Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 3.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bajka o życiu w stadzie
#1
Nazywam się Mekki. Jakieś dwa lata temu zmarła moja mama. Wtedy też rozpocząłem tak zwany samodzielny byt. Znalazłem ukochaną, założyliśmy rodzinę. Mamy syna i córkę. Żyjemy w stadzie razem z moją szwagierką. W stadzie… Bo nie wiem, czy już wspomniałem, ale jestem wilkiem. Nie wiem do końca jakiego dokładnie gatunku. Zresztą, czy to ważne? Przecież to bajka z morałem, a nie wycinek z atlasu przyrodniczego.
Eh… I tak już coś spieprzyłem. Pomieszałem czasy. Przecież my żyLIŚMY. Już nas nie ma. Pewnie zapytacie, jak to się stało?
Do moich podstawowych obowiązków należało przede wszystkim zdobywanie pożywienia. W końcu, oprócz małego Ketiego, byłem jedynym samcem w stadzie. Tamtego dnia także wyruszyłem na polowanie. Już po kilkunastu minutach wyczułem, że gdzieś w pobliżu bezkarnie hasa sobie zając. Skryłem się za jakimś iglakiem i cierpliwie czekałem aż nieświadomy niczego uszaty sam „poda mi się na tacy”. I rzeczywiście, nadszedł… Niestety, nie sam. Wziął ze sobą rodzinę. Żonę, troje dzieci.
Pierwsza myśl: „ No nic, będzie więcej na obiad” …i już chciałem zaatakować, kiedy nagle jeden z małych zajączków zaśmiał się słodko. Ten dźwięk spowodował, że cofnąłem łapę. Był niczym grom z jasnego nieba! Sparaliżował mnie i moje grube cielsko.
No bo oni… wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Mama niosła bukiecik przybrudzonych różem stokrotek, tata próbował zainteresować dzieci swoimi „ interesującymi” historiami o przyrodzie.
- Kukułka jest bardzo fascynującym ptakiem – mówił. – Natomiast na wilki, zapamiętajcie sobie, musimy bardzo uważać. Zwłaszcza, że ponad 75 % zająców umiera zjedzona przez te chore sukin… zwierzęta.
Zrobiło mi się wtedy cholernie głupio. Po cichu wycofałem się ze swojej kryjówki i podążyłem w kierunku domu. Trochę martwiłem się tym, jaka będzie reakcja mojej rodziny na wieść, że dzisiejszy obiad będzie ubogi we wszelkie mięso. Ale po prostu nie mogłem… No nie mogłem! Przecież te małe zajączki czekało jeszcze dobre kilka lat życia, a bez rodziców z pewnością by sobie nie poradziły. Po takim posiłku chyba sam musiałbym popełnić samobójstwo. Szczerze mówiąc, dziwiłem się, iż jeszcze tego nie zrobiłem.
- Zwariowałeś? Dzieci czekają głodne, a ty nic?! Serce się nagle w tobie obudziło?! Co ja powiem siostrze?! Zejdź mi z oczu!
Żona warczała na mnie w podobny sposób przez dobre pół godziny, aż w końcu „pozwoliła” iść do łóżka. Byłem jej za to wdzięczny, bo głowa mi pękała, a przed oczyma widziałem już tylko i wyłączanie ciemne plamy. Niestety, myśli nie dały mi zasnąć.
Całą noc zastanawiałem się, ile takich szczęśliwych rodzin już rozbiłem, jak wiele malutkich zwierzątek musiało umrzeć na mrozie jak sieroty tylko dlatego, że wilki miały takie, a nie inne potrzeby. Ja wszystko rozumiem. Taka natura, takie prawa przyrody. Ale, do jasnej ciasnej, wyjątek potwierdza regułę.
Następnego ranka postanowiłem o tym porozmawiać z żoną oraz szwagierką. Przedstawiłem im swoje argumenty i zaproponowałem zostanie wilczymi weganami. A one? Cóż… Odebrały to jako dobry żart.
- Mekki, dobrze się czujesz?
- Może jesteś chory? Masz gorączkę!
- Prima Aprilis dopiero za kilka miesięcy.
Nie wytrzymałem.
- Dziewczyny, ja już nie będę polował. Przykro mi. Uważam, że dzieci bez problemu wyżyją na pokarmie roślinnym.
Żona spojrzała na mnie spode łba, po czym odparła nienaturalnie niskim głosem:
- Dobrze się zastanów, skarbie. Chcesz byśmy wyrzuciły cię ze stada?
- Róbcie sobie, co chcecie. Jest mi to w tej chwili obojętne. Nie chciałbym tylko stracić kontaktu z dziećmi.
Byłem pewien, że Meg nie posunie się do takiego kroku. Nie poradziłyby sobie same. Dlatego też bez większych obaw zaprzestałem chodzenia na polowania. Jakoś tam nam się żyło. Dużo szczawiu, pokrzyw oraz innych roślinek. Dzieci były zadowolone, nie sprzeciwiały się. Myślałem więc, że wszystko skończone i wreszcie będziemy mogli zacząć znowu normalnie żyć.
Przeliczyłem się. Po dwóch tygodniach żona przyniosła mi wniosek o wyrzucenie ze stada. Wręczając papier dodała:
- Rozprawa odbędzie się w sądzie na polanie w czasie pełni księżyca. Masz tam być. A jak na razie, proszę, byś się wyprowadził.
- Meg, zwariowałaś?!
- Nie, to ty zwariowałeś. Wynoś się z mojej jaskini.
- Jak to?! A dzieci?! Meg, przecież nie możemy… tyle lat…
- Sąd rozstrzygnie – odparła krótko, po czym odeszła w stronę bawiących się za norą małych.
Zwiesiłem głowę. Było mi trochę przykro. Myślałem, że Meg w głębi duszy jednak mnie kocha. Bo ja ją kochałem… Więc zabolało. Ale, no cóż. Trzeba było się pogodzić.
Postanowiłem, że będę do końca wierny swoim wartościom.
Cały następny miesiąc spędziłem w jakieś zimnej norze na skraju lasu. Byłem samotny. Czytałem kiedyś w jakiejś ludzkiej książce, że myślących zawsze się odrzuca. I tym się pocieszałem. Właściwie całe dnie i noce spędzałem na wymyślaniu mowy obronnej. Nie zależało mi już nawet na odzyskaniu rodziny. Wiedziałem, że dzieciom będzie lepiej przy matce, a żyć z Meg i tak już nie dałbym rady. Chciałem tylko zwrócić uwagę rządzących na los słabszych od nas zwierząt. Miałem cichą nadzieję, że moja misja się powiedzie.
Nadeszła pełnia. Na trzęsących łapach zmierzałem w kierunku polany. Jasne, że się bałem. Każdy by się bał. Co prawda, nie groziła mi śmierć czy tortury. Po prostu… Na pewno kojarzycie ten strach przed wyjściem na idiotę, a to było wielce prawdopodobne. Kiedy dotarłem na miejsce, ujrzałem dwadzieścia, siedzących w kole wilków. Większość nich była pochłonięta rozmową. Nie zauważyli nawet mojego przybycia. Trochę dalej stały Meg oraz jej siostra. Podszedłem do nich i cicho przycupnąłem. Oczywiście, milczały. Słowem się do mnie nie odezwały! Zupełnie jakbyśmy nie byli rodziną… Tak też, jak zwykle samotnie, czekałem aż pan sędzia poprosi mnie o zabranie głosu. Kiedy w końcu to zrobił, poczułem jak serce podchodzi mi do gardła. Stanąłem pośrodku koła. Czułem na sobie spojrzenia całej gromady. Jedni patrzyli z zaciekawieniem, drudzy z zawiścią, trzeci znowu sprawiali wrażenie niezmiernie znudzonych zaistniałą sytuacją. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić:
- Drodzy przyjaciele! Moja własna żona wyrzuciła mnie ze stada. Nie jestem pewien, czy mnie to ruszyło, bo wiecie… Przestałem ją kochać. Bo jak tu kochać mordercę? Tak, mordercę! Rozumiem. Jesteśmy wilkami, żywimy się mięsem. Słabsi padają ofiarą silniejszych. Takie prawa przyrody. Ale sami powiedzcie, czy nie dałoby się tego jakoś, nie wiem, ograniczyć? Przecież one też mają prawo do życia. Możecie mnie wyrzucić z lasu, skopać, pogryźć. Mam to gdzieś. Życie wśród takich zabójców i tak nie ma sensu. Przynajmniej będę do końca wolnym wilkiem. W chwili śmierci będę cieszył się z faktu, że żadna krew albo, jak to nazywacie, „ tradycja” nie zamydliła mi oczu.
Cała grupa wybuchła śmiechem. Nie chcieli już więcej słuchać. Z każdej części polany leciały wyzwiska, wrzaski. Meg chichotała do ucha siostry.
- Spójrzcie na siebie, wyjadacze! Spójrzcie z czego się śmiejecie! Płaczcie nad własną głupotą! – warczałem, starając się przekrzyczeć rozbawiony tłum.
Wtedy podszedł do mnie sędzia. Miał bardzo marsową minę, a po pysku spływała mu pojedyncza łza.
- Własne poglądy są wyznacznikiem inteligencji i mądrości – powiedział. – Ale w stadzie inteligencja i mądrość są wyznacznikiem końca. Przykro mi, Mekki. Lubię cię, naprawdę. Jednak nie jestem na tyle odważny, by sprzeciwić się reszcie. Przepraszam.
Przytaknąłem oszołomiony wyznaniem arbitra. Właściwie, to miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Rzadko zdarza się, by facet wywołał płacz u drugiego. Cóż, wiedziałem przynajmniej, że nie wyszedłem na idiotę.
- Mekki, skazuję cię na wygnanie z lasu. Uprzejmie proszę, byś się tu więcej nie pokazywał.

Jak kazali, tak zrobiłem. Siedzę sobie teraz spokojnie w jaskini, w lesie oddalonym o prawie pięćdziesiąt mil od tamtego. Oczywiście jestem samotny.
Będę już do końca życia.

[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#2
Cytat:Mam na imię Mekki. Jakieś dwa lata temu zmarła moja mama. Wtedy też rozpocząłem tak zwany samodzielny byt. Znalazłem ukochaną, założyliśmy rodzinę. Mamy syna i córkę.
Powtórzenie, drobiazg.

Cytat:Eh… I tak już coś spieprzyłem. Pomieszałem czasy. Przecież my żyLIŚMY. Już nas nie ma. Pewnie zapytacie, jak to się stało?
Podobają mi się bezpośrednie zwroty do czytelnika. Polecam w tym miejscu książkę "Kubuś Fatalista i jego pan" Diderota. On jest mistrzem tego typu narracji.

Cytat:Trochę martwiłem się tymprzecinek jaka będzie reakcja mojej rodziny na wieść, że dzisiejszy obiad będzie ubogi we wszelkie mięso.
Przecinka zjadło.

Cytat:Szczerze mówiąc, dziwiłem się, iż jeszcze tego nie zrobiłem.
Podobno kiedy ktoś zaczyna zdanie od słów typu "szczerze mówiąc" to prawie zawsze kłamie. To tylko dygresja.Wink

Cytat:Całą noc zastanawiałem sięprzecinek ile takich szczęśliwych rodzin już rozbiłem, jak wiele malutkich zwierzątek musiało umrzeć na mrozie jak sieroty tylko dlatego, że wilki miały takie, a nie inne potrzeby.
Przecinka zjadło.

Cytat:Jakoś tam nam się żyło.
Jakoś tam się nam żyło.

Cytat:Myślałem, że Meg wgłębi duszy jednak mnie kocha.
Spację zjadło.

Cytat:Stanąłem po środku koła.
Razem.

Cytat:Rozumiem. Jesteśmy wilkami, żywimy się mięsem.
Połączyłbym w jedno zdanie.

Cytat:W chwili śmierci będę cieszyć się z faktu, że żadna krew albo, jak to nazywacie, „ tradycja” nie zamydliła mi oczu.
cieszył.


Historyjka zabawna, ale przesłanie jest fajne. Jedno zdanie wzbudziło we mnie szczególne odczucia:
Cytat:Jednak nie jestem na tyle odważny, by sprzeciwić się reszcie.
Smutna prawda. "Reszcie" ciężko się sprzeciwiać.

Osobiście rozbudowałbym zdania, ale jak kto woli.Smile

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#3
Cytat: ujrzałem dwadzieścia, siedzących w kole wilków
Zbędny przecinek.
Powiem Ci, pepper, że robisz postępy. Bardzo przyjemna w odbiorze opowieść. Mekkiemu dałaś osobowość, ciekawie prowadzisz jego losy. Czyta się płynnie. Naprawdę, bardzo dobrze.
Cytat:- Własne poglądy są wyznacznikiem inteligencji i mądrości – powiedział. – Ale w stadzie inteligencja i mądrość są wyznacznikiem końca.
Tak. Dobre spostrzeżenie.
Dobry ten kawałek z tatą zającem Big Grin i w ogóle świetny pomysł z wilkami. Taka powiastka umoralniająca Wink
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#4
Dzięki, miło słyszeć Wink
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#5
Bardzo fajny tekst, dający do myślenia, wzbudzający refleksję. Jakieś potknięcia już zostały wskazane wcześniej, więc nie mam się do czego przyczepić Smile

(25-03-2013, 23:09)blackpepper napisał(a): Zwiesiłem głowę. Było mi trochę przykro. Myślałem, że Meg wgłębi duszy jednak mnie kocha. Bo ja ją kochałem… Więc zabolało. Ale, no cóż. Trzeba było się pogodzić.
Jak szybko uleciała ta miłość. Czy w ogóle istniała...

(25-03-2013, 23:09)blackpepper napisał(a): - Własne poglądy są wyznacznikiem inteligencji i mądrości – powiedział. – Ale w stadzie inteligencja i mądrość są wyznacznikiem końca. Przykro mi, Mekki. Lubię cię, naprawdę. Jednak nie jestem na tyle odważny, by sprzeciwić się reszcie. Przepraszam.
Ten fragment mnie uderzył. Sprzeciwianie się stadzie, społeczności. Masz swoje zdanie, poglądy inne niż pozostali, jesteś odmieńcem, wyrzutkiem, nie masz prawa bytu.

Pozdrawiam

E.
[Obrazek: Piecz2.jpg]
Odpowiedz
#6
Myślałam właśnie nad tą miłością, ale ostatecznie zdecydowałam się zostawić. To bajka Tongue Pozdrawiam i dziękuję.
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#7
Napisałaś kawał porządnego opowiadania. Czytało się płynnie, lekko i przyjemnie. Poza tym, zawarłaś bardzo trafne i przykre przesłanie.

Twoją pracę czytałam jakiś czas temu, ale dalej tkwi mi gdzieś w głowie.

Jako zagorzała wyznawczyni wilków dodaję dodatkowego plusika za umieszczenie ich w roli głównej. W ogóle pomysł przeniesienia ludzkich relacji na watahę i cały leśny łańcuch pokarmowy jest ożywczy i zupełnie niestandardowy.

Błędy wyłapali Ci już moi przedmówcy. Gdy już je poprawisz, będzie świetnie. Wierzę, że to zrobisz, dlatego zaocznie daję piąteczkę, bo warto.
Marks BorderPrincess napisał(a):Kto tam był sędzią, bo czegoś nie czaje. Skoro Laik zaledwie kopnął w udo, a Andrzej trafił z pięści w twarz, to czemu Laik wygrał turniej?

Odpowiedz
#8
Dziękuję, Kapadocjo. Miło słyszeć. Błędy już poprawiłam, bo niestety wcześniej jakoś wypadło mi z głowy.
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#9
Mnie nie porwało, bajka, przesłanie no i jest ok? Czy to w takim razie wszystko?
Hm, czegoś mi w tym brakuje. Nie potrafię tego dookreślić.
Fajny motyw wilków, początek słaby, później jest lepiejSmile
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#10
Obiecałem to i skomentuje Smile

Tak więc cześć Pieprzyku, zabieram się do lektury Twojej bajeczki.

Cytat:W stadzie… Bo nie wiem, czy już wspomniałem, ale jestem wilkiem.

"Bo" dałbym z małej listery jako kontynuację a nie nowe zdanie.

Do tego powtórzenie "nie wiem"

Cytat:Przecież my żyLIŚMY

co to za pokraczny zabieg z tym LIŚMY? Niby jakaś taka sugestia ale ani to potrzebne ani sensowne.

Cytat:Skryłem się za jakimś iglakiem i cierpliwie czekałem aż nieświadomy niczego uszaty sam „poda mi się na tacy”.

Tutaj to już dziwnie Tongue Przed "aż" powinien chyba być przecinek Smile aż jest takim samym spójnikiem jak że lub a

Cytat:Pierwsza myśl: „ No nic, będzie więcej na obiad” …i

wielokropek powinien przylegać do obiad" a nie do "i"

Cytat:„ interesującymi”

zbędna spacja Ci się wkradła.

Cytat:że ponad 75 % zająców umiera zjedzona przez te chore sukin… zwierzęta.

znów zbędna spacja po przed procentem.

Cytat:Taka natura, takie prawa przyrody. Ale, do jasnej ciasnej, wyjątek potwierdza regułę.

dlaczego skracasz zdania i tworzysz potworki od "Ale"

Cytat:Następnego ranka postanowiłem o tym porozmawiać z żoną oraz szwagierką.

zbędny "enter" lub uciekł Ci akapit.

Cytat:- Sąd rozstrzygnie – odparła krótko, po czym odeszła w stronę bawiących się za norą małych.

Nora to zdecydowanie nie jaskinia! Nory zazwyczaj służą małym zwierzątkom takim jak właśnie kicajce.

Cytat:Cały następny miesiąc spędziłem w jakieś zimnej norze na skraju lasu.

znów zabłąkany "enter" lub też brakujący akapit.

Cytat:Słowem się do mnie nie odezwały!

wywnioskowałem że jest smutny a wykrzyknik tego nie potwierdza.

Cytat:„ tradycja” nie zamydliła mi oczu.

spacja. Smile



Czyta się szybko i przyjemnie a to bardzo duża zaleta. Myślałem że porównasz ich do ludzi bo tak wiele w opowiadaniu naszych cech jednak się nie udało. Całości: wilka który nie chce zabijać - niestety nie kupuję. Zdania często skracane jakby na siłę. Niestety nie było tu akcji. Mogłaś sobie pozwolić na bardziej rozbudowane jednak tego nie zrobiłaś - Twoja decyzja.

Pozdrawiam Ciepło
Patryk.

ps. znów wyczuwam tu pewne emocje o których już Ci pisałem na gg :>
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#11
Cytat: próbował zainteresować dzieci swoimi „ interesującymi” historiami
Ten błąd zauważyłam, inne przeoczyłam, o ile jeszcze jakieś są Smile

Genialny tekst. Naprawdę Smile Ostatnio dawno nic nie czytałam na forum, przez przygotowywanie do egzaminów i w ogóle, a teraz natknęłam się na Twoją bajkę i jestem pod wrażeniem.
5/5 bez żalu Wink
Pozdrawiam!
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#12
Dzięki Big Grin Też uczę się do egzaminów Wink
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#13
Powielę zdanie wielu osób ale to nic, należy Ci się. Big Grin
Tekst świetny, niemal zmusza do postanowień. Na plus oczywiście. Pomysłowe nawiązanie do życia zwierząt. Faktycznie, człowiek niewiele różni się od zwykłych drapieżników.
Przyczepię się jedynie do tego, że na wstępie piszesz o tym, iż główny bohater nie żyje. Na końcu zaś mówisz o tym, co aktualnie robi :o
Błędów nie zauważyłam, jak to zwykle bywa w sytuacji, gdy czytam coś ciekawego Smile
Zostawiam piąteczkę i pozdrawiam.
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości