Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bar "Zacisze"
#1
Dla Miriad za "Rzekomą magię miłości"


Nie jestem jakimś koneserem kawy, ale to co podała mi zaspana rembrantowska Saskia, odziana w bazarową „Pradę”, można określić jako zamach islamskich fundamentalistów. Kiepskie zresztą odniesienie. Co jak co, ale kawę i bomby to oni robić umieją. A tu był okropny, zwietrzały, brązowawy proszek, zalany przed chwilą wrzątkiem z czajnika. Dobrze chociaż, że dziewczyna zamówiła herbatę. Jest szansa, że ekspresówka jaka moczyła się w szklance, nie została popełniona ze zmiotek z taśmy produkcyjnej w fabryce nawozów sztucznych. Zaniosłem ostrożnie szklanki do stolika. Klimatyzator męczył się straszliwie, próbując ucznić znośnym, duszne powietrze lipcowego wieczoru. Od nagrzanych kostek betonu i blaszanej wiaty stanowiącej niebo dla czterech dystrybutorów, buchało żarem całodniowego, trzydziestostopniowego upału.
Ta stacja lata świetności miała już za sobą. Odkąd wybudowano dwa kilometry stąd nitkę autostrady, stara „siódemka” stała się mało uczęszczaną drogą dla traktorów i lokalnych aborygenów. Przy nowej wybudowano nowoczesne stacje benzynowe w kolorach firmowych; czerwonożółte „Orlenu” czy zielone „BP”. Wszystkie walone od jednego projektu i z jednakową, plastikową obsługą odzianą w nakrochmalone mundurki.
Tutaj wiało duchem poprzedniej epoki. Nikt nie inwestował w to miejsce, istniejące jeszcze zapewne siłą inercji. Obok stacji dogorywał mały motelik, wykonany z klimatycznej wielkiej płyty, choć sam do wielkich nie należał. Ot, parę pokoi z wyposażeniem, które dziś się spotyka w czasie ulicznych wystawek lub na w pokojach zapomnianego przez władzę domu spokojnej starości. Biorę odpowiedzialność za to stwierdzenie, bo zarezerwowałem tam pokój przed godziną. Desingu łazienki profilaktycznie nie sprawdziłem, ale specjalnej wyobraźni tu nie trzeba.
Stoliki i krzesła w stacyjnym barze wyglądały jak ukradzione z pobliskich posesji. Plastikowe, przetrenowane życiem oraz niejednymi imieninami pana domu. Kawa i herbata natychmiast rozlały się, kiedy dotknąłem tych chybotliwych pomiotów współczesnych wtryskarek.
- Ty długo czekasz – uśmiechnęła się z wysiłkiem, odgarniając niesforną blond grzywkę z upodobaniem spadającą na oko – a u mienia czas. Ty dopłacisz diengi.
Nie wiem co mnie podkusiło by zjechać z autostrady. Tym bardziej nie wiem dlaczego zatrzymałem się na tym zasyfionym parkingu ,na którym ją zobaczyłem w świetle reflektorów. Lateksowa miniówka, rajstopy z wielkimi oczkami, popularnie zwane „burdelówkami”, fioletowe szpile (ohyda) i sraczkowata koszulka bez rękawów z wydrukowanym napisem „Help me”. Perwersyjnie prowokacyjny tekst.
Nie była specjalnie ładna, a i ja nie miałem jakiegoś nadmiernego ciśnienia spermy na przysadkę mózgową. A jednak się zatrzymałem i dogadałem. To znaczy ustaliłem łamaną polszczyzną – pięćdziesiąt - ale jeśli pojedzie ze mną do pobliskiego motelu ,to stówa. Nie za bardzo chciała, chyba się trochę bała, ale dodatkowa pięćdziesiątka plus obietnica szybkiej godziny, przełamała opór. Ale minęło już prawie dwie, a my nic. Była wyraźnie zniecierpliwiona.
- Ty, czas – wskazała na zegarek wiszący nad blatem.
- Dobra, dopłacę ci. Dawno tu jesteś?
Spojrzała na mnie podejrzliwie. Jakiś erotoman – gawędziarz.
- Knigu piszesz, czy pieprzysz? – to „piszesz” zaciągnęła tak miękko. Rosyjski jest pięknym, melodyjnym językiem. Stwierdziłem również, sądząc po reakcji w spodniach, że jednocześnie zmysłowym i prowokującym.
Miała cudne oczy. W zielonkawym odcieniu, ale naznaczone szarymi i brązowymi cętkami. Duże i lekko skośne. Zmęczone pod grubą warstwą tynku, agresywnie narzuconego przez pijanego tynkarza. Taka jej robota to i stylizacja taka. Ale piękne były mimo tego. Tylko za te oczy bym zapłacił. No niech tam, zapłacę.
Wyjąłem stówkę i położyłem na zachlapanym blacie. Uśmiechnęła się i szybko schowała do malutkiej torebeczki.
- Ja tu miesiąc. Studentka ja z kijewskiego instituta. Historiu ja budu uczit. Raditieli na wsi; u nas ciężko w damoj. Brat, siestra, jej dieti. Ciężko. – westchnęła. Wzrok jej zmętniał, a głos stał się ciepły. Wyszła na chwilę z roli przydrożnej kurwy.
Ze stojącego na parapecie charkota usłyszałem Luisa Armstronga i jego „Wonderfull live”. Wziąłem ją za rękę.
- Chodź – pociągnąłem stanowczo. Spojrzała lekko zdziwiona.
- Już?
- Chodź - szarpnąłem mocniej. – Zatańczymy.
Spojrzała nierozumiejącym wzrokiem, ale już byliśmy na kawałku wolnej przestrzeni. Miejscowa Saskia patrzyła na mnie jak na wariata. Tańczyliśmy nie bardzo w rytm kołyszącej melodii. Zchrypnięty głos wokalisty przepływał przez moją pamięć. Z Martą tańczyłem ten kawałek lata świetlne temu na imprezie w akademiku. Potem jeszcze wiele razy już z Martą S., jako żoną. A teraz pewnie tańczy go z jakimś nadzianym palantem, szepcząc mu do ucha, jak bardzo lubi to nagranie. Chujowy świat!
Początkowo dziewczyna była strasznie spięta. Gładziłem ją po nagim ramieniu, opuszkiem krążąc po bliźnie po szczepionce ospy. Zaczęła mięknąć i coraz bardziej przywierać całym ciałem. Uśmiechnęła się lekko, kiedy wyczuła wybrzuszenie w moich spodniach.
- Poczekaj – odskoczyła na chwilę i energicznie zrzuciła ohydne, fioletowe szpilki. – Nogą bolą. Cały dień.
Malutka bez nich była. Głową sięgała mi do podbródka. Wcisnąłem nos w jej włosy. Pachniały świeżością, wiatrem. Tak jak włosy Marty. Dopadło mnie niepatrzenie.
Głośnik zamilkł. Przez chwilę kręciliśmy się jeszcze. Otworzyłem oczy i spojrzałem na jej twarz. Ona miała wciąż zamknięte powieki, a chrapki zadartego noska drżały szybko, ze świstem wciągając powietrze. Zaciągnąłem ją z lekka nieprzytomną do stolika. Wyjąłem z tylnej kieszeni portfel i drżącymi rękami rzuciłem wszystkie banknoty. Odwróciłem się i prawie biegiem poszedłem do samochodu.
Kiedy mijałem bar stała w drzwiach.
- Jak ci na imię? – zapytałem uchylając szybę. Patrzyła na mnie z wyrzutem tymi pięknymi oczami.
- Mówią na mienia, Saskia. - Wspominałem już, że chujowy jest ten świat?
Odjechałem z piskiem. Znając swoje palanciarstwo, gotowy byłem zakochać się w przydrożnej kurwie.
Odpowiedz
#2
Smile
ja lepiej zmilczę, bo jeszcze coś chlapnę, gotów wyznać afekt do własności mężczyzny, choćby i miała to być jeno jego twórczość, talent tudzież. początek mi z trudem szedł, ale i tak był świetny, a ja chyba po prostu nie planowałem akurat nic takiego czytać. no ale stało się, to byl moment, nic mnie nie usprawiedliwia.

pssst: "rzekoma miłość" odnosiła się wyłącznie do zastanej w tekście Hanza sytuacji. miłość przy kasie? na co? na ładne oczy? Smile stąd ta rzekomość. magia miłości bynajmniej rzekoma nie jest - jeno tak (rzekoma i wątpliwa) BYWA.
Odpowiedz
#3
Musisz przemyśleć sprawę. Właśnie w tym tekście niebagatelną rolę grają oczy, choćby i przydrożnej, taniej dziwki.Angel
Odpowiedz
#4
miru Smile no błagam cię Smile nie oczy, nie buzia, nawet, kruca, nie wargi sromatonowiniczne. pragnienie! marzenie! utracone szczęście! żadne tam oczy, można się i w głosie zakochać, wierzaj mi, tym bardziej, jak się w sercu tęsknota rozsiadła.
Odpowiedz
#5
Każdy z wymienionych przez Ciebie elementów jest katalizatorem pierdyknięcia, czyli pobudki pragnienia, marzenia, wspomnień itp. Dlatego broniłem idei HanzoCool. Mówiłem, że jestem niepoprawnie ckliwy romantyk! (co to te wargiHuh)
Odpowiedz
#6
Cytat:Dobrze chociaż, że dziewczyna zamówiła herbatę. Jest szansa, że ekspresówka jaka moczyła się w szklance, nie została popełniona ze zmiotek z taśmy produkcyjnej w fabryce nawozów sztucznych.
I nie wiem, czy chodzi o kawę czy o herbatę. Zwłaszcza, że w ten sposób powstają herbaty w torebkach, ale wcześniej rozwodziłeś się na temat kawy.
Cytat: A tu był okropny
Nie pasuje mi "a tu był". Rozumiem to zdanie, ale nie podoba mi się stylistycznie ten powrót do niedobrej kawy.
Cytat:próbując ucznić znośnym,
Zjadło Ci "y" w "uczynić". Przecinek po "znośnym" zbędny.
Cytat:blaszanej wiaty,
Tu powinien być przecinek.
Cytat:firmowych; czerwonożółte „Orlenu”
Średnik zastąp myślnikiem.
Cytat:Wszystkie walone od jednego projektu
Nie rozumiem słowa "walone". Poza tym, czy to odpowiednie słowo?
Cytat:Tutaj wiało duchem poprzedniej epoki. Nikt nie inwestował w to miejsce, istniejące jeszcze zapewne siłą inercji.
Ponieważ w drugim zdaniu użyłeś "to miejsce", możesz spokojnie wyrzucić "tutaj" z pierwszego zdania. Będzie lepiej. Poza tym, co ma siła bezwładności do istnienia stacji? Może chodziło Ci o to, że trzyma się jeszcze jako tako jedynie, jak to się mówi "z rozpędu"?

Cytat:na w pokojach zapomnianego przez władzę domu spokojnej starości. Biorę odpowiedzialność za to stwierdzenie, bo zarezerwowałem tam pokój przed godziną.
Na w pokojach? Z tego zdania wynika, że zarezerwował pokój w domu spokojnej starości. Dopiero znacznie dalej udało mi się ogarnąć, że chodziło o motelik.
Cytat:Nie wiem, co mnie podkusiło
Tu potrzeba przecinka.
Cytat:Tym bardziej nie wiem, dlaczego
Tu też.
Cytat:parkingu ,na

Popraw spację przy przecinku.
Cytat:fioletowe szpile (ochyda)
Ort.
Cytat:bez rękawów, z wydrukowanym napisem
Tu też potrzebny przecinek.
Cytat:a i ja nie miałem jakiegoś nadmiernego ciśnienia spermy na przysadkę mózgową. A jednak się zatrzymałem i dogadałem
Nie podoba mi się ta powtórka "a". Jakiś dziwny wydźwięk nadaje.
Cytat:To znaczy - ustaliłem łamaną
Cytat:pięćdziesiąt - ale
Przecinek zamiast myślnika.
Cytat: motelu ,to stówa
Też ogarnij spację przy przecinku.
Cytat:szybkiej godziny, przełamała opór
Tu przecinka niet.
Cytat:Ale minęło już prawie dwie, a my nic.
Za dużo tych "ale". Do tego w "minęły" godziny, a nie "minęło". Proponuję po prostu: minęły już prawie dwie, a my wciąż nic [może jakiś czasownik? Nic nie zdziałaliśmy, do niczego nie doszło albo a między nami wciąż nic?].
Cytat:to „piszesz” zaciągnęła tak miękko.
"To" i "tak" zbędne. Dają zbyt kolokwialny wyraz narracji, nawet biorąc pod uwagę, iż jest ona pierwszoosobowa.
Cytat:pijanego tynkarza.
Kogo mam rozumieć pod tym kryptonimem? Alfonsa? Dziewoje zwykle same się szpachlują. Do tego wątpię, by prostytutkę było stać na tego typu usługi. Wątpię też, by robota alfonsa nadawała się do publicznego wystawienia...
Cytat:Taka jej robota, to i stylizacja taka
Przecinek poproszę.
Cytat: No niech tam, zapłacę.
Nie wiem, czy nie lepiej byłoby "a niech tam! Zapłacę" i w nowej linijce. Myślę, że nadałoby dynamiki i dałoby odsapnąć przy tym mikromonologu.
Cytat: Miejscowa Saskia
Saskia to jakaś gwara czy po prostu jej imię? Bo w tym miejscu jest to dla mnie niezrozumiałe, a po końcowym dialogu co najmniej bezsensowne.
Cytat:Tańczyliśmy, nie bardzo w rytm, kołyszącej melodii.
Cytat:Zchrypnięty głos wokalisty
Zachrypnięty.
Cytat: lata świetlne temu, na imprezie w akademiku.
Brak przecinka.
Cytat:Chujowy świat!
Psuje odbiór poprzedniego opisu zdrady. Lepiej by brzmiało bez. Takie delikatne niedopowiedzenie, zostawiające czytelnika z własnymi odczuciami, bez psucia wulgaryzmem, ani narzucania emocji bohatera. Po prostu, przesyca gorycz.
Cytat:po szczepionce ospy.
Po szczepionce przeciw ospie.
energicznie zrzuciła ochydne, fioletowe szpilki. – Nogą bolą. Cały dień.
Ort. Może by tak "zrzuciła te swoje ohydne szpile"? Bo w obecnej formie rzuca się w oczy powtórzony opis. Używając zgrubienia do szpilek i dodając "te swoje" osiągnąłbyś lepszy efekt. Do tego "nogą". Ja wiem, że "zruszczczenie", no ale bez przesady. Nawet Rosjanie by tak nie dowalili.
Cytat:Dopadło mnie niepatrzenie.
Ok, wpływ poezji na język prozaiczny, ale weź pod uwagę, iż gro czytelników może "niepatrzeniem".
Cytat:Przez chwilę kręciliśmy się jeszcze.
Szyk im się nie podoba. "Kręciliśmy się jeszcze przez chwilę" byłoby lepsze.
Cytat:Ona miała wciąż zamknięte powieki
"Wciąż miała zamknięte powieki". Z tym, że nie wiem, czy "powieki", czy "oczy" byłoby poprawnie.
Cytat:Zaciągnąłem, ją z lekka nieprzytomną, do stolika.
Cytat: prawie biegiem poszedłem
Jak można "iść biegiem"? Albo się idzie, albo się biegnie. Dlatego lepiej: "prawie pobiegłem do samochodu".
Cytat:zapytałem, uchylając szybę
Przecinek.
Cytat: Mówią na mienia, Saskia
Bez przecinka.
Cytat:Wspominałem już, że chujowy jest ten świat?
Nie podoba mi się. Ani to nie ma sensu w tym momencie, ni to nie "nadaje pazura", jakby się to mogło wydawać. Ot, takie wulgarne stwierdzenie na podstawie poprzedniego wulgarnego stwierdzenia.
Cytat:Odjechałem z piskiem
Z piskiem "opon," dodaj. Bo o co chodzi? On zaczął piszczeć za kółkiem? Czy to tylko opony?

Może dlatego, że jest tak jak uważasz - że jestem: "Rambo, kochającym tylko swoje noże", a może z innego powodu, tekst mnie w ogóle nie poruszył. Ponieważ jest zaadresowany do Miriada, może jego serducho twardziela dotknie. Mnie nie rusza.
Dwa lata od ujrzenia "ukochanej" osoby działają jedynie hormony, które sprawiają, że wydaje nam się atrakcyjna i popychają do prokreacji. Taka już nasza biologiczna natura. "Zauroczenie" to nic innego jak instynkt podpowiadający nam idealne geny do zmieszania z naszymi. Do tego ta prostytutka wydaje mi się mocno nierealistyczna. Ten zawód niszczy. Szybko i permanentnie. W ogóle, co to niby za miłość? Jakaś laska przypomina mu żonę, która typa zostawiła (nawet się jej nie dziwię) która jedyne co ma, to ładne oczy i ruski akcent, który facetowi się podoba. Ba! Podoba... podnieca, po prostu, zwyczajnie i zwierzęco. Zakochana łajza, cholera! Drugi Werter, niech sobie strzeli w łeb i po sprawie. W ogóle mi się nie spodobał ten typek. Cała sytuacja też.
Niemniej, zgrabnie poprowadziłeś narrację. Może trochę przyciężko, brakuje tu pewnej lekkości, ale znośnie. Nawet pomimo drobnych potknięć. Plus za warsztat i wyobraźnię. Minus, bo mi się nie podoba, a cała sytuacja jest hmmm... nierealna i kapkę przegadana w swojej "niezwykłości" (której nie dostrzegam, zresztą). 3/5
Odpowiedz
#7
Mój Boże, tego jest dwa razy więcej, niż mojego opko! Zgadzam się z uwagami w 50%. Z technicznymi w 90. Kolokwializmy i pewien "lekki" styl w pisaniu i celowe gramatyczne przeinaczenia, trzeba wychwytywać w łączności z moim stylem narracji. Zapewne są niepoprawne, ale bronię ich jak niepodległości. A Rambo jesteś! Ale znajdzie się miejsce dla nas dwojga.Angel
Ps. Bel, ja po prostu (może niesłusznie, a może źle to robię) zakładam pewną umiejętność domyślania się, doczytywania sensu przez czytelnika. Wszystko perfekcyjnie nie musi być (w/g mnie) podane, bo styl mam lapidarny i prosty (co niektórzy powiedzieli by prostacki). Inaczej trzeba by to rozwijać podobnie jak Twój post. Kawa na ławę.
Wyjaśnię na przykładzie: Jeśli ktoś przeczyta i powie; Chłopie, to w końcu herbatę czy kawę?, to wiem, że źle napisałem. Ale jeśli powie; Rozumiem,ale mogłeś to lepiej ująć, to wiem, że napisałem prawidłowo, a czy lepiej można? To już moja ocena. Być może odbyło by się to kosztem mojego stylu. (a'props, po miesiącu prostytucji tak ją zorać?)
Odpowiedz
#8
Pojmuję tą celowość. Moje uwagi to jedynie sugestie. Każdy ma swój rozum.
Domyślanie się jest ok, jeśli wiesz, że trafisz pod domyślną publikę. To też tylko moja sugestia.
Miesiąc to naprawdę dużo. Zwłaszcza w tego typu robocie.
Nawet dla czystej matematyki, żeby policzyć klientelę. Pewnie stoją 6-7 godzin i wymieniają się, żeby coś godnego porobić. Czyli mniej więcej 6h, 1 klient na godzinę, w tej godzinie czas na czekanie i "obsługę", daje 6 klientów dziennie, praca 7 dni w tygodniu - 42 klientów na tydzień, 168 miesięcznie.
A teraz wyobraźmy sobie kobietę, która w ciągu miesiąca "spała" (bo różne ludzie miewają fetysze) z blisko 170 różnymi (podkreślam) mężczyznami.
Plus, w podobnych sytuacjach, jak ta opisana przez Ciebie, dziewczyny nie trafiają pod latarnie z własnej woli. Z tego względu mogą być zmuszane do cięższej harówy, więc ilość ta może wzrosnąć nawet dwukrotnie, co da około 340 facetów miesięcznie.
Z jednym facetem w domu można się, podobno, zajechać, a co tu mówić o 340?
Tak czysto matematycznie.

Ponawiam: to tylko sugestie. Nie przejmuj się, mój Ty cnotliwy wrażliwcze. Wink

PS
To w końcu chodziło o kawę czy herbatę? Huh
Odpowiedz
#9
Rzesz w mordę, mam ja z Tobą los. Ta matematyka jest porażająca. Ciebie to wyślę na soczek z prądem. Ale piękne oczy miała i już! Dywagacji z chemii (hormony) i teorii instynktów nie kupuję. Może to i prawda, ale jakże brzydka i nieromantyczna!Undecided
Odpowiedz
#10
Cytat:(co to te wargiHuh)
a to już wyższa biologia, ściślej zaś dział łonowy, chyba tak się to fachowo nazywa, nie pamiętam, dawno nie operowałem.
Cytat:styl mam lapidarny i prosty
właśnie niekoniecznie, bo z przoda właśnie, czyli tam, gdzie, przypomnę, szło mi czytanie trochę wolniej i niechętniej, namnożyłeś różności i zdania są długie a nawet pokręcone nieco, choć imo się kupy trzymają i nie miałem trudu z pojęciem. gorzej, że chciałeś upchać trochę jakby na siłę i jakby za wiele ciekawych, zabawnych porównań i "przeinaczeń", jak to nazwałeś, co jest i fajne i udane, i męczące.

dobre uwagi, Bel, też jakoś tak się zgodzę w 40 procentach. gdzieniegdzie zaś widzę istne czepialstwo, ale to już sprzeczność odczuć, może nawet nie tylko do tekstu a do samego skrybującego, ciężko rozstrzygnąć, kto z nas tu jest bardziej obiektywny. pan mirek jednak dobrze reaguje i cieszy mnie to. popraw się! chcę cię kiedyś widzieć, jak idziesz drukiem. tylko się nie przewróć.

kobiety to świątynie. faceci? prości akolici, fanatycy wiadomego kultu. ale często upraszcza się ten kult i spłyca (w sensie jego praktyki i pobudki ku niemu), co przykre, głównie zaś mylne. daleki jestem od przyznania racji poglądowi, jakoby zaprogramowany przez hormony umysł i łańcuch reakcji chemicznych determinujący nasze poczynania na drodze dystrybucji genów w momencie namierzenia zdrowej a rodnej samicy był tak decydujący, że wyklucza wszelkie inne, bardziej duszne aspekty zjawiska powszechnie znanego jako "zauroczenie". a już tym bardziej pogląd, że idzie wyłącznie o parzenie, i to zapylenie jak największej ilości komórek jajowych w promieniu setek mil. największy twardziel, o ile względnie przeciętny duchowo, zdolen do uczuć wyższych, zmięknie w środku na sam już kontakt z biegunem kobiecości. tak już po prostu jest. płeć delikatna, kruche, no, wiadomo, też urodziwe, mięciutkie, pachnące, bezbronne, maleńkie - to nie tylko chce się wypełnić sobą Tongue , ale to się chce też (a może przede wszystkim) otoczyć ramionami, ogrzać, czuć jak drży, przysiąc nagle wszystko i od ręki, w zamian widzieć tylko ufność i szczęście. i to nie jest populistyczna ściema. a to tylko podstawa, fundament, bo z tego miejsca idzie to wszystko jeszcze dalej i dalej w rozmaitych kierunkach, wśród których jest właśnie taka tępa postawa frajera, taki żałosny jęk serca do nieznajomej na chodniku, do pani w kolejce, do pani za kasą, która się tak jakby do nas uśmiechnęła, tak jakby życzliwiej niż do innych, albo przeciwnie, jakoś tęsknie odwróciła wzrok, w jakiś sposób wygląda nieszczęśliwie - tymczasem temu czy owemu świta w głowie żarliwe pragnienie pokazania jej, że jest światem, że powinna nigdy więcej tak wzroku nie spuszczać, tak się nie smucić, mgłą oczu nie zasnuwać. ile konfiguracji (bo dwie wrażliwości biorą w tym udział, jej i jego) tyle opcji na efekt "zauroczenia". kochamy życie nie dlatego, że do życia, lecz do kochania przywykliśmy. kocha się kobiety, więc zdradza się kobiety Smile ktoś tu kiedyś zawarł w wierszu Smile a ja przywołuję teraz na koniec wywodu, gdyż i to jest zjawiskiem prawdziwym - oczywiście taki facet będzie tylko bestią w oczach niewieścich, ale naprawdę, tyle diamentów w kolii światowego Yin, że nie sposób skupić się na, a co dopiero zachwycić, wyłącznie jednym i chciałoby się, można wierzyć lub wyśmiać, ale uszczęśliwić, właśnie ukochać i dać ile w naszej mocy co najmniej kilku egzemplarzom. w zamian tylko za możliwość wielbienia. "zauroczenie" czyha jak drapieżca. i nie brzmi w tym drapieżcy wyłącznie zwierzęca nuta, choć o wiele łatwiej by było, gdyby jednak. to mogę przyznać.
kto nie przyłapał się nigdy na obudzeniu w sobie nagle błędnego rycerza, ze wszystkimi błędnymi atrybutami, nie zobaczył owieczkę w stadzie, w miejscu, gdzie być może stał akurat nader przekonywująco przebrana wilcza gnida, nie był gotów robić z siebie bęcwała i potem nie żałował, waląc zakutą głową w mur - ten okaz; chłop arcymorowy albo z gipsu.
Odpowiedz
#11
Jeeeezu, Miriad! Zatraciłeś całkowicie instynkt samozachowawczy?! Przyznawanie się publicznie do powyższych teorii jest zaproszeniem dla kanibali na grilla, w którym będziesz grał główną rolę. Moja proza budzi skrajne odczucia. Jedni ją bardzo lubią, ale mam spore grono zamachowców, którzy nie oszczędzają mi ch..., k.... itp. Zarzucają mi płytkość, barowe przemyślenia, trywializm i sto innych spraw. Nie idzie wytłumaczyć, że nie piszę traktatów, byki są rzeczą ludzką, urodziłem się umysłowo ułomny, a życie jest najczęściej banałem, piwnymi przemyśleniami z poziomu dołu cmentarnego. Czytam Eco i Larssona. Słucham Vivaldiego, Mozarta, Roxette i disco polo. Kocham film "Misja" i uwielbiam "Ranczo". Taki jestem i tak piszę. A świat dzisiejszy nie lubi głupich uczuć. Dla niego wszystko co jest nieracjonalne i niedochodowe to brednie. Dlatego choćby pozostanę brednią. Wszystkie baby w mojej rodzinie od trzech pokoleń to polonistki. Takie prawdziwe. To jak zamiast cycka dostałeś Mickiewicza, zamiast ciasta babci - Tuwima, a żona ględzi ci po Stachurowemu, to jaki do k... nędzy mam być?
Odpowiedz
#12
Cytat:Przyznawanie się publicznie do powyższych teorii jest zaproszeniem dla kanibali na grilla
szczerze nie rozumiem Big Grin ale miło się czytało.
jako że nazwałeś to teorią, uznam, że zaistniała między nami jakaś niezgoda. w porządku. ale to co napisałem, jest jeśli nie prawdą (co jest, wiadomo, jak pupa), to przynajmniej produktem szczerości. ja to tak widzę. ale już sza. mamy na to osobny temat. ostro, nie?

ps. odpisz tu poniżej, czekam. pal licho offtop.

pps. żartowałem.
Odpowiedz
#13
Miałem na myśli, że stwierdzasz publicznie iż poza chemią, impulsami w mózgu, atawistyczną, pierwotną potrzebą rozmnażania istnieje coś innego, transcedentnego, irracjonalnego, ale pięknego. To właśnie poprzez kochaną rodzinkę żeńską zostało mi nadzielone. I trudno się nie zgodzić z wyznawcami twardego kursu macho - chemicznego, bo niejednokrotnie dostałem strasznie w dupę za tego rycerzyka, opiekuna, przytulacza i pocieszyciela. Ale gdybym miał się cofnąć, nic bym nie chciał zmienić. Ani we wspomnieniach, ani w sobie.

Z offtopem to chyba nie jest tak źle. Piszemy pod moim tekstem i nie jest to głupia wymiana poglądów. Chyba, że admin ma inne zdanie.Cool
Odpowiedz
#14
Miriad, Mirek13, zapraszam na pogawędkę o miłości. Po to, między innymi, ten wątek powstał, żebyście się mogli rozgadać...
("Z myślą o paru specjalnych użytkownikach." - to było o Was). Niewdzięcznicy. Dodgy
Odpowiedz
#15
(30-01-2015, 22:56)mirek13 napisał(a): Miałem na myśli, że stwierdzasz publicznie iż poza chemią, impulsami w mózgu, atawistyczną, pierwotną potrzebą rozmnażania istnieje coś innego, transcedentnego, irracjonalnego, ale pięknego. To właśnie poprzez kochaną rodzinkę żeńską zostało mi nadzielone. I trudno się nie zgodzić z wyznawcami twardego kursu macho - chemicznego, bo niejednokrotnie dostałem strasznie w dupę za tego rycerzyka, opiekuna, przytulacza i pocieszyciela. Ale gdybym miał się cofnąć, nic bym nie chciał zmienić. Ani we wspomnieniach, ani w sobie.

Z offtopem to chyba nie jest tak źle. Piszemy pod moim tekstem i nie jest to głupia wymiana poglądów. Chyba, że admin ma inne zdanie.Cool

Ps. Bel, dzięki. Poprawiłem to 90 i 40 %, ale u siebie na kompie. Czemu ja nie czuję przecinków!?Dodgy
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości