Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bajki – matrioszki.
#1
Bajki – matrioszki.

Dziewczyna była Ruską, ale miała fajny tyłek i podobno rodziców porwanych przez potwory morskie. Jej młodszy brat płakał gdzieś w tle, a ja wciąż nie mogłem przestać zastanawiać się, jaka jest w łóżku. Nadia, Katia czy inna Nastazja, nie byłem dokładnie pewien, uśmiechała się, zalotnie okręcając krucze kosmyki wokół zgrabnego paluszka. Cholerna kokietka, pomyślałem i przesiadłem się tak, by za chwilę przez przypadek objąć idealne jej uda. [/p]
W tym momencie właściwie wszystko było gotowe. Co tam u Putina, jak się mają walonki w tych ciepłych krajach i co z tą wódką? Wszystko rzecz jasna z bezbłędnym humorem, z czarującym wdziękiem. Podana na patelni, letnia, w sam raz, by się rozgrzać, odpowiadała, leniwie poruszając językiem, wiecznie rozchylone usta, w zabawny sposób kalecząc przy tym angielski. [/p]
Czas na etap pierwszej fizyczności, upomniałem się w duchu. Skarbie, trafiłaś na profesjonalistę, pomyślałem, czując przypływ testosteronu. Najpierw niewinne dotknięcie, najlepiej dłoni, nie przelotne, ale też nie nazbyt nachalne. [/p]
Chwilę potem akcja ‘pocałunek – podejście pierwsze’ rozpoczęta, już czuję ruski, wilgotny oddech na języku. Moja Lizawieta ma wspaniałą skórę. Boże, co za kolor, czekoladka albo caffè latte, będzie ci wyśmienicie smakować o poranku, razem z moim czerwonym Lucky Strike’iem… Wtem całą Casablancę niweczy pieprzony braciszek. Wpada pomiędzy nas jak opętany i krzyczy niezrozumiałe frazy. [/p]
No i trafiła mi się przyzwoitka, klnę w myślach, wydmuchując komiksowy dymek. Zdążyłem odpalić już drugiego papierosa, a bachor wciąż płacze. Oczywiście nie przestaję się uśmiechać, po hollywoodzku odsłaniam zęby i gram cierpliwego, podczas gdy ona niańczy małolata. A czy smarkacz o tej porze nie powinien już przypadkiem spać, po dobranocce, głośnym seansie MTV z hotelowego telewizora? [/p]
Sex on the beach, zamawiam przy pustym barze i zastanawiam się nad strategią, to chyba odpowiednia pora na zmianę lokalu, piasek i szum fal w każdej budzą syrenę, a gówniarz będzie mógł się wreszcie zająć szukaniem starych, względnie lepieniem zamków. Uśmiecham się do swej inteligencji i ruszam z drinkami z postawionymi parasolkami. Patrzcie, tak to się robi. [/p]
Sorry młody, nie mieli mleka, wracam do pięknej i bestii. Widzę, że sytuacja w ruskiej mafii chwilowo opanowana, a kolanko Gruszeńki niby przypadkiem bardziej odsłonięte. Przezwyciężam atawistyczny instynkt łowcy i grając dżentelmena, zapraszam na spacer, pooglądać gwiazdy i takie tam. [/p]
Wychodzę dumny, czując na sobie wzrok zazdrośników, frajerzy pewnie długo jeszcze będą głowić się, jakim cudem. To jest sztuka, moi drodzy, a ja jestem pieprzonym da Vinci podrywu, uczcie się od mistrza. Z carycą Katarzyną pod ręką i małym potworem na ogonie defilujemy jeszcze chwilę, by wreszcie opuścić lokal. [/p]
Piasek jest wciąż gorący, czuję jak paruje po upalnym dniu zapachami morskiej wody i słodkich olejków do opalania. Nie mogę oderwać oczu od jej nóg, gdy ściąga dość niezdarnie pantofelki, chyba jest trochę pijana, ale to dobrze… Plaża wita nas ciszą i uderzającym spokojem. Wokół jest idealnie pusto i ciemno, zaglądają tu tylko nieliczne błyski reflektorów przejeżdżających w oddali samochodów. [/p]
Potwory morskie, mówi, mały myśli, że ich rodziców dziś rano porwał Kraken czy inny Loch Ness, tłumaczy mi się. Lecz ona myśli, że tak naprawdę chcieli spędzić dzień w samotności. Nie do wiary, przykro jej. Obejmuję ją w pasie, uśmiecham się, patrzymy w niebo gwiaździste nad nami i sorry Immanuel, but I can’t, prawo moralne może jednak innym razem. [/p]
Chwilę szukamy odpowiedniego miejsca. Żeby piasek był miękki, a szum fal odpowiednio romantyczny. Wreszcie siadamy i czuję promieniujący obok mnie ruski żar. Patrzy w dal. Skarbie, nie przyszliśmy tu wypatrywać piratów, przystępuję więc do operacji pocałunek. [/p]
A bachor znów w płacz. Czy ten chłopak ma czujnik erekcji facetów swojej siostry? Na litość Boską, już prawie o nim zapomniałem. Zaczynam rozważać zbrodnie w afekcie i tym podobne dzieciobójstwa, a moja mała rosyjska ruletka chichocze. Mruga do mnie po szelmowsku, to lubię, i milknie. [/p]
Po chwili intensywnych rozmyślań nagle cmoka głośno, zupełnie jakby sobie przypomniała jakąś oczywistość, wstaje szybko i podchodzi do braciszka. Pomału zaczynam tracić cierpliwość, proszę państwa, doprawdy piękny obrazek, ale, młody, dość już tych ruskich landszaftów. Szybko jednak z wrażenia siadam z powrotem na złocistym piasku. [/p]
Odkręciła go. Jednym wprawnym ruchem, chwyciwszy za tors, odkręciła go. Jak matrioszkę. Z wnętrza wyjęła identycznego bachora, tyle tylko że odrobinę mniejszego. Coś zaczęła gwałtownie tłumaczyć po rosyjsku, poskładała oryginał i wysłała dzieci jak gdyby nigdy nic, żeby się bawiły gdzieś w tle, na dziesiątym planie. A potem odwraca się do mnie i kładzie obok z miną ‘jakie to proste, nieprawdaż’. [/p]
Zmuszam się szybko do zamknięcia buzi i przez moment poważnie boję się, że moja hot Russian również się odkręca i rozbiera na malutkie Katie i Nadie. Właściwie nie byłoby to takie złe, mniejsze wersje, podwójne biszkopty, taka modyfikacja modelu z bliźniaczkami. I już praktycznie złapałem się na tym, że szukam na miękkim jej brzuszku podłużnej blizny, gdy orientuję się, że przecież ona się rozbiera! Wreszcie, słodziutka, zaczynasz łapać, w czym rzecz. [/p]
Najpierw bluzeczka, z obcisłymi jest najgorzej, a pospiech niczego nie ułatwia. Gdzie tak pędzisz, mówię cicho, w górę ręce, co nagle to po diable, delikatnie i subtelnie odsłaniam jej piersi. To dopiero skarb, myślę, jest idealna. Swoje rzeczy ściągam już szybko i gwałtownie, a ona poddaje się w całości, tylko językiem wodzi po moim twardym podniebieniu, zębach i migdałkach.[/p]
Bejbe, jesteśmy matrioszkami. Jak puzzle złożyliśmy się w całość. Na moment staję się tobą, czuję doskonale od środka każdy szczegół. Masz perfekcyjnie gładką skórę, tylko nieliczne piegi znaczą niewinną mapę nad łopatkami. Dłonie pulsują, chwytasz nimi piasek, jest szorstki i kłujący. Posypujesz włosy i zamykasz oczy. [/p]
Ale usta otwierasz, jakbyś chciała coś powiedzieć, i tak nie zrozumiem, choćbyś mi wykładała fizykę kwantową, w tej chwili było to nieistotne. Przyjemnie brzmisz, pachniesz i smakujesz wtedy, gdy leżymy tak na ziemi, unosząc się pięć metrów nad. [/p]
Kończymy i schodzimy, patrzy na mnie, a ja już wiem, znam ten wzrok, jestem zajebisty. Skarbie, co robisz, dlaczego masz takie wielkie oczy, a po co mnie znów chwytasz? Przejeżdża najpierw dłońmi po barkach, klatce, zatrzymuje się na żebrach i wbija we mnie paznokcie. Każdy ma swój, cholera, to boli, fetysz. Mam wrażenie, jakby szpony przebijały mi płuca. Próbuję się uwolnić, wyrwać, ale nie mogę się ruszać, krzyczeć. [/p]
Nieruchomieję, by już po chwili tępo przypatrywać się, jak mnie odkręca. Kawałek po kawałeczku, na kolejne, coraz to mniejsze lalki. Gdy kończy, setka matrioszek-mnie mruga i bezskutecznie próbuje uciec. Moja Katiusza patrzy na nas wszystkich w stu kopiach i łapiąc się pod boki, z uznaniem kręci głową. [/p]
W końcu zadowolona woła swojego rozdwojonego braciszka, a gdy przybiega, cała trójka najpierw długo się śmieje. Skubany już nie płacze? Rodziców też poodkręcaliście? Zaczynają mnie zbierać i wyrzucać po kolei do morza. Woda jest zimna, wraz z księżycem falujemy równo, odpływając daleko od brzegu. [/p]
A kilka godzin później, bladym świtem to samo morze wypluje mnie w kawałkach, a ja – mistrz podrywu – pierwszy raz w życiu nie będę mógł pozbierać się po nocy spędzonej z niewinną dziewczyną. [/p]


Michał Erazmus
Odpowiedz
#2
Cytat:(...)patrzymy w niebo gwiaździste nad nami i sorry Immanuel, but I can’t, prawo moralne może jednak innym razem.

