Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bez retuszu
#1
strzeżcie się panien wykrzywiających usteczka
ich pocałunki cierpkie jak młoda porzeczka
gest ruch czy uśmiech wystudiowane w detalach
blask cudnych oczu rozum do zgliszczy wypala

jak świat szeroki wszędzie stawiają swe sieci
zgubioną ścieżkę łatwiej odnaleźć w zamieci
albo wśród sztormu latarnię dostrzec w oddali
niż choćby resztki przy nich rozsądku ocalić

rankiem dopiero w blasku pierwszego świtania
wytarty fluid płeć śnieżnobiałą odsłania
to warstwa pudrów skrywała lica jak czarczaf
na retusz jednak miejsca w torebkach nie starcza

jak kłusownicy zbrojni w potrzaski i wnyki
w torebkach noszą skrzętnie ukryte metryki
z których wyczytać można przyczynę nieszczęścia
wewnętrzny przymus jak najszybszego zamęścia
Odpowiedz
#2
bardzooooo życiowy tekst. Zwłaszcza o tych wszystkich specyfikach, o których z rana zostaje tylko wspomnienie... Strasznieeeee życiowe.



Pozdrawiam.
Odpowiedz
#3
Bardzo mi się podoba. Jesteś jednym z niewielu poetów tutaj, którzy nie dość, że mają coś do powiedzenia potrafią to potrafią to napisać w taki sposób... bardzo dobry sposób, wręcz doskonały
Odpowiedz
#4
Plastic's fantastic Big Grin
Coś tam w środku nie gra z rymami, ale to się gubi.
Czy życiowe, nie wiem. Wy to zawsze narzekaliście i będziecie narzekać, a i tak swoje robicie Tongue
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości