31-12-2015, 13:20
27 grudnia, 2014.
Wiem, wiem, rymy męczą.
"Anioł Ciemności" - Autobiografia mojej miłości
Od dzieciństwa modliłam się do swojego Anioła Ciemności
By zstąpił z nieba i zabrał do nieskończoności
Wieczorami gdy ruszałam w krainę senności
Zapewniałam gorliwie, że czekam w gotowości
Dzieci z podwórka zazdrościły mi zręczności
A ja ciągle miałam się na baczności
Dzieci ze szkoły zazdrościły mi bystrości
A ja dumałam jak uniknąć młodości
Czasami czułam, że patrzysz na mnie z bliskiej odległości
Wtedy serce biło mi z niepohamowanej radości
Czasami długo nie czułam twojej obecności
Wtedy matka dziwiła się mojej płaczliwości
W wieku niechcianej dojrzałości
Codziennie pragnęłam twojej bliskości
Nie rozumiałam twojej oziębłości
Gdy rozpaczliwie brnęłam ku upragnionej nicości
Cierpiałam z powodu twojej niewierności
Żyjąc dzień po dniu w zupełnej samotności
Nie umiałam ukryć do ciebie złości
Gdy odmawiałeś mi klucza do bram spokojnej wieczności
Nie chciałam żyć w robaczywej społeczności
Pełnej chamstwa i zarozumiałości
Błagałam byś obrócił w proch mięśnie i kości
Bo nie życzę sobie oglądać swojej starości
Wierzę, że w końcu wysłuchasz mojej żarliwości
I zabierzesz w podróż ku bezgranicznej wolności
Na powitanie ucałuje twe usta z wyrazami wdzięczności
A ty spojrzysz na mnie oczami pełnymi czułości
Wyznamy sobie słodkie słowa miłości
I zatopimy się miękko w naszej intymności
Porwiesz do tańca Aniele Ciemności
I poniesiesz w gwiazdy ku nieskończoności
Wiem, wiem, rymy męczą.
"Anioł Ciemności" - Autobiografia mojej miłości
Od dzieciństwa modliłam się do swojego Anioła Ciemności
By zstąpił z nieba i zabrał do nieskończoności
Wieczorami gdy ruszałam w krainę senności
Zapewniałam gorliwie, że czekam w gotowości
Dzieci z podwórka zazdrościły mi zręczności
A ja ciągle miałam się na baczności
Dzieci ze szkoły zazdrościły mi bystrości
A ja dumałam jak uniknąć młodości
Czasami czułam, że patrzysz na mnie z bliskiej odległości
Wtedy serce biło mi z niepohamowanej radości
Czasami długo nie czułam twojej obecności
Wtedy matka dziwiła się mojej płaczliwości
W wieku niechcianej dojrzałości
Codziennie pragnęłam twojej bliskości
Nie rozumiałam twojej oziębłości
Gdy rozpaczliwie brnęłam ku upragnionej nicości
Cierpiałam z powodu twojej niewierności
Żyjąc dzień po dniu w zupełnej samotności
Nie umiałam ukryć do ciebie złości
Gdy odmawiałeś mi klucza do bram spokojnej wieczności
Nie chciałam żyć w robaczywej społeczności
Pełnej chamstwa i zarozumiałości
Błagałam byś obrócił w proch mięśnie i kości
Bo nie życzę sobie oglądać swojej starości
Wierzę, że w końcu wysłuchasz mojej żarliwości
I zabierzesz w podróż ku bezgranicznej wolności
Na powitanie ucałuje twe usta z wyrazami wdzięczności
A ty spojrzysz na mnie oczami pełnymi czułości
Wyznamy sobie słodkie słowa miłości
I zatopimy się miękko w naszej intymności
Porwiesz do tańca Aniele Ciemności
I poniesiesz w gwiazdy ku nieskończoności
Antonia? - 35 lat i 60 kilogramów czystej skromności.