki produkt? Nie tylko jest wadliwy, ale jeszcze bałamutny, kłamie, albo gorzej, nie wie, że kłamie, a przekonuje o swojej wszechwiedzy.
Cytat:Po pierwsze: Zło po imieniu trzeba nazywać. Tu jest granica i ani kroku dalej. Jeśli rozmyjesz wszystkie reguły, to każde draństwo będziesz mógł usprawiedliwić. Nie będziesz bowiem wiedział czy to już jest draństwo, czy może jeszcze kawałeczek nie.
Po pierwsze:
Gdzie jest draństwo w samogwalcie? W homoseksualiźmie? Własnie o tej chorobie poznawczej mówię. Religia wypacza zdolność pojmowania i oceniania. Ty mówisz: mam wypisaną listę co złe a co dobre. Ja mówię: pomyśl najpierw, zanim coś nazwiesz złem, na pewno dojdziesz do słusznych wniosków, choćby drogą prób i błędów, co zresztą oferuje i dobrodziejstwo historii, cała scheda cywilizacyjna.

Po drugie:
Cytat:W rozmowie w cztery oczy zaś i owszem powiedziałem "Rozumiem, że masz ciężko, ale źle robisz. W ten sposób nie wejdziesz do raju, a i innych zgorszysz.
I oto napadłeś człowieka, psychicznie go ucisnąłeś, w dodatku niesłusznie. Ja ci nigdy bym nie usiadl i nie powiedzial: źle robisz, że kochasz się w kobietach. Jak bardzo jest to niemoralne wciskać komuś dodatkowo, że czekają go za to ognie piekielne czy czyściec? Co za kretynizm poza tym.
Sodoma jest symbolem najstraszliwszej (starczy że postrzeganej) okropności seksualnych wynaturzeń (starczy, że taki balast zapewniła temu biblia) i czyjeś spelnienie seksualne tym się ma określać? K...wa. To jest normalne i łagodne?
Cytat:A samogwałt? Chyba nikt nie wali gruch z czystej przyjemności.
Facet, a czemu walisz gruchę? Kto cię zmusza? Stary, jestem z kobietą i czasem lubię się sam "zgwałcić" i ona również. Na jakim ty świecie żyjesz i co ty bredzisz?
Cytat:Pewnie każdy wolałby miłość z partnerką. Jest to ewidentnie dość wstydliwy
To się bierze właśnie z takiej np wiary w bzdury biblijne. Nie mam w ogóle problemu z ipsacją. Jest przyjemna i dobra, nic mi po niej nie jest. Normalny, nie obarczony tym wzorcem myślowym człowiek nie ma z tym problemu.

Oto i fakty. Głupota jest faktem - ale zgoda, będę ten fakt przemilczał.
Odpowiedz
#29
Cytat:Ludzi jest coraz więcej, żyją coraz dłużej, szacunek do praw człowieka jest coraz bardziej rozpowszechniony, niewolnictwo przestaje istnieć a warunki życiowe nawet w biednych rejonach mimo wszystko powoli idą w górę. Niektórych może to zaskoczyć, ale żadna w tym zasługą boga.

Co z tego że szacunek dla praw jest coraz bardziej rozpowszechniony, ważniejsze jest czy coraz więcej ludzi stara się okazywać go drugim. Czy rzeczywiście niewolnictwo przestaje istnieć? Czy w /Azji, Afryce/ małe dzieci nie są wykorzystywane do ciężkiej pracy? Czy handel ludźmi nie istnieje? Informacje nie pokrywają się z faktami



Cytat:Ktoś kto patrzy na nasz świat, ma możliwość naprawienia go i tego nie robi jest w moim mniemaniu istotą odpychającą i nie zasługuje na szacunek.

Rozumiem że to może być aluzja do mojej osoby. W jaki sposób możemy naprawić ten świat, skoro fundament się rozsypuje? Czy mam wpływ na to żeby politycy, bankierzy, różni inni działacze byli sumiennymi i praworządnymi obywatelami? Najpierw ludzi trzeba ,,naprawić'', żeby realnie myśleć o pokoju i porządku światowym. Ja nie ,,bujam w obłokach'' tylko racjonalne wyciągam wnioski.Mogę Cię pocieszyć i zapewnić że nie dokładam się osobiście do ,,burzenia'' tego świata. Staram się kierować najwyższymi normami moralnymi w codziennym życiu które są korzystne dla społeczeństwa.Chyba zasługuje na szacunek osoba która nie naraża państwo na koszty. Na przykład nie upija się /wypadki drogowe, bójki,przemoc w rodzinie/ nie bierze narkotyków/ kradzieże,choroby weneryczne, utrzymanie w więzieniu/, jest sumienna i pracowita, nie prowadzi rozwiązłego życia /choroby weneryczne, rozwody, matki samotnie wychowujące dzieci, dzieci i kobiety z problemami emocjonalnymi i psychicznymi po rozpadzie rodziny itd/ Kto za to wszystko płaci tak dużą cenę? Państwo i osoby które ucierpiały przez innych którzy żyją wbrew zasadom moralnym
Bój się prawdziwego Boga i przestrzegaj jego przykazań. Na tym bowiem polega cała powinność człowieka.  Bo prawdziwy Bóg podda wszelki uczynek osądzeniu w związku z każdą ukrytą rzeczą, czy to dobrą, czy złą. ( Kaznodziei 12: 13,14 )


Odpowiedz
#30
Zwróć uwagę na skalę zjawisk takich jak bieda czy niewolnictwo na przestrzeni ostatnich kilkuset lat, tendencje są zdecydowanie spadkowe.

Zaczynanie od zmiany ludzi (jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało), nie ma absolutnie żadnego sensu (chyba że masz magiczną różdżkę, która narzuca ludziom twoją 'moralność'), poniewarz ludzki charakter w dużej mierze kształtuje się pod wpływem otoczenia. Dziecko, które wychowa się w otoczeniu, w którym trzeba kraść by cokolwiek osiągnąć zachowa ten tok myślenia na długo. I nie da się tego zmienić postami w internecie. Rzeczywistość kształtuje człowieka w takim samym stopniu, w jakim człowiek kształtuje rzeczywistość.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości