Liczba postów: 889
Liczba wątków: 40
Dołączył: Jan 2011
Każdemu z was zapewne zdarzyło się przeczytać książkę, czy też obejrzeć film tylko i wyłącznie dlatego że "ten klasyk każdy powinien znać". Często po takim doświadczeniu można faktycznie, na własnej skórze odczuć ten zachwyt i stwierdzić: "faktycznie było warto" - nie to jednak będzie tematem tego wątku. Przechodząc do sedna - jakie dzieła, z którymi zapoznaliście się natchnieni wewnętrznym przymusem (czy też zewnętrzną presją "bo jak to, nie znasz?"), a które nie dotrzymują kroku swej legendzie? Jakie "kultowe arcydzieła" najbardziej was zawiodły?
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Liczba postów: 1 135
Liczba wątków: 31
Dołączył: Nov 2009
"Anna Karenina".
Postać głównej bohaterki tak mnie irytowała, że pod koniec książki mamrotałam coś w stylu "Rzuć się pod ten $#%%^&*$ pociąg i niech to się skończy"
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari
Liczba postów: 2 297
Liczba wątków: 119
Dołączył: Dec 2011
"Mistrz i Małgorzata" - mega zawód
Liczba postów: 365
Liczba wątków: 12
Dołączył: Mar 2012
Pewnie popełnię teraz literacką zbrodnię, ale "Pan Tadeusz" - bo zapowiadał się fantastycznie, a skończył się na - moim zdaniem - miałkiej historii, ubranej w ładny warsztat.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all
Liczba postów: 1 839
Liczba wątków: 81
Dołączył: Dec 2010
23-12-2014, 14:32
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-12-2014, 14:32 przez FantaSmaGoria.)
Ja miałam tak z "W drodze" - nie chodzi o to, że czułam zawód, ale spodziewałam się czegoś więcej jednak.
Jeśli zaś chodzi o lektury, czyli w sumie to, o czym pisali poprzednicy: do tego podchodzę z dystansem, nie zachwycają mnie klasycy, ale uważam, że trzeba im oddać to, co ich.
"Mistrza i Małgorzatę" wspominam bardzo dobrze, a "Pan Tadeusz"... cóż, współcześnie nadal panuje przykra tendencja do gloryfikowania postaci Mickiewicza, choć ja uważam, że wcale nie był najwybitniejszym literatem swojej epoki. A dlaczego się wałkuje po dziś dzień jego dzieła ("Pan Tadeusz" to nic, wszystkie części mickiewiczowskich "Dziadów" to już jest jazda po bandzie)?
Dzieła Gombrowicza do dziś analizuje się pod kątem jego stosunku do kraju, a nie kunsztu literackiego.
Przepis na literacki sukces? Pisać o Polsce. Dużo, wstrętnie i bez skrupułów.
EDIT: Jak mogłam zapomnieć o Paulo Coelho i E. L. James?!
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Liczba postów: 910
Liczba wątków: 31
Dołączył: Jun 2011
Dla mnie to chyba było "Quo vadis". To miała być lektura w 1 klasie gimnazjum, ale tak się jakoś złożyło, że jej nie przerabialiśmy, nie pamiętam, czemu. Chyba w wakacje ją dokończyłam, żeby po prostu mieć to przeczytane.
Ludzie obstający przy tym, że Sienkiewicz wielkim pisarzem jest i że się nie przeżył, zadziwiają mnie. Lektura każdego jego "dzieła" szła mi jak po grudzie, w opisach można utonąć, postacie średnie jak dla mnie, akcja wlecze się jak zepsute pendolino holowane przez normalną ciuchcię. "Quo vadis" nie było wyjątkiem.
W sumie, powinnam przeczytać za jakiś czas coś Heńka, może z wiekiem zmądrzałam i wiecie... dojrzałam
Liczba postów: 379
Liczba wątków: 51
Dołączył: Nov 2010
Cytat:A dlaczego się wałkuje po dziś dzień jego dzieła ("Pan Tadeusz" to nic, wszystkie części mickiewiczowskich "Dziadów" to już jest jazda po bandzie)?
Z kolei ja Mickiewicza uwielbiam. Może niekoniecznie za Pana Tadeusza, ale w Dziadach czy w innych balladach właśnie ma, moim zdaniem, świetną narrację. Taką chaotyczną i niepokojącą, nadaje to klimat .
Co do "rozczarowań" to szczerze nie przypominam sobie... Owszem, było parę lektur, których nawet nie chciało mi się czytać, więc może coś z tego, ale z tych, przez które przebrnąłem, nie przychodzi mi nic do głowy...
Liczba postów: 1 839
Liczba wątków: 81
Dołączył: Dec 2010
(10-01-2015, 23:34)kubutek28 napisał(a): Z kolei ja Mickiewicza uwielbiam. Może niekoniecznie za Pana Tadeusza, ale w Dziadach czy w innych balladach właśnie ma, moim zdaniem, świetną narrację.
"Dziady" nie są balladą, ale ok.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Liczba postów: 379
Liczba wątków: 51
Dołączył: Nov 2010
No w sumie racja, pomyłka... W sumie nie całe Dziady da się lubić, zwłaszcza, że trzeba było wałkować na polskim, czemu bohaterowie ustawieni są tak, a nie inaczej, czemu ci mówią po polsku, a ci nie po polsku, itd...
Liczba postów: 1
Liczba wątków: 0
Dołączył: Jan 2015
Większość klasyki jest przereklamowana. Wielu uważa, że Mickiewicz to straszny grafoman.
Liczba postów: 401
Liczba wątków: 16
Dołączył: Jan 2013
"Rejs", "Miś", "Chłopaki nie płaczą" i w zasadzie zdecydowana większość płytkich, imbecylnych komedii polskich.
Jeśli zaś chodzi o literaturę, to Stephen King mocno mnie rozczarował. No i "Mały Książę" - czytałem jako dziecko i nie potrafiłem się zachwycić.
Liczba postów: 1
Liczba wątków: 0
Dołączył: Jan 2015
Jeśli chodzi o książki to rzadziej ulegam rozczarowaniu - nie zdarzyło mi się przeczytać coś z klasyki i rzucić książką przez ciasne okienko. Natomiast jeśli chodzi o filmy to bardzo często ulegam rozczarowaniu. Moje ostatnie to "Ida", która w ogóle nie ma szans na Oscara, biorąc pod uwagę, że w tym roku jest bardzo silna konkurencja.
|