Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Boży wysłannik. IIWŚ
#1
Była późna godzina nocna gdy przy masywnym dębowym biurku, Stalin przeglądał nadesłane raporty. Dym z jego fajki unosił sie jak poranna mgła, a bogato rzeźbiona lampka nocna oświetlała półmrok jaki panował w jego wielkim gabinecie. Nie był zadowolony. Eksterminacja ludności Polskiej jak i Żydowskiej szła zbyt powoli. Do tego kłamstwo o Katyniu mogło zostać odkryte zbyt wcześniej. Mruknął coś pod nosem. Jego masywna dłoń właśnie sięgała po telefon do adiutanta gdy przez drzwi, bez żadnej zapowiedzi wkroczył wysoki mężczyzna. Jego krok był stanowczy i sprężysty. Czarne włosy i krótko przycięta bródka zgrywała się wręcz dantejsko z piwnymi oczami. Wódz nie czuł strachu, lecz wielkie zdziwienie. Mężczyzna był ubrany w czarne spodnie i dziwnie skrojony golf który zakrywał mu praktycznie całą szyję. Gdy doszedł do biurka, Stalin odezwał się swym grubym i donośnym głosem.

- Kim jesteś, co tutaj robisz i dlaczego nic nie wiem o Twojej wizycie! – Gdy mówił te słowa, wstał z obitego czerwoną skórą fotela i wycelował w głowę nieznajomego pistoletem TT-30. Nieznajomy dopiero po krótkiej chwili zaczął mówić spokojnym ale bardzo wyrazistym głosem.

- Losifie Wissarionowiczu Dżugaszwili. Nasz Pan, ze względu popełnione przez Ciebie zbrodnie wobec ludzkości oraz wobec własnego narodu, skazuje Ciebie na natychmiastowe odesłanie. Czy przepraszasz i odczuwasz skruchę za popełnione przez Ciebie czyny?- Stalin nie wierzył własnym uszom. Nie wiedział co ma powiedzieć. Był tak zszokowany, że jedyne co mógł zrobić to nacisnął spust. Nieznajomy padł na ziemie. W czole zionęła ciemna dziura.

- Co to za niedorzeczność! – Krzyknął wódz i nacisną guzik połączenia z adiutantem. Niestety. W głośniku panowała Cisza. – Co jest do jasnej cholery! – Gdy podniósł głowę w stronę drzwi, zauważył, że nieznajomy znów stał w poprzednim miejscu. Dobry ojciec narodu wycelował szybko w stronę gościa i wystrzelił wszystkie naboje w jego klatkę piersiową. Ten padł jak kłoda.

Stalin nie dowierzając całej tej sytuacji, wyszedł zza biurka i podszedł do leżące na dywanie nieznajomego. Wokół ciała nie było żadnej plamy krwi. Po kilku sekundach, ku przerażeniu Wodza, denat wstał i powiedział.

- Ani krzty skruchy nie czuję w Twoim sercu Losifie. Dlatego najwyższy wymiar kary muszę wykonać. – Stalin odsunął się kilka kroków do tyłu, a fajka wypadła mu z ust gdy przez jego pierś przeleciały trzy kule .

Kilkanaście minut później adiutant Wodza wbiegł do gabinetu. Pomieszczenie było puste i tylko żar z leżącej na ziemi fajki, sugerował, iż jeszcze kilka minut temu Stalin żył i pracował nad raportami.







Czy Bóg miałby w ten sposób pomagać ludzkości? Aby ta nie miała do niego pretensji, że nic nie robił?
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz
#2
Cytat:Była późna godzina nocna, gdy przy masywnym, dębowym biurku Stalin przeglądał nadesłane raporty.

Cytat:Dym z jego fajki unosił się jak poranna mgła, a bogato rzeźbiona lampka nocna oświetlała półmrok jaki panował w jego wielkim gabinecie.
Odnośnie lampki - nie można oświetlać półmroku, bo półmrok bierze się z niewystarczającej ilości światła. Można by tu na przykład napisać: rozpraszała mrok.

Cytat:Do tego kłamstwo o Katyniu mogło zostać odkryte zbyt wcześnie.

Cytat:Jego masywna dłoń właśnie sięgała po telefon do adiutanta, gdy przez drzwi, bez żadnej zapowiedzi, wkroczył wysoki mężczyzna.
On mógł sięgać po telefon, ale nie po "telefon do adiutanta" - sięgał po aparat, żeby dopiero do tego adiutanta zadzwonić.

Cytat:Mężczyzna był ubrany w czarne spodnie i dziwnie skrojony golf, który zakrywał mu praktycznie całą szyję.

Cytat:Kim jesteś, co tutaj robisz i dlaczego nic nie wiem o Twojej wizycie!
Z małej litery, bo to nie list.

Cytat:Nieznajomy dopiero po krótkiej chwili zaczął mówić spokojnym, ale bardzo wyrazistym głosem.

Cytat: Losifie Wissarionowiczu Dżugaszwili.
Iosifie?

Cytat:Nasz Pan, ze względu na popełnione przez Ciebie zbrodnie wobec ludzkości oraz wobec własnego narodu, skazuje Ciebie na natychmiastowe odesłanie.
"Ciebie" z małej.

Cytat:Był tak zszokowany, że jedyne co mógł zrobić to nacisnąć spust. Nieznajomy padł na ziemię. W czole zionęła ciemna dziura.[do tego pewnie pełno było krwi i mózgu]

Cytat:W głośniku panowała Cisza.
Czemu z dużej ta cisza?

Cytat:podszedł do leżącego na dywanie nieznajomego.

Krótki tekst, a masa błędów. Popracuj nad przecinkami.
Sporo pracy przed Tobą, jeśli chodzi o styl. Zdania nie brzmią zachęcająco, ani ciekawie. Mogłeś na przykład zrobić jakieś szersze wprowadzenie, dłuższy opis, nakreślić tło historyczne, pofilozofować, cokolwiek, żeby tekst nabrał kolorków.
Twój pomysł na fabułę miał być szlachetny i budujący, tak sądzę, ale wszystko tutaj jest takie liźnięte, ten Boży wysłannik tak jak Filip z konopii wyskoczył. Fajnie, jakbyśmy i o nim czegoś się dowiedzieli.
No i te pytania retoryczne na końcu brzmią bardzo naiwnie.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#3
Moim zdaniem zapowiada się ciekawie, aczkolwiek rzeczywiście problem jest z przecinkami. Nie poddawaj się autorze. Wrzuć poprawioną wersję!
Od­kry­waj, wal­cz, ob­serwuj, próbuj..., bo nie da się nau­czyć życia czy­tając tyl­ko dob­re książki. Coupons
Odpowiedz
#4
hmm... .
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz
#5
Mógłbym podpisać się pod wszystkim słowami współrecenzentów.
Odpowiedz
#6
(06-01-2023, 21:53)Kotkovsky napisał(a): Mógłbym podpisać się pod wszystkim słowami współrecenzentów.

Dziękuje za komentarz! Tyle lat temu tekst był napisany, że praktycznie o nim zapomniałem, a tutaj takie zaskoczenie! Śpieszę więc z odpowiedzią, iż pracę domową wykonałem i staram się już pisać, używając przecinków.
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz
#7
Lightbulb 
Wybiła północ, gdy przy masywnym dębowym biurku Józef Wisarionowicz przeglądał nadesłane raporty, siedząc w obitym czerwoną skórą fotelu. Dym z jego fajki unosił się jak poranna mgła, a bogato rzeźbiona ornamentem roślinnym (np. tak rzeźbiona), mosiężna lampka nocna oświetlała stos dokumentów. Wielki gabinet Wodza spowijał półmrok.
Ojciec narodu mruknął niezadowolony. Eksterminacja ludności Polskiej jak i Żydowskiej szła zbyt powoli. Do tego Niemcy, kapitaliści, przeciwnicy polityczni i inni wrogowie mogli zbyt wcześnie odkryć kłamstwo o Katyniu.
Przypuszczam że powyższa forma zdania mogłaby podkreślić politykę i myślenie tego człowieka.
 Jego masywna dłoń właśnie sięgała po telefon do adiutantakiedy przez drzwi, bez żadnej zapowiedzi wkroczył wysoki mężczyzna. Jego krok był stanowczysprężysty. Czarne włosy, krótko przycięta bródka zgrywała się wręcz dantejsko z piwnymi oczami. Mężczyzna był ubrany w czarne spodnie i dziwnie skrojony golf zakrywający mu praktycznie całą szyję. Towarzysz Wisarionowicz zdziwił się wielce na tę obecność. Zmarszczył brwi mierząc nieproszonego gościa surowym wejrzeniem. Ów podszedł do biurka. 

- Kim jesteś?? Stalin odezwał się swym  grubym, donośnym głosem - co tutaj robisz i dlaczego nic nie wiem o Twojej wizycie! 
Mówiąc te słowa, wstał  celując w głowę nieznajomego pistoletem TT-30. Ów dopiero po krótkiej chwili zaczął mówić spokojnie, ale bardzo wyraziście.

- Losifie Wissarionowiczu Dżugaszwili. Nasz Pan, ze względu popełnione przez Ciebie zbrodnie wobec ludzkości oraz wobec własnego narodu, skazuje Ciebie na natychmiastowe odesłanie. Czy przepraszasz i odczuwasz skruchę za popełnione przez Ciebie czyny?
    Stalin nie wierzył własnym uszom. Nie wiedział co ma powiedzieć, zbyt zszokowany. Jedyne co mógł zrobić to nacisnąć spust. Nieznajomy upadł na dywan. W czole zionęła  ciemna dziura.

- Co to za niedorzeczność! – krzyknął wódz. Nacisnął guzik połączenia z adiutantem. Niestety.  Odpowiedziała Cisza. – Co jest do jasnej cholery!? 
Raptem podniósł głowę w stronę drzwi - nieznajomy znów stał tak jak przedtem, w poprzednim miejscu. Dobry ojciec narodu wycelował szybko w stronę gościa i wystrzelił wszystkie naboje w jego klatkę piersiową. Ten znów padł jak kłoda.

Stalin nie dowierzając całej tej sytuacji wyszedł zza biurka i podszedł do leżące na dywanie nieznajomego. Wokół ciała nie było żadnej plamy krwi. Po kilku sekundach, ku przerażeniu Wodza denat wstał i powiedział.

- Ani krzty skruchy nie czuję w Twoim sercu Losifie - oznajmił mężczyzna - dlatego muszę wykonać najwyższy wymiar kary. 
Stalin odsunął się kilka kroków do tyłu. Fajka wypadła mu z ust gdy przez jego pierś przeleciały trzy kule .

Kilkanaście minut później adiutant Wodza wbiegł do gabinetu. W pomieszczeniu nie zastał nikogo. Tylko żar, który wysypał się z fajki sugerował, iż jeszcze kilka minut temu Stalin pracował nad raportami.

Z pewnością słyszałeś że wszyscy ciągle uczymy się na błędach - ja też. Sam też oceń, czy propozycja zmian pewnych wyrażeń, usunięcia niektórych słów, zamiana "i" na przecinki, lub na podzielenie zdania (na pozór bzdet); tudzież pomysł nw. akapitów, przestawienia co najmniej jednego zdania w inne miejsce poprawi utwór, czy nie. Myślę przez to nie tyle o formie, co o treści - tragikomicznej, groteskowej wymowie opowiadania. Sądzę że takie miało być zamierzenie? Życzę powodzenia w twojej twórczości.
Odpowiedz
#8
Ironią losu jest to, że najkrótsze formy mogą zawierać bardzo wiele błędów. Właśnie to udowodniłeś drogi komentatorze i jak najbardziej przychylam się do Twojej oceny! Smile Będę miał na uwadzę Twoje uwagi w czasie kolejnych zmagać pisarskich! Smile Dziękuje za dobry komentarz!
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości