24-06-2016, 08:35
Zamiast pogrążać się w głębi,
znajdź opuszczoną gdzieś w sobie.
Żelazkiem gładź przysposobisz,
odprasowując okrężnie.
Może bez miary, w bezwładzie,
ogarniesz słoność językiem
z ryb latających, gdy krzyczą
w bezmiary nieba. Łza spadnie.
Przewracam się na posłaniu,
i z dna mariańskiego rowu,
krakena sny wierszem drobię,
gdy nad wrakami przystaję.
W morze wypłynę, bo sucho,
a mnie potrzebny dech burzy.
W twej bezdni chcę się zanurzyć.
Szepcz mi sprośności na ucho.
J.E.S.
znajdź opuszczoną gdzieś w sobie.
Żelazkiem gładź przysposobisz,
odprasowując okrężnie.
Może bez miary, w bezwładzie,
ogarniesz słoność językiem
z ryb latających, gdy krzyczą
w bezmiary nieba. Łza spadnie.
Przewracam się na posłaniu,
i z dna mariańskiego rowu,
krakena sny wierszem drobię,
gdy nad wrakami przystaję.
W morze wypłynę, bo sucho,
a mnie potrzebny dech burzy.
W twej bezdni chcę się zanurzyć.
Szepcz mi sprośności na ucho.
J.E.S.