Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zagubiony na strychu
#1
Domy na starych osiedlach mają wspaniałe strychy, często można przejść górą od jednego końca budynku aż na drugi. Pod pochyłym dachem jest mnóstwo miejsca, mieszkańcy suszą pranie na kilometrach rozpiętych linek, wielu wykorzystuje tą przestrzeń do składowania rupieci, starych szafek, pożeranych przez rdzę rowerów a nawet dawno nie używanych gumofilców, które pamiętają czasy, gdy miasto dopiero powstawało i sporo dróg to były błotniste trakty.
Bobik mieszkał na parterze, toteż niezbyt często wchodził na samą górę. Był prawie pięćdziesięcioletnim mężczyzną, pracował dorywczo na budowie i z trudem utrzymywał się na finansowej powierzchni. Dużą część zarabianych pieniędzy pochłaniał czynsz i inne opłaty związane z użytkowaniem mieszkania.
Wcześniej było trochę lepiej, ale od kiedy rok temu zostawiła go żona, musiał prowadzić budżet domowy niezwykle skrupulatnie.
— Znalazła wyższego – mruczał z irytacją, ilekroć przypominał sobie ostatnie kłótnie przed sprawą rozwodową. Sam był nikczemnego wzrostu, metr sześćdziesiąt osiągał tylko w butach na obcasie. Od zawsze był to kompleks, który gryzł go i rujnował mu samoocenę.
Budowlańcem był dobrym, lata praktyki dały mu wszechstronną wiedzę, potrafił też naprawiać wiele urządzeń, co od czasu do czasu przynosiło dodatkowe pieniądze a jemu dawało możliwość zaoszczędzenia na pomocy fachowców. Ostatnio naprawił pralkę. Po raz trzeci w ciągu kilku miesięcy. Nowej nie miał za co kupić.
Zrobił duże pranie, dwa pełne wiadra z wilgotnymi ubraniami czekały, by je wynieść na górę. Patrzył na nie smętnie, wreszcie westchnął i chwycił za rączki. Nikt za niego tego nie zrobi. Jednak czasem baby się przydają.
Bez entuzjazmu poszedł na górę.
Mocował się chwilę z zamkiem w drzwiach do strychu. Obiecał sobie, że w najbliższym czasie go naprawi. Cóż, teraz najważniejsze zadanie polegało na rozwieszeniu prania. Łatwe. Pięć minut i będzie w domu.
— Cholera – mruknął niezadowolony, bo najbliższe sznury były zajęte. – Chyba wszyscy chcieli mi zrobić na złość i wyprali brudy akurat dzisiaj.
Po chwili znalazł dwa metry wolnego sznurka. Na takim odcinku wszystkiego nie zmieści. Nie chciał też zostawiać rzeczy w kilku miejscach. Postanowił szukać dalej.
Dziwne, ale linki ponaciągano na różnych wysokościach, w dodatku pod rozmaitymi kątami, nieraz krzyżowały się ze sobą. Uznał, że ktoś zrobił to bezmyślnie, a pozostałym leniom nie chce się poprawić. Zobaczył rządek smętnie zwisających skarpetek, były tak wysoko, że potrzebowałby długiej drabiny, by do nich sięgnąć.
— Pewnie właściciel ma fobię na złodziei – szepnął z ironią. Zaraz potem potknął się o sznurek rozciągnięty na wysokości kolan. Ktoś zawiesił na nim kartkę z napisem:
„A tutaj wiesza pranie Bobik”.
Zacisnął zęby, dłonie ścisnęły uchwyty wiader jeszcze mocniej. Żyły na skroniach nabrzmiały. Kto mógł to napisać? Gdyby wiedział... Ale skąd ma wiedzieć?! Czuł bezsilność. Jak można walczyć z tak tchórzliwym przeciwnikiem?
W ogóle co za pech! Nie dość, że natura poskąpiła mu wzrostu, to jeszcze los przydzielił nazwisko Bobak, co od zamierzchłych czasów przerabiano w wiadomy sposób. Kiedyś miał plan, by w dokumentach przekształcić je, zamazując delikatnie część dolnego brzuszka w pierwszej literze. „Robak” może nie brzmi dumnie, ale zawsze trochę poważniej.
Kontynuował szukanie wolnego sznurka. Minął rząd obszernych sukni, należały zapewne do jego starej sąsiadki. Emerytka ta spędzała całe dnie, czatując w oknie, jej czujną twarz uważny obserwator mógł dostrzec, zawsze częściowo ukrytą za falującą firaną. Wiedziała doskonale, co się dzieje w okolicy klatki schodowej.
— Powinni ją zatrudnić jako stróża – powiedział Bobik, ominął rozłożyste ubrania i tym razem trafił na kolekcję dresów. Też wiedział, do kogo należą. Mieli w bloku jednego intelektualnie sprawnego inaczej. Słuchał rapu, jeździł wiekowym, rozpadającym się BMW i regularnie urządzał imprezy mocno zakrapiane alkoholem. Bobik może nie był zbyt elokwentny, ale przy tym prymitywie czuł się prawie jak profesor.
Poszukiwania trwały. Okazało się, że prawdopodobnie dzisiaj nie rozwiesi tego prania. Zaczynał mieć dość widoku majtek, koców i ręczników, tudzież koszul i miniówek. Przestrzeń wypełniał wilgotny chłód, panował półmrok. Strych oświetlało tylko kilkanaście sześćdziesięciowatowych tradycyjnych żarówek, wiszących na długich kablach.
Postanowił wrócić do siebie. Wieczorem na jedynce mieli puścić „Ściganego”, lubił oglądać filmy sensacyjne, szczególnie bez reklam. Z mokrymi ubraniami jakoś sobie poradzi, rozwiesi w domu. Niewielka niedogodność, i tak miał jeden wolny pokój.
Niestety, drogę do wyjścia zagrodziła mu koszulka z napisem: „Czyń pokój, nie wojnę”. Potem jakieś okropne i lekko zgięte w kolanach kalesony. Prychnął z niesmakiem, by wpaść na wytarte dżinsy. W Bobiku zaczęła narastać złość. Postawił wiadra, odetchnął kilka razy i zadał sobie proste pytanie:
— Dobra, gdzie są drzwi?
Ponad sobą widział wysoki, pochyły strop, nie pomogło mu to jednak w określeniu właściwej drogi. Chwycił wiadra i w podłym nastroju ominął czerwony kraciasty koc, potem dziecięcą polarową narzutkę z uśmiechniętym Kubusiem Puchatkiem, zaraz za nią musnęły mu czubek głowy rajtuzy, wreszcie zahaczył o czarne stringi, które zawisły mu na uchu, a uszy akurat miał całkiem słusznych rozmiarów.
Wahał się, czy nie rzucić precz wiader, załamał go upadek obyczajów, o którym przypominały dyndające niby-majtki. Czy nie lepiej już chodzić z gołą dupą?
Która to godzina?
Niestety, zegarka od dawna nie używał a telefonu ze sobą nie wziął. Szkoda, mógłby zadzwonić po pomoc. Ciekawe, co pomyślałby odbierający na wiadomość, że dorosły mężczyzna zgubił się na strychu? Żarty żartami, ale naprawdę chciał już wyjść.
— Gdzie są te jebane drzwi ?– warknął i poczuł idiotyzm całej sytuacji. Przypomniał sobie program popularnonaukowy, w którym dowiedziono, że człowiek nie posiadając punktów odniesienia nie jest w stanie iść po linii prostej. Zaczyna krążyć w kółko, zupełnie jak on teraz. Tylko że w programie chodzili w nieprzezroczystych goglach a nie ze stringami na uszach! Dość tego! Musi dojść do ściany, potem wzdłuż niej trafi do wyjścia. Znowu dresowe gacie? Ściągnął je ze sznura i szarpnął za nogawki, aż trzasnęło. Będzie miejsce na jaja. Potargał jeszcze prześcieradło, poszewkę na poduszkę, dwie podkoszulki, kilka par skarpet a we wszystkich babskich majtkach przeciął dolną część.
Najważniejsze, że wreszcie znalazł drzwi. Wyszedł na klatkę, co za ulga! Skończył się czas błądzenia. Niech szlag trafi cały ten strych. Nieprędko tu wróci.
Spokój nie trwał jednak dłużej niż kilka sekund, przerwało go krótkie pytanie, jakie pojawiło się w głowie Bobika.
— Gdzie są wiadra?
Odpowiedz
#2
Zgrabne opowiadanie. Spodziewałem się po Tobie czegoś śmieszniejszego, ale mimo to nie jest źle. Dobry klimat, barwne opisy. Przeczytałem i nie żałuję.

Najlepsze chyba, że czuł się jak profesor.Smile A z filmami bez reklam na wiadomej stacji - świetna sprawa.

Nie wiem czemu, w kilku miejscach zgubiłeś przecinek przed "a", pewnie przeoczenie.

Całkiem sympatyczny ten Bobik.

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#3
Nie ma lepszej metody na poznanie innych ludzi, niż poznanie ich brudów. Trzeba tylko pamiętać, żeby się w nich nie pogubić i jeszcze nie zostawić czegoś dla nas bardzo ważnego.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz
#4
Jakoś ekstra zabawnie nie jest, ale przyjemnie się czytało i parę razy się uśmiechnęłam.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#5
Cytat:Nie ma lepszej metody na poznanie innych ludzi, niż poznanie ich brudów. Trzeba tylko pamiętać, żeby się w nich nie pogubić i jeszcze nie zostawić czegoś dla nas bardzo ważnego.
Mądrze napisane Smile
Odpowiedz
#6
Bardzo fajne i lekkie opowiadanie. Zarówno pod względem warsztatowym, jak i "pomysłowym". Brakuje jedynie kilku przecinków, głównie przed " a ". Popracuj nad tym. Ogólnie przeglądnij ten tekst pod względem interpunkcji.
Nie wiem, może to przez zmęczenie, ale fragment z "niby-majtkami" powalił mnie na łopatki.
Pozdrawiam Smile
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#7
Może być. Ogólnie poziom średni z paroma lepszymi kawałkami i, co naprawdę poprawia ogólną ocenę, dobra końcówka.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości