Arizona Arizona

[starysta]

w odległych zapomnianych
wioskach
niczym na zachodzie
Arizona w gardle ochryple śpiewa
z dodatkiem ogórka
i akompaniamencie biedy

tacy zwykli trubadurzy
ich dnia zapomnienia
nucą pod pustym sklepem
a jak ja do domu przyjdę
to Marysię wezmę

za kufelek piwa
za szklankę siary
za sołtysa
za stodołą piję
bo to moje życie

zapisz no tam jeszcze jedno
życie na tej czystej kartce
niech diabeł się cieszy
kiedy kroczą stajenne szczury
a wykreślisz jutro kiedy
na pysk padną

…dawaj no dawaj moje ty niby człowieku
śledzika i szklankę bo idą trubadurzy
o suchych gardłach z wesołą piosneczką

łzy sołtysa nie pomogą

[Trzy_pierwiastki_niesforności]

Arizona w gardle ochryple śpiewa
z dodatkiem ogórka
i akompaniamencie biedy

Nie powinno być "akompaniamentu"? Albo "przy"?

zapisz no tam jeszcze jedno
życie na tej czystej kartce
niech diabeł się cieszy
kiedy kroczą stajenne szczury
a wykreślisz jutro kiedy
na pysk padną

Genialne!


Podoba mi się. Coś dziś mam taki dzień, że wyłapuję "osobiste perełki". Zgrabnie operujesz słowem, dodatkowo zmuszasz czytelnika do myślenia, co się chwali

[starysta]

taki mam zamiar, a czy ? No sam zauważyłeś.
Dziękuje.