11-07-2019, 21:55
Uprzedzenie: w tym utworze występuje jeden wulgaryzm, złagodzony wykropkowaniem.
D. Mierzejewski
BAJKA O STRACENIACH I BIUROKRACENIACH
Stworzono w języku ukraińskim najprawdopodobniej w 1991 r. Napisano w postaci pliku komputerowego i nieznacznie zmieniono w grudniu 2006 r. Jeszcze trochę zmieniono w lipcu 2019 r. Przetłumaczono przez autora na język polski również w lipcu 2019 r.
Osoby:
SKAZANIEC
INNI SKAZAŃCY
BIUROKRACI
Biurko. Na biurku telefon, stosy papierów. Przy biurku siedzi nieco puszysta pani. Nieśmiało otwierając drzwi, wchodzi mężczyzna. To jest Skazaniec.
SKAZANIEC (pokazuje pani dokument): Skazano mnie do stracenia. Powiedziano, że tu się traci.
PANI (surowo przygląda się dokumentowi): Brakuje panu czerwonej pieczątki. Proszę iść do sądu - niech podbiją.
...........................................................................................................................
Sąd. Pracownik sądu. Wchodzi Skazaniec.
SKAZANIEC: Proszę podbić tu pieczątkę. Czerwoną, mówili...
PRACOWNIK SĄDU (patrzy): Ależ głupi! Przecież sami mówili, że to już nie jest konieczne. (Podbija pieczątkę.)
...........................................................................................................................
Nieco puszysta pani. Wchodzi Skazaniec.
PANI (gniewnie patrzy na pieczątkę): Proszę przejść tam. (Wskazuje na jakieś drzwi.)
Skazaniec wchodzi tam. W pokoju na szubienicach wiszą inni skazańcy.
SKAZANIEC: Czy macie wolną szubienicę?
JEDEN ZE SKAZAŃCÓW: Precz! Tu i tak niektórzy mają ch...jowy stryczek!
Skazaniec wychodzi.
SKAZANIEC (do pani): Tam stryczków nie ma.
PANI (jeszcze raz patrzy na dokument; gniewnie): To po co pan mi głowę zawraca! Przecież pana do rozstrzelania skazano, a nie do szubienicy. Czy pan nie widzi? Niech pan idzie tam. (Daje adres.)
...........................................................................................................................
Komora. Kat. Wchodzi Skazaniec.
SKAZANIEC: Czy tu się rozstrzeliwuje?
KAT: Tak, ale dziś nie mam nabojów. Proszę iść do Szczepana tam... (Niewyraźnie macha ręką.)
...........................................................................................................................
SKAZANIEC: Czy tu się rozstrzeliwuje?
- No nie, to po prostu strzelnica.
...........................................................................................................................
SKAZANIEC: Czy tu się rozstrzeliwuje?
SZCZEPAN: A był pan u Szymona?
SKAZANIEC: Tak, ale tam nabojów nie ma.
SZCZEPAN: Nie ma! Ależ kłamczuch! Przecież wczoraj cały tir przywiozłem. Wiem, gdzie je podział! No dobra. Proszę wejść, tam pistolet leży. Niech pan sam się zastrzeli.
Po jakimś czasie:
SKAZANIEC: Ale pistolet nie działa.
SZCZEPAN: Jak to nie działa?! (Przestraszony bierze pistolet. Przeklina.) No, wtedy niech pan idzie do sądu, niech przedłużą termin wykonania wyroku.
...........................................................................................................................
PRACOWNIK SĄDU: Chwileczkę, chwileczkę! Za co pana do rozstrzelania?
SKAZANIEC: Za spóźnienie do pracy.
PRACOWNIK SĄDU: Oni coś pomieszali. Wydano panu jakiś cudzy wyrok. A pana tracić w ogóle nie trzeba. Może pan iść.
SKAZANIEC: Masakra! Tyle czasu straciłem - i wszystko bez sensu! A przecież mam dziś jeszcze do sklepu lecieć...
KURTYNA
D. Mierzejewski
BAJKA O STRACENIACH I BIUROKRACENIACH
Stworzono w języku ukraińskim najprawdopodobniej w 1991 r. Napisano w postaci pliku komputerowego i nieznacznie zmieniono w grudniu 2006 r. Jeszcze trochę zmieniono w lipcu 2019 r. Przetłumaczono przez autora na język polski również w lipcu 2019 r.
Osoby:
SKAZANIEC
INNI SKAZAŃCY
BIUROKRACI
Biurko. Na biurku telefon, stosy papierów. Przy biurku siedzi nieco puszysta pani. Nieśmiało otwierając drzwi, wchodzi mężczyzna. To jest Skazaniec.
SKAZANIEC (pokazuje pani dokument): Skazano mnie do stracenia. Powiedziano, że tu się traci.
PANI (surowo przygląda się dokumentowi): Brakuje panu czerwonej pieczątki. Proszę iść do sądu - niech podbiją.
...........................................................................................................................
Sąd. Pracownik sądu. Wchodzi Skazaniec.
SKAZANIEC: Proszę podbić tu pieczątkę. Czerwoną, mówili...
PRACOWNIK SĄDU (patrzy): Ależ głupi! Przecież sami mówili, że to już nie jest konieczne. (Podbija pieczątkę.)
...........................................................................................................................
Nieco puszysta pani. Wchodzi Skazaniec.
PANI (gniewnie patrzy na pieczątkę): Proszę przejść tam. (Wskazuje na jakieś drzwi.)
Skazaniec wchodzi tam. W pokoju na szubienicach wiszą inni skazańcy.
SKAZANIEC: Czy macie wolną szubienicę?
JEDEN ZE SKAZAŃCÓW: Precz! Tu i tak niektórzy mają ch...jowy stryczek!
Skazaniec wychodzi.
SKAZANIEC (do pani): Tam stryczków nie ma.
PANI (jeszcze raz patrzy na dokument; gniewnie): To po co pan mi głowę zawraca! Przecież pana do rozstrzelania skazano, a nie do szubienicy. Czy pan nie widzi? Niech pan idzie tam. (Daje adres.)
...........................................................................................................................
Komora. Kat. Wchodzi Skazaniec.
SKAZANIEC: Czy tu się rozstrzeliwuje?
KAT: Tak, ale dziś nie mam nabojów. Proszę iść do Szczepana tam... (Niewyraźnie macha ręką.)
...........................................................................................................................
SKAZANIEC: Czy tu się rozstrzeliwuje?
- No nie, to po prostu strzelnica.
...........................................................................................................................
SKAZANIEC: Czy tu się rozstrzeliwuje?
SZCZEPAN: A był pan u Szymona?
SKAZANIEC: Tak, ale tam nabojów nie ma.
SZCZEPAN: Nie ma! Ależ kłamczuch! Przecież wczoraj cały tir przywiozłem. Wiem, gdzie je podział! No dobra. Proszę wejść, tam pistolet leży. Niech pan sam się zastrzeli.
Po jakimś czasie:
SKAZANIEC: Ale pistolet nie działa.
SZCZEPAN: Jak to nie działa?! (Przestraszony bierze pistolet. Przeklina.) No, wtedy niech pan idzie do sądu, niech przedłużą termin wykonania wyroku.
...........................................................................................................................
PRACOWNIK SĄDU: Chwileczkę, chwileczkę! Za co pana do rozstrzelania?
SKAZANIEC: Za spóźnienie do pracy.
PRACOWNIK SĄDU: Oni coś pomieszali. Wydano panu jakiś cudzy wyrok. A pana tracić w ogóle nie trzeba. Może pan iść.
SKAZANIEC: Masakra! Tyle czasu straciłem - i wszystko bez sensu! A przecież mam dziś jeszcze do sklepu lecieć...
KURTYNA