Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Będąc w środku wariata poukładanego
#1
Poukładane w rządku stały, równo. Równość ich pęczniała i wychodziła wyrafinowanie z pozy przybranej i ustalonej, zrządzeniem fizykalno-idealnym. Jak ściśnięta gąbka, co przez niewidzialną przyczynę wraca do stanu, rzekłbym, naturalnego. Idę i podziwiam ten kosmos wyśniony. Wszystko tam, gdzie być powinno. Niczym w zegarku, mechanizmy i mechanidła chodzące z dokładnością konstrukcji skrzętnie zaplanowanej. Może właśnie znajdowałem się w takiej? Nie wiem. Tik tak, słyszę. Tik tak – rak, rak, rak obok mnie idzie! Nic to. Idę dalej, teraz z rakiem.

One wciąż równo stoją. Zmieniają oblicze nie niszcząc konsystencji, nienaruszone więdną i wzrastają. Po coż rosną? Ha! Dobrze byłoby wiedzieć, rozumieć nieustanną gonitwę na efemerycznym polu mechaniki myśloidalnej. Chyba minął mnie, zaczerwieniony nieco, pan – hah! Mechanizm idealny! Bursztyny! Brylanty! Diamenty może?

Wciąż idę, po nitce do celu. Jakież to proste! Powiedzmy sobie: wychodzone! I zrodzone we mnie, ze mnie, i obok mnie! Duch jakiś, poczciwiec przenikliwy, prześwietlający wnętrza nasze. Tak, to ten, co otrząsa z chaosu na pozór przybranego...Dźwięki zewsząd tchną harmonijnie! Och, wskazówką w nie – prostolinijnie, prostolinijnie! Więdnę i wzrastam, chodząc to tu, to tam. Spalam się, jak zapałka zamieram po chwili ekstatycznej.

Idee mkną obok mnie, równo, absolutne i takie same. A ja? Zdania tworzę, podłużne, obojętne, nieco w świecie zagubione. Jawa? Sen?

Zwątlona linia czasu umyka. Już go nie liczę. Chyba wraca do początku. Zdaje się, że jakaś zaokrąglona sunie, przestrzennie powtarzalna. Gdzie jestem? Gdzie się znajduję? Ona – witalnie pędzi przed siebie, ja – agonalnie mruczę, jakby do siebie, no wiecie? Wiruje dookoła, do tańca bierze. Tango! Tango! Rzeczywistość nieskończona, dziwnie, dziwacznie wykręcona! Żyć, puchnąć w niej, ach, jakże ona pięknie pokręcona...

Maszynowo schodzi taśma produkowania skrajnie podobnego. Idąc zdajem się reorganizować na wzór zapieczętowany odgórnie. Doskonałość zamysłu oceniam przechylnie. Taśmą sunę pilnie przed siebie. A one wciąż tak równo, równością zaświatową, transcendentną! Głosy tylko sobie szepcą. Cicho, cichuteńko kładą wokół słowa.

Zamknięty w klatce oglądam to wszystko, wzrokiem zmętniałym. No powiedzcież, gdzie jestem? Gdzież jestem!? Dlaczego to takie idealne? Dlaczego doskonałe? Pomocy, pomocy! Wariat! Wariat we mnie, i obok mnie, i ze mnie!
Odpowiedz
#2
Cytat:Równo, poukładane w rządku stały
tutaj szyk przestawny niepotrzebny.
Trudno mi się ustosunkować do niektórych "udziwnień". Akceptuję mechanidła i pola mechaniki myśloidalnej, ale bytowo - niebytowa gonitwa nie wydaje mi się konieczna. I nie o gonitwę chodzi, a bardziej o bytowo - niebytową.
Cytat:Wciąż idę, ścieżką prostą, po nitce do celu. Jakież to proste!
Powtórzenie. Złożenie "prostego" i "wychodzonego" jest w porządku, dlatego "prostą ścieżkę" proponuję wyrzucić.
Cytat:Ja go już nie liczę.(...)Gdzie ja jestem?
chwilami nadużywasz zaimka "ja".
Cytat:Idąc zdajem się reorganizować
literówka czy świadomy zabieg? Smile
Cytat:Na powiedzcież, gdzie ja jestem? Gdzież jestem!?
Literówka. Poza tym te archaiczne formy niczego nie przydają wypowiedzi.

Tekst jest zdecydowanie wariacki. Przyda mu się delikatny szlif jeszcze, ale jak dla mnie dobry.
Odpowiedz
#3
Rzeczywiście mi się literówka na końcu zaplątała. Z uwagami niemal wszystkimi się zgodzę - przeredagowałem, tym razem na trzeźwoSmile

Czy archaiczne formy nic nie dają? A i mogą nic nie dawać. Lubuję się w nich i w żadnym podręczniku "dobrego pisania" nie ma napisane, że nie mogęWink Mam nadzieję, że wytłumaczenie wystarczy?

"Idąc zdajem się..." - tak, zabieg celowy, aby nie było wątpliwości. Robi się tak czasem - jest to dosyć częsty zabieg.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Odpowiedz
#4
Oj tak, tekst jest zwariowany...

Co mi się podoba - ładnie sklejasz zdania, sprawiasz, że brzmią one niczym jednostajna melodia. To mi się bardzo podoba. Suniesz po nich jak po słowach piosenki, gładko i lekko.
Tekst niczego sobie, podoba mi się, aczkolwiek rozumiem piąte przez dziesiąte Wink

Weź zrozum wariata Big Grin///księżniczka
Odpowiedz
#5
Tekst jest wariacki. Do tej pory myslałem, że jestem raczej zwariowany, ale własnie dochodzę do wniosku, że nie aż tak, żeby to zrozumieć. A skoro nie rozumiem, to niewiele jestem w stanie powiedzieć czy mi sie podobało.
-Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł.
-Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to?


Kłapouchy

Moje teksty:

Jestem...<klik>
Nadzieja<klik>
Zapał<klik>




Odpowiedz
#6
Oczywiście sama idea zawarta w tekście jest nadzwyczaj przemyślana i poukładana, szkoda jedynie, że znalazła wyraz w głowie wariata...grubo szyta metafora przesiąknięta nieskrępowaną ekspresją szaleńczego ducha - pozorny bełkot ze znaczeniemWink Dziękuję za komentarze.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości