Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bajka jakich wiele - proza wrzesień 2014
#1
Star 
Marysia wracała skrajem lasu ze szkoły. Nie spieszyła się. Wolno stawiała kroki, spoglądając raz po raz w gęste zarośla. Zmierzała na osiedle jednorodzinnych domków, które było nieznacznie oddalone od lasu.
Dziewczynka westchnęła głośno. Lubiła spacery po lesie, ale mogła to robić wyłącznie pod czujnym okiem mamy lub taty. Bez rodziców nie wkraczała pomiędzy drzewa. Otrzymała kategoryczny zakaz, gdy miasteczko ogarnęła panika na wieść o dzieciach znikających w lesie. Kolejno przepadały jak kamień w wodę i pomimo wielu poszukiwań nie zostały odnalezione.
Dzień wcześniej pojawił się pierwszy śnieg, dzięki czemu niewysokie domki oraz otaczające je płoty wyglądały zupełnie inaczej. Okolica, przykryta białą kołderką, lśniła w słońcu niczym obsypana magicznym pyłkiem. Zdawać się mogło, iż jakaś dobra wróżka postanowiła zaklęciem upiększyć wszystko dokoła.
Marysia była wprost zachwycona tym widokiem. Nagle jej wzrok przykuł jakiś ruch. Zatrzymała się. Pomyślała, że chyba lepiej byłoby oddalić się i pójść w inną stronę, lecz ciekawość zwyciężyła. Ostrożnie, powolutku zbliżyła się do strzelistej sosny.
Oczom dziewczynki ukazała się szara myszka, która malutkimi łapkami próbowała w śniegu wykopać dół.
Na widok człowieka zwierzę zamarło.
– Nie bój się mnie – powiedziała Marysia. – Pewnie jesteś głodna i szukasz jedzenia, prawda?
Myszka skinęła głową.  Dziewczynka przykucnęła, po czym wyciągnęła z tornistra papierowe zawiniątko.
– Zostało mi trochę ciasteczek – wyjaśniła. – Kanapki wszystkie zjadłam, ale jak chcesz to jutro ci jakąś przyniosę.
Myszka zjadła połowę herbatnika, popiskując przy tym cichutko. Resztę zaniosła w pyszczku do norki ukrytej pod spróchniałym pniem.
– Do widzenia – pożegnała się Marysia i ruszyła do domu.
                                                                 
***

Dziewczynka przez całą zimę dokarmiała myszkę. Zwierzątko pozwalało się czasem pogłaskać, a nawet wziąć na ręce, co za każdym razem sprawiało Marysi wielką radość.
– Jakie ty masz mięciutkie futerko – zachwycała się, kiedy delikatnie drapała mysi brzuszek. - Jak przyjdzie wiosna, to pójdziemy razem z moimi rodzicami na spacer po lesie, chcesz?
Myszka nie wiedziała, czy chce, bo była tylko małą myszką, ale nie miała też nic przeciwko, więc ochoczo pisnęła, zgadzając się na propozycję.

                                                               
***

Nadszedł czas, gdy zima ustąpiła miejsca wiośnie. Zrobiło się cieplutko, a słoneczko bardzo szybko stopiło śnieg, po czym osuszyło kałuże. Wkrótce na drzewach pojawiły się liście i las rozbrzmiał śpiewem wielu ptaków, którym dzięcioł wybijał dziobem rytm.
Marysia szła jak zwykle tą samą drogą. Nuciła pod nosem piosenkę i wesoło podskakiwała, gdy nagle zauważyła wąską ścieżkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie piękne kwiaty rosnące obok wydeptanej dróżki. A mieniły się tam kolorami i róże i tulipany, a nawet ogromne słoneczniki, które ruchem łodyg zdawały się zapraszać dziewczynkę do siebie.
Ten niezwykły obraz zaskoczył Marysię. Przecież mijała to miejsce niemal codziennie, lecz nigdy wcześniej nie widziała gromady tańczących kwiatów. Chciała wejść do lasu, zachęcona cudownym zapachem, ale wahała się.
– Nie pójdę daleko – wyszeptała po krótkim namyśle.
Powoli przekroczyła zakazany próg, po czym stanęła na ścieżce. Dokoła niej tańczyły wszystkie kwiaty, mchy oraz paprocie, śpiewając przy tym piosenkę:

Biegnij Marysiu, goń czerwony balonik,
A jak go złapiesz, dostaniesz pyszny batonik.
I nawet zabawki, wszystko co zechcesz,
Wystarczy tylko złapać go wreszcie.


Jeden z tulipanów zmienił się w balonik, by po chwili wznieść się na wysokość głowy oczarowanej dziewczynki. Świecił czerwienią i kiwał się w rytm śpiewanej piosenki. Marysia postanowiła chwycić go za dyndający sznureczek, lecz balonik natychmiast oddalił się. Działo się tak za każdym razem, kiedy wyciągała rękę. Aż w końcu zaczął coraz szybciej odlatywać.
Dziewczynka bez zastanowienia puściła się za nim biegiem.

                                                                 
***

Tymczasem myszka czekała obok pnia. Zaniepokojona spóźnieniem Marysi uniosła nosek, węsząc dokoła. Czuły zmysł powonienia po chwili odnalazł znajomy zapach. Myszka przeraziła się, bo ślad prowadził do lasu, gdzie przecież dziewczynka nie mogła wchodzić. Długo się nie namyślając, zwierzątko ruszyło na poszukiwania.
Przedzieranie się przez dzikie ostępy leśne, kłujące krzaki jeżyn czy parzące pokrzywy nie należało do przyjemnych i łatwych. Mimo to myszka nie poddawała się, zacisnęła ostre ząbki i biegła dalej, czasem, na chwilkę, chowając się miedzy korzeniami drzew, gdy w pobliżu pojawiał się lis lub kuna.
W końcu szczęśliwie dotarła do niewielkiej polany. Myszka była pewna, że w pobliżu jest Marysia. Wyczuła również zapach innego człowieka. Woń prowadziła do starego dębu, górującego  ponad innymi drzewami.
Myszka wdrapała się na pień. Po chwili znalazła niewielką dziuplę, przez którą wślizgnęła się do wnętrza dębu. Kiedy znalazła się w środku, okazało się, że drzewo jest zamieszkaną izbą! Był tam piec, stół i krzesła oraz mnóstwo naczyń. Zwierzątko ostrożnie przemieściło się w stronę pieca i ukryło za ogromnym kotłem.
Myszka z przerażeniem spostrzegła, że Marysia jest uwięziona w drewnianej klatce. Dziewczynka płakała, a obok stała zła czarownica, gadając bez przerwy do siebie. Starucha miała pomarszczoną twarz, a w jednym z oczodołów tkwiło szklane oko.
– A w co by cię dziewucho zamienić? – zaskrzeczała. – Borsuki mam, sarny są, lisy też... nawet wilka mam, zaraz, zaraz... wiem! W lesie brakuje nietoperza!
Myszka wiedziała, że zła czarownica nienawidzi dzieci i chce rzucić czar na Marysię. Za wszelką cenę postanowiła do tego nie dopuścić.
Zakradła się po cichutku i wspięła po nodze stołu na blat, po czym schowała się za jednym z dzbanów. Patrzyła, jak czarownica miesza w misce kolejne proszki i rośliny, przyrządzając eliksir.
– Jeszcze tylko język rudego szczura – burczała pod nosem – i zamienię dziewczynkę w nietoperza.
Czarownica odwróciła się i podeszła do regału, aby odszukać właściwy składnik. W tym czasie myszka szybciutko przedostała się w pobliże michy. Chwyciła łapkami pojemnik z pieprzem i wsypała całą jego zawartość do eliksiru. Po chwili wycofała się i ponownie przykucnęła za garnkiem.
Udało się jej ukryć w ostatniej chwili, bo czarownica właśnie powróciła do stołu. Wrzuciła język do miski i zaczęła mieszać. Nagle poczuła w nosie uciążliwe kręcenie. Stanęła bez ruchu z dziwną miną, a twarz jej poczerwieniała jak po gorącej kąpieli.
– Aaaapsiiik! – kichnęła tak głośno, że aż garnki pozlatywały ze stołu. Micha z eliksirem również spadła, lądując na nogach czarownicy. – Nie! – wrzasnęła na całe gardło.
I tak brzmiały ostatnie słowa wypowiedziane przez złą czarownicę. Zaraz potem zmieniła się w nietoperza, po czym wyleciała przez dziurę w pniu. A kiedy jej magia przestała działać, wszystkie dzieci zamienione w zwierzęta powróciły do swoich postaci.
Stało się tak również z myszką, która po przemianie w dziewczynkę przewróciła z hukiem kocioł. Jako myszka bez trudu mieściła się obok pieca, ale kiedy urosła wszystko stało się mniejsze.
– To zła czarownica zamieniła mnie w myszkę – tłumaczyła Marysi, otwierając klatkę. – Mam na imię Dominika.
– Tak się cieszę, że mnie uratowałaś, Dominiko – powiedziała Marysia i mocno przytuliła dziewczynkę. – Od tej pory będziesz moją najlepszą przyjaciółką.
Obie dziewczynki oraz reszta dzieci wyszły z lasu i wróciły do swoich domów. Tam przywitali ich stęsknieni rodzice. Radości i zabawom nie było końca.
Następnego dnia dorośli wyruszyli do lasu. Znalazłszy się we wskazanym przez dzieci miejscu, zrąbali dąb złej czarownicy, po czym spalili, żeby nie pozostał po nim nawet ślad. Dzieciom nigdy więcej nie stało się nic złego.
I tylko czasem, w letnie wieczory, ludzie ze strachem spoglądali w niebo. Powodem był nietoperz, który wydawał dźwięki podobne do śmiechu starej kobiety, a jedno z jego oczu złowrogo lśniło w świetle księżyca.

KONIEC
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#2
Bardzo przyjemna bajka z „pedagogicznym” wydźwiękiem. Aczkolwiek wolałbym, aby zakończenie było nieco inne. Myszka mogłaby się zamienić w coś bardziej interesującego. Na przykład w smoka. Głodnego smoka. [Obrazek: 035.gif]

Zaproponowałbym kilka drobnych korekt:

Cytat:Myszka skinęła głową.
Napisałbym „łebkiem”.

Cytat:a słoneczko bardzo szybko stopiło śnieg, po czym ususzyło kałuże.
„osuszyło”

Cytat:Chciała wejść do lasu, dodatkowo zachęcona cudownym zapachem, ale wahała się.

Usunąłbym „dodatkowo”.

Cytat:Biegnij Marysiu, goń czerwony balonik,
A jak go złapiesz, dostaniesz pyszny batonik.
I nawet zabawki, wszystko co zechcesz,
Wystarczy tylko złapać go wreszcie.

Wydaje mi się, że w drugim wersie jest zbyt dużo sylab; nie trzyma rytmu. Usunąłbym pyszny.

Cytat:Obie dziewczynki oraz reszta dzieci wyszły z lasu i poszły do swoich domów.
Może lepiej: "wróciły do swoich domów".
Odpowiedz
#3
Podzielam powyższe uwagi Gorgiasza Wink
Kompletnie nie spodziewałam się zakończenia, chociaż przecież wiedziałam, że to bajka. Myślałam, że myszka zawsze była myszką i myszką zostanie. Typowy zwierzęcy bohater. Co więcej, podejrzewałam, iż to ona prowadziła te biedne dzieci do lasu! Twój pomysł jest ciekawszy Big Grin
Szkoda tylko, że ten tekst jest taki króciutki Sad
Pozdrawiam
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#4
Dziękuję za opinie.

Bajka powstała przypadkowo, więc fajnie, że się podoba. Była testowana na dzieciach i zdała egzaminBig Grin.

Pozdrawiam
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
Dobry tekst. Bardzo mi się spodobał. Bohaterowie są wprawdzie tylko lekko zarysowani, ale to krótki utwór, więc nie powinno być inaczej. Dla dzieciaków będzie idealne Smile.
Odpowiedz
#6
Jestem prawdziwie zachwycona. Już dawno nie czytałam tak lekkiego i zarazem dobrze napisanego opowiadania. Wbrew pozorom, bajka to arcytrudny gatunek, wymaga nie tylko wyobraźni, ale także ogromnej wiedzy o psychologii. Czarodziejskie jest w bajkach to, że czytają je i dzieci, i dorośli, i każdy znajduje w nich coś dla siebie.
Bardzo dobry warsztat, tekst właściwie nie wymaga korekty.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#7
(04-09-2014, 22:45)anarchist napisał(a): – Jakie ty masz mięciutkie futerko – zachwycała się, kiedy delikatnie drapała mysi brzuszek. - Jak przyjdzie wiosna, to pójdziemy razem z moimi rodzicami na spacer po lesie, chcesz?
półpauza

(04-09-2014, 22:45)anarchist napisał(a): Przedzieranie się przez dzikie ostępy leśne, kłujące krzaki jeżyn
literówka

(04-09-2014, 22:45)anarchist napisał(a): Woń prowadziła do starego dębu, górującego  ponad innymi drzewami. 
nadliczbowa spacja

Bardzo dopracowany tekst. 100% bajka, zgodnie z zasadami gatunku i morał jest.
Prosta i przyjemna w czytaniu.
Odpowiedz
#8
Oto najlepsze opowiadanie września 2014 według forumowych archeologów Wink
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości