Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezimienny
#1
Siedziałam przy małym stoliku niespiesznie sącząc colę. Panujący w lokalu półmrok, dym, unoszący się w powietrzu oraz monotonne dudnienie muzyki nieco mnie przytłaczały. Chciałam wyjść, ale nie potrafiłam oderwać wzroku od siedzącego przy barze chłopaka. Reflektor oświecał jego twarz – łagodnie zadarty nos, wysokie czoło, broda z dołeczkiem na środku i miękkie usta. Właśnie zwilżył je łykiem pociągniętego ze szklanki napoju. Miał w sobie coś sympatycznego, budzącego zaufanie. Och, jakże chciałam, żeby okazał się wulgarnym, awanturniczym pijakiem, ale nie – siedział spokojnie, w zamyśleniu spoglądając na szklankę, nawet nie palił papierosa. Chciałam, żeby zrobił coś, przez co przestanę o nim myśleć jak o miłym człowieku. Niestety...
Podeszłam. Stukot obcasów zginął pomiędzy dudnieniem muzyki, to nic – było dość jasno, aby przyciągnąć wzrok głębokim dekoltem.
- Cześć – powiedziałam, zajmując miejsce obok chłopaka. Ledwie wspięłam się na wysoki stołek, o założeniu nogi na nogę mogłam pomarzyć. Trudno. Wyeksponowanie kolana i oparcie go o jego udo musiało wystarczyć.
- Cześć – odparł i podniósł rękę na barmana. – Sok pomarańczowy dla tej pani.
Nawet nie zapytał, na co mam ochotę. Punkt dla niego - lubię zdecydowanych mężczyzn. Dlaczego nie zaproponował mi piwa albo drinka? Widać nie był koneserem łatwych okazji, powodowanych szumem w głowie. Kolejna rzecz, za którą powinnam go lubić. Kolejna przeszkoda na mojej drodze.
- Często tu przychodzisz? – zapytałam, żeby nie milczeć. Jakoś nie mogłam wymyślić nic mądrzejszego, za bardzo mi się spodobał.
- Czasami. Lubię pobyć między ludźmi, poobserwować.
Zapadła krępująca cisza. Zabawianie rozmową zdecydowanie nie było moim atutem. Położyłam rękę na jego udzie i rozpoczęłam powolną wędrówkę w stronę kolana. Nawet nie drgnął, ale też nie zaprotestował. Dłoń popłynęła w górę. Znowu bez reakcji. Zrozumiałam, że nie tędy droga. Oparłam łokcie o blat, pozwalając, aby nasze ramiona nieznacznie się stykały. Czekałam. Barman postawił przede mną szklankę z sokiem, ofiarowując kolejny rekwizyt w grze. Upiłam mały łyk, po czym zwilżyłam wargi czubkiem języka. Zadziałało. Chłopak objął mnie w pasie, obrysował dłonią kształt biodra.
- Chodźmy stąd – szepnął.
Nie protestowałam, w końcu właśnie na tym mi zależało, chociaż myślałam, że będzie trudniej.

Opuściliśmy lokal, trzymając się za ręce. Chłód wiosennego wieczoru sprawił, że zaklekotałam zębami. Otoczył mnie ramionami, przytulił. Wykorzystałam okazję. Spotkanie ust, pocałunek, trwający nieco dłużej niż powinien. Jakoś nie potrafiłam odmówić sobie tej chwilki rozkoszy.
- Jesteś niesamowita – szepnął, przesuwając wargi na moją szyję. Dreszcz rozkoszy uświadomił mi, że muszę działać szybko, zanim zapomnę, po co tu jestem, zanim zmięknę...
„Teraz” pomyślałam. Odchyliłam głowę, udając, że chcę ułatwić dostęp do karku. W tej samej chwili ostrze noża wbiło się w jego brzuch.

Uciekłam na palcach, aby uniknąć stukania obcasami. Granatowy opel czekał w umówionym miejscu.
- Załatwione – szepnęłam, siadając obok kierowcy. Jeszcze czułam smak jego ust, jeszcze podniecenie pulsowało w skroniach, jeszcze dreszcz rozkoszy przeszywał kręgosłup...
Szef, myśląc, że drżę z zimna, otulił mnie kocem, po czym przekręcił kluczyk w stacyjce.
- Zasłużyłaś na premię i kilka dni urlopu – stwierdził spokojnie.
Zdjęłam perukę i wtuliłam się w ciepły pled.
- Naprawdę znęcał się nad siostrą? – zapytałam cichutko. - Jakoś w to nie wierzę.
Nie dostałam odpowiedzi. Może dlatego, że Szef sam jej nie znał?

Co by było, gdybym nie wykonała zlecenia? Do dziś żałuję, że nie sprawdziłam. Mógł zmienić moje życie, miał przecież dobre oczy i ciepłe ręce.
Jaki będzie po nas ślad? Co zostanie, a co zginie?
Tysiąc zalet, milion wad, biały ekran w pustym kinie...


Odpowiedz
#2
ha! przyznam, że przyciągnął mnie tytuł, bo jest taki sam jak imię mojego bohatera z cyklu o Aniele - też nosi miano Bezimienny. a tu mamy opowieść z krainy sensacji i erotyki. hmmm...jak dla mnie albo za długie ( w kontekście wątku delikatnie erotycznego), albo za krótkie jeśli chodzi o wątek morderstwa. za bardzo nie wiadomo o co w tym biega: czy o odczucie czysto hedonistyczne narratorki, czy o paradoks dwubiegunowości życia-śmierci, gdzie tak łatwo można przekroczyć granicę, i to bez większych problemów między światami. sam pomysł nawet świetny, ale chyba wymaga rozwinięcia. w każdym razie ta próbka Twoich możliwości daje mi pewne podstawy, aby sądzić, że warto zaglądać do Ciebie. więc ostrzegam - będę śledził z uwagą Twoje postępy. pozdrawiam Bart
Odpowiedz
#3
Właśnie tak myślałam, że w końcówce należałoby jeszcze coś dodać, ale nie chciałam przegadać. Zaraz uzupełnię.

Cieszę się, że będziesz zaglądał i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Wink Dzięki za poczytanie, pozdrawiam również. Wink
Jaki będzie po nas ślad? Co zostanie, a co zginie?
Tysiąc zalet, milion wad, biały ekran w pustym kinie...


Odpowiedz
#4
Jakoś ostatnio mam ochotę do krytykowania prac i obchrzaniani ich od góry do dołu. Więc jeśli nie chcesz cxzytać zbyt pochlebnych omentarzy, wyłącz przeglądarkę i zapomnij o tym co tu napisałem.

Nie wiadomo o co tu chodzi, jak to Bart zauważył. Jakieś spotkanie, jakieś wyjście i nagle ciach, nóż w brzuchu. Jeśli miałoby to miec jakikolwiek sens, to musiałoy być dłuższe. Dużo duższe. Tymczasem nie wiadomo, czy chodzi o kruchość życia, czy brutalność zabijania, czy może uczucia morderczyni. Jeśli chodziło o cokolwiek z tych które wymieniłem, to wybacz, ale żaden z nich kompletnie do mnie nie trafił. Warsztatowo nie mam chyba nic do zarzucenia, dialogi delikatnie kuleją. Były trochę... Mdłe. Poza tym nie podoba mi się postawa tego gościa, niby stanowczy itp. a tu wyrywa laskę, i najprawdopodobniej, ma zamiar zabrać ją do łóżka. Ciekawy rodzaj stanowczości, chociaż i tacy ludzie są.
Podsumowując: nie podobało mi się. Miniatura nie ma tego czegoś, czegoś co by przyciągnęło, nakazało się zatrzymać, zastanowić. Nawet końcówka, która w zamierzeniu miała byuć dobitna, jest słaba i wszystko plącze. Warsztatowo jak mówiłem nieźle. I nic poza tym.
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#5
Nie chciałam, żeby było długie. Trochę pozmieniałam, mam nadzieję, że jest jaśniej.
Jaki będzie po nas ślad? Co zostanie, a co zginie?
Tysiąc zalet, milion wad, biały ekran w pustym kinie...


Odpowiedz
#6
Jest jaśniej. Nieco. Ale i tak nadal opowiadanie nie ma sensu. Ja na twoim miejscu zastosowałbym tę miniaturę jako preludium do czegoś mniejszego,wtedy miało by to jakiś sens, chociaż... Przyznam, że dzięki tej poprawce, umieściłaś pewne przesłanie. Chodzi mi o ostatnie zdanie. Motto tej miniatury powinno brzmieć "pozory mylą". Tak w odniesieniu do faceta, i do dziewczyny. Ale według mnie i tak jest to niezupełnmie dobrze zbudowane.
W każdym razie podreperowałaś ocenę - brawo Smile
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#7
Pomyślę o jakiejś kontynuacji, ale obiecać nie mogę, bo mam nawał pomysłów Wink A wydawało mi się, że wszyscy wolą krótkie teksty...
Jaki będzie po nas ślad? Co zostanie, a co zginie?
Tysiąc zalet, milion wad, biały ekran w pustym kinie...


Odpowiedz
#8
Trochę za krótkie według mnie. Dobrze skonstruowane, ale brakuje jakiegoś konkretniejszego zakończenia, rozwinięcia wątku chłopaka i jego siostry, może w dialogu z Szefem?

Ten przeskok do epilogu:
"Nie dostałam odpowiedzi. Może dlatego, że Szef sam jej nie znał?

Co by było, gdybym nie wykonała zlecenia? " - zupełnie mi się nie podoba, jakoś tak płytko i trochę na siłę. Brakuje tu trochę tekstu. Poza tym dłuższe przemyślenia bohaterki na koniec dodałyby charakteru całej opowieści, te trzy zdania wyglądają jak napisane trochę "na odwal się", tylko po to, żeby jakoś skończyć. Trochę to właśnie wygląda, jakbyś nie miała pomysłu na zakończenie...

Ogólnie mi się podobało, dobrze się czytało, oprócz tej końcówki. Można to dopracować imho.

::EDIT:: No jak widać, nie wszyscy Smile
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#9
Nóż mnie zaskoczył. Szef skołował. A całość pozostawiła niedosyt. Ostatnie zdanie dodatkowo spotęgowało to odczucie, bo teraz zastanawiam się jakie było, jest i będzie jej życie. Przyłączam się do propozycji poprzedników, by dodać coś jeszcze.
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości