Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ból
#1
Siadamy wszyscy przy kuchennym stole, aby zaplanować kolejną rzeź albo pogrom. Psy za oknem ujadają, jakby je ktoś obdzierał ze skóry, więc dziadek rzuca kapciem w ciemność nocy, a babcia wspomina:
- Kiedyś to były czasy! – I po chwili dodaje. – Teraz już nikt tak nie topi kotów w studni, jak moja mamusia.
- Teraz są inne czasy – odpowiada dziadek i dzwoni łyżeczką do herbaty.
- Dlaczego tylu dobrych poetów kończy żywot nie napisawszy jednego słowa? – pytam sam siebie.
- Wczoraj widziałam jednego – wtrąca babcia, czytając w myślach. – Leżał przy drodze, w kałuży krwi i własnych odchodów.  Ktoś się zlitował i wbił mu w plecy tabliczkę z napisem: „Nie deptać poety”, ale bez wykrzyknika, tylko tak, informacyjnie.
- Ludzi od wieków fascynuje zbrodnia. Każdy z przyjemnością patrzy na rozgniecioną muchę i myśli sobie, że przecież jej się należało – i w tym momencie dziadek parzy sobie usta. – Kurwa jebana!
Babcia zabija dziadka wzrokiem za ten wulgaryzm przy kolacji, a ja wychodzę z domu pod pretekstem chęci odnalezienia dziadkowego kapcia. Ludzie czasem wychodzą po papierosy albo po bułki, żeby już nigdy nie wrócić.
Zbłąkani przechodnie wyglądają, jak potencjalni mordercy i psychopaci. Wszyscy bez wyjątku. A może to tylko ja mam zwyczajną potrzebę dostania w mordę, żeby ból fizyczny nadał mojemu cierpieniu jakiś sens?
Odpowiedz
#2
Brzmi jak translacja współczesności, choć aż tak dalej w tej zbrodni bym się nie posunął. 
Niemniej jednak... Myśli błądzą, kto wie na jakie manowce by zeszły, gdyby w porę nie uciec z nimi z tego bagna nienawiści. A, co jak co, trzęsawisk boję się i unikam. 

Wiesz, czasem, jako twórcę tekstów z dialogami, nachodzi mnie refleksja (bo nie lubię i unikam też wulgaryzmów w utworach). Czy to przypadkiem nie jest jakoś zbyt przesłodzone, że nikt u mnie nie "pierdolnie", nie "kurwnie"... Tłumaczę sobie trochę stylistyką, że nie wszystkie obecnie znane nam wulgaryzmy pasują do mowy archaicznej, a wystarczy chyba (w dalszym ciągu się uspokajam) "pomorem" lub "urokiem trzasnąć"...
Bo mimo wszystko chciałbym ominąć bagno nienawiści, po co dławić siebie i wpychać pięść do gardła innym... Skoro i tak już wielu ma pięść wetkniętą po same trzewia.
Odpowiedz
#3
(22-05-2019, 01:00)kubutek28 napisał(a): Brzmi jak translacja współczesności, choć aż tak dalej w tej zbrodni bym się nie posunął. 
Niemniej jednak... Myśli błądzą, kto wie na jakie manowce by zeszły, gdyby w porę nie uciec z nimi z tego bagna nienawiści. A, co jak co, trzęsawisk boję się i unikam. 

Wiesz, czasem, jako twórcę tekstów z dialogami, nachodzi mnie refleksja (bo nie lubię i unikam też wulgaryzmów w utworach). Czy to przypadkiem nie jest jakoś zbyt przesłodzone, że nikt u mnie nie "pierdolnie", nie "kurwnie"... Tłumaczę sobie trochę stylistyką, że nie wszystkie obecnie znane nam wulgaryzmy pasują do mowy archaicznej, a wystarczy chyba (w dalszym ciągu się uspokajam) "pomorem" lub "urokiem trzasnąć"...
Bo mimo wszystko chciałbym ominąć bagno nienawiści, po co dławić siebie i wpychać pięść do gardła innym... Skoro i tak już wielu ma pięść wetkniętą po same trzewia.
Zgadzam się z tym!
Odpowiedz
#4
(22-05-2019, 01:00)kubutek28 napisał(a):  
Stephen King, w swoim "Poradniku rzemieślnika" napisał, że wielu mu zarzuca, że jest wulgarnym prostakiem, ponieważ "mówi" językiem amerykańskiej klasy średniej, z której się wywodzi i do której adresuje swoje książki. Smile
Odpowiedz
#5
(22-05-2019, 08:26)Bruno Schwarz napisał(a):
(22-05-2019, 01:00)kubutek28 napisał(a):  
Stephen King, w swoim "Poradniku rzemieślnika" napisał, że wielu mu zarzuca, że jest wulgarnym prostakiem, ponieważ "mówi" językiem amerykańskiej klasy średniej, z której się wywodzi i do której adresuje swoje książki. Smile

Właśnie akurat u Kinga jakoś mnie nie rażą wulgaryzmy... Obawiam się jednak pewnego stanu:
Nieraz ludzie pytają o to czy inne słowo w moim tekście, bo już wyszło z użycia, albo bo nazwa jakiegoś starego przedmiotu, itp. Mam nadzieję, że nikt nigdy nie będzie się domagał, by "urozmaicić tekst" wulgaryzmami, bo bez nich wydaje się na tyle przestarzale, że aż niezrozumiale Smile

Niemniej, opisany przez Ciebie obraz jest, niestety, nieraz bliski rzeczywistości. I to, jak dla mnie, jest smucące...
Odpowiedz
#6
(22-05-2019, 12:08)kubutek28 napisał(a):
(22-05-2019, 08:26)Bruno Schwarz napisał(a):
(22-05-2019, 01:00)kubutek28 napisał(a):  
Stephen King, w swoim "Poradniku rzemieślnika" napisał, że wielu mu zarzuca, że jest wulgarnym prostakiem, ponieważ "mówi" językiem amerykańskiej klasy średniej, z której się wywodzi i do której adresuje swoje książki. Smile

Właśnie akurat u Kinga jakoś mnie nie rażą wulgaryzmy... Obawiam się jednak pewnego stanu:
Nieraz ludzie pytają o to czy inne słowo w moim tekście, bo już wyszło z użycia, albo bo nazwa jakiegoś starego przedmiotu, itp. Mam nadzieję, że nikt nigdy nie będzie się domagał, by "urozmaicić tekst" wulgaryzmami, bo bez nich wydaje się na tyle przestarzale, że aż niezrozumiale Smile

Niemniej, opisany przez Ciebie obraz jest, niestety, nieraz bliski rzeczywistości. I to, jak dla mnie, jest smucące...
Uważam, że wulgaryzmy to jest bardzo delikatna materia i trzeba do nich podchodzić z aptekarską precyzją, żeby wszystkiego nie zepsuć, ale potraktowane z odpowiednim umiarem, dodają treści... wiarygodności.
Odpowiedz
#7
Przeczytałam i muszę powiedzieć - podobało mi się i nie podobało.
Literacko według mnie bez zarzutów, udało mi się "być" w tym krótkim kawałku rzeczywistości, którą stworzyłeś. Ale tam niewygodnie Wink Czuję przekaz i czuję, że jest prawdziwy, może stąd mój dyskomfort.
Mnie osobiście wulgaryzmy nie przeszkadzały, myślę, że są wprowadzone tak, jak powinny.

Chętnie przeczytam coś więcej.
Pozdrawiam Smile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości