Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Angielski język polski
#1
Ostatnio dobiła mnie reklama piwa Łomża. Leżing, kocing, łomżing. Co to ma być? To już jest ogromna przesada. Wiem, reklama ma chwytać. Czymś nowym, dziwnym, śmiesznym. Ale to jest zbrodnia na języku w majestacie prawa.

Rozumiem że obce języki wpływają na nasz ojczysty. Znam ten proces, i dzieje się tak już od początków państwa polskiego. Łacina, niemiecki, rosyjski, francuski... Te wszystkie języki kształtowały naszą mowę. Ale żaden z nich nie konfigurował odmian wyrazów! Nie leżenie, tylko leżing! Nie mogę tego znieść. Jest to dopuszczalne, gdy język obcy wchodzi na pojedyncze wyrazy czy określenia. Na przykład nie koniec tygodnia tylko weekend, serwis nie warsztat. Do tej pory nazywano spolszczonym angielskim słowa lub wyrażenia, które np. nie miały dobrze brzmiącego odpowiednika, jak wspomniany weekend.

Nie tylko Polska zmaga się z napływem języka angielskiego. Ba! Zmaga się z nim cały świat. W Chinach jest tak mocno zakorzeniony, że chcą wprowadzić angielski jako drugi język urzędowy. Chiny produkują 3 miliony "native speakers" rocznie. (Native speakers to znaczy ktoś, kto używa tego języka jako głównego). A więc w wspomnianym już kraju ludzie liczeni w milionach praktycznie wyrzekają się swojego języka narodowego, by mówić językiem angielskim.

Choć angielski nie jest najpopularniejszym językiem, bo jest nim chiński właśnie, lecz ma to inne oblicza. Chińskim mało kto posługuje się poza Chinami. Jest tak samo z drugim językiem na liście, Hindi. Czy spotykamy go w naszym kraju? Nie. Z angielskim jest odwrotnie. Słyszymy go na co dzień, już niedługo nie odróżnimy czy jest to wtrącenie, czy stały element naszego języka.

Było wiele prób stworzenia języka uniwersalnego, znanego z różnych powieści fantastycznych tzw. języka wspólnego. Powstało ich bardzo wiele. Najlepszym z nich według lingwistów był(jest?) esperanto, język stworzony przez polskiego naukowca. Jednak język, który sam z siebie stawał się "wspólnym", rozwijał się bardzo szybko. Wniosek jest jeden. Po co jakieś sztuczne języki, skoro mamy tutaj angielski, który ma swoją historię, a co najważniejsze sam stał się głównym językiem świata.

Może i stworzenie języka wspólnego byłoby niegłupie i ułatwiające życie, ale czy warto wykreślać tradycję z naszego życia?
Odpowiedz
#2
Pisałem już o tym w owym dziale.
Pobożni Amerykanie nawet "oskrótowali" Boga, krzycząc co chwilę OMG!, a polska młodzież to powtarza.
Okazuje się, że żmudna praca Zamenhofa poszła w piach. Z drugiej strony, gdyby istniał jeden język na całej ziemi, nieco szybko doszlibyśmy do punktu, w którym wszystko zostało napisane, wszystko zostało zaśpiewane.
Tego również szkoda.
Język angielski jest już na tyle uniwersalny, iż bardzo ograniczający.
Temat rzeka, co do stylistyki - za często używasz wyrazu "język".

Pozdrawiam, tekst dobry.
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#3
Cześć!

Cytat:Ostatnio dobiła mnie reklama piwa Łomża.

Dobiła powinno odnosić się do czegoś wcześniejszego. Nie można dobić kogoś kto nie umiera (jeśli wiesz co mam na myśli).

Cytat:Wiem, reklama ma chwytać. Czymś nowym, dziwnym, śmiesznym.

To powinno być jedno zdanie.

Cytat:Te wszystkie języki kształtowały naszą mowę.

A może tak szerzej? Chodzi Ci o wpływ tych języków na Staropolski? Czy o całkowity początek naszej słowiańskiej mowy? Jak wiesz wszystko to pochodne języków Indoeuropejskich.

Tutaj ładnie widać co i jak:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/co...anTree.svg

Cytat:Ale żaden z nich nie konfigurował odmian wyrazów! Nie leżenie, tylko leżing!

Obecnie też tak się nie dzieje. Leżenie =/= Leżing. Drugie to dziwny potwór, który powstał na potrzeby marketingu. Jeśli miałby zaistnieć jako samodzielny wyraz danego języka musiałby stać się nazwą własną, ewentualnie jakimś niewyobrażalnym cudem dostać się do słownika.

Cytat:Na przykład nie koniec tygodnia tylko weekend, serwis nie warsztat

To są zwyczajne zapożyczenia jakich pełno wszędzie. Dla przykładu połowa języka Japońskiego to zapożyczenia. Tam używa się nawet oddzielnego alfabetu do zapisu takich wynalazków.

Cytat:(Native speakers to znaczy ktoś, kto używa tego języka jako głównego)

To znaczy, czy raczej oznacza Tongue? Jako informacja dodatkowa wystarczyłoby: Native speaker – osoba posługująca się danym językiem jako językiem ojczystym. Jest ładnie, czytelnie, a do tego sprawdzone źródło.

Cytat: A więc w wspomnianym już kraju ludzie liczeni w milionach praktycznie wyrzekają się swojego języka narodowego, by mówić językiem angielskim.

Strasznie się mylisz. Poczytaj troszkę o kulturze chin, o tym że Chiński to nie tylko Chiński bo ma swoje odmiany etc.

Cytat:Choć angielski nie jest najpopularniejszym językiem, bo jest nim chiński właśnie, lecz ma to inne oblicza.

Niestety mylisz się kolejny raz. Jeśli chodzi o język ojczysty to i owszem, Mandaryński jest najpopularniejszy, jako że Chińczyków jest najwięcej. Natomiast jeśli chodzi o znajomość języka ogólnie to angielki jest popularniejszy.

Cytat:Może i stworzenie języka wspólnego byłoby niegłupie

Obecnie to właśnie język królów jest wspólnym i tak zapewne pozostanie.


Mało przyłożyłeś się do "Badań naukowych", że nie napiszę "Research'u". Także warsztat kuleje. Ciężko mi się do tego wszystkiego odnieść. Napisałeś o problemie, który jako światowy ma prawo istnieć. Wbrew pozorom to nie angielski psuje Polski, a często zła wymowa i słowotwórstwo, uprawiane przez młodych.

Pozdrawiam
Patryk.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#4
Z merytoryką dyskutował nie będę, bo poglądy każdy może mieć dowolne. Chociaż muszę przyznać, że tak świętego oburzenia na "Łomżing", "kocing" i "leżing" nie rozumiem. Marketingowcom nie chodziło wszak o wykreślenie polskich odpowiedników ze słownika polskiego, tylko o zwykłą nowomowę, którą chcieli rozsiać wśród młodego pokolenia.
Już widzę takiego speca od reklamy, który przechadza się po parku i widzi jak jakaś grupka studentów mówi, że może już czas na Łomżing. Przecież gość by się posikał ze szczęścia.
Żywot takich marketingowych "perełek" jest krótki. Pewnie wszyscy pamiętają sławetne "kopytko" z reklamy Plusa, ale już nikt tego nie używa. Bo moda jest i moda przemija. I pojawia się następna.
Ale fakt, że coraz więcej reklam stara się tworzyć "kultowe" teksty bądź słowa, które ma podchwycić młodzież i powtarzać w codziennych sytuacjach. Im dłużej tym lepiej.
Nie jest to żaden zamach na język polski, bo nikt normalny nie będzie się nigdy upierał, by takie twory się znalazły w słowniku. Ot, zwykła kreatywność słowna, niegroźna ciekawostka.
Ponieważ świat jest globalną wioską, nie można uniknąć hegemonii języka angielskiego. Jest w miarę prosty, więc i uniwersalny. Od czasu do czasu będą się zatem pojawiać "eventy", "weekendy" i inne tym podobne.
Ale nasz język zagrożony nie jest. Wystarczy spojrzeć na profesorów Miodka i Bralczyka, którzy chodzą wiecznie uśmiechnięci i w dobrym humorze.
Więc czemu my mielibyśmy się martwić? Wink

Ok, teraz trochę o samym warsztacie (ew. łorkszopie). Trochę za bardzo udzieliło Ci się oburzenie na początku i w zderzeniu z następującą potem analizą, wypada trochę dziwnie. Fajniej by było, gdybyś zachował jednorodność emocjonalną. Jak przesada, to na całego. Jak analiza zjawiska, to bez wstawek w stylu: "Co to ma być?". A tak mam wrażenie, że autorem jest jakiś skinhead-nacjonalista, który zaraz zacznie krzyczeć "Polska dla Polaków", a potem grzecznie przystępuje do dalszej analizy językowej Smile

3/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
Trochę nie rozumiem... Zaczynasz od narzekań na zangielszczenie polszczyzny (Big Grin), a kończysz na retorycznym pytaniu "Po co tworzyć wspólny język". Troche za daleko padło jabłko od jabłoni, że tak powiem.

Rozśmieszył mnie też fakt, że tak strasznie biadolisz nad angielskim polskim, a dwa zdania później sam używasz zwrotu "native speaker". Gdyby to była ironia, to bym zrozumiał, ale Ty wrzucasz to całkiem poważnie, po prostu jako część zdania; zwykły, naturalny zwrot. Po angielsku. Jak dla mnie to totalnie zabiera wiarygodność Twojemu tekstowi.

Za dużo tu tematów, a na każdy jest po dwa zdania:

1) Zangielszczanie polszczyzny
2) Rozprzestrzenianie się angielskiego po świecie
3) Najbardziej popularne języki
4) Wspólny język "światowy"

Nie wiem, co chciałeś napisać. Artykuł? Za krótki tekst, zaczynający zbyt wiele tematów bez żadnego rozwinięcia. Gdybyś każdemu zagadnieniu poświęcił dwa, trzy akapity - to ok, byłby artykuł, może nawet i dobry. A tak nie jest to ani felieton, ani artykuł. Dla mnie to groch z kapustą, zwykłe "polskie" narzekanie.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości