Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ananaski i leśna tajemnica
#1
Nie uwierzycie może, ale to nie był sen. Nareszcie nadszedł dzień wycieczki na którą wszystkie Ananaski czekały z niecierpliwością, jedziemy do lasu. Wszyscy ubraliśmy wygodne buty i płaszcze przeciwdeszczowe bo wiosną wiadomo pogoda lubi płatać figle. Do lasu dojechaliśmy autobusem, powietrze było chłodne i wilgotne. Padł nawet pomysł żebyśmy zrezygnowali z wycieczki i wrócili do przedszkola bo było zbyt zimno, ale to wszystko miało się niebawem zmienić.     
 Wędrowaliśmy leśnymi ścieżkami odnajdując na każdym kroku nowe skarby i tajemnice które krył dla nas las. Antosia znalazła fiołki rosnące pomiędzy drzewami. Natalka z kolei jakieś białe, piękne kwiatki, których nazwy niestety nie znałyśmy. Ja w pewnym momencie dostrzegłam pięknego motyla, który siedział na źdźble trawy, a gdy próbowałam się do niego zbliżyć, rozłożył swe wielobarwne, delikatne jak mgiełka skrzydła i poleciał, omijając przy okazji wygłupiających się chłopaków. Na nieszczęście Marianki chłopcy wiedzieli że boi się ona pająków – jak większość dziewczyn – i w całym lesie było słychać jak krzyczą: 
- Marianka pająk!!!!
A ona piszczała i uciekała. Dobrze że chłopaki nie wiedzieli że ja też boję się pająków bo na pewno mi też by dokuczali. Gdy tak wędrowaliśmy odnajdując kolejne tajemnice leśnego świata, ktoś (chyba był to Adaś o ile dobrze pamiętam) powiedział, że przydałaby się przerwa na drugie śniadanie, a że reszta Ananasków również zgłodniała to postanowiliśmy zatrzymać się na leśnej polanie i zrobić przerwę. Każdy z nas wyciągnął z plecaka przygotowane w przedszkolu przekąski i napoje. Jedliśmy, piliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy, opowiadaliśmy sobie co kto znalazł i zobaczył, bawiliśmy się super.                 
       Olek zaczął skakać na jednej nodze robiąc przy tym głupie miny i zachęcając tym samym  innych chłopców do zabawy i po chwili Paweł z Krzysiem żwawo dołączyli do kolegi. Wszyscy się śmiali i świetnie bawili. Lena i Wiktoria śpiewały piosenki, a Nadia usilnie starała się złapać żabkę, która przy każdej próbie schwytania skakała coraz dalej i dalej aż w końcu zniknęła w trawie. W pewnej chwili zauważyłam coś błyszczącego nieopodal sosny rosnącej między krzewami i młodymi drzewkami. Był to pięknie mieniący się w słońcu (które właśnie zaczynało coraz mocniej przebijać się przez zachmurzone niebo) blask, przyjmujący wszystkie kolory tęczy. Nie mogłam przestać na niego patrzeć lecz w pewnym momencie usłyszałam głos Antosi i Natalki jak pytają:
- Madzia, co z Tobą, czemu nic nie mówisz?!
- Dziewczyny patrzcie! - powiedziałam pokazując palcem miejsce od którego nie mogłam oderwać wzroku.
Teraz byłyśmy już trzy jak zahipnotyzowane a zarazem zachwycone zjawiskiem które dotychczas było nam obce. Zgodnie stwierdziłyśmy że pójdziemy sprawdzić co to takiego. Choć wszystkie trzy miałyśmy lekkie obawy i wątpliwości czy powinnyśmy się oddalać od grupy (dziewczyny mi tego nie powiedziały ale widziałam po ich minach) to jednak ciekawość zwyciężyła i poszłyśmy w głąb lasu nawet nie zauważone przez resztę Ananasków. Gdy podążałyśmy za tajemnicą która tak nas ciekawiła, światełko oddalało się coraz bardziej i bardziej, a my nie zważając na nic wędrowałyśmy za nim. Przedzierając się przez wysokie trawy i krzewy naszym oczom ukazała się łąka, ale nie taka zwykła (trochę trawy, parę kwiatków i już) była jakby magiczna. 
Tylu kwiatów i motyli (jeden nawet usiadł mi na nosie) w jednym miejscu nigdy nie widziałyśmy. Na środku tego bajecznego miejsca rósł olbrzymi, dosłownie olbrzymi dąb. Pień tego drzewa był tak duży, że gdy próbowałyśmy złapać się we trzy za ręce i objąć drzewo to nie dałyśmy rady. Korona drzewa była natomiast tak rozległa że przysłaniała sobą prawie całą łąkę która była na moje oko wielkości naszych Siechnic. W pewnej chwili podbiegła do mnie Natalka klepiąc mnie w ramie i krzycząc:
- Madzia, berek!!!
 I tak zapomniałyśmy o tajemniczym blasku który nas tu przyniósł i zaczęłyśmy się bawić, biegając w koło dębu, gdy nagle ujrzałyśmy otwór w drzewie. 
- Madzia idź zobacz może to z tego drzewa pochodzi światełko które widziałyśmy - powiedziała Antosia.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam – sama nie idę.
- Natalka a może ty?- zapytałam.
- Dziewczyny najlepiej będzie jak pójdziemy tam razem – powiedziała Natalka dodając po chwili – razem tu zawędrowałyśmy wiec razem odkryjemy tajemnice kolorowego blasku.
W pewnej chwili gdy bardzo ostrożnie z dość dużej odległości zaglądałyśmy do środka, coś błysnęło. Złapałyśmy się za ręce i zaczęłyśmy wchodzić do środka drzewa (wiem brzmi to co najmniej dziwnie ale tak właśnie było). I teraz nie uwierzycie. Jak już byłyśmy w środku to naszym oczom ukazał       się… krasnal, tak dobrze czytacie był to krasnal! Miał długą siwą brodę, przypominającą brodę  świętego Mikołaja, był lekko przygarbiony i miał olbrzymi nos, tak ten nos utkwił mi w pamięci bo tak dużego nosa to ja w życiu nie widziałam. Zapytał skąd się tu wzięłyśmy, więc opowiedziałyśmy mu cała historię o wycieczce do lasu, światełku które zauważyłyśmy i o zabawie na łące. 
Na imię miał Aknyczinok, dobre pięć minut zajęło nam nauczenie się tego dziwnego imienia, i okazało się że jest on opiekunem lasu. Dba o zwierzęta, drzewa, ptaki, kwiaty, motyle a nawet o te paskudne pająki aby nie działa im się krzywda. Z kolei blask który wzbudził naszą ciekawość odbijał się od pięknego kryształu znajdującego się na czubku laski którą podpierał się Aknyczinok, ułatwiając sobie w ten sposób poruszanie się po lesie. Aknyczinok potrafił znikać, dlatego widziałyśmy tylko światełko  które jak stwierdził, mogły dostrzec wyłącznie dzieci, ponieważ dorośli (według niego) nie zauważają takich drobnych i magicznych rzeczy, są zbyt zabiegani. Aknyczinok wiele nam powiedział o lesie. Mówił że jeśli będziemy się zachowywać cicho to możliwe że spotkamy np. sarenkę. Mówił również że w lesie nie wolno rozpalać ogniska bo może się szybko zamienić w pożar i zniszczyć leśny świat. Na koniec, gdy już miałyśmy wracać do reszty Ananasków, prosił nas bardzo ale to bardzo mocno, żebyśmy ani my, ani reszta ludzi pod żadnym pozorem nie wyrzucali w lesie śmieci, gdyż nie tylko niszczą one leśną ściółkę, ale są również bardzo niebezpieczne dla zwierząt tu mieszkających. 
     Obiecałyśmy mu że absolutnie śmiecić w lesie nie będziemy, bo to tak jakbyśmy śmieciły we własnym domu, bo przecież las to też dom tylko nie ludzi a zwierząt. Po wyjściu z dębu ujrzałyśmy na łące trzy pasące się sarenki i oczywiście pierwsze co, to chciałyśmy podejść do nich i pogłaskać lecz mądry krasnal przestrzegł nas przed takim zachowaniem, mówiąc że ludzie nie powinni dotykać dzikich zwierząt, nie powinni również zabierać ich do domu ani bawić się nimi. Ich miejsce jest w lesie wśród innych dzikich zwierząt. Wysłuchałyśmy z ogromną uwagą wszystkiego co Aknyczinok chciał nam powiedzieć, po czym pożegnałyśmy się zadowolone z siebie bo przecież udało nam się dowiedzieć skąd dochodzi tajemniczy blask, a oprócz tego poznałyśmy bardzo miłego i mądrego opiekuna lasu. Dzięki niemu zupełnie inaczej będziemy teraz postrzegać las i się w nim zachowywać.                              
        Wracając do naszej grupy słyszałyśmy jak Asia, Bartek i Monika wołają nas głośno. Faktycznie dosyć długo nas nie było więc zaczęłyśmy biec. Gdy zdyszane dołączyłyśmy do reszty grupy, wszyscy byli już spakowani i gotowi do dalszej drogi.
- Dziewczyny gdzie byłyście?? Szukamy was już chyba godzinę!! – zapytała Solo
- Gardło mnie już boli od wołania was!!! – dorzucił Dominik
- Już myśleliśmy ze się gdzieś zgubiłyście, nie wiecie że nie wolno oddalać się od grupy?? – z lekkim oburzeniem i wyraźnym pouczeniem powiedziała Klara
- Oj dobrze już dobrze – zaczęłam uspokajać wszystkich – przepraszamy, tak, macie racje nie powinnyśmy oddalać się od grupy nie mówiąc o tym nikomu.
- Tak, przepraszamy – dodała Natalka
- Ale nie uwierzycie co nas spotkało… – z ogromnym entuzjazmem Antosia chciała się podzielić naszą przygodą z resztą Ananasków, jednak nikt nie chciał jej słuchać.
    Wszyscy byli źli i zmęczeni szukaniem nas. Igor, Maja i Wiktor stwierdzili że ode chciało im się dalszych wędrówek, że chcą wracać do przedszkola. I tak też się stało. Pozbieraliśmy wszystkie manatki i zaczęliśmy wracać, jednak pamiętając słowa Aknyczinoka zanim opuściłyśmy leśna polanę pozbierałyśmy wszystkie śmieci które, myślę że przez przypadek niektórym dzieciom zdarzyło się zostawić. 
Jak już zbliżaliśmy się do przedszkola Tomek i Maks zaczęli nas podpytywać gdzie byłyśmy i co takiego fajnego nas spotkało (chyba złość im przeszła) jednak już było za późno na opowieści bo Natalka, Ja i Antosia w drodze powrotnej uzgodniłyśmy że skoro nikt nie chce nas wysłuchać to spotkanie krasnala zostanie naszą tajemnicą i wspólnie przeżytą przygoda o której będziemy wiedziały tylko my.
Odpowiedz
#2
(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Nie uwierzycie może, ale to nie był sen. Nareszcie nadszedł dzień wycieczki na którą wszystkie Ananaski czekały z niecierpliwością - jedziemy do lasu.
Dałabym tu myślnik, zamiast przecinka.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Wszyscy ubraliśmy wygodne buty i płaszcze przeciwdeszczowe(przecinek) bo wiosną(przecinek) wiadomo(przecinek) pogoda lubi płatać figle.

Padł nawet pomysł żebyśmy zrezygnowali z wycieczki i wrócili do przedszkola(przecinek) bo było zbyt zimno, ale to wszystko miało się niebawem zmienić.   

Wędrowaliśmy leśnymi ścieżkami(przecinek) odnajdując na każdym kroku nowe skarby i tajemnice(przecinek) które krył dla nas las.

Na nieszczęście Marianki chłopcy wiedzieli(przecinek) że boi się ona pająków – jak większość dziewczyn – i w całym lesie było słychać jak krzyczą:

Dobrze że chłopaki nie wiedzieli(przecinek) że ja też boję się pająków bo na pewno mi też by dokuczali.
Rekomendowałabym zredagowanie tekstu pod kątem przecinków, brakuje ich jeszcze sporo więcej Wink 

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): W pewnej chwili podbiegła do mnie Natalka klepiąc mnie w ramię i krzycząc:
Zabrakło końcówki.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): - Nie ma mowy - odpowiedziałam – sama nie idę.

- Natalka a może ty?- zapytałam.
Krótka pauza i brak spacji w drugim zdaniu.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Jak już byłyśmy w środku to naszym oczom ukazał       się… krasnal, tak dobrze czytacie był to krasnal!
Nadprogramowe spacje.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Aknyczinok potrafił znikać, dlatego widziałyśmy tylko światełko  które jak stwierdził, mogły dostrzec wyłącznie dzieci, ponieważ dorośli (według niego) nie zauważają takich drobnych i magicznych rzeczy, są zbyt zabiegani.
Fajny motyw, znany, ale zawsze mi się podobał Smile 

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Jak już zbliżaliśmy się do przedszkola Tomek i Maks zaczęli nas podpytywać gdzie byłyśmy i co takiego fajnego nas spotkało (chyba złość im przeszła) jednak już było za późno na opowieści bo Natalka, Ja i Antosia w drodze powrotnej uzgodniłyśmy że skoro nikt nie chce nas wysłuchać to spotkanie krasnala zostanie naszą tajemnicą i wspólnie przeżytą przygoda o której będziemy wiedziały tylko my.
Miałam wrażenie, że dziewczyny po wyjściu z lasu zaczną stopniowo zapominać o tym spotkaniu Big Grin

Tekst wymaga redakcji technicznej, głównie, jeżeli chodzi o interpunkcję, ale jest napisany płynnie i tak...przyjemnie. Miałam dużą łatwość w czytaniu. Zastanawiam się, jak go odbierać i faktycznie, baśń najbardziej pasuje - jest nauka, jest klimat, jest postać fantastyczna. Utwór do przeczytania dzieciom w celu edukacji Wink

Pozdrawiam
Odpowiedz
#3
(14-06-2019, 11:17)Eiszeit  dziękuję za uwagi i sugestie. napisał(a):
(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Nie uwierzycie może, ale to nie był sen. Nareszcie nadszedł dzień wycieczki na którą wszystkie Ananaski czekały z niecierpliwością - jedziemy do lasu.
Dałabym tu myślnik, zamiast przecinka.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Wszyscy ubraliśmy wygodne buty i płaszcze przeciwdeszczowe(przecinek) bo wiosną(przecinek) wiadomo(przecinek) pogoda lubi płatać figle.

Padł nawet pomysł żebyśmy zrezygnowali z wycieczki i wrócili do przedszkola(przecinek) bo było zbyt zimno, ale to wszystko miało się niebawem zmienić.   

Wędrowaliśmy leśnymi ścieżkami(przecinek) odnajdując na każdym kroku nowe skarby i tajemnice(przecinek) które krył dla nas las.

Na nieszczęście Marianki chłopcy wiedzieli(przecinek) że boi się ona pająków – jak większość dziewczyn – i w całym lesie było słychać jak krzyczą:

Dobrze że chłopaki nie wiedzieli(przecinek) że ja też boję się pająków bo na pewno mi też by dokuczali.
Rekomendowałabym zredagowanie tekstu pod kątem przecinków, brakuje ich jeszcze sporo więcej Wink 

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): W pewnej chwili podbiegła do mnie Natalka klepiąc mnie w ramię i krzycząc:
Zabrakło końcówki.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): - Nie ma mowy - odpowiedziałam – sama nie idę.

- Natalka a może ty?- zapytałam.
Krótka pauza i brak spacji w drugim zdaniu.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Jak już byłyśmy w środku to naszym oczom ukazał       się… krasnal, tak dobrze czytacie był to krasnal!
Nadprogramowe spacje.

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Aknyczinok potrafił znikać, dlatego widziałyśmy tylko światełko  które jak stwierdził, mogły dostrzec wyłącznie dzieci, ponieważ dorośli (według niego) nie zauważają takich drobnych i magicznych rzeczy, są zbyt zabiegani.
Fajny motyw, znany, ale zawsze mi się podobał Smile 

(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Jak już zbliżaliśmy się do przedszkola Tomek i Maks zaczęli nas podpytywać gdzie byłyśmy i co takiego fajnego nas spotkało (chyba złość im przeszła) jednak już było za późno na opowieści bo Natalka, Ja i Antosia w drodze powrotnej uzgodniłyśmy że skoro nikt nie chce nas wysłuchać to spotkanie krasnala zostanie naszą tajemnicą i wspólnie przeżytą przygoda o której będziemy wiedziały tylko my.
Miałam wrażenie, że dziewczyny po wyjściu z lasu zaczną stopniowo zapominać o tym spotkaniu Big Grin

Tekst wymaga redakcji technicznej, głównie, jeżeli chodzi o interpunkcję, ale jest napisany płynnie i tak...przyjemnie. Miałam dużą łatwość w czytaniu. Zastanawiam się, jak go odbierać i faktycznie, baśń najbardziej pasuje - jest nauka, jest klimat, jest postać fantastyczna. Utwór do przeczytania dzieciom w celu edukacji Wink

Pozdrawiam
Odpowiedz
#4
(14-06-2019, 10:08)Chochlik napisał(a): Nie uwierzycie może, ale to nie był sen. Nareszcie nadszedł dzień wycieczki na którą wszystkie Ananaski czekały z niecierpliwością,(kropka?) jedziemy do lasu. Wszyscy ubraliśmy wygodne buty i płaszcze przeciwdeszczowe bo wiosną wiadomo pogoda lubi płatać figle. Do lasu dojechaliśmy autobusem,(kropka?) powietrze było chłodne i wilgotne. Padł nawet pomysł żebyśmy zrezygnowali z wycieczki i wrócili do przedszkola bo było zbyt zimno, ale to wszystko miało się niebawem zmienić.     
 Wędrowaliśmy leśnymi ścieżkami odnajdując na każdym kroku nowe skarby i tajemnice które krył dla nas las.
(...)                 
       Olek zaczął skakać na jednej nodze robiąc przy tym głupie miny i zachęcając tym samym (nadmierna spacja) innych chłopców do zabawy i po chwili Paweł z Krzysiem żwawo dołączyli do kolegi.
(...)
- Madzia, co z Tobą,(z małej litery) czemu nic nie mówisz?!
(...)
W pewnej chwili gdy bardzo ostrożnie z dość dużej odległości zaglądałyśmy do środka, coś błysnęło. Złapałyśmy się za ręce i zaczęłyśmy wchodzić do środka drzewa (wiem brzmi to co najmniej dziwnie ale tak właśnie było). I teraz nie uwierzycie. Jak już byłyśmy w środku to naszym oczom ukazał    (zbędne spacje)   się… krasnal, tak dobrze czytacie był to krasnal! Miał długą siwą brodę, przypominającą brodę (nadmierna spacja) świętego Mikołaja, był lekko przygarbiony i miał olbrzymi nos,
(...)
Aknyczinok potrafił znikać, dlatego widziałyśmy tylko światełko (nadmierna spacja) które jak stwierdził, mogły dostrzec wyłącznie dzieci, ponieważ dorośli (według niego) nie zauważają takich drobnych i magicznych rzeczy, są zbyt zabiegani.
(...) 
- Dziewczyny gdzie byłyście?? Szukamy was już chyba godzinę!! – zapytała Solo(kropka)
- Gardło mnie już boli od wołania was!!! – dorzucił Dominik(kropka)
- Już myśleliśmy że się gdzieś zgubiłyście, nie wiecie że nie wolno oddalać się od grupy?? – z lekkim oburzeniem i wyraźnym pouczeniem powiedziała Klara(kropka)
- Oj dobrze już dobrze – zaczęłam uspokajać wszystkich – przepraszamy, tak, macie racje nie powinnyśmy oddalać się od grupy nie mówiąc o tym nikomu.
- Tak, przepraszamy – dodała Natalka(kropka)
- Ale nie uwierzycie co nas spotkało… – z ogromnym entuzjazmem Antosia chciała się podzielić naszą przygodą z resztą Ananasków, jednak nikt nie chciał jej słuchać.
    Wszyscy byli źli i zmęczeni szukaniem nas. Igor, Maja i Wiktor stwierdzili że ode chciało (razem) im się dalszych wędrówek, że chcą wracać do przedszkola. 
Pedagogiczna bajka. Całkiem przyjemna. Jak wspominała Eiszeit trzeba jeszcze popracować nad przecinkami.
Pozdrawiam.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości