Polecą z wiatrem, ochoczo,
z rozszarpanego wiersza, drzewa,
wersami w listach pożółkłych,
kartach zeszłej i zeszłego,
schodząc na ziemię, zatapiając
w błocie, zanim przymrozek
ściśnie serca w grudzień.
Dzień jak codzień
Dzień dobry!
A co w nim dobrego?
Kometa leci.
Aaa, taka kosmiczna bryła śniegu!?
Noo, może to będzie meteoryt.
Ogniste wejście, krater spory.
Rozumiem, zostawmy spory na wiosnę.
Bo, ja tu, proszę pana, znowu czekam.
W doniczce pielęgnuję zaklęcia miłosne.
_________________
z rozszarpanego wiersza, drzewa,
wersami w listach pożółkłych,
kartach zeszłej i zeszłego,
schodząc na ziemię, zatapiając
w błocie, zanim przymrozek
ściśnie serca w grudzień.
Dzień jak codzień
Dzień dobry!
A co w nim dobrego?
Kometa leci.
Aaa, taka kosmiczna bryła śniegu!?
Noo, może to będzie meteoryt.
Ogniste wejście, krater spory.
Rozumiem, zostawmy spory na wiosnę.
Bo, ja tu, proszę pana, znowu czekam.
W doniczce pielęgnuję zaklęcia miłosne.
_________________