Różyczki kalafiora. Kilkadziesiąt hektarów asteroidy.
Już na początku lipca drażniło pierwsze rzepaczysko
przy drodze o profilu dziewczyny pod wędrującą rękę.
Zaserwowałem sobie za głowę jej dłonie w przydługich rękawach,
akurat może i na sytuacyjną nałęczkę.
Poruszyła się pod palcami, zrównywała mnie z ziemią.
To była niechciana noc na ławce. Opowiadałem jej sen o Marysi.
Przy którymś nawrocie milczenia, spinana zazdrością każdej kobiety,
postanowiła wejść w dodatkowe, nieoczekiwane już chyba porównanie.
Przesadzić na raz wycieraczkę, mój płot i progi gitary.
Już na początku lipca drażniło pierwsze rzepaczysko
przy drodze o profilu dziewczyny pod wędrującą rękę.
Zaserwowałem sobie za głowę jej dłonie w przydługich rękawach,
akurat może i na sytuacyjną nałęczkę.
Poruszyła się pod palcami, zrównywała mnie z ziemią.
To była niechciana noc na ławce. Opowiadałem jej sen o Marysi.
Przy którymś nawrocie milczenia, spinana zazdrością każdej kobiety,
postanowiła wejść w dodatkowe, nieoczekiwane już chyba porównanie.
Przesadzić na raz wycieraczkę, mój płot i progi gitary.