Znów wędrówkę zaczynam, gdy srebrzysta pełnia
rzuca cieniem na drogę brukowaną w gwiazdy
kontur baszty z wplecionym widmem bluszczu gęstym,
zatraconym w przedwiekach, wraz z moim imieniem.
Białym płaszczem zamiatam, nawiedzając forty.
Wohin gehst du, mein Dietrich? - szepcze wiatr znad Leby.
Świat się zmienił i mowa, wciąż jednak potrzebnyś,
pierwszy wójcie lęborski, rycerzu zakonny.
Jestem tylko legendą, zjawą z czarnym krzyżem.
Upadł zakon niemiecki, jednak pamięć chronię.
Gdańską bramę oświetlił właśnie pierwszy promień.
Wiatr niesie mnie ku wodzie, duch wciąż grodu strzeże.
Skwirzą mewy nad rzeką, nurt zmierza ku morzu.
Ogłaszają się dzwony Świętego Jakuba.
Pędzę porwany prądem, gdy brzeg się przesuwa.
Wokół trzciny szeleszczą w dziwnym rozhoworze.
Po polsku i w kaszebszczie złotych wydm przemowa.
Mijam ruchome piaski, roztapiam w przestworzach.
rzuca cieniem na drogę brukowaną w gwiazdy
kontur baszty z wplecionym widmem bluszczu gęstym,
zatraconym w przedwiekach, wraz z moim imieniem.
Białym płaszczem zamiatam, nawiedzając forty.
Wohin gehst du, mein Dietrich? - szepcze wiatr znad Leby.
Świat się zmienił i mowa, wciąż jednak potrzebnyś,
pierwszy wójcie lęborski, rycerzu zakonny.
Jestem tylko legendą, zjawą z czarnym krzyżem.
Upadł zakon niemiecki, jednak pamięć chronię.
Gdańską bramę oświetlił właśnie pierwszy promień.
Wiatr niesie mnie ku wodzie, duch wciąż grodu strzeże.
Skwirzą mewy nad rzeką, nurt zmierza ku morzu.
Ogłaszają się dzwony Świętego Jakuba.
Pędzę porwany prądem, gdy brzeg się przesuwa.
Wokół trzciny szeleszczą w dziwnym rozhoworze.
Po polsku i w kaszebszczie złotych wydm przemowa.
Mijam ruchome piaski, roztapiam w przestworzach.