Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Autobus
#1
Piękny, słoneczny dzień. Z bezchmurnym niebem. Jest ciepło, ale nie gorąco i nie duszno.
Tak mogłoby być, ale niestety nie było. Październikowy poniedziałek straszył chłodem, dokuczliwą mżawką z pokrytego szarymi chmurami nieba i w ogóle samym faktem, że był poniedziałkiem, czym obwieszczał złośliwie, że do weekendu jeszcze cztery dni.
Plusem był jednak fakt, że właśnie skończyłem pracę. Dzień w Wielkim Molochu, instytucji znienawidzonej przez polskie społeczeństwo, okazał się być wyjątkowo spokojny, co napełniało mnie całkiem dobrym humorem na resztę dnia.
Niestety, zamiast iść do domu, gdzie w ciszy i spokoju mógłbym odpocząć, musiałem zasuwać na drugi koniec miasta, do chorego przyjaciela. Perspektywa odwiedzin u niego była niezła, przerażał mnie jedynie fakt, że musiałem się tam jakoś dostać.
Prawa jazdy nie miałem, jakoś nie było mi potrzebne – samochód, to praktyczna rzecz, choć w obecnych czasach jego eksploatacja naraża posiadacza na dość wysokie koszty.
Piechotą za daleko.
Podwieźć też nie ma, kto.
Pozostaje autobus. Czerwoniak. Ban.
A w nim masa ludzi tłoczących się, jak świnie w zagrodzie. I na pewno trafi się jakaś baba z małym dzieckiem, paskudnym bachorem, który będzie się wydzierał na cały autobus wystawiając na próbę słuch i cierpliwość pasażerów oraz własne struny głosowe. Oczywiście mamusia nie zwróci dziecku uwagi, bo przecież wychowanie bezstresowe jest.
Kurwa mać, a potem ludzie się dziwią skąd się biorą psychopaci na świecie. Pewnie gros z tych rozwydrzonych bachorów wyrośnie na pokolenie zblazowanych i bezkarnych, we własnym mniemaniu, świrów.
Drugą grupę psycholi będą zapewne stanowić ci, których nerwy nie wytrzymały starcia z dziecięcym wrzaskiem.
Na pewno będzie też jakiś spocony grubas, który złośliwie wsiądzie na pierwszym przystanku i wysiądzie na ostatnim, zatruwając w międzyczasie pasażerów swoim potowo - kwaśnym aromatem.
I babcie. Z pozoru powolne i nieszkodliwe staruszki zamieniają się w autobusie w dzikie bestie gotowe zabić, i zgnoić każdego, byle tylko usadzić swoje stare dupsko na siedzeniu. A spróbuj nie ustąpić, to cię zjedzą.
W babciach najzabawniejszy jest fakt, że choć wydają się stare i nieporadne są gotowe sprintem przebiec cały sto metrów, by zdążyć na przystanek i przepchać się przez tłum ludzi niczym lodołamacz, tylko po to, by zająć, lub wyrzucić kogoś już zajętego, siedzenia.
Z nerwów zacząłem skubać paznokieć kciuka. Po chwili targnęły mną silne drgawki, gdy Anioł z mego wnętrza, odpowiedział na mój stres.
Spokojnie, tylko spokojnie, wdech i wydech.
Nacisk na brzuch zelżał. Odetchnąłem głęboko jeszcze parę razy, otarłem krew z palca, gdzie niemal do mięsa zeskubałem paznokieć i ruszyłem w stronę przystanku.
Czekało kilka osób, ale szału nie było. I dobrze. Byłem parę minut przed czasem.
U wiecznie niezadowolonej kioskarki kupiłem bilet, po czym czekałem na autobus. Kobieta miała taką minę jakbym tym zakupem biletu obraził jej matkę.
Czekałem.
Dalej czekałem.
Szybki rzut oka na zegarek uświadomił mi, że czerwoniak jest już spóźniony z pięć minut.
W końcu przyjechał. Nie śpiesząc się, wsiadłem do środka zajmując mało strategiczne miejsce z tyłu pojazdu. Na następnych przystankach wsiadały kolejne grupy osób, ale na razie nie było nic niepokojącego, choć tłok powoli narastał.