Pokłony, Erazmusie Big Grin

Cytat:Dziewczyna była Ruską, ale miała fajny tyłek i podobno rodziców porwanych przez potwory morskie.

Szowinistyczna świnia... Big Grin

(poza tym, nie wydaje Ci się, że 'była Ruską' to takie trochę zbyt nonszalanckie i lekceważące? Rosjanka brzmi dumnie i godnie dla 'Pieprzonego da Vinci podrywu'.)


Ale ogółem tekst miażdżący. Cały czas się uśmiechałam. Bawił mnie ten narrator jak nie wiem Big Grin
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#3
Ach, Mes, na Tobie to zawsze można polegać Wink

Cytat:Szowinistyczna świnia...
Pff, toś Amerykę odkryła. Tak mi na chrzcie dali na drugie (na pierwsze mam – wbrew pozorom i mojemu internetowemu pseudonimowi – troll).

Cytat:poza tym, nie wydaje Ci się, że 'była Ruską' to takie trochę zbyt nonszalanckie i lekceważące?
Ależ, ależ, moja droga, ja Ci to wyjaśnię. Dziewczyny dzielimy na Ruski i Rosjanki. To taka sama różnica jak między Lady Gagą a Coco… Chanel, rzecz jasna. Eeech, kobiety, nigdy nic nie rozumieją Rolleyes

A tak na poważnie – to dzięki piękne!
Odpowiedz
#4
Dlaczego mi nikt tego nie komentuje? Sad Jestem do niczego Sad Tudzież do Nietzschego Big Grin
Odpowiedz
#5
Może po prostu nikt nie ma nic do dodania poza "Heh, świetne!" Smile. Trochę optymizmu, kolego.
Odpowiedz
#6
Cześć, erazmus,

ze zgrzytów:

"objąć idealne jej uda."
Inwersja wybiła mnie z rytmu.

"Czas na etap pierwszej fizyczności"
Nie podoba mi się "pierwsza fizyczność".

"w każdej budzą syrenę"
Jeśli chodzi tu o pół kobietę-pół ptaka ze skrzydłami, gadzim ogonem i łapami, wodzącą marynarzy na skały, to by nawet pasowało :)

"gdy leżymy tak na ziemi, unosząc się pięć metrów nad."
Jednocześnie? Tu zauważę raczej nieśmiało, gdyż proza poetycka to twór śliski, ale wydaje mi się, że nawet w niej obowiązują jakieś prawa; lepiej więc może "gdy tak unosimy się pięć metrów nad ziemią"?

No fajnie jest, mimo miejscowego bałaganu narracyjnego, który nawet pasuje do takiej lekko pijanej i nie do końca przytomnej nocy. Podoba mi się narrator i ten styl dancingowego podrywacza, któremu wydaje się, że jest Jamesem Bondem. Podoba mi się spotkanie jego sztampowo amerykanizowanego, lakierowanego looku z ludowo poczciwym sprytem "Ruskiej", która demaskuje wewnętrzną pustkę pozera dopiero "po". Nie wiem, czy takie było założenie, ale ja tak je czytam, choć przyznam, że ostatnia scena byłaby dużo mocniejsza (i bardziej zaskakująca także dla narratora), gdyby nie wcześniejsza - przedwcześnie zdradzająca zacny pomysł - z braciszkiem.
I’m giving you a night call to tell you how I feel
I want to drive you through the night, down the hills
I’m gonna tell you something you don’t want to hear
I’m gonna show you where it’s dark, but have no fear
Odpowiedz
#7
Cytat:Może po prostu nikt nie ma nic do dodania poza "Heh, świetne!" . Trochę optymizmu, kolego.
Ach, Księżniczko, powiedz mi, masz swój harem? Widać, że też znasz się na literaturze przez wielkie (L). A pesymizm to mój konik. Nigdy go nie mogę złapać…

Czuj, czuwaj, Leno (i ku chwale Inakustusa Big Grin)

Cytat:"objąć idealne jej uda."
Inwersja wybiła mnie z rytmu.
I o to chodziło.

Cytat:"w każdej budzą syrenę"
Jeśli chodzi tu o pół kobietę-pół ptaka ze skrzydłami, gadzim ogonem i łapami, wodzącą marynarzy na skały, to by nawet pasowało Smile
Cyt! To kim/czym była pływająca, rudowłosa piękność – Arielka?

Cytat:"gdy leżymy tak na ziemi, unosząc się pięć metrów nad."
Jednocześnie? Tu zauważę raczej nieśmiało, gdyż proza poetycka to twór śliski, ale wydaje mi się, że nawet w niej obowiązują jakieś prawa; lepiej więc może "gdy tak unosimy się pięć metrów nad ziemią"?
Ano jednocześnie… Proza poetycka? Brr, wszelkiej formie poezji mówię niet. Aczkolwiek fragment do przemyślenia Wink

A teraz poważnie, dzięki dziewczyny za lekturę i poświęcenie czasu! Smile Miło mi, może jednak nie jestem bardzo beznadziejny Big Grin
Odpowiedz
#8
Cytat:To kim/czym była pływająca, rudowłosa piękność – Arielka?
Arielka syrenom uczyniła to samo, co pluszowy miś niedźwiedziom.

Cytat:Proza poetycka? Brr, wszelkiej formie poezji mówię niet.
No, jak nie poetycka, to przed prawami fizyki nic jej już nie obroni.

I’m giving you a night call to tell you how I feel
I want to drive you through the night, down the hills
I’m gonna tell you something you don’t want to hear
I’m gonna show you where it’s dark, but have no fear
Odpowiedz
#9
Oj, bo mój kochany narrator (z którym rzecz jasna utożsamiam się) to przecież przygłup. Nigdy nie czytał mitologii, ba! nawet nie wie, kto to Kubiak. Ale Disneya za to ogląda namiętnie od urodzenia Wink

I spoko, spoko, mam jeszcze tę złudną nadzieję, iż narodzi się nowy Einstein, przeczyta mój tekst, wstrzyma Wenus, ruszy Marsa i zmieni prawa fizyki…
Odpowiedz
#10
Wyciągam
Potem sobie pokomentuję. Poodkręcam.
Zrobię z tego matrioszkę. Smile

9/10
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#11
No I Kant. Znowu czuję się, jakby wywalono na mnie cały kubeł filozoficzno-filmowo-literackich pomyj. Odświeżające Smile
Odpowiedz
#12
Zdecydowanie coś tu odbiega od normy. Jeszcze nie wiem co, więc zwalę na Twoją zdegenerowaną psychikę. Ale nie przejmuj się, nie jesteś sam.Ja też mam jakiś problem sama z sobą, skora mi się to wszystko co piszesz tak bardzo podoba.
"Nie proszę nikogo o ogień. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać. W życiu, miłości, literaturze. A mimo to palę."
Odpowiedz
#13
Ja mogę powiedzieć, co się nie podoba Pelagus i będzie na nią, że niby to jej się nie podoba.

Otóż
Pelagus chyba sądzi, że mamy do czynienia z prestidigitatorstwem. Iluzjonista wyciąga z pudełka kobitkę. O! Zdziwienie, że Rosjanka, choć ubrał ją przecież w stój ludowy. Teraz dwa ruchy i pojawia się facio. O! Oklaski i zdziwienie, że krakowiaczek w stroju plażowym, zagranicznym.
I potem jest sztuczka: facio dupczy kobitkę, a wszyscy myślą, że to filozofia głębi jest, bo prestidigitator dla odwrócenia uwagi sam rozkłada się jak matrioszka na kolejne poziomy i piony psychiki.
A po fiki-miki jest hokus-pokus i Kantem narracji dostaje śliniący się z zazdrości widz.

I to się nie podoba, ale się podoba, bo Pelagus wie, że się ją Kantuje, toż kupiła bilet na oszukaństwo, a nie na wykład filozofa najzwyczajniej dupczącego na plaży najzwyczajniej łatwą katiuszę (od szybkostrzelności i trafiania, gdzie popadnie).
Tyle, że Niania nie pozwoliła dupczyć tak dla dupczenia. To się dupczy na matrioszkę, bajeczkę i lekkiego świra.
Dziadziuś Freud by się wypowiedział, ale dziadziusia nikt nie słucha, bo z reguły w kółko o jednym przynudza.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#14
Ha, wreszcie mój mój ulubiony tekst został odświeżony. Mówcie, co chcecie, Kantujce itede, ale filozofia to bardzo seksowna sprawa. Ale więcej nic nie powiem, pragnę tylko z tego miejsca serdecznie pozdrowić wszystkie Rosyjskie dziewczyny (przyjeżdżajcie licznie do nas w czerwcu, zapraszamy, pokażemy, jak się zdobywa... bramki) Angel
Odpowiedz
#15
A ja mam we Wrocławiu widok na stadion (i 3 pokojowe mieszkanie puste + status mieszkańca dla samochodu Big Grin)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości