Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bliskość
#1
Miało byś na konkurs, ale nie zdążyłem, pewnie i tak bez większych szansBig Grin Więc oddaję pod Waszą ocenę, część pierwszą... tym razem ma być na prawdę krótkie (do 70k znaków) zobaczymy czy nie urośnie. Zguba wie o co "biega"Big Grin

>>>>

Zmęczenie dawało się jej już we znaki. Grawitacja może i tylko „nieco” większa, ale nawet bez tej odrobiny dodatkowego ciężaru, byłaby wykończona. Brnięcie po pas w wodzie, nie należało do najprzyjemniejszych zadań. Spojrzała jeszcze raz na horyzont, gdzie powoli znikały już delikatne stróżki dymu, znaczące miejsca gdzie spadły resztki promu. Nadal kręciło się tak kilka wojskowych maszyn. Minęła może godzina od czasu, gdy pociągnęła za rączkę katapulty.

Uratowała się tylko dlatego, że to był wojskowy prom. Ten cywilny złom który miał lecieć popsuł się na pół godziny przed startem. Tak wylądowała na tej misji straceńców. Cywilny pilot, który z nią leciał, nie mógł pilotować wojskowej maszyny i gówno wiedział. Sam był zdziwiony, gdy na ich kanale łączności pojawiła się jego twarz meldująca, że mają uszkodzone osłony termiczne. Potem już nie oni sterowali promem. Zabrakło mu doświadczenia bojowego i refleksu. Widziała jak się katapultował, ale było za późno. Jego spadochron zapalił się po tym jak prom zmienił kąt wyhamowywania w atmosferze. Biedny dureń, on miał szansę, którą zmarnował, pozostali pasażerowie jej nie mieli, pewnie nawet nie wiedzieli co ich zabiło.

Trzeba uważać, ktoś tu coś kombinował. Jeszcze wisząc pod czaszą spadochronu wyłączyła terminal na przedramieniu. Nie miała ochoty sprawdzać czy ci goście, którzy załatwili rozwałkę promu, nie przylecą sprawdzić czy komuś nie udało się wykaraskać z tego bajzlu. Nie była ciekawa jakimi jeszcze niespodziankami dysponowali.

Dowlokła się w końcu do małej, skalistej wysepki na skraju archipelagu. Położyła się na skrawku ciemnej, żwirowatej plaży i przez dłuższą chwilę odpoczywała, dysząc ciężko. Potem przyszedł czas na wymyślenie jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Odłączyła antenę komunikacyjną od terminala zanim go ponownie włączyła. Nie ma większych szans, żeby jej sygnał usłyszeli na pokładzie krążownika, nawet jeśli jeszcze nie odleciał to jest po drugiej stronie globu i właśnie zbiera się do skoku. Miała tu zostać przez dwa tygodnie. Teraz pewnie i tak uważają, że cała załoga promu zginęła. Parę trupów to nie powód, żeby opóźniać marszrutę. Sprawą zajmą się władze lokalne. Tyle, że to raczej owe władze były odpowiedzialne za tę sprawę. Trzeba znaleźć kogoś zaufanego na powierzchni. Tylko jak?

Przeglądała dokładne dane na temat planety. Dwa miasta, to dawało pewne możliwości. Listy personelu: zarząd, korporacje, robotnicy, zespół naukowy, wojsko, niezależni. Sporo tego. Przeszła do danych wojskowych: dowódca, sztab, ochrona, lotnictwo... może tu jest ktoś znajomy. Czterdzieści siedem osób. Powoli przewijała listę przyglądając się fotografiom. Mniej więcej w połowie listy zobaczyła twarz krótko ostrzyżonego blondyna z zawadiackim uśmiechem, wyglądającego jak te byczki z plakatów werbunkowych.
- Ależ ten wszechświat mały, ty draniu. Chyba jesteś mi coś winien – powiedziała uśmiechając się pod nosem.

***

Żołnierz stojący na warcie przy wejściu do budynku administracyjnego koloni, skrzywił się gdy dostrzegł zbliżający się niewielki, elektryczny samochód terenowy. Znał ten pojazd, podobnie jak ubranego w nieskazitelnie biały garnitur i kapelusz jegomościa za kierownicą. Mina kierowcy świadczyła, że znowu mogą pojawić się problemy. Ten jajogłowy uważał, że jego praca jest najważniejsza. Jeśli ktoś, jego zdaniem, nie umiał jej należycie docenić stawał się automatycznie celem ataku. Kapral nie rozumiał na czym owa praca polegała i tak naprawdę, wcale go to nie interesowało. Niestety ze względu na przydzieloną służbę, parę razy musiał mu już tłumaczyć, że komendant nie może poświęcić mu czasu. Tym razem nie było rozkazu by go nie wpuszczać, ale i tak trzeba będzie zameldować, że Nagenski się pojawił. Więc różnie to może być.
Ku zaskoczeniu żołnierza, naukowiec nie odezwał się słowem, stanął w naprzeciwko, przyłożył telefon do ucha i rzucił krótkie: „Jestem.” Potem zaczął się mu uważnie przyglądać jakby na coś czekając. Chwilę później odezwał się komunikator.
- Kapralu, proszę wpuścić profesora Nagenskiego. Pani komendant czeka.
- Tak jest – potwierdził. - Witam pana. Proszę do środka, już czekają.
- Dziękuję – rzucił gość, minął bramkę i energicznym krokiem pomaszerował do gabinetu komendanta na końcu głównego korytarza.

***

- Pani nie zdaje sobie sprawy, że ten zakaz opóźni moje badania o cały sezon. Bez możliwości udania się na wyspę Północną gdzie pojawią się ciała exoeurypterida...
- Profesorze Nagenski, wiem, że potrafi pan opowiadać godzinami o swych odkryciach, słowami, których nikt z nas nie jest w stanie zrozumieć – przerwała mu komendant. - Przerabialiśmy to już wcześniej.
- Dobrze, postaram się więc ubrać to w nieco inne słowa. - Nagenski wiedział, że pewnie niewiele wskóra, ale nie pozostało mu już nic innego. - Moi sponsorzy spodziewają się wyników. Jeśli ich nie dostarczę, stracę granty, w tym również te pieniądze, które płyną do kasy koloni za prawa badawcze. Czy teraz wyrażam się jasno?
- Oczywiście. Tyle, że to nic nie zmienia. Pańscy sponsorzy, to pańska sprawa. A te środki, które płacą za pański pobyt u nas, nie są warte tego, bym zaryzykowała epidemię.

Wiedział już, że przegrał. Major Rebeka Gardenson, pełniąca funkcję komendanta kolonii na Assel, nie rozumiała ani wagi jego pracy, ani nawet genezy nazwy planety na, której sprawowała rządy. Przychodząc tu, wiedział jak małe ma szanse na powodzenie. Ale rozumiał też, że dalsze zrażanie do siebie, i swojej pracy, komendanta nie przyniesie nic dobrego.
- Dobrze, tego typu argumentację jestem w stanie zaakceptować. Proszę mi tylko powiedzieć jak długo może to potrwać?
- Panie, Nagenski. Oboje chyba dobrze wiemy, że te zachorowania to zapewne wynik przedawkowania jakichś wywarów roślinnych. Eksperymentowali w poszukiwaniu lokalnej używki.
- Już mówiłem, że w tutejszych roślinach nie ma narkotyków...
- Pan to wie, a ja panu wierzę. Niestety robotnicy próbować będą. Tak to już jest. Postaram się, aby profesor Wallace przyłożył się do pracy nad testami. Niestety mamy jeszcze inne nagłe sprawy... Ale postaram się, aby nie utrudniać panu pracy dłużej niż będzie to konieczne.
- Sam też z nim porozmawiam w tej sprawie.
- Dziękuję. To z całą pewnością pomoże nam to szybko rozwiązać problem – jej uśmiech był niemal szczery. - A teraz jeśli pan pozwoli... - wskazała drzwi. - Mój asystent pana odprowadzi.
- Do widzenia, pani major.
- Do widzenia, profesorze.
Wychodząc z budynku administracji, skinął grzecznie głową kapralowi sterczącemu niezmiennie przy wejściu. Tamten odpowiedział na pozdrowienie i rzucił „Do widzenia, profesorze”. Zapewne nie tak wyobrażał sobie przebieg dzisiejszego spotkania. Obyło się bez kłótni.

Wsiadł do samochodu i ruszył do swojego baraku. Mieszkał z dala od głównej kolonii, na wybrzeżu, gdzie mógł spokojnie prowadzić badania. Raczej nie udzielał się towarzysko. Przyjeżdżał tylko po zapasy lub coś załatwić. Teraz planował wybrać się na wyspę Północną, by zdobyć niezbędne dane do dalszych badań. Oczywiście to gadanie o utracie grantu było blefem. Wyśle sponsorom sprawozdanie z tego co już ma. I tak było tego więcej niż mogli oczekiwać. Sprzedadzą te dane na parę uczelni, a kilku profesorów będzie miało niezły materiał na publikacje. Sam też przygotował coś niesamowitego. Jeśli udałoby mu się dostać do lęgowisk tych stawonogów i potwierdzić swoje teorie... może wpadłaby nawet jakaś nagroda. Niestety wojsko ogłosiło kwarantannę, bo paru idiotów czymś się struło, więc nie pozwolono mu na podróż. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.

***

Dotarła w końcu do skalistej plany na skraju większego skrawka lądu. Usiadła na dużym kamieniu. Tu mogła odpocząć i zaczekać, aż wyschnie po niespodziewanej kąpieli. Zdjęła kurtkę mundurową i ułożyła ją obok. Jedyna odniesiona w wypadku rana nie wyglądała groźnie, w sumie to ciężko otarcie na ramieniu, nazwać „raną”.
Trzeba było podłączyć się do sieci i nie dać się jednocześnie wykryć. Jeśli ta kolonia była podobna do innych, nie powinno to być trudne. Ale na innych koloniach raczej nie mordowano załóg promów. Przeszkolenie wywiadowcze jednak dość często się przydaje. Zmieniła nieco ustawienia terminala i podłączyła antenę. Po chwili miała już anonimowy dostęp do sieci cywilnej. Tyle na początek wystarczy. Przejrzała serwis informacyjny. Nagłówki informowały o katastrofie promu. „Nikt nie ocalał z katastrofy!”, „Tragiczna awaria wojskowej maszyny!”, „Czy prom zderzył się z UFO?” i inne tego typu tytuły. W oficjalnym komunikacie znalazła listę zabitych, nie było informacji o zmianach w obsadzie promu, najwyraźniej dowództwo nie zaprzątało sobie głowy takimi detalami. Znalazła też mapę planety. Włączyła pozycjoner. Wszystko się zgadzało. Znajdowała się niedaleko mniejszego miasta. Jakieś piętnaście kilometrów na północ. Spora kolonia, pełna robotników, żołnierzy i naukowców, do tego na tyle młoda, by nie popaść jeszcze w permanentną inwigilację, więc łatwo będzie się zgubić w tłumie. Ale najpierw trzeba wykorzystać „punkt zaczepienia”.
Rozpuściła włosy, sprawdziła jeszcze raz czy na twarzy nie ma śladów po niedawnych przejściach i wybrała osobisty numer młodego porucznika. Po dość długiej chwili, na ekranie pojawiła się znudzona twarz blondyna.
- Cześć. Co tam u Cibie? - zapytała wesoło.
- Witam. My się znamy? - Takie pytanie zbiło ją całkowicie z tropu. Miała tylko nadzieję, że udało jej się ukryć zaskoczenie.
- Spotkaliśmy się na Breven, parę miesięcy temu, na szkoleniu. - Coś tu było nie tak, może i facet był dupkiem, ale raczej nie należała do panienek o których zapomina się następnego dnia.
- Tak, byłem tam trzy dni na szkoleniu, ale jakoś nie kojarzę... - W jego oczach nie pojawił się żaden, choćby najsłabszy, przebłysk świadczący że ją rozpoznał. I dwie noce – pomyślała. Postanowiła zmienić taktykę.
- Ale ja cię pamiętam. Mam tu trzydniową przepustkę, nikogo innego nie zmam. Więc pomyślałam, że moglibyśmy się spotkać? - zaszczebiotała.
- Teraz mam sporo pracy...
- Proszę – uśmiechnęła się szeroko. - Może dziś wieczorem, znajdziesz chwilę dla mnie?
- Dobrze, jeśli chcesz to wpadnij do „Tartaku”, tak około ósmej lokalnego. Postaram się przyjść.
- Na pewno będę – znowu głupiutki uśmieszek. - Do zobaczenia.
- Cześć. - Jego twarz zniknęła z ekranu.
- Co jest do cholery!? - krzyknęła na głos. Pamiętała dobrze tego durnia. Napalony drań latał za nią niczym pies. Był całkiem do rzeczy, a ona miała ochotę się zabawić, więc spędziła z nim obie noce na tamtym szkoleniu. Przypomniała sobie nawet, że mówił coś o tej planecie, że tu nudno, nie ma tak ładnych kobiet i podobne bzdury... A teraz nie dość, że jej najwyraźniej nie pamiętał, to nie był nawet zainteresowany spotkaniem. Jeszcze raz sprawdziła dane, to samo imię i nazwisko, ten sam stopień no i oczywiście ta sama facjata. Albo gościa wykastrowali, albo zmienił orientację a do tego dostał totalnej amnezji, ale to nie ten sam człowiek. - Co tu się dzieje?
Tak czy inaczej czas dostać się do miasta. Ubrała się i ruszyła skalistym brzegiem. Ledwie kilkaset metrów dalej teren zaczął się podnosić tworząc stromy klif. Zerknęła jeszcze raz na mapę, miasto znajdowało się dość wysoko więc istniała możliwość, że będzie potem miała problem by wydostać się z plaży. Ruszyła więc w górę pomiędzy niewielkimi drzewami o mięsistych liściach.
Just Janko.
Odpowiedz
#2
No właśnie tak jakoś czułem, że chyba wreszcie to napisałeś Wink

Najpierw rzeźnia ^^:

"Nadal kręciło się tak kilka wojskowych maszyn, cywilne maszyny trzymały się na dystans" - maszyny się powtarzają i to niemal obok siebie.

"Ten cywilny złom który miał lecieć popsuł się na pół godziny przed startem." - Najpierw piszesz o bohaterce kobiecie... a nastepnie 'miał'.

"Jego spadochron zapalił się po tym jak prom zmienił kont wyhamowywania w atmosferze." - 'Kąt', nie Kont. I na pewno wyhamowywania? Nie lepiej brzmiałoby hamowania (oczywiście tylko sugestia)?

"Miała tu zostać przez dwa tygodnie, zabrać mieli ją w drodze powrotnej." - Miała, mieli trochę tak nie pasuje to to.

W trzecim fragmencie (po drugich gwiazdkach) przy dialogach nie ma pauz. Trochę nieczytelnie się robi Wink

"Do widzenia, pani major." - Tu mi się wydaje, że doktor przychodzi do komendantki jako przełożonej i rządzącej kolonią. nie wiem czy właściwsze nie byłoby użycie: Do widzenia, pani komendant. Ale... nie znam się na wojskowych sprawach, Ty siłą rzeczy bardziej w tym siedzisz.

"Niestety wojsko ogłosiło kwarantanne, bo paru idiotów czymś się struło, więc nie pozwolono mu na podróż." - Lepiej (prościej bo prościel, ale lepiej) będzie brzmiało zatruło.

Poza tym początkowe zdania dużo opisują, a są mało złożone. Początkowo wprawiło mnie to w dyskomfort.


Poza tym ciekawe Smile Chcę wiedzieć jak to rozwiniesz siłą rzeczy (bo na razie faktycznie nic nie mówi o głównym temacie o co Ci zresztą chodziło) i czy dalej gonisz z akcją (zmora większego tematu starając się go zmieścić w jak najkrótszej formie). Czekam na resztę bo tak naprawdę pełną opinię dopiero po całości lektury będę mógł przedłożyć Smile
Odpowiedz
#3
(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): kilka wojskowych maszyn, cywilne maszyny trzymały się na dystans.

Powtórzenie ;]

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Minęła może godzina od czasu gdy pociągnęła za rączkę katapulty.

Przecinek przed "gdy"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Ten cywilny złom który miał lecieć popsuł się na pół godziny przed startem.

Przecinek przed "który"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Cywilny pilot który z nią leciał,

Przecinek przed "który"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Sam był zdziwiony gdy na ich kanale łączności pojawiła się jego twarz meldująca,

Przecinek przed "gdy"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): ego spadochron zapalił się po tym jak prom zmienił kont wyhamowywania w atmosferze.

Przed "jak" też bym postawiła, chociaż może być to kwestią sporną.

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Biedny dureń, on miał szansę którą zmarnował,

Przecinek przed "którą".

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): sprawdzać czy ci goście którzy załatwili rozwałkę promu,

Przecinek przed "którzy"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): żwirowatej plaży i przez dłuższą chwilę odpoczywała dysząc ciężko.

Przecinek przed "dysząc".

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Nie ma większych szans żeby jej sygnał usłyszeli na pokładzie krążownika,

Przecinek przed "żeby".

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): i tak naprawdę to wcale go to nie interesowało.

Ja bym usunęła pierwsze "to" i chyba pokusiłabym się na jego miejscu o przecinek.

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Niestety ze względu na przydzieloną służbę parę razy musiał mu już tłumaczyć,

Po "służbę", przecinek.

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): o swych odkryciach, słowami których nikt z nas nie jest w stanie zrozumieć

Przecinek przed "których"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): w tym również te pieniądze które płyną do kasy koloni za prawa badawcze.

Przecinek przed "które"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): za pański pobyt u nas, nie są warte tego, bym zaryzykowała epidemię.

Może "ryzykowała epidemią" ? - sugestia.

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): genezy nazwy planety na której sprawowała rządy.

Przecinek przed "na której"

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Sam, też z nim porozmawiam w tej sprawie.

Przecinek po "sam" jest zbędny ;]

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): . Teraz planował wybrać się na wyspę Północną by zdobyć niezbędne dane do dalszych badań.

Postawiłabym przecinek przed ''by", ale to też może być kwestia sporna.

(30-07-2010, 20:11)Janko napisał(a): Niestety wojsko ogłosiło kwarantanne

A nie "kwarantannę" ?


No.
Powiem szczerze, że nie przepadam za sf, ale mimo wszystko, dobrze, i o dziwo, szybko mi się czytało.
Tam kilka przecinków zjadłeś Tongue

A.

Cytat:Pani nie zdaje sobie sprawy, że ten zakaz opóźni moje badania o cały sezon. Bez możliwości udania się na wyspę Północną gdzie pojawią się ciała exoeurypterida...
Profesorze Nagenski, wiem, że potrafi pan opowiadać godzinami o swych odkryciach, słowami których nikt z nas nie jest w stanie zrozumieć – przerwała mu komendant. - Przerabialiśmy to już wcześniej.
Dobrze, postaram się więc ubrać to w nieco inne słowa. - Nagenski wiedział, że pewnie niewiele wskóra, ale nie pozostało mu już nic innego. - Moi sponsorzy spodziewają się wyników. Jeśli ich nie dostarczę, stracę granty, w tym również te pieniądze które płyną do kasy koloni za prawa badawcze. Czy teraz wyrażam się jasno?
Oczywiście. Tyle, że to nic nie zmienia. Pańscy sponsorzy, to pańska sprawa. A te środki, które płacą za pański pobyt u nas, nie są warte tego, bym zaryzykowała epidemię.

Cytat:Dobrze, tego typu argumentację jestem w stanie zaakceptować. Proszę mi tylko powiedzieć jak długo może to potrwać?
Panie, Nagenski. Oboje chyba dobrze wiemy, że te zachorowania to zapewne wynik przedawkowania jakichś wywarów roślinnych. Eksperymentowali w poszukiwaniu lokalnej używki.
Już mówiłem, że w tutejszych roślinach nie ma narkotyków...
Pan to wie, a ja panu wierzę. Niestety robotnicy próbować będą. Tak to już jest. Postaram się, aby profesor Wallace przyłożył się do pracy nad testami. Niestety mamy jeszcze inne nagłe sprawy... Ale postaram się, aby nie utrudniać panu pracy dłużej niż będzie to konieczne.
Sam, też z nim porozmawiam w tej sprawie.
Dziękuję. To z całą pewnością pomoże nam to szybko rozwiązać problem – jej uśmiech był niemal szczery. - A teraz jeśli pan pozwoli... - wskazała drzwi. - Mój asystent pana odprowadzi.
Do widzenia, pani major.
Do widzenia, profesorze.

Radziłabym dialogi zaczynać od myślników. Ja w pewnym momencie się pogubiłam Tongue

I trochę zdziwiło mnie to przejście od bohaterki do bohatera. Nie ukrywam, że przez to nieco mi się wszystko pomieszało, stałam się taką małą, zdezorientowaną dziewczynką, niewiedzącą co się dzieje Tongue

Jeśli wstawisz dalszą część, przeczytam, bo w sumie, niezłe ;]


Pozdrawiam, Duś
Odpowiedz
#4
Witam, bardzo dziękuję za rzeczowy komentarz, przecinki to moja niewątpliwa "zmora" - ale solennie obiecuję poprawę (i sobie i innym od jakiegoś czasu)Smile
Miło mi, że mimo iż to nie Twoja ulubiona forma prozy, to jednak się podobało. Problem z formatowaniem, niestety to wina (co mnie nie usprawiedliwia) wymiany oprogramowania i złego przeklejenia tekstu, w oryginale sąBig Grin Co do części dalszych, gdy/jeśli napiszę z całą pewnością się podzielęBig Grin
I zapraszam też do innych moich "dzieł", mimo iż piszę w mym mniemaniu tylko SF, to opowiadanie (poza Flotą) chyba jest najbliżej kanonicznej formy tego gatunku... a nie jeszcze "Bezmiar"Big Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#5
Zgodnie z obietnicą - zajrzałam, przeczytałam i wydaję opinię ;p

Nadal nie poprawiłeś błędów, brakuje przecinków, a dialogi nie odznaczają się od opisów we właściwy sposób. Nie wiem, czy będziesz to opowiadanie kontynuował, ale przyznaję, że ma coś w sobie. W sumie poczekam na następny fragment, o ile się pojawi.

Pozdrawiam,
Sol
Jestem użytkownikiem Forum Literackiego. Interpretuję, jak czuję. Proszę o rzeczową i konstruktywną krytykę.
Odpowiedz
#6
Usterki:

"Grawitacja może... byłaby wykończona" --- wykończyć można pokój lub siebie, ale nie grawitację... Rozumiem, co chciałeś przekazać, ale pokopane są podmioty w tym zdaniu.

"Nadal kręcioło się tak" --- tam?

"To z całą pewnością pomoże nam to szybko" --- drugie "to" jest zbędne

"nikogo innego nie zmam" --- znam

Czytając to opowiadanie, mialem wrażenie, że skądś je już znam, tak jakbym je już kiedyś czytał. Ten profesor... ta dziewczyna ocalała z katastrofy... Hmm.

W każdym razie tekst jest dość dobrze napisany, zachęca do czytania. Jest jakaś tajemnica, której można się uczepić i brnąć dalej w gąszcz opisów i dialogów Wink

Jestem pozytywnie nastawiony do tego fragmentu. Całkiem fajnie się czytało.

Pozdrawiam Wink
Odpowiedz
#7
To mi wygląda na część czegoś większego. Nie wiem, gdzie jest ta dalsza część, ale to co miałam okazję przeczytać, samo w sobie nie jest najgorsze, ale mnie nie porywa. Jeśli idzie o styl, to zauważyłam jakieś błędy w zapisie dialogów. Poza tym tekst jest dobrze napisany, choć styl mnie nie powala. Mógł być bardziej plastyczny.

Fabuła... hmmm... to dopiero zawiązanie akcji, ale do tej pory nic się nie pojawiło, więc wypowiadam się na temat tego, co jest, a jest trochę nudnawo. Niby jakaś kolonia, jakieś badania, ale nie bardzo czaję, co chodzi. To pewnie miało się wyjasnić później Tongue

4,5/10


Pozdrawiam
Odpowiedz
#8
Trudno sie wypowiadać o tekście z punktu widzenia fabuły, jeśli tej fabuły jeszcze nie widać.

Warsztat masz całkiem niezły, jeśli nie liczyć gwałtownych skoków na nowa postać (osobliwie w trakcie rozmowy naukowca z major). Pewnie przydałoby mu sie kilka poprawek, ale jak rozumiem masz te uwagi powyżej.

Wątpliwości, które przychodzą mi do głowy

1. Bohaterka miała lecieć promem cywilnym (skąd taki na pokładzie krążownika, który to typ sugeruje okręt) poleciała wojskowym - więc dlaczego leciał nim niewykwalifikowany pilot? Wojsko raczej nie wpuści pilota awionetki do f16 czy nawet herculesa.
Skąd w ogóle taka sytuacja?

2. Czyja właściwie twarz pojawiła się pilotowi na ekranie? "Jego" czyli kogo?

3. Jeśli prom jest pasażerski, raczej nie będzie miał katapulty, właśnie po to, żeby pilot nie robił takich numerów. Jesli z kolei jst przygotowany do katapultowania się, bedzie miał tez jakąś metodę odstrzelenia przedziału pasażerskiego. Chyba, że wojskowy prom = maszyna do egzekucjiSmile

4. Człowiek odstrzelony z promu raczej nie zapali się w atmosferze, chyba, że przyhaczy o kawałek tarczy (a katapulta działa raczej do góry). gagarin sie wystrzelił z Vostoka. bez tarcz termicznych.

5. O jakiej wyspie mówisz? Bo jeśli bohaterka brnie po pas, to sugeruje, że woda jest raczej płytka bardziej może delta rzeki albo trzęsawisko niż prawdziwe morze, a w tym wypadku archipelag może być nieco nadużyciem - przez skojarzenia. Jesli natomiast to morze, to zaznacz to.

6. Dwa miasta na planecie sugerują taki system półpionierski (za wcześnie na samodzielne obozy - a przecież można, powietrze ok, woda nie zabija.)
W tym wypadku rodzi się pytanie dlaczego naukowie, mieszkający sam w chatce poza miastem jeździ zawsze w nieskazitelnie białym garniturze? To jest skrajnie niepraktyczne i oczywiście może to być jego dziwactwo (albo stroi się na spotkania z komendant), ale warto zaznaczyć.

7. Wartownik sugeruje garnizon. Rozmowa z komendant (i w ogóle istnienie komendant kolonii) sugeruje, że kolonia jest pod władzami wojskowymi. Czy naprawdę tam jest wojskowy gubernator?

8. Krążownik wyrzucił z siebie prom i odleciał. Jeśli nie zainteresował się, czy ten prom wyląduje to albo
a. Był to jakiś całkowicie niezależny nośnik wahadlowców, jak taksówka - ale wtedy dlaczego niby bohaterce dali prom na zamianę
b. Spisał prom na straty - bo przecież pozbył się go i nie czekał aż wróci mu do doku.
c. Jest to hipertajna misja wojskowa i wypełniony komandosami prom miał lądować niepostrzeżenie, ale wtedy - lepszy pilot i brak informacji w prasie, chyba, że aż tak spieprzyli podejście.

W każdym przypadku - dlaczego maszyna była "wojskowa" z punktu widzenia planety? Wojsko ma kierunek działania, jesli maszyna pełniła rolę wojskowej to był lot wojskowy i kapitan krazownika raczej by na niego poczekał (aż wyląduje), jesli pełnił rolę cywilnego, to nie byłby w prasie ogłaszany jako wojskowy.

9. Żeby "zgubić się w tłumie" potrzeba kolonii powyżej jakichś 5k mieszkańców. Czy ona jest aż tak duża?

10. Minęły dwie godziny i już jej nie szukają? Nie mogła za daleko nawiac, większe ciążenie, plus brnęła w wodzie. W wodzie trudno sie ukryć a i ruszasz się powoli. Tyczasem ona łaczy się z lokalną siecią przy użyciu "trochę innych ustawień" i to jeszcze pół biedy, ale wykonuje aktywne zapytanie do niej (telefon) - i co, nic?


Zapewne część wątpliwości zniknie wraz z ciągiem dalszym.
Ogólnie mogłoby być lepiej, ale nie jest bardzo źle. Na razie miałes mało miejsca, żeby ogarnąć fabułę, warsztat niezły (choć do poprawek). Zobaczymy, co będzie dalej

Ogólnie 4/10

Zakładam, że jeslibyś ten tekst skończył (byłby kompletny) mógłby spokojnie mieć 5 lub 6.

Odpowiedz
#9
W sumie nawet fajny kawałek akcji. Szkoda że to tylko zalążek opowiadania, zdaje się że bez szans na dalszy ciąg.
Akcja poprowadzona dość ciekawie, choć zgadzam się z nieścisłościami wykazanymi przez przedmówców.
Daję 5/10.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#10
A ja się z większością zastrzeżeń do logiki nie zgodzę (w przeciwieństwie do zastrzeżeń językowych).
Cytat:1. Bohaterka miała lecieć promem cywilnym (skąd taki na pokładzie krążownika,…
Tu nie bardzo rozumiem zastrzeżenie jako takie. Po pierwsze, promy (zgodnie z dzisiejszą i przyjętą przeze mnie nomenklaturą) służą do komunikacji orbita<>planeta. Co w tym dziwnego, że z orbitującego na orbicie okrętu wracał cywilny prom? Mógł choćby wracać po kursie zaopatrzeniowym, a wyjaśnianie tego nie leżało chyba w interesie fabuły. Kto napisał (bo nie ja) że cywilny pilot prowadził wojskowy prom? „z nią leciał, nie mógł pilotować wojskowej maszyny” – czyli właśnie po to była tam bohaterka. A to, że siedział w fotelu drugiego nic tu nie zmienia.
Cytat:2. Czyja właściwie twarz pojawiła się pilotowi na ekranie? "Jego" czyli kogo?
„pojawiła się jego twarz meldująca” – czy coś tu jest niezrozumiałego?
Cytat:3. Jeśli prom jest pasażerski, raczej nie będzie miał katapulty…
[quote]
Ale skoro był to prom wojskowy, co chyba już ustaliliśmy, to nie jest to „prom pasażerki” a co najwyżej maszyna desantowa. Jakbyś nie widział wszystkie tego typu maszyny mają katapulty, choćby z bardzo mało „cywilnego” powodu, jakim są koszty wyszkolenia pilota vs piechura.
[quote]
4. Człowiek odstrzelony z promu raczej nie zapali się w atmosferze, chyba, ...
Nie zapalił się człowiek tylko „spadochron”. Nie wnikam tu w konstrukcję samego urządzenia, ale nazwa jest dość opisowa. A zapalenie się w atmosferze następuje właśnie ze względu na niewłaściwy kąt wejścia (powoduje zwiększenie tarcia -> wzrost temperatury -> zapłon – niezależnie od osłon).
Cytat:5. O jakiej wyspie mówisz? Bo jeśli bohaterka brnie po pas, to sugeruje,...
„archipelag” to tylko określenie dotyczące mnogości niewielkich wysp na niewielkim obszarze. Nie jest w żaden sposób związany z morze, czy jego głębokością. Może występować nawet na rzekach -> archipelagi namorzynowe. Do tego istni ja bardzo płytkie morza na olbrzymich obszarach, a kiedyś były one nawet znacznie powszechniejsze.
Cytat:6. Dwa miasta na planecie sugerują taki system półpionierski (za wcześnie na samodzielne ...
Nie bardzo rozumiem co system „półpionierski” ma wspólnego z pralniami lub „praktycznością -niepraktycznością” białych garniturów, np. niemal wszyscy europejczycy w dawnych koloniach nosili się na biało, mimo iż przy ich poziomie techniki (nie mającym raczej nic wspólnego z lotami w kosmos) wydawało by się to co najmniej równie niepraktyczne? Ale, tu masz racje, miała być to niewielka ekstrawagancja profesora.
Cytat:7. Wartownik sugeruje garnizon. Rozmowa z komendant (i w ogóle istnienie komendant kolonii)…
Wartownik w tym kontekście niczego nie sugeruje. Przy każdym biurze/budynku wojskowym są wartownicy. Co zaś do ustroju kolonii, fakt władzą wykonawczą jest tu komendant wojskowy. Nie widzę w tym nic dziwnego, a wręcz mam dla tego uzasadnienie w dalszej części która może i się pojawi.
Cytat:8. Krążownik wyrzucił z siebie prom i odleciał. Jeśli nie zainteresował się, czy ten prom wyląduje to albo…
Oczywiście, krążownik zgodnie z marszrutą odleciał, zostawiając jeden z promów.
a) Nie ma informacji ile tych promów było. Mogło być ich dziesiątki. Bohaterka nie dostała promu jako taksówki, raczej została z jednym wysłana jako taksówkarz.
b) „Miała tu zostać przez dwa tygodnie. Teraz pewnie i tak uważają, że cała załoga promu zginęła.” I tak mieli odebrać ją razem z promem dopiero za dwa tygodnie. Więc strata sprzętu na terenie własnej kolonii pod kontrolą wojska jest wypadkiem który nie będzie wpływał na działania dużego okrętu. Ma zostać po prostu wyjaśniona przez lokalne służby.
c) Nic tu nie było o „hipertajnej”, tajnej czy choćby poufnej misji. Po prostu ludzie z kolonni zostali wysłani do domciu na pokładzie promu przed odlotem okrętu, a ponieważ ich środek transportu był uszkodzony, dostali pożyczę w postaci promu i pilota.
Cytat:W każdym przypadku - dlaczego maszyna była "wojskowa" z punktu widzenia planety? Wojsko ma kierunek działania, jesli maszyna pełniła rolę wojskowej to był lot wojskowy i kapitan krazownika raczej by na niego poczekał (aż wyląduje), jesli pełnił rolę cywilnego, to nie byłby w prasie ogłaszany jako wojskowy.
Jak wyżej. Nie rozumiem na jakiej podstawie wyciągasz pewne wnioski, nie są one zgodne nawet z dzisiejszymi standardami, nie mówiąc już o S-F.

Cytat:9. Żeby "zgubić się w tłumie" potrzeba kolonii powyżej jakichś 5k mieszkańców. Czy ona jest aż tak duża?
Nie do końca prawda. Skąd wytrzasnąłeś te 5000? Bo wydaje mi się, że to bardziej zależy od rotacji w grupie niż od jej rozmiarów (jeśli w grupie 300 osób, nawet co miesiąc wymienia się 10-20% sporo ludzi się nie zna, jeśli w grupie nawet 15 000 wymiana praktycznie nie występuje, niemal wszyscy znają się „z widzenia”).

Cytat:10. Minęły dwie godziny i już jej nie szukają? Nie mogła za daleko nawiac…
Bo nie było jej w manifeście, to raz. Nie zakładali, że ktoś celowo uciekał z promu. Po trzecie – tu jest nieco więcej, jeśli chodzi o fabułę ale to nieco dalejBig Grin Co zaś do połączenia. Naprawdę uważasz, że dziś przejmują się każdym nowym połączeniem do sieci? Zwłaszcza, gdy jej ustawienia są możliwie standardowe a nikt nie stara się przy użyciu tego połączenia dostać do danych które nie były by publicznie dostępne? Nie rozumiem zastrzeżenia? Że niby co nie ma wykupionego abonamentu?


Mam nieodparte wrażenie, że czasami starałeś się „przelecieć po łepkach”. Ale mam również nadzieję, że uda mi się wkrótce podesłać ciąg dalszy. Bo z tego co widzę, zniknęły już wszystkie moje starsze opowiadania
Just Janko.
Odpowiedz
#11
1. Bohaterka miała lecieć promem cywilnym (skąd taki na pokładzie krążownika,…
Tu nie bardzo rozumiem zastrzeżenie jako takie. Po pierwsze, promy (zgodnie z dzisiejszą i przyjętą przeze mnie nomenklaturą) służą do komunikacji orbita<>planeta. Co w tym dziwnego, że z orbitującego na orbicie okrętu wracał cywilny prom? Mógł choćby wracać po kursie zaopatrzeniowym, a wyjaśnianie tego nie leżało chyba w interesie fabuły. Kto napisał (bo nie ja) że cywilny pilot prowadził wojskowy prom? „z nią leciał, nie mógł pilotować wojskowej maszyny” – czyli właśnie po to była tam bohaterka. A to, że siedział w fotelu drugiego nic tu nie zmienia.


Otóż sprawdź sobie na ilu okrętach będących w służbie wojskowej znajduje się cywilny park maszyn. Jest taka przeszkoda, jakby z lotniskowca wystartował cywilny śmigłowiec.

2 "Cywilny pilot, który z nią leciał, nie mógł pilotować wojskowej maszyny i gówno wiedział. Sam był zdziwiony, gdy na ich kanale łączności pojawiła się jego twarz meldująca, że mają uszkodzone osłony termiczne."

Znaczy pilot był zdziwiony kiedy on meldował. ? Bardzo karkołomna konstrukcja. Czemyu cywilny pilot pilotuje wojskową maszynę?

3. Jeśli prom jest pasażerski, raczej nie będzie miał katapulty…

Ale skoro był to prom wojskowy, co chyba już ustaliliśmy, to nie jest to „prom pasażerki” a co najwyżej maszyna desantowa. Jakbyś nie widział wszystkie tego typu maszyny mają katapulty, choćby z bardzo mało „cywilnego” powodu, jakim są koszty wyszkolenia pilota vs piechura.


Sprzeczność z Twoim podejściem do "1" ("Co dziwnego że na okręcie jest cywilny prom"). Zdecyduj się.


4. Człowiek odstrzelony z promu raczej nie zapali się w atmosferze, chyba, ...

Nie zapalił się człowiek tylko „spadochron”. Nie wnikam tu w konstrukcję samego urządzenia, ale nazwa jest dość opisowa. A zapalenie się w atmosferze następuje właśnie ze względu na niewłaściwy kąt wejścia (powoduje zwiększenie tarcia -> wzrost temperatury -> zapłon – niezależnie od osłon).


Spadochron zapali sie tylko wtedy jeśli a. jest z palnego materiału lub b. będzie miał wymuszone tarcie o atmosferę większe niż jego odporność na temparatury. To sie dzieje wtedy kiedynp był przyczepiony do promu co wymusiłoby zbyt duża prędkość. Ten sadochron wystrzelił się zgodnie z procedurą, więc w czym problem?

5. O jakiej wyspie mówisz? Bo jeśli bohaterka brnie po pas, to sugeruje,...

„archipelag” to tylko określenie dotyczące mnogości niewielkich wysp na niewielkim obszarze. Nie jest w żaden sposób związany z morze, czy jego głębokością. Może występować nawet na rzekach -> archipelagi namorzynowe. Do tego istni ja bardzo płytkie morza na olbrzymich obszarach, a kiedyś były one nawet znacznie powszechniejsze.


Czyli jest archipelag wysp w głębokim po pas morzu. Ok. Wypadałoby dodac komentarz, bo sformułowanie morze i archipelag dalece nie sugeruje tego rozwiązania.

6. Dwa miasta na planecie sugerują taki system półpionierski (za wcześnie na samodzielne ...

Nie bardzo rozumiem co system „półpionierski” ma wspólnego z pralniami lub „praktycznością -niepraktycznością” białych garniturów, np. niemal wszyscy europejczycy w dawnych koloniach nosili się na biało, mimo iż przy ich poziomie techniki (nie mającym raczej nic wspólnego z lotami w kosmos) wydawało by się to co najmniej równie niepraktyczne? Ale, tu masz racje, miała być to niewielka ekstrawagancja profesora.


półionierski = "dopiero tu zaczynamy".I nie, w koloniach ubierano się na biało kiedy cywilizacja juz kwitła (jak na tamte możliwości). Biały bwana miał biały garniturek kiedy juz stała jego rezydencja i działała plantacja trzciny cukrowejBig Grin

7. Wartownik sugeruje garnizon. Rozmowa z komendant (i w ogóle istnienie komendant kolonii)…

Wartownik w tym kontekście niczego nie sugeruje. Przy każdym biurze/budynku wojskowym są wartownicy. Co zaś do ustroju kolonii, fakt władzą wykonawczą jest tu komendant wojskowy. Nie widzę w tym nic dziwnego, a wręcz mam dla tego uzasadnienie w dalszej części która może i się pojawi.


Nie. Przy na przykład moim WKU nie ma - jest stróżówka wewnątrz. Stała obsada wartownicza jest zarezerwowana dla garnizonów/magazynów wojskowych/obozów.

8. Krążownik wyrzucił z siebie prom i odleciał. Jeśli nie zainteresował się, czy ten prom wyląduje to albo…

Oczywiście, krążownik zgodnie z marszrutą odleciał, zostawiając jeden z promów.
a) Nie ma informacji ile tych promów było. Mogło być ich dziesiątki. Bohaterka nie dostała promu jako taksówki, raczej została z jednym wysłana jako taksówkarz.
b) „Miała tu zostać przez dwa tygodnie. Teraz pewnie i tak uważają, że cała załoga promu zginęła.” I tak mieli odebrać ją razem z promem dopiero za dwa tygodnie. Więc strata sprzętu na terenie własnej kolonii pod kontrolą wojska jest wypadkiem który nie będzie wpływał na działania dużego okrętu. Ma zostać po prostu wyjaśniona przez lokalne służby.
c) Nic tu nie było o „hipertajnej”, tajnej czy choćby poufnej misji. Po prostu ludzie z kolonni zostali wysłani do domciu na pokładzie promu przed odlotem okrętu, a ponieważ ich środek transportu był uszkodzony, dostali pożyczę w postaci promu i pilota.


Ok, więc wprost. Ile promów było na pokładzie krążownika? Ile z nich cywilnych?



W każdym przypadku - dlaczego maszyna była "wojskowa" z punktu widzenia planety? Wojsko ma kierunek działania, jesli maszyna pełniła rolę wojskowej to był lot wojskowy i kapitan krazownika raczej by na niego poczekał (aż wyląduje), jesli pełnił rolę cywilnego, to nie byłby w prasie ogłaszany jako wojskowy.
[/quote]
Jak wyżej. Nie rozumiem na jakiej podstawie wyciągasz pewne wnioski, nie są one zgodne nawet z dzisiejszymi standardami, nie mówiąc już o S-F.



Są w pełni zgodne. Pokaż mi jeden wojskowy samolot w niewojskowym locie. Pokaz mi jeden wojskowy lot z okretu, który nie jestmonitorowany przez załogę tego okrętu. To tyle jeśli chodzi o dzisiejsze standardy.

9. Żeby "zgubić się w tłumie" potrzeba kolonii powyżej jakichś 5k mieszkańców. Czy ona jest aż tak duża?

Nie do końca prawda. Skąd wytrzasnąłeś te 5000? Bo wydaje mi się, że to bardziej zależy od rotacji w grupie niż od jej rozmiarów (jeśli w grupie 300 osób, nawet co miesiąc wymienia się 10-20% sporo ludzi się nie zna, jeśli w grupie nawet 15 000 wymiana praktycznie nie występuje, niemal wszyscy znają się „z widzenia”).


5000 to oczywiście sprawa przyblizona - niemniej na pewno jest to liczba spora. Zwłaszcza na - intuicyjnie - zamknietym dosyć środowisku jakim jest kolonia. Jesli nie jest zamknięte, napisz to, że promy wymieniały obsadę co dwa tygodnie. Z tekstu to nie wynika, co więcej czytelnicza intuicja sugeruje coś wręcz przciwnego.
300 osób? Jak jeździłem na kolonii, moja grupa miała ok 200 osób. Znałem wszystkich po dwóch dniach.

10. Minęły dwie godziny i już jej nie szukają? Nie mogła za daleko nawiac…
[/quote]

Własciwie dlaczego nie było jej w manifeście, skoro w ogóle istniał manifest?


Uważam, że - co naturalne - bronisz swojego tekstu, ale staraj się robić to nieco mniej agresywnieBig Grin

Odpowiedz
#12
Przykro mi, ale nie zgadzam się z żadnym z twoich zastrzeżeń, łącznie z tym dotyczącym agresywności.
Starasz się wyciągać wnioski, to bardzo dobrze, ale jeśli próbuje się to robić ze słowa pisanego, należy czytać ze zrozumieniem.
\W zasadzie na wszystkie twoje zastrzeżenia. Gdzie jest napisane w moim tekście, że ten prom bazował na owym okręcie? Bo napisane jest tylko. że wracał co starałem się w moim poprzednim poście wyjaśnić.
Co do reszty:
1. normalnie zapewne na żadnym (ale nie jest to bynajmniej reguła), też zalecał bym małe sprawdzenie. reszta jak wyżej. Co do startu cywilnego śmigłowca z lotniskowca, tu jednak zalecałbym znaczną ostrożność: sprawdź sobie choćby procedury dotyczące operacji oddziałów szybkiego reagowania USA - program JFAST.
2. Znaczy zobaczył swoją twarz na ekranie. Jeszcze raz gdzie doczytałeś, że on pilotował?

3. Tym razem postaram się zaakcentować ważniejsze fragmenty:
Cytat:Uratowała się tylko dlatego, że to był wojskowy prom. Ten cywilny złom który miał lecieć popsuł się na pół godziny przed startem. Tak wylądowała na tej misji straceńców. Cywilny pilot, który z nią leciał, nie mógł pilotować wojskowej maszyny i gówno wiedział. Sam był zdziwiony, gdy na ich kanale łączności pojawiła się jego twarz meldująca, że mają uszkodzone osłony termiczne...
Oni nie lecieli promem cywilnym.
4. nc.
Cytat:Widziała jak się katapultował, ale było za późno
Co do palności nie masz racji, pali się każdym materiał, problem tylko w temperaturze. Każdy materiał pali się przy temperaturze kilku tysięcy stopni -> niewłaściwy kont wejścia w atmosferę (na przykład).
5. wybacz, ale tu będzie nieco złośliwie, słowa mają znacznie, nie trzeba ich definiować za każdym razem. Archipelag to archipelag, na bagnie o głębokości 15 cm pozostaje taką samą formacją jak na morz Japońskim.
6. Gdzie mówiłem o wieku kolonii? Pojawia się tylko informacja o jej liczebności. A istnienie choćby globalnej komunikacji, biur, kosmoportu itp. powinno chyba jednoznacznie świadczyć, że nie jest to europejska kolonia z XVIw w Ameryce. Co do historii też prosiłbym o źródło tych rewelacji. Bo jednak po prostu nie masz racji.
7. WKU nie jest dobrym wyznacznikiem "obiektu wojskowego". Lepszym w tym kontekście byłby np. sztab lub garnizon, a tam poza sprzątaczką z całą pewnością znajdziesz wartowników, tak jak sam zauważyłeś. A komendant nie urzęduje w WKU.
8. Na pokładzie mogło być wiele, na wyposażeniu zero.
Nie umiem pokazywać, ale:
- ad. pierwsze zastrzeżenie, większość lotów z zaopatrzeniem dla afrykańskich wiosek wykonywał samoloty wojskowe w marszrucie cywilnej. Każda sytuacja wykorzystania wojskowych samolotów transportowych w misjach ratowniczych, zaopatrzeniowych itp.
zastrzeżenie dwa: wszystkie loty które wyszły spoza zasięgu skutecznego monitoringu bazowego nosiciela i zostały przekazane pod jurysdykcję innych wojskowych lub cywilnych środków dozoru (to taka mała definicja)Smile

9. Niestety, Twoje kolonie nie są tu wyznacznikiem, będę się jednak trzymał Gallupa. A tak jeśli chodzi o zdrową logikę, ludzie w takiej "kolonii" nie są na koloniach i ich celem nie jest "poznanie wszystkich" tylko praca. Zazdroszczę pamięci to twarzy, nazwisk itp.

10. Manifest istniał, do planowanego lotu.

Zgadzam się, bronię tekstu, czy agresywnie, zapewne. Po prostu uważam by naprędce wyciągnięte wnioski, nie poparte faktami anie dowodami.
Zresztą, całe to zmieszanie z wojskowo/cywilnymi promami da się streścić do:
"Na okręcie znaleźli się ludzie z kolonii (nie ważne co mieli tam zrobić) mieli wracać na planetę przed odlotem jednostki. Ich środek transportu uległ uszkodzeniu, wiec oddano im do dyspozycji jeden z promów wojskowych wraz z pilotem, a okręt bazowy odleciał bo takie miał rozkazy" tyle.
Just Janko.
Odpowiedz
#13
Alez absolutnie nie musisz zgadzać się z żadną moja uwagą. Nie krepuj sięTongue Napisałem co wzbudziło moje watpliwosci jako czytelnika. jestem oczywiście przekonany, że zawsze będziesz mógł pogadac z kazdym swoim czytelnikiem ui mu wszystko wyjaśnić.

Niemniej po kolei

1,JFAST
http://www.dpra.com/index.cfm/m/270

Wskaż fragment o normalnych lotach cywilnych z wojskowych okrętów. Mówię normalnych, bo gdyby była to naprawdę specjalna misja, babka nie miałby pilota cywilnego, który gówno wiedział (cytat).

2.
"Znaczy zobaczył swoją twarz na ekranie. Jeszcze raz gdzie doczytałeś, że on pilotował?"

Dobrze, w takim razie - dlaczego cywilny pilot, który nie pilotował (bo nie mógł) i nicnie wiedział "zameldował" cokolwiek? Meldunek implikuje (samo uzycie słowa) albo element załogi (nie był) albo wojskowego(nie był). Skoro był pasażerem promu tak jak bohaterka miał ten sam dostęp do informacji co bohaterka, więc czemu wiedział na tyle wcześniej, że musiał"zameldowac"?

3.
Prom wojskowy - mhm.

4.
Katapulta działa nastepująco:
1. Zostaje odstrzelona z jednostki macierzystej
2. Stabvilizuje lot, zeby po prostu spadać
3. Otwiera spadochron.

Póki szedł pod złym katem zwyczajnie nie powinien miec otwartego spadochronu. Spadanie wprost za to z prędkościa jaka osiagasz będac nienapędzanym niczym człowiekiem nie generuje wystarczających temperatur.

5. Rozumiem, kiedy napiszesz, ze bohaterka wyjęła pistolet też będziesz oczekiwał, że czytelnik sam się domysli, że to pistolet skałkowy? Formalnie pistolety skałkowe sa częścia grupy broni opisanej jako pistolety, więc po co pisac więcej? Słowinik po Twojej stronie? A że kontekst sugeruje co innego w SF? Cóż, nie Twój problemBig Grin

7. WKU

http://www.tychy.wku.wp.mil.pl/pl/339.html

Wojskowy komendant uzupełnień w tychach. Pokaż mi w moim okręgu dowódcę o wyższej władzy wojskowej.

Bronisz się kontekstem, którego odmawiałeś przy "archipelagu"Smile

Ale jesli to był garnizon i z niego "dowodziło się" kolonią to dokładnie to napisałem, prawda? Garnizon i komendant kolonii suygeruje władze wojskową. Więc jaki miałeś dokładnie problem z moja uwagą?

8. Mogło. Pytam, jak było. Jesteś autorem, wiesz to na pewno, a ja dysponuje unikalna mozliwoscia zapytania Cie.

..w marszrucie cywilnej, ale obiekt macierzysty wiedział dokladnie gdzie one są. Ale ponawiam prośbę - podaj przykład takiego lotu z lotniskowca. Takiego o którym lotniskowiec by zapomniał, olał, nie czekał na maszynę, ani nawet nie wiedział co się znia dzieje.

9. Kolonie moje były przykładem miejsca gdzie jest duza grupaludzi która się całkiem nie zna na początku. Poznanie ludzi - także w zakładzie pracy - nastepuje zwykle szybko. Nie osobiście, ale z widzenia.

10. "Krazownik" ma gigantyczny ciężar kulturowy. Uważam, że gdybys napisał że jest tot taki transportowiec, tylko uzbrojony, wozi cywili itd, nie byłoby problemu, bo wiele rzeczy by przeszło. Nie napisałeś i skazałeś czytelnika na przyjęcie "krazownika" dokładnie tak jak go sobie człowiek wyobraża dziś (tylko w kosmosie).

Uwaga dodatkowa.

Spotkałem się ze spora liczba tekstów. Część z nich zawierała rzeczy, które były całkowicie niejasne. I nawet część z tych całkiem niejasnych rzeczy była wytłumaczona kiedy w tekst wczytało się dokładnie/drugi raz itd. Ale gwarantuję Ci, że 90% czytelników jesli tekst wzbudzi w nich opór na poczatku nie bedzie doszukiwac się wyjaśnień. Po prostu uznaja go za słaby i zapomna o sprawie.

Dam Ci przykład.

Masz świat fantasy, bohater jedzie nakoniu. I nagle końc zaczyna chłeptać morska wodę.

Możesz oczywiście bronić się argumentem, że to nie jest ziemia i koń tonie jest ziemski koń. Masz prawo? masz, to Twój świat. Ale jesli nie napiszesz explicite w tekście to KAŻDY uzna Ci to za błąd, który będzie pierwszym przyczynkiem do nie czytania dalej. Tak juz jest.
Odpowiedz
#14
1. w Darpa opisana jest ogólnie funkcjonalność projektu, jako osoba która przy nim pracowała, mogę cię zapewnić że program dotyczy też wykorzystania sprzętu cywilnego przez wojsko a czasem vice-versa.

2. Zobaczył swoją twarz na ekranie, nie on meldował. To była mistyfikacja, ale może faktycznie niezbyt obszernie to opisałem.

3. humm...?

4. Prawie się zgadza, pod warunkiem że wszystko działa porwanie, ale oczywiście zawsze mogę zmienić "spadochron zapalił się' na "kapsuła zapaliła się", lub dopisać że zapalił się od "odłamków kapsuły", albo że widziała tylko płonące szczątki.
Co do drugiej części... Napędem w tym kontekście jest grawitacja, która w połączaniu z tarciem prowadzi do zapłonu.

5. Nie prawda, archipelag nie wymaga dookreślenia, w podanym przez Ciebie przykładzie pistolet też nie, ale jeśli piałbym o XVII w. pistolet zapewne byłby skałkowy, lub innej odmiany, jeśli dziś pisze o tym może być np. półautomatyczny, w przyszłości może być np. plazmowy. Ale archipelag jest archipelagiem, znaczenie słowa nie zmienia się w czasie ani w kontekście (przynajmniej jeśli chodzi o wyspy).

7. Czyli jak rozumiem uważasz, że podpułkownik jest jet najwyższym oficerem w Tychach?
"Czy naprawdę tam jest wojskowy gubernator?" na to już odpowiedziałem, był tam wojskowy garnizon. Chodziło mi tylko o zastrzeżenie, w kontekście wartownika który narzucałby jako władze wojskowe w całek kolonii.

8. Jako przykład może posłużyć każdy wylot z pokładu lotniskowca (krążownik nie jest lotniskowcem) którego cel leży poza zasięgiem kontroli powietrznej lotniskowca, a zadanie nie obejmuje powrotu na okręt macierzysty. Po prostu, wypożyczyli jeden z promów, żeby odwieść ludzi na powierzchnię (prom nie zmienia wartości bojowej, podobnie jak w analogii do marynarki np. szalupa). Czy uważasz, że jeśli z lotniskowca np. USA wystartuje samolot transportowy dajmy na to do Perth wiozący techników którzy naprawiali kibel u kapitana i ów transportowiec rozbije się na terenie USA a to cały lotniskowiec zarzuci marszrutę, żeby jego załoga asystowała przy badaniu okoliczności wypadku?

9. W zakładzie pracy, zwłaszcza takim który ma kilkaset osób załogi, jest bardziej niż prawdopodobne że nie znasz sporej części ludzi, zwłaszcza jeśli do biur czy zakładów jest więcej niż jedno wejście a do tego pracują na różnych halach lub piętrach. W przypadku kolonii jest to jeszcze bardziej skomplikowane, ponieważ niezależnie od wielkości kolonii ludzie ci mogą mieć skrajnie rozbieżne zadania (co nie zdarza się raczej w firmach), a przy dwóch miastach i rotacji, ukrycie jednej osoby nie stanowi problemu.

10. Zgadzam się z "wagą" krążownika, ale jak już wyżej pisałem, że owa "szalupa" i jeden członek załogi nie zmienia wartości bojowej jednostki, to raz. Dwa, cały krążownik służy jako ozdobnik.

Oczywiście każdy z czytelników ma prawo do własnego osądu i oczywiście im bardziej krytycznego tym bardziej jest to od strony autora usprawiedliwione. Jednakże w tym wypadku z naszych 9 punktów dyskusji 7 dotyczy kooperacji wojsko<>cywile która przy okazji w całym opowiadaniu nie ma zastosowania, skoro już ustaliliśmy, że jest to kolonia pod rządami wojskowego gubernatora to cały sprzęt an niej podobnie jak osoby cywilne są "zmilitaryzowani", czyli określenie "cywilny" w stosunku do promu ma tylko wartość "konstrukcyjną" a nie "jurysdykcyjną".
Oczywiście każdy z czytelników ma prawo uznać teks za słaby i nie warty kontynuacji.

A co do analogii "konia i wody" nie byłby to błąd gdyby w innej części tego samego opowiadania (lub nawet innym opowiadaniu tego świata) pojawiło się wyjaśnienie, że w owym świecie oceany wypełnione są wodą słodką lub nawet burgundem.
.
Just Janko.
Odpowiedz
#15
Nie byłby to bład nawet gdyby nie było. W końcu koń w tym świecie może pić cokolwiek. Ale odstraszyłoby czytelnika.

To jak Eriksson. Może i w 11 tomie sagi są rzeczy, które tłumaczą głupoty z pierwszych, ale naprawdę nie chce mi się czytać 11k stron, jak pierwsze 2k mi nie podeszło.



1. I rozumiem, że skoro statystyczny cztelnik nie może tego znaleźć nawet na stronie projektu, to jednak będzie wiedział, że wszystko jest ok?

2. Tak. Kiedy teraz to powiedziałeś, sprawa się wyjaśniła. Ale nie w tekście.

3. no przyznałem - lot był wojskowy.

4. Tak, trzeba dopisać, że z kapsułą było cos nie tak/była dodatkowa awaria. Kapsuły są budowane własnie po to, żeby w sytuacji awaryjnej działać. Jeśli tego nie robia to albo musza miec dobry powód, albo ktoś powinien przynajmniej wspomnieć cos o tanim sprzęcie ktory nawala.

5. Chcesz z ręka na sercu powiedziec, że jeśli wezmę 100 losowych osób i powiem im "co przychodzi Ci na myśl kiesy mówię "archipelag"", przynajmniej połowa z nich powie "dopuszczam tez małe wysepki na rzece głebokiej po pas"". Pistolet tez nie wymaga dookreslenia. Po co?
To coś co strzela i wylatuje pocisk z drugiej strony. All works fine. Potem czytelnik może się rzucać, że hej zaraz, ale dlaczego skałkowy, ale zawsze można powiedzieć "pistolety skałkowe to też pistolety. Goń się"Smile

Piszesz, mam nadzieję dla czytelników. Im czesciej będa musieli się w tekście zatrzymywać z takichpowodów, tym gorzej im sie będzie czytało.

7. Co do Tychów - tak, jestem przekonany. Lub, jesli nawet nie, to ten najwyższy też siedzi w budynku WKU.

8. Przykład poproszę. Kiedy w warunkach pokoju lotniskowiec wysyła gdzieś statek powietrzny, który ma na stanie (jest wpisany w jego wyposażenie,a nie tylko przewożony - prom wojskowy był na stanie, prom cywilny był przewożony) i ten lot zakłada, że jednostka nie wraca.

9. Kwestia ocenna. Ja uważam że nie, Ty że tak - nie przekonamy sie nawzajem, nie ma sensu próbować.

10. Jest elementem świata. Musi albo zgadzać się z intuicja, labo być wyjasniony, albo żadne z powyższych ALE autor musi sugeroać, że to wytłumaczenie nadejdzie (TAK, czytelniku, wiem, że to brzmi bez sensu, spoko, poczekaj, bedziesz wiedział.).


", czyli określenie "cywilny" w stosunku do promu ma tylko wartość "konstrukcyjną" a nie "jurysdykcyjną". "
Tego nie określiliśmy. Zgodzę się, że w kolonii byłaby to prawda, ale prom (ten cywilny) został przywieziony a nie należał ani do kolonii ani do krązownika.


"Oczywiście każdy z czytelników ma prawo uznać teks za słaby i nie warty kontynuacji."

A gdzieś tak uznałem?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości