Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Amnezja
#16
Do formy nie mam zastrzeżeń. Jeszcze jakichśtam przecinków brakuje, a parę słów mi nie podpasowało, ale jest ok. Dość łatwo się czyta.
Główny bohater jest wiarygodny, naturalny i w zasadzie tylko on się liczy, bo na pozostałe postacie spoglądamy przez pryzmat jego uczuć.
Tragedie to śliski temat, bo łatwo się na nim przejechać. Tobie się udało i poziom sztuczności jest na tyle niski, że nie przeszkadza.

(14-11-2011, 16:57)Pelagus napisał(a): Osobiście nie jestem zwolenniczką zamerykanizowanej fabuły u twórców polskich. Joshua? Liz?
Jak to potem przetłumaczy na angielski będzie mieć więcej potencjalnych czytelników Big Grin

A fabuła niestety nie powala. Domyśliłem się zakończenia i generalnie temat opowiadania mnie nie rusza, bo gustuję w czymś innym.

Wybacz, że tak późno Smile

(31-10-2011, 19:01)Kassandra napisał(a): Wypadek, który zabił dwoje ludzi, mnie zaledwie poturbował. Ionia losu.
Literówka Wink
Odpowiedz
#17
Przeczytałem w końcuSmile

Moje uwagi pewnie nie będą tak precyzyjne jak speców od warsztatu, ktorych w tym wątku jest jak widzę trochę, ale postaram się coś wnieść.

1. Bohater - tu muszę się zgodzić, że pewne jego elemnty są "za bardzo". Przykład - kiedy rozmyśla o "tym drugim" który bił żonę "kwituje" to myślą "ja nigdy nie uderzyłbym kobiety". Po co?
Jego pamięć w opowiadaniu jest niemiłym konstruktem - on nie tylko nie pamięta, on ma ułożony świat, i moim zdaniem to jest ryzykowne. To znaczy - nie pamięta wydarzeń z wieczora - ok, ale nie pamięta również, że był alkoholikiem i mógł wylecieć z pracy. Uważam, że szkoda, bo wprowadzasz tym czytelnika w błąd - wszyscy wiedzą, że nie pamieta wieczora, ale on podaje też fałszywe informacje.
Innymi słowy - równie dobrze i to co sobie finalnie przypomniał wcale nie musi być prawdą - jest precedens w tekście.

2. Warsztat itself - mnie się podoba, zresztą ja do Twojego warsztatu nigdy nie mogłem sie przyczepić. Uwaga uboczna - czasem zbyt rozbudowujesz porównania, w rodzaju "napięty jak łuk chwile przed tym nim wystrzeli strzałę wprost w pierś.." - jak dla mnie za dużo.

3. Fabuła

Startowo - fajna. Ja lubię historie "co się wydarzyło w kluczowe 3 godziny" więc i to mi się spodobało. ALE nieco przedwcześnie sugerujesz zakończenie - bohater zbyt często (i z emfazą) stawia się w opozycji do "tego drugiego", żeby się nie domyślić. Od momentu kiedy zaczyna widzieć podobieństwa z Liz, sprawa jest pewna. Ale mogłaś uniknąć choć tych pierwszych świateł ostrzegawczych

Problemy wewnątrz tekstu (przy założeniu, że nie jest to oniryczna delirka w całości, ale wtedy naprawdę trudno się analizuje tekst)

a. Policjant - ktoś, kto jest detektywem w policji raczej nie będzie chodził na interwencje dotyczące przemocy w rodzinie - nie jego resort
b. A jesli juz chodzi (detektyw było zwrotem grzecznościowym) to znaczy. że jest w obyczajówce, czyli nie zajmuje się z kolei wypadkami.
c. Wreszcie - i to jest problem - rzuca hasło "pewnie tęskni za mężem" - co to znaczy ? Czy on tez uważa, że ona żyje? Przecież jeśli kobieta o której mówi jest Liz to ona jest trupem - więc skąd to zdanie? Bardzo wprowadzające w błąd.

d. Szpital. - Bohater jak sie okazuje prowadził po pijaku i spowodował śmierć żony. Zatem odpowiada za nieumyślne spowodowanie - dlaczego w ogóle ktoś wypuścił go ze szpitala? Gdzie nadzór? Za to jednak idzie się siedzieć. Albo lezy w szpitalu więc nie powinni go wypuścić.

e. Sam wypadek - jawi mi się dziwnym, że żona, która wiedziała, że mąż jest pijany nie patrzyła na drogę. Na logikę powinna sygnalizować, choć może była aż tak zastraszona.

f. Lekarz - nie jestem pewien czy informacja o tym, że ktos jest profesorem będzie na plakietce.

g. Nie wiem dlaczego główny bohater tak sobie leżąc dochodzi do wniosku, że zmieni swoje życie. W sensie nabudowanie jest takie, że zachwyca się żoną, ale przeciez on jest przekonany, że ma idealne życie, co tu zmieniać?

h. Wreszcie - dlaczego policjant go okłamuje?



Natomiast nie zgadzam się z ideą kolorów. Facet może i jest wojownikiem ale nie maszyną do zabijania (zwłaszcza dzisiaj), nie widział dla siebie zagrożenia. Mógł dostrzegać kształty i koloryBig Grin
Jest zbyt uczuciowy jak dla mnie ale nie przyczepiałbym sie do niego w tylu punktach co inni. Ale może ja dziwny jestem

Ogółem

6.5/10

poprawisz merytorykę i wskoczysz na 7-7.5.
Odpowiedz
#18
Uuuu, auć, boli...
A jednak nie Big Grin
Tego komentarza się obawiałam najbardziej, ale nie jest tak źle.

W zasadzie ze wszystkimi Twoimi uwagami się zgadzam. Faktycznie nie pomyślałam o policjancie i mogłam go bardziej uprawdopodobnić, ale:

Cytat:d. Szpital. - Bohater jak sie okazuje prowadził po pijaku i spowodował śmierć żony. Zatem odpowiada za nieumyślne spowodowanie - dlaczego w ogóle ktoś wypuścił go ze szpitala? Gdzie nadzór? Za to jednak idzie się siedzieć. Albo lezy w szpitalu więc nie powinni go wypuścić.

Nie wiem dlaczego, ale już druga osoba ma z tym problemy...

*spoiler*
Główny bohater sam zginął w wypadku, który spowodował. Całą akcję możemy traktować podobnie jak w Drabinie jakubowej. Świat przedstawiony mógłby być faktycznie bardziej wiarygodny, ale z drugiej strony wszystko to są wizje - mieszanka wspomnień, wyrzutów sumienia i zawiedzionych nadziei.

Może faktycznie nie jest to za bardzo dopracowane, ale większy nacisk kładłam na kwestie stylowe. Teraz postaram się dopieścić fabułę Wink

Dziękuję za wnikliwą analizę Smile
Odpowiedz
#19
Stąd początkowy komentarz - że jeśli to wszystko jego wizje to nie ma uwag, bo może być dowolnie.

Tym niemniej, jeśli tak było, końcówka nie powinna zostawiać w tym względzie żadnych wątpliwości - to nie jest ten rodzaj twista który powinno się zostawiać otwartym.

Przynajmniej wg mnie, ale ja amator jestemSmile
Odpowiedz
#20
Mówiłem, że przeczytamTongue

  • Nikt nie zadał sobie trudu, by zasłonić okno, dlatego z samego rana moje oczy zaatakowały pierwsze ciekawskie promienie słońca. – chodzi mi o frazę: „oczy zaatakowały promienie”. Na logikę, naturalnie, wiadomo, w czym rzecz. Ale gramatycznie nie bardzo: oczy zostały zaatakowane przez promienie, czy promienie przez oczy? Ot, feler języka polskiego, na który warto uważać.
  • Nie licząc pogruchotanych żeber, skończyłem w niemal nienaruszonym stanie. – tak prawdę mówiąc, to on średnio mógłby się zdiagnozować tak zupełnie bez niczego, czy ma żebra pogruchotane, czy tylko obite, oraz czy reszta jest nienaruszona, czy tylko znieczulona. Znaczy i tak masz narrację pierwszoosobową, więc narratorowi wiele tu mogę wybaczyć, uczulam Cię tylko, że gość nie miał swojej karty pacjenta i prawdę mówiąc nie miał możliwości wiedzieć, w jakim jest stanie.
  • Neurony zbuntowały się, odmawiając chęci dalszej współpracy, co zostało skwitowane kilkoma przekleństwami. – a może po prostu „odmawiając dalszej współpracy”? Chyba zgrabniej brzmi i wydaje mi się, że to raczej w ten sposób funkcjonuje ten związek frazeologiczny. Nie wyobrażam sobie odmawiania chęci do czegoś.
  • Ona nie była typem kobiety, która dałaby się wyprosić lekarzom. W końcu kiedyś w ramach protestu przeciwko budowie drogi chciała przykuć się kajdankami do drzewa.
    Wreszcie zjawił się lekarz, i to nie jeden.
    – zalatuje (powtarzam: tylko zalatuje!) powtórzeniem. Drugiego lekarza można zastąpić choćby doktorem. Ale to nic strasznego.
  • Na jego fartuchu widniała plakietka głosząca, iż nazywa się D. Andersen i jest profesorem. – nie, jednak nie wydaje mi się, żeby lekarz na plakietce miał napisane, że jest profesorem. To szpital, a nie uniwersytet.
  • (…) a potem ucieknie z krzykiem, zabierając kilku kolegów, którzy jakimś cudem nie zemdleli albo nie zwymiotowali na śliczną wykładzinę. – bo to JEST szpital, prawda…? Tylko nie wiem, co tam robi śliczna wykładzina.
  • Większość przyszłych prawników rozpoczyna studia z głowami nabitymi altruistycznymi, wyświechtanymi ideami i chęcią niesienia pomocy innym... A przynajmniej takie gadki serwujemy pociechom podczas szkolnych pogadanek.
    Niezależnie od początkowych motywacji w pewnym momencie wszyscy zaczynają myśleć tylko o posadzie wspólnika w dobrze prosperującej kancelarii, klimatyzowanych biurach z widokiem na centrum miasta, drogich samochodach…
    – śmiałe przemyślenia. Zastanawia mnie, jak bardzo wyssane z palca i czy mają jakiekolwiek poparcie w rzeczywistości. Nie znam realiów amerykańskich, ale znam paru prawników u nas, w Polsce, i żaden nie miał nigdy fazy altruistycznych idei i chęci niesienia pomocy, za to od samego początku wszyscy dość wyraźnie widzieli na horyzoncie te biura i samochody…
  • Byłem napięty, jak cięciwa łuku nim strzelec pośle strzałę wprost w pierś wroga. – trochę przydługie. Mogłabyś poprzestać na „jak cięciwa łuku”. Porównania homeryckie słabo się sprzedają w dzisiejszych czasachWink
  • Nienawidziłem szczególików, trzeba było o nie dbać, bo mogły wszystko rozpierdolić, zanim człowiek się obejrzał. – o nie. Na to się nie mogę zgodzić;] Facet jest prawnikiem, prawda? I ten prawnik mówi, że nienawidzi szczególików? Jego praca polega na szczególikach. Po prostu nie kupuję, że on mógł coś takiego powiedzieć.
  • Takiego, jakim wybuchał Joker za każdym razem, kiedy Batman spuszczał mu łomot. Jako mały chłopiec zaczytywałem się w komiksach. – dostrzegam przebijającą przez tekst Autorkę… Rolleyes
  • Cytat:Słowa docierały do mnie z oddali. Jakbym był zamknięty w gigantycznej konserwie. Żałowałem, że nigdy nie poznam śmiecia, który zrujnował mi życie. Nie dowiem się, dlaczego pił i czemu katował żonę. Straciłem Lizzie i nie mogłem sobie wyobrazić, jak można znęcać się nad osobą, którą się kocha. Ja nigdy nie podniósłbym ręki na kobietę.
    - A wie pan, co jest najgorsze w tym wszystkim?
    Wzruszyłem ramionami. Mało orientowałem się w zagadnieniu. Na studiach miałem do czynienia z podobną sprawą w ramach doradztwa. Tym bardziej zastanawiało mnie, że historia nieszczęśliwego małżeństwa tak mnie zaintrygowała. Wciągnęła, jakby dotyczyła też mnie.
    Sygnalizuję tylko, że w tym miejscu byłem już pewien, jaka będzie pointa.
  • Byłem teraz tylko powłoką - pustym, dziurawym bakiem. – rozumiem, o co chodzi, ale bak nie kojarzy się z powłoką. Może lepiej by było zastąpić to karoserią? Tak się tylko zastanawiam…
  • Pogrzeb jeszcze się nie odbył, a ja już umawiałem się w inną. – właściwie literówki omijałem w łapance, ale ta jedna mnie ujęła XD
  • Zauważyłem, że po jej brodzie ścieka stróżka krwi. – a teraz odmieniamy: „struga” – zdrobnienie…?;>
  • Już swędziała mnie ręka. Tymczasem jej jedyna wina polegała na tym, że cicho zasugerowała mi, iż powinienem przystopować z piciem. Tylko tyle, lecz dla mnie aż tyle… – środkowe zdanie do wywalenia. No, to dalsze wtedy też trzeba by zmodyfikować. Walisz czytelnikowi po oczach zbędnym moralizatorstwem. Czytelnik sam już sobie wywnioskował, jaka była wina Liz i że to tak naprawdę nasz narrator nie ma racji i jest parszywym sukinkotem. Nie ma potrzeby aż tak łopatologicznego podkreślania, że Liz była niewinna. Psujesz tym efektWink
  • - Lilly to Liz – powtarzał natrętny głosik w mojej głowie. – Liz to Lilly. – i tu podobnie. Czytelnik już wie. Nie męcz go traktowaniem go jak idiotyWink
Z innych potknięć, były jeszcze literówki („trzeci” od wielkiej, zamiast od małej litery, „dążyć” zamiast „zdążyć”, „którego” zamiast „który”, „ionia” zamiast „ironii”, „wilgotneją” zamiast „wilgotnieją”) oraz tu i ówdzie interpunkcja, ale nie uznałem za konieczne wymienianie każdej takiej pierdółki z osobna, bo to naprawdę nie jest jakiś Twój czołowy problem.

Ale dla równowagi są miejsca, które mi się bardzo podobały, na przykład:

Cytat: Josh albo znajdujesz się w szpitalu, albo w szpitalu psychiatrycznym.


Pogratulowałem sobie tej wnikliwej analizy i przystąpiłem do dalszych rozważań. Byłem podłączony do kroplówki, ale nigdzie nie dostrzegłem krępujących ciało pasów. Dobra wiadomość – nie byłem czubkiem.

Cytat:- Przyjęcie! – wykrzyknąłem tonem gościa, który właśnie trafił bingo. – Mieliśmy iść na przyjęcie.
Pomyślałem, że podobnie czuł się Archimedes, kiedy wlazł do wanny, a woda się wylała.

Cytat:Dlaczego sam nie zająłem się pochówkiem? To proste – chciałem zachować w pamięci obraz żywej Lizzie. Radosnej kobiety, która nie umiała wytrzymać w ciszy pięciu minut. Taką chciałem ją pamiętać. Wybieranie trumny, miejsca na cmentarzu, pomnika, sukienki, w której zostanie pochowana, organizowanie obiadu dla rodziny to wszystko dobiłoby mnie.
Potem zadzwoniłem do detektywa Taylor’a.

Cytat:Lizzie i ja robiliśmy przy każdym krótki postój jak uczestnicy zawodów biathlonowych przy tarczach strzelniczych, a potem przemieszczaliśmy się dalej, odhaczając na naszej wirtualnej liście kolejne nazwisko.

Fajnie budujesz głównego bohatera, z polotem, niezbyt nachalnym humorem, przekonująco.

No dobrze, teraz zdałoby się walnąć jakieś podsumowanie, prawda? Jak już Ci zaznaczyłem, dość wcześnie dawało się połapać w pomyśle. Z drugiej strony, całość jest jednak tak poprowadzona, że to wcale nie przeszkadza.
Główny bohater, poza paroma detalami, które wskazałem w łapance, wydaje mi się nieźle skonstruowany, przekonujący – choćby w tym, że nie chce uczestniczyć w sprawach związanych z pogrzebem, żeby nie popsuć wspomnienia żywej Liz. Fajne i prawdziwe.
Wymówek, że to wszystko tylko wizja i że gościu umarł - nie kupuję. Znaczy ok, niech to będą jego wizje, ale początkowo mają być - jak mi się zdaje - realistyczne, prawda? Żeby potem było zaskoczenie. Więc niechaj będą w pełni realistyczne, a nie jakiś taki realizm dla ubogichTongue

Ale obiecałem Ci baty, toteż baty będą.
O:
[Obrazek: 27936SM_Sexy_Whip.jpg]
No;>

Albowiem ponieważ, że, babo, skończ już z tym ćwiczeniem warsztatu;> Warsztat masz już zaje***cie wypracowany, a te pojedyncze potknięcia, które jeszcze Ci się zdarzają, doszlifujesz sobie w trakcie pisania normalnych tekstów. Teraz weź barana za rogi i zapodaj nam historię, jakąś konkretną opowieść, a nie tylko refleksyjną miniaturę, zrozumiano?;> Słowem: nie drepcz w ćwiczeniowej piaskownicy, tylko rusz do przodu. Czas najwyższyWink
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#21
Opowiadanie bardzo mi się podobało, świetnie namalowałaś bohatera, jest barwny, pełnowymiarowy. Prawdziwy. Historia toczy się gładko, lekko czyta się treść. Narracja mnie zauroczyła, może dlatego, że ja sama często nie potrafię przestać "gadać" bohaterem Smile Gratuluję udanego tekstu.

A teraz kilka zgrzytów:

powtórzenia

Najbardziej w pamięć zapadł mi "ból żeber", "neurony" i "doktorek". Było tego o wiele za dużo.



Joshua Kellir, Trzeci [imo trzeci małą literą] maja tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego siódmego roku

Nie wiem, ile policzyli sobie za występ muzycy, ale moim skromnym zdaniem melomana amatora zaowocowało to nudną i pompatyczną mieszanką dźwięków. - nie lepiej byłoby pomiędzy "melomana" a " amatora" myślnik wstawić?

Na tego typu spotkaniach obowiązywała jedna zasada: „Nie ufamy nikomu, kto nie wypił choć kieliszka.”

Połykałem rozmówców po kolei, pozostawiając po sobie jak najlepsze wrażenie, a wszystko po to[,] by zdobyć wymarzony awans.


Mogłem sprawiać wrażenie mega wyluzowanego gościa, sypać żartami, czarować ujmującym sposobem bycia. Jednym słowem, jak określił to mój dawny idol - być królem świata, ale wewnątrz tryumf święciła trema. - ale wewnątrz tryumf świętowała trema

Byłem napięty,[zbędny przecinek imo] jak cięciwa łuku[tuż przed jej zwolnieniem i posłaniem strzały prosto w pierś wroga?] nim strzelec pośle strzałę wprost w pierś wroga.

Lizzie i ja robiliśmy przy każdym krótki postój[,] jak uczestnicy zawodów biathlonowych przy tarczach strzelniczych, a potem przemieszczaliśmy się dalej, odhaczając na naszej wirtualnej liście kolejne nazwisko.

Chwilami czułem się jak podły akwizytor, który wciska miłym, biednym staruszkom odkurzacz, który zdechnie za kilka dni. - Czasami czułem się jak podły akwizytor, wciskający miłym, biednym staruszkom odkurzacz(...)

W końcu przyjęcie dobiegło końca. Kass, no proszę Cię Dodgy


Niczym rozlana na kartkę kawa[,] uniemożliwiała dotarcie do informacji.


Nienawidziłem szczególików, trzeba było o nie dbać, bo mogły wszystko rozpierdolić, zanim człowiek się obejrzał. - urzekło mnie to zdanie Big Grin


- Już czuję się dobrze! – krzyknąłem histerycznie, - bohater dopiero co krzyczał histerycznie, powtórzenie.


Na pewno mieliśmy ślubne fotografie, kilka folderów z wakacji na komputerze, którego [który] przezornie zostawiłem wczoraj w domu, jakieś fotki w ramkach zdobiących meble, ale ile tego było w sumie?

Nawet gdybym nie wiedział o czekającej mnie wizycie z policji, bez trudu odgadnąłbym [odgadłbym, imo, brzmiałoby lepiej], iż gość jest gliniarzem.

Ironia losu.


Nie odpowiedziałem. Siedziałem, udając, że zmieniłem się w kamień, ale tak naprawdę chłonąłem każde jego słowo jak gąbka wodę.
Poczułem jeszcze większą odrazę do tego człowieka. - to brzmi, jakby bohater poczuł odrazę do policjanta...

- Bił żonę – oświadczył ze smutną miną Taylor. – Kilka razy byłem u nich w domu na interwencji.
Słowa docierały do mnie z oddali. Jakbym był zamknięty w gigantycznej konserwie. Żałowałem, że nigdy nie poznam śmiecia, który zrujnował mi życie. Nie dowiem się, dlaczego pił i czemu katował żonę. Straciłem Lizzie i nie mogłem sobie wyobrazić, jak można znęcać się nad osobą, którą się kocha. Ja nigdy nie podniósłbym ręki na kobietę.
- A wie pan, co jest najgorsze w tym wszystkim?
Wzruszyłem ramionami. Mało orientowałem się w zagadnieniu. Na studiach miałem do czynienia z podobną sprawą w ramach doradztwa. Tym bardziej zastanawiało mnie, że historia nieszczęśliwego małżeństwa tak mnie zaintrygowała. Wciągnęła, jakby dotyczyła też mnie.
- Ona go kochała! – wyrzucił z siebie Taylor, a w jego głosie dało się słyszeć odrazę. – Po tym wszystkim co jej zrobił!
Dziwne. Pewnie nigdy jej nie spotkałem. Być może minęliśmy się kiedyś na ulicy, w supermarkecie lub na niedzielnym spacerze w parku. Co sprawiło, że na chwilę zapomniałem o stracie Liz i zacząłem współczuć nieznanej kobiecie, która pewnie teraz opłakuje stratę ukochanej osoby, choć tylko przez nią cierpiała? Zapragnąłem ją odnaleźć, porozmawiać, dowiedzieć się, jaki był człowiek, który zrujnował moją przyszłość.

Wydaje mi się, że rozmowa z policjantem jest mało wiarygodna, ponieważ gliniarz nie ma prawa nikomu mówić o czymś takim. Poza tym jest ok Smile

Reszta pobytu w szpitalu upłynęła na udawaniu, że interesuje mnie oglądanie telewizji, gapieniu się w sufit i myśleniu, choć oddałbym wszystko[,] by wyłączyć mózg.

Być może byłem egoistą, ale mając trzydzieści cztery lata, [zbędny przecinek] nie chciałem[,] by moje życie tak po prostu się skończyło. Liz też by sobie tego nie życzyła. Uświadomiłem to sobie, gdy minął pierwszy szok.

Z nadzieją, [zbędny przecinek?] na co?

W miarę[,] jak zbliżała się umówiona[,] godzina ogarniała mnie coraz większa panika.

Specjalnie wybrałem stolik, z którego miałem widok na wejście, toteż witałem wzrokiem wszystkich nowoprzybyłych. - nowo przybyłych

Czarna, prosta sukienka, którą przywdziała[,] doskonale kontrastowała z opaloną cerą.

- Lilly Aleksander – dopełniając formalności, nagrodziła mnie uśmiechem. - wcześniej pisałaś jej nazwisko przez x.


Wpatrywałem się w twarz kobiety, uważnie prześledziłem każdą najdrobniejszą zmarszczkę, która kalała niemal młodzieńczą twarz, myśląc, że musieliśmy się już poznać.


Pozdrawiam

Kapadocja
Marks BorderPrincess napisał(a):Kto tam był sędzią, bo czegoś nie czaje. Skoro Laik zaledwie kopnął w udo, a Andrzej trafił z pięści w twarz, to czemu Laik wygrał turniej?

Odpowiedz
#22
Kas! Przeczytałem! Długie było, ale ok Wink No powiem, że odkąd napisałaś Lorda trochę minęło, ale widzę, że nie próżnowałaś, bo naprawdę jest super. Fakt, parę zgrzytów się trafiło wymienionych przez poprzedników, a sam znalazłem kilka wpadek (przecinków chyba najwięcej), ale nie zmienia to faktu, że tekst jest bardzo dobrze napisany. Można się zgodzić z Nataszą, że facet by na kolory nie zwrócił uwagi i że może trochę kobiecego go zrobiłaś, ale cóż, tacy też są, choć fakt, kłóci się to z posturą kolesia, który pije i bije żonę Wink

8/10
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#23
Dziękuję za miły komentarz. Nie spodziewałam się takiego Smile

Cytat:No powiem, że odkąd napisałaś Lorda trochę minęło
No, minęły jakieś dwa lata Wink Rozwijać pisarsko się dopiero zaczęłam w wakacje Tongue

Cytat:Można się zgodzić z Nataszą, że facet by na kolory nie zwrócił uwagi i że może trochę kobiecego go zrobiłaś, ale cóż, tacy też są, choć fakt, kłóci się to z posturą kolesia, który pije i bije żonę
Tyle, że to nie jest menel, pijący tanie wino, bo zamknęli PGR, tylko juppie, który sobie nie mógł poradzić z presją kariery, szybkim życiem itd. Może faktycznie powinnam to bardziej zasygnalizować w zakończeniu.
Poza tym kolor biały nie należy chyba do najtrudniejszych do rozpoznania, nie? Mogłabym się zgodzić co do uwag o kolor, gdyby to był amarant, łososiowy, fuksja, ale to był kolor biały - absolutne minimum Wink
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości