Ani słowa albo bełkot
#1
Czasami przychodzi taki moment kiedy masz wszystko: plan, warunki do pisania i nawet chęci pełne inspiracji z ciekawych obrazów... Otwierasz worda czy to w czym zwykle piszesz, ale kiedy już zabierasz się za samo pisanie... wszystko staje i ani jedno słowo nie wypływa z twojej głowy, a nawet jeśli będzie ich kilka to jest to bełkot... Co zwykle w takich momentach robisz?
Mnie to bardzo często męczy, wręcz nie mogę tego bezsensu znieść... Jakieś porady? Czy w takich momentach lepiej kompletnie odłożyć pisanie czy może pisać "na siłę" i to złamać?
Odpowiedz
#2
Zacznij pisać na papierze. Długopisem. Wyjdzie Ci zapewne toporna wersja tego co chciałeś napisać, ale łatwiej jest coś poprawić, niż napisać czegoś co kompletnie Ci nie idzie. Ja tak robię. Choćby w tej chwili.
Odpowiedz
#3
znaczy chcesz być pisarzem?

jeżeli samo nie wyrywa się z ciebie
na przekor wszystkiemu,
nie rób tego.
póki nie wylania się nieproszone z twojego
serca, umysłu, ust
i bebechów,
nie rób tego.
jeżeli musisz godzinami
wgapiać się w monitor
albo garbić nad
maszyna do pisania,
szukając słow.,
nie rób tego.
jeżeli robisz to dla forsy albo
sławy,
nie rób tego.
jeżeli robisz to, bo chce ci się
kobiet w łóżku,
nie rób tego.
jeżeli musisz wysiadywać,
przepisując wciąż od nowa,
nie rób tego.
jeżeli sama myśl, ze masz to robić,
jest mordęga,
nie rób tego.
jeżeli usiłujesz pisać jak ktoś
inny,
odpuść sobie.


jeżeli musisz czekać, aż z ciebie
wybuchnie,
czekaj cierpliwie.
jeżeli w końcu jednak nie wybucha,
rób co innego.
jeżeli najpierw musisz przeczytać to żonie,
swojej dziewczynie albo chłopakowi,
rodzicom czy komukolwiek,
nie jesteś gotów.


nie bądź jak tylu innych pisarzy,
nie bądź jak tyle tysięcy
pisarzy- samozwancow,
nie bądź drętwy, nudny i
zżerany samo-
uwielbieniem.
biblioteki całego świata ziewały,
ziewały, aż
usnęły
nad takimi jak ty.
nie dokładaj się do tego
chyba ze samo wyrywa ci się
z duszy rakieta,
chyba ze dalszy bezruch
kazałby ci oszaleć,
zabić siebie lub kogoś,
nie rób tego.
chyba ze słonce w tobie
pali ci bebechy,
nie rób tego.

kiedy naprawdę przyjdzie pora
i jeśli zostałeś wybrany,
zrobi się
samo i odtąd już będzie się robiło
póki nie skonasz ty albo ono w
tobie.

innej drogi nie ma.

i nigdy nie było.

- Charles Bukowski.

Odpowiedz
#4
Piękne... aż jeszcze bardziej zachciało się pisać
Odpowiedz
#5
Polecam twórczość Bukowskiego. Serio Smile
Odpowiedz
#6
C: poczytam, ale jak miał na imię?
Odpowiedz
#7
Charles Bukowski.
Odpowiedz
#8
Bardzo dziękuję.
Odpowiedz
#9
Podpiszę się chętni pod tym, co powiedział Archanioł. Moje rzeczy najczęściej właśnie tak powstają - nudząc się na wykładach, piszę teksty w wersjach surowych, tak jak mi się akurat pomyśli. Później, przepisując na komputerze, kształtuję już zdania tak, by nadawały się do czytania. Później czytam, zmieniam, czytam, zmieniam. Opowiadanie kształtuj się w drodze ewolucji - wydaje mi się, że to całkiem dobra metoda.
Odpowiedz
#10
A ja jak już piszę to taki bełkot a nie to co w planie tak jak mówi stwórca tematu.
Oceniam szczerze , mnie proszę także oceniać szczerzę .
Odpowiedz
#11
Ja nigdy nie robię planu, bo dobrze wiem, że efekt końcowy i tak będzie sporo się różnić od tego, co wymyśliłam na początku. Utwory powstają pod wpływem natchnienia, tak z głowy. Czasem tylko piszę jakiś notatki, np. o bohaterach, żeby nie musieć ciągle sprawdzać, co o nich wcześniej napisałam. Kiedy przepisuję na komputerze, poprawiam wszystko, co jest złe.
Odpowiedz
#12
Gdy zaczynam pisać opowiadanie znam tylko dwie rzeczy : tytuł i pointę, przy czym tytuł nie zawsze.
Czasami jesteśmy panami świata, częściej jego cieniem.
Odpowiedz
#13
Ja robię tak, jak mówi Archanioł. Swoją drogą, świetnie się człowiek bawi, jak przypadkiem natrafi na tą toporną wersję z zeszytu Smile

Tytuł to moja zmora - nie potrafię ich wymyślać. To samo mam z imionami i nazwiskami bohaterów, dlatego przeszukuję książki i komputer, zapożyczając personalia np. od sławnych osób.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#14
Ja pisząc opowiadania (bo głównie się tym zajmuje), czasem nie znam nawet zakończenia!
Oczywiście nie jest tak za każdym razem.
Czasem mam w głowie jakieś nieokreślone puzzle, z którego układam całość.
A bywa, że mam tylko koniec i wtedy muszę dośpiewać całą resztę.
Imiona na ogół anglojęzyczne - to bardzo działa na wyobraźnię czytelnika.
Odpowiedz
#15
Ja przy pisaniu mam tytuł. Serio - nie wiem czemu, ale jak nie mam tytułu, po prostu źle mi się pisze. Hmm... Źle albo wcale.
Oprócz tytułu, muszę mieć jakąś scenę, od której wyjdę. Najlepiej, żeby to była scena początkowa, bo nie lubię do jakichś scen zupełnie w środku dopinać początku. Tym bardziej, że w praniu może się okazać, że akcja mi tak poskręcała, że do tej upragnionej sceny nigdy nie dotrę. ;] No - u mnie to częste, że nawet mając plan, w trakcie pisania tu coś zmienię, tam zmienię, tam bohater zrobi coś, czego wcale nie miał robić i w końcu opowiadanie odjeżdża fabularnie w jakąś zupełną improwizację.

Za to zarzuciłam pisanie odręczne - drażni mnie powolność takiego pisania. ^^ To znaczy czasem się zdarzy, że coś na kartce czy w zeszycie zapiszę, ale to raczej wyjątkowe sytuacje (wymyśliłam iście genialną scenę, bardzo ważny dialog czy coś).
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości