02-01-2019, 12:31
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-08-2020, 15:18 przez pointofview.)
Atropina
U mnie wszystko po staremu.
Rozkulbaczone dni rozpoczynam
wielką literą, tydzień od niedzieli.
Nie omijam kałuż i stale,
w najciekawszym momencie,
rozwiązują mi się sznurowadła.
Pamiętasz srebrną cukiernicę
z porysowana przykrywką?
Cukier zbryla się w niej jak dawniej,
tylko listonosz przeprowadził się
na ostatnie piętro i po listy
trzeba prawie do nieba.
Na ścianie przed bramą
białą kredą narysowałem drzewo.
Ktoś, gdzieś, dla równowagi
to samo zrobił kawałkiem węgla
I tylko jakoś uwiera to nowoczesne klękanie
jak potknięcie na chodniku z akordu.
Czasami widzę jak odlatują panny
z obrazów Chagalla. Nie przejmuj się,
ja też w to nie wierzę,
prawie.
U mnie wszystko po staremu.
Rozkulbaczone dni rozpoczynam
wielką literą, tydzień od niedzieli.
Nie omijam kałuż i stale,
w najciekawszym momencie,
rozwiązują mi się sznurowadła.
Pamiętasz srebrną cukiernicę
z porysowana przykrywką?
Cukier zbryla się w niej jak dawniej,
tylko listonosz przeprowadził się
na ostatnie piętro i po listy
trzeba prawie do nieba.
Na ścianie przed bramą
białą kredą narysowałem drzewo.
Ktoś, gdzieś, dla równowagi
to samo zrobił kawałkiem węgla
I tylko jakoś uwiera to nowoczesne klękanie
jak potknięcie na chodniku z akordu.
Czasami widzę jak odlatują panny
z obrazów Chagalla. Nie przejmuj się,
ja też w to nie wierzę,
prawie.