Oczywiście, życie musiało kopnąć mnie w dupę, bo, mniej więcej, w połowie trasy wsiadły dwie matki z wózkami. DWIE!
Będąc widocznie koleżankami zaczęły w najlepsze plotkować, tymczasem dzieci w wózkach zaczęły kwilić. Po chwili kwilenie przerodziło się w piski i wrzaski, na co troskliwe matki zareagowały jedyne intensywniejszym bujaniem wózków.
Zagryzłem wargi z bólu, gdy Anioł zaczął niespokojnie rzucać się wewnątrz mnie.
Gdy na chwilę przestał poczułem żelazisty posmak krwi na języku.
Ludzi przybywało coraz więcej, jednak jakoś udawało mi się uniknąć pochłonięcia przez tłok… Na szczęście.
Gdy już myślałem, że przywyknę do tej kakofonii, grupka dzieciaków za mną zaczęła puszczać sobie z komórek muzykę. Mimo, że siedziałem obok nich nie byłem w stanie wyróżnić konkretnej melodii, słychać było tylko pojedynce dźwięki, kiepskiego bita i coś, co przy naprawdę dobrych chęciach, nie można by nazwać wokalem. A jednak te poszczególne tony, były jak szpilki wbijane w mózg. Głęboko i boleśnie. Skuliłem się, gdy z nerwów poczułem ostry ból w żołądku.
Pieprzona, dresiarska dzieciarnia. Każde w bluzie i spodniach o kilka numerów za duże, tak, że ubranie wisiało na nich, jak worki. Do tego przynajmniej jedno z nich musi mieć czapkę z daszkiem z nalepką świadczącą o tym, że „markowe i drogie”. Szkoda, że sobie, kurwa, paragonu ze sklepu do daszka nie przypnie.
Wrzaski dzieciaków i muzyczka zlały się w jeden, nieustający, chaotyczny strumień dźwięków atakujący mnie niemiłosiernie.
Gdy Anioł załomotał w moje skronie pociemniało mi w oczach, czułem się jakby od środka ktoś rytmicznie łupał mnie w czaszkę ciężkim młotem. Musiałem ostatkiem powstrzymywać się, by go nie wypuścić na zewnątrz.
Wdech i wydech. Powoli.
Zacząłem skubać kolejny paznokieć.
Miałem wrażenie, że wszyscy wokół napierają na mnie, że ściana pasażerów mnie zmiażdży w akompaniamencie tego jazgotu, zostawiając sprasowanego jak naleśnik.
Gdy wydawałoby się, że koszmar sięgnął apogeum usłyszałem nad sobą ohydny skrzek, który, jak się okazało, był głosem istoty ludzkiej.
-Grupę inwalidzką mam! – babcia, o rozmiarach małego czołgu i twarzy tłustego, pomarszczonego prosięcia świdrowała mnie swoimi świńskimi oczkami. No i cuchnęła. Był to odór intensywnych, dusząco-słodkich perfum zmieszany z kwaśnym zapachem potu.
- Słucham? – wysiliłem się na uprzejmość będąc już na wpół przytomnym od powstrzymywania mojego wewnętrznego lokatora.
- Co słucham, co słucham?! – przedrzeźniała mnie. – Starsza jestem, inwalidka, to ustąpiłbyś gówniarzu! Co za chamstwo dziś! Zero szacunku do ludzi, za moich czasów…
Nawet nie słuchałem. Mogłem ustąpić jej tego zasranego fotelika i wbić się w ścianę ludzi, próbując przeżyć do ostatniego przystanku, gdzie wysiadałem, ale coś, może Anioł, kazało się zbuntować i przeciwstawić się.
- Zamknij się, stara babo – westchnąłem.
Wokół mnie zapanowała cisza. Staruszka ze świstem wciągnęła powietrze.
- JAK ŚMIE!!! – aż się zachłysnęła z wściekłości. – Jak... jak tak można?! Do mnie! Inwalidki!
Anioł szalał chcąc się wyrwać, choć na sekundę.
A, co mi tam.
Spojrzałem na nią.
- Zaraz ci pokażę, jak śmiem – uśmiechnąłem się lekko.

***

W końcu udało mi się jakoś dojechać do ostatniego przystanku. Odprężony wysiadłem i spokojnym krokiem ruszyłem kierunku domu przyjaciela.
Za mną został autobus MZK o szybach ubarwionych krwawymi bryzgami. Spod jego zamkniętych drzwi zaczęły powoli wyciekać strumyczki krwi, przeradzające się w małe potoki, tworząc czerwone jezioro na poboczu.
Bo ja naprawdę, ale to naprawdę nienawidzę jeździć autobusami.



Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#2
"Piękny, słoneczny dzień. Z bezchmurnym niebem. Jest ciepło, ale nie gorąco i nie duszno." - trochę nieładnie mi to brzmi, a nieduszno łącznie jak już,*

"Tak mogłoby być, ale niestety nie było. Październikowy poniedziałek straszył chłodem," - nie podoba mi się ten przeskok, lepiej chyba napisać, że to mógł być piękny dzień [...], a potem w tym przejściu, że jednak nie jest, bo teraz to średnio wygląda,

"samym faktem, że był poniedziałkiem, czym obwieszczał złośliwie, że do weekendu jeszcze cztery dni.
Plusem był jednak fakt, że właśnie skończyłem pracę." - powtarzasz fakt, kawałek później też masz fakt, użyj czegoś innego,

"bo przecież wychowanie bezstresowe jest." - przestaw szyk jakoś, bo jest na końcu nieładnie wygląda,

"Kurwa mać, a potem ludzie się dziwią, skąd się biorą psychopaci na świecie."

"Kurwa mać, a potem ludzie się dziwią skąd się biorą psychopaci na świecie. Pewnie gros z tych rozwydrzonych bachorów wyrośnie na pokolenie zblazowanych i bezkarnych, we własnym mniemaniu, świrów.
Drugą grupę psycholi będą zapewne stanowić ci, których nerwy nie wytrzymały starcia z dziecięcym wrzaskiem." - trochę odważne to stwierdzenie, że dziecko, które się wydziera, zostanie psychopatą ;P większość dzieci to robi, no ale nie wiem, może się czepiam ;p

"zatruwając w międzyczasie pasażerów swoim potowo - kwaśnym aromatem." - bez spacji w potowo-kwaśnym, a ogólnie, to średnio mi to określenie pasuje,

"Z pozoru powolne i nieszkodliwe staruszki zamieniają się w autobusie w dzikie bestie gotowe zabić, i zgnoić każdego, byle tylko usadzić swoje stare dupsko na siedzeniu." - przecinek przed "i" wydaje mi się zbędny, a staruszki i stare, można by zastąpić, ale chyba niekoniecznie Tongue

"W babciach najzabawniejszy jest fakt, że choć wydają się stare i nieporadne, są gotowe sprintem przebiec całe sto metrów, by zdążyć na przystanek i przepchać się przez tłum ludzi niczym lodołamacz, tylko po to, by zająć, lub wyrzucić kogoś już zajętego, siedzenia." - ogólnie trochę konstrukcja zdania przy końcu mi się nie podoba, jakoś przeredagować trzeba, ale nie mam pomysłu teraz,

"Czekało kilka osób, ale szału nie było." - że e? Nie rozumiem, to szału nie było, średnio pasuje tutaj, a w sumie w ogóle do tekstu,

"Czekało kilka osób, ale szału nie było. I dobrze. Byłem parę minut przed czasem.
U wiecznie niezadowolonej kioskarki kupiłem bilet, po czym czekałem na autobus. Kobieta miała taką minę jakbym tym zakupem biletu obraził jej matkę." - powtarzasz czekałem, później jest to zamierzone, ale tutaj chyba nie. Potem, piszesz, że kupiłeś bilet i już znowu czekasz na autobus, a w następnym zdaniu nagle wracasz do kioskarki, chyba coś nie tak, hm? Przynajmniej mi się tak wydaje,

"Oczywiście, życie musiało kopnąć mnie w dupę, bo, mniej więcej, w połowie trasy wsiadły dwie matki z wózkami. DWIE!" - trochę bym przeredagował początek, ale jak chcesz zostawić to "mniej więcej" chyba nie musi być w przecinkach,

"Będąc widocznie koleżankami zaczęły w najlepsze plotkować, tymczasem dzieci w wózkach zaczęły kwilić." - tu też mi nie leży to zdanie, lepiej chyba napisać coś w stylu " Kobiety były widocznie koleżankami, bo od razu zaczęły plotkować", czy jakoś tak,m

"Gdy na chwilę przestał poczułem żelazisty posmak krwi na języku. " - nie lepiej dać metaliczny posmak krwi?

"Ludzi przybywało coraz więcej" - nie wiem czy to nie jest pleonazm, a jeśli tak, to "coraz więcej" jest zbędne,

"Mimo, że siedziałem obok nich, nie byłem w stanie wyróżnić konkretnej melodii"

"coś, co przy naprawdę dobrych chęciach, nie można by nazwać wokalem." - tu, wydaje mi się, lepiej napisać coś w ten deseń " coś, czego nawet przy naprawdę dobrych chęciach, wokalem nazwać się nie dało", nie wiem czy przecinki dobrze, ale Twoje źle brzmi, jak dla mnie,

" Każde w bluzie i spodniach o kilka numerów za duże, tak, że ubranie wisiało na nich, jak worki." - to o workach jest chyba zbędne, bo jak ubranie jest za duże kilka numerów, to wiadomo, że wisi, a w dodatku to dopowiedzenie brzydko wygląda,

"Gdy Anioł załomotał w moje skronie, pociemniało mi w oczach, czułem się jakby od środka ktoś rytmicznie łupał mnie w czaszkę ciężkim młotem." - od czułem zacząłbym nowe zdanie i nie wiem czy pociemniało w oczach jest poprawnie, chyba powinno być przed oczyma, ale nie wiem,

"Wokół mnie zapanowała cisza." - w autobusie pełnym ludzi i to w trakcie jazdy, cisza raczej nie zapanuje, lepiej napisać, że wszyscy popatrzyli na niego, hm?

Hmm, koniec. Trochę nad warsztatem trzeba popracować, bo może nie jest zły, ale do dobrego trochę mu brakuje.
Pomysł? No jakiś jest, ale strasznie rozwleczone to i to nie przez akcję, tylko opisy podstawowych czynności, co jednak trochę nudzi. Muszę też powiedzieć, że opowiadanie jest przewidywalne, bo od momentu, gdy miał wsiąść do autobusu, było wiadomo, że coś takiego się stanie, jedyna niewiadoma to na kim.
No i jest też to trochę naciągane, rozumiem, że to horror, ale no koleś zabiłby babcię, i to dość brutalnie, na oczach wszystkich? Nie kupuję tego.

Ocena. Hmm, dam 5,5/10

Pozdrawiam Smile


*Zamalowałam na biało uwagę wprowadzającą błąd ortograficzny.N.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#3
Dzięki za niektóre sugestie haniel. Dawno nie pisałem i człowiek wyszedł z wprawy...
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#4
Cytat:Piękny, słoneczny dzień. Z bezchmurnym niebem. Jest ciepło, ale nie gorąco i nie duszno.
To jest początek opowiadania. Początki są ważne, mogą zdecydować o tym, czy czytelnik zapozna się z ciągiem dalszym, czy nie. Przywołany fragment mi zgrzyta, nie czyta się go płynnie.

Cytat:Prawa jazdy nie miałem, jakoś nie było mi potrzebne – samochód, to praktyczna rzecz, choć w obecnych czasach jego eksploatacja naraża posiadacza na dość wysokie koszty.
To bym rozbiła na dwa zdania.

Cytat:A w nim masa ludzi tłoczących się, jak świnie w zagrodzie. I na pewno trafi się jakaś baba z małym dzieckiem, paskudnym bachorem, który będzie się wydzierał na cały autobus[,] wystawiając na próbę słuch i cierpliwość pasażerów oraz własne struny głosowe.


Cytat:Z pozoru powolne i nieszkodliwe staruszki zamieniają się w autobusie w dzikie bestie gotowe zabić,[?] i zgnoić każdego, byle tylko usadzić swoje stare dupsko na siedzeniu.

Cytat:W babciach najzabawniejszy jest fakt, że choć wydają się stare i nieporadne są gotowe sprintem przebiec cały[?] sto metrów, by zdążyć na przystanek i przepchać się przez tłum ludzi niczym lodołamacz, tylko po to, by zająć, lub wyrzucić kogoś już zajętego,[?] siedzenia.

Cytat:W końcu przyjechał. Nie śpiesząc się, wsiadłem do środka[,] zajmując mało strategiczne miejsce z tyłu pojazdu.

Cytat:Będąc widocznie koleżankami zaczęły w najlepsze plotkować, tymczasem dzieci w wózkach zaczęły kwilić.

Cytat:-Grupę inwalidzką mam! – babcia, o rozmiarach małego czołgu i twarzy tłustego, pomarszczonego prosięcia świdrowała mnie swoimi świńskimi oczkami. No i cuchnęła. Był to odór intensywnych, dusząco-słodkich perfum zmieszany z kwaśnym zapachem potu.

Cytat:- Słucham? – wysiliłem się na uprzejmość[,] będąc już na wpół przytomnym od powstrzymywania mojego wewnętrznego lokatora.

Cytat:Anioł szalał[,] chcąc się wyrwać, choć na sekundę.

Hmmmm przeczytałam i nie wiem za bardzo co napisać.
Styl - poza tym pierwszym zdaniem - jest całkiem ok. wiadoma, że narracja pamiętnikarska rządzi się trochę innymi prawami. Twój bohater opisywał wydarzenia językiem, który nie utrudniał czytania, a wręcz pomagał w jego [bohatera] kreacji. To moim zdaniem jest najmocniejszy punkt opowiadania. Jazda autobusem, czynność jak najbardziej prozaiczna, każdy od czasu do czasu jest na autobus skazany. Muszę przyznać, że czasem, czekając rano na tramwaj, który ma mnie zawieźć na uczelnię, mam podobne odczucia, co narrator Tongue
Zdania, jak chyba napisał już haniel, można wygładzić. Poprawić błędy interpunkcyjne, które gdzieś tam się pojawiły, ale ze stylem nie jest najgorzej.
Ta pierwsza część byłaby bardzo dobra [a czemu nie jest, o tym za chwilę], bo wykorzystujesz realia znane czytelnikowi, całość ma wymiar realności. Czytając, mogłam <choć w stopniu niewielkim> poczuć emocje, które czuł bohater. Oczywiście do perfekcji w tym względzie jeszcze Ci daleko. Myślę, że trochę zawiniła długość tekstu.
I byłoby całkiem fajnie, ale... klimat leży. Znaczy nie leży całkowicie... Tekst, który zamieściłeś byłby ładną miniaturką obyczajową, w której bohater czyni ironicznie obserwacje na temat otaczającego go świata <w tym przypadku odcinek dotyczyłby poruszania się komunikacją miejską Tongue >, ale nie czuję tu horroru. A uwierz mi, próbowałam. Nie ma napięcia, bohater niby tam wspomina o tym, że coś się w nim kotłuje, ale to jeszcze nie to. Kiedy czytam horror, chcę, żeby po plecach przechodziły mi ciarki, każdy najmniejszy szmer w pomieszczeniu wywołuje przerażenie, a tak się niestety nie stało. dlatego kiedy dochodzimy do końca, mamy <a przynajmniej ja miałam> odczucie, że mnie jakoś oszukano, że to co się stało nie wynika z tekstu, że gdzieś zaszło przekłamanie. Końcówka mnie niestety nie przekonała Sad

Co prawda nie wiem, czy to całość, może fragment większej całości [bardzo bym prosiła żeby autor umieszczał jednak magiczny napis KONIEC, gdy wymaga tego sytuacja.], ale po takiej próbce mogę wystawić 5,5/10

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.
Odpowiedz
#5
BŁĘDY

Zanim przejdę do wypisywania błędów, pragnę zaznaczyć, że duża część z nich jest IMO.

Cytat:Piękny, słoneczny dzień. Z bezchmurnym niebem. Jest ciepło, ale nie gorąco i nie duszno.
Tak mogłoby być, ale niestety nie było.

Skoro tak nie było, to nie widzę sensu, by pisać, że mogłoby być. W zasadzie to następne zdanie (Październikowy...) równie dobrze mogłoby rozpoczynać tekst.

Cytat:Plusem był jednak fakt, że właśnie skończyłem pracę.

Znaczy był na nocnej zmianie?

Cytat:samochód[,] to praktyczna rzecz, choć w obecnych czasach jego eksploatacja naraża posiadacza na dość wysokie koszty.

1. Przecinek niepotrzebny.
2. Jeśli wstawisz "ale", to lepiej przekażesz to, co chcesz przekazać.

Cytat:Podwieźć też nie ma[,] kto.

Niepotrzebny przecinek.

Cytat:A w nim masa ludzi tłoczących się[,] jak świnie w zagrodzie.

Tutaj też przecinek niepotrzebny.

Cytat:który będzie się wydzierał na cały autobus (,) wystawiając na próbę słuch

Tu z kolei przecinka brakuje.

Cytat:Oczywiście mamusia nie zwróci dziecku uwagi, bo przecież wychowanie bezstresowe jest.

Pomijając kiepską składnię w drugiej części - całe to zdanie mi się nie podoba.

Cytat:Kurwa mać, a potem ludzie się dziwią (,) skąd się biorą psychopaci na świecie.

Cytat:potowo - kwaśnym aromatem

Fuuuuuu!
(niepotrzebne spacje Tongue)

Cytat:w dzikie bestie gotowe zabić[,] i zgnoić każdego
Przecinek przed i daje się tylko, gdy się je powtarza, np. Mam mamę i tatę, i wujka, i babcię.
W Twoim zdaniu jest on niepotrzebny.

Cytat:W babciach najzabawniejszy jest fakt, że choć wydają się stare i nieporadne (,) są gotowe sprintem przebiec cały[chyba całE Tongue] sto metrów

Cytat:lub wyrzucić kogoś [z] już zajętego[,] siedzenia.

Plus niepotrzebny przecinek na końcu.

Cytat:wsiadłem do środka (,) zajmując mało strategiczne miejsce

Cytat:bo, mniej więcej[,] w połowie trasy (,) wsiadły dwie matki

Cytat:zareagowały jedyn[i]e

Cytat:Zagryzłem wargi z bólu, gdy Anioł zaczął niespokojnie rzucać się wewnątrz mnie.
Gdy na chwilę przestał (,) poczułem żelazisty posmak krwi na języku.

Powtórzene + brakujący przecinek.

Cytat:Każde[IMO "każdY"] w bluzie i spodniach o kilka numerów za duże [dużych]

Cytat:chaotyczny strumień dźwięków (,) atakujący mnie niemiłosiernie.

Cytat:sięgnął apogeum (,) usłyszałem nad sobą ohydny skrzek

Cytat:-[spacja]Grupę inwalidzką mam! – babcia

IMO tu powinna być wielka litera.

Cytat:Co za chamstwo dziś!

Bez "dziś" to zdanie wygląda lepiej.

Cytat:- JAK ŚMIE – aż się zachłysnęła z wściekłości.

IMO - wielka litera.

Cytat:spokojnym krokiem ruszyłem [w] kierunku domu przyjaciela.

To tyle jeśli chodzi o zauważone przeze mnie błędy.


PODSUMOWANIE

Styl
Tutaj podzielę mój komentarz na kilka części, bo mam trochę zastrzeżeń.
  • Interpunkcja - Nie mogę pominąć źle zastosowanych przecinków - trochę ich brakowało, a w niektórych miejscach były niepotrzebne. Na to lekarstwa lepszego niż regułki nie ma, polecam przeczytać: klik. Poza tym były dwa drobne zgrzyty w zapisie dialogów - klik.
  • Język - Zauważyłem kilka brakujących liter, a nawet wyrazów. Koniecznie musisz to uzupełnić. Poza tym kilka błędów gramatycznych też było. Starałem się je wypisać, ale któryś mógł mi umknąć. Jeśli przysiądziesz do tekstu za jakiś czas, na chłodno - na pewno je zauważysz.
  • Zdania - Niektóre są stanowczo za krótkie. Dodatkowo zapis tekstu nie jest zbyt przejrzysty. W niektórych "akapitach" jest kilka rozbudowanych zdań, niektóre składają się z jednego i to krótkiego.

Fabuła
Mam mieszane uczucia. Czy to na pewno horror? Są zjawiska nadprzyrodzone, jest aura tajemnicy, z drugiej strony jednak nie ma tu nic strasznego, a ktoś mógłby tekst uznać za wywody na temat stanu polskiej komunikacji publicznej i w ogóle naszej społeczności. Poza tym za dużo jest niedopowiedzeń: kim jest Anioł? Kogo zabił bohater? Lubię, gdy tekst zostawia mnie z pytaniami, na które sam sobie muszę odpowiedzieć, ale tu nie mogę tego zrobić. Jednak tekst trochę wciąga i czyta się go nieźle. Mogę się podpisać pod tym, co napisał haniel. Jest niezły pomysł, ale opowiadanie jest przewidywalne.

Bohaterowie
Do babci, młodych matek itd. oczywiście nie poczułem sympatii - co jest uzasadnione zawartością opowiadania. Ale główny bohater był mi obojętny. Jest tak anonimowy, że nie znam nawet jego imienia. Oczywiście szczegółowe informacje nie są potrzebne, ale ciężko kogoś polubić, jeśli nie wie się kim jest.


PLUSY I MINUSY

Plusy:
- dobrze się czyta
- ciekawy, oryginalny pomysł
- tajemnica

Minusy:
- błędy
- anonimowy bohater
- przewidywalna fabuła
- niedopowiedzenia

OCENA:
6/10
Odpowiedz
#6
Nie wiem, czy podpięłabym to pod horror... jak już powiedziano: sporo błęów. Za to jednak cię nie zjadę, bo sama mam problemy z interpunkcją. Temat mnie jednak nie porywa. Pisz dalej, może kolejne opowiadanie bardziej do mnie przemówi Big Grin
Odpowiedz
#7
Poprzednicy wytknęli błędy, zgłosili wątpliwości...
A mnie się podoba coś i przez to całokształt. Smile Zastanowiło mnie, cóż to za anioł. Powiedziałabym raczej, że demon i że narrator w końcu go wypuścił. Właściwie to sposób narracji był w tym najlepszy. Trochę nudziły mnie opinie narratora, jednak podobało mi się przeplatanie rzeczywistości z myślami, uczuciem przytłoczenia. I krew wyciekająca z autobusu.
Chociaż na horror to się raczej nie nadaje za bardzo, przynajmnije w tej formie. Gdyby dopracować, podnieść... barierę alienacji, klimat, przedłużyć niektóre momenty i odczucia - to tak, to byłoby straszne. Jednak teksty o wychowaniu bezstresowym i jego skutkach są tylko irytujące i nudne. W końcu, ile razy się to słyszy?
Pozdrawiam!
Odpowiedz
#8
Witam.
Muszę przyznać, że miewam czasami identyczne odczucia jak główny bohater twojego tekstu i pod tym względem trafiłeś w dziesiątkę. Przyznaję ze wstydem, że niewiele w tym przesady.
Przechodząc jednak do sedna sprawy. Opowiadanie przypadło mi do gustu mimo, że brak w nim jakiegoś wyjątkowego klimatu, który wciągnąłby czytelnika. Fabuła nie jest skomplikowana, ale to akurat w moim odczuciu nie jest wadą.
Trochę zaskoczyło mnie zakończenie, bo czytając tekst odniosłem wrażenie, że to narzekania zwykłego, przeciętnego faceta i że na tych narzekaniach się skończy, a tu nagle strzał między oczy. Krótko mówiąc uśpiłeś moją czujność. Na marginesie dodam, że od razu przypomniał mi się "Nocny pociąg z mięsem".
Oceny ortografii i gramatyki się nie podejmuję, bo nie mam takich kompetencji, ale znalazłem małą literówkę:

Cytat:...słychać było tylko pojedynce dźwięki...

Pozdrawiam.

Odpowiedz
#9
(03-07-2012, 20:17)Brei napisał(a): Nie wiem, czy podpięłabym to pod horror... jak już powiedziano: sporo błęów. Za to jednak cię nie zjadę, bo sama mam problemy z interpunkcją. Temat mnie jednak nie porywa. Pisz dalej, może kolejne opowiadanie bardziej do mnie przemówi Big Grin

Gyaahahahaha! Zapraszam do innych moich opowiadań - bo jest ich tu trochę;]


Ad. Ginko - za porównanie do "Nocnego Pociągu z Mięsem" dziękuję, ale pisząc tego opka kompletnie nie inspirowałem się Mistrzem Barkerem:]
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